Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka Świat

Czy w Europie da się jeszcze utrzymać władzę? O trudnej sztuce reelekcji

Łaska pańska na pstrym koniu jeździ – zwykło się mówić o przychylności osób zamożnych i wpływowych. Dziś jednak najbardziej wpływowi politycy zdani są na równie niepewną i chwiejną łaskę wyborców. W Europie regularnie dochodzi do zmian rządów, a ci, którzy wygrywają, często bardzo szybko oglądają plecy politycznych przeciwników – najczęściej ze skrajnej prawicy. Czy w Europie możemy już mówić o kryzysie władzy? Kto wygrywa, kto przegrywa i przede wszystkim – dlaczego?

Lider D66 Rob Jetten
Na zdjęciu lider D66 Rob Jetten, który najprawdopodobniej zostanie przyszłym premierem Holandii wskutek przyspieszonych wyborów parlamentarnych w tym kraju. Fot. Pierre Crom/ Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. W których państwach europejskich doszło do zmiany władzy w poprzednich dwóch latach.
  2. Komu udało się uzyskać reelekcję i na jakich warunkach.
  3. Czy Europa jest skazana na zwycięstwa skrajnie prawicowych formacji.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Holandia, Czechy, Niemcy – regularnie czytamy doniesienia o zmianie władzy w kolejnym europejskim państwie. Francja, Wielka Brytania czy Polska – z tych krajów równie często słyszymy o rekordowo słabym poparciu dla obecnych rządów, podczas gdy formacje opozycyjne cieszą się wyższym zaufaniem społecznym niż partie rządzące.

Trudna europejska reelekcja

W wielu państwach – mimo znaczących różnic politycznych – obserwujemy podobne procesy. Czy kryzys władzy jest już ogólnoeuropejską chorobą? Prześledziliśmy ostatnie cykle wyborcze we wszystkich krajach UE oraz wybranych państwach kontynentu, aby sprawdzić, jak radzą sobie obecne rządy i czy teza o europejskim kryzysie władzy ma pokrycie w faktach.

W państwach, w których odbyły się wybory w ciągu ostatnich 12 miesięcy, uwzględniliśmy koalicje rządzące sprzed wyborów i sprawdziliśmy, czy udało im się uzyskać reelekcję w 2024 lub 2025 r.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Wybory parlamentarne odbyły się w 17 państwach (w tym w Portugalii aż dwukrotnie). W pięciu z nich partie rządzące uzyskały reelekcję. Diabeł jednak tkwi w szczegółach. W Albanii Partia Socjalistyczna premiera Ediego Ramy po raz czwarty z rzędu wygrała wybory i ponownie objęła władzę. W Irlandii władzę obroniły partie koalicyjne. Zmiany nie nastąpiły również w Chorwacji ani w Mołdawii, mimo burzliwej kampanii wyborczej.

Pyrrusowe (jeszcze) wygrane prawicy

Ciekawa sytuacja nastąpiła w Austrii. W 2024 r. wybory wygrała skrajnie prawicowa FPÖ. Jednak w trakcie trwających pół roku negocjacji koalicyjnych skrajna prawica nie zdołała utworzyć rządu. Władzę objęli dotychczas rządzący chadecy z ÖVP, z nowym kanclerzem, zapraszając do współpracy Zielonych i liberałów (NEOS). Formalnie zatem rządzą ponownie chadecy, ale w nowej konfiguracji i z nowym szefem rządu.

Dlaczego warto mieć w pamięci austriacki przykład? Bo nie jest to jedyny kraj, w którym wygrywa prawica niezdolna do zbudowania większości – doskonale znamy taką sytuację z Polski. Zdolności koalicyjnej nie mają także partia Ensemble Emmanuela Macrona we Francji oraz socjaldemokratyczna partia premiera Luísa Montenegro w Portugalii. Mimo wygranych wyborów zarówno we Francji, jak i w Portugalii władzę sprawują rządy mniejszościowe. W każdym z tych krajów rośnie w siłę skrajna prawica – w Austrii i Francji jest już zdolna do zwycięstw wyborczych, a w Polsce i Portugalii ugrupowania z prawej strony sceny politycznej stanowią trzecią siłę polityczną.

Klęsk rządzących było więcej

W pozostałych 10 państwach dotychczasowe rządy przegrały wybory. W Wielkiej Brytanii i w Niemczech władzę sprawują kolejno laburzyści oraz chadecy w koalicji z socjaldemokratami. I radzą sobie podobnie źle – w obu europejskich potęgach na czele sondaży stoi skrajna prawica. Nad Tamizą dominuje partia Reform UK Nigela Farage’a, o której niedawno pisaliśmy w osobnym tekście. Z kolei nad Renem po raz pierwszy na pierwsze miejsce w sondażach wysunęła się antyestablishmentowa Alternatywa dla Niemiec (AfD).

W Czechach z kolei do władzy powrócił miliarder Andrej Babiš stojący na czele populistycznej partii ANO.

Jednak postawienie jednoznacznej tezy o prawicującej się Europie spod znaku formacji populistycznych byłoby zbyt daleko idącym uproszczeniem. Dowodem na bardziej złożony obraz polityczny Starego Kontynentu są choćby wyniki niedawnych wyborów w Holandii. Nad Amstelem triumfowali liberałowie z partii D66, choć tuż za nimi uplasowała się skrajnie prawicowa PVV, która wchodziła w skład poprzedniej koalicji rządzącej. Wiadomo jednak, że premierem zostanie 38-letni Rob Jetten – polityk zdecydowanie proeuropejski i otwarcie prezentujący progresywną agendę.

Czy holenderski eksperyment z udziałem skrajnej prawicy pokazuje, że partie populistyczne potrafią jedynie straszyć, ale nie radzą sobie z realnym sprawowaniem władzy?

Włoski przykład

Pewną, choć naturalnie jedynie częściową, odpowiedź możemy znaleźć we Włoszech. W państwie, w którym rządy zmieniały się jak w kalejdoskopie, nadspodziewaną stabilizację polityczną przyniósł prawicowy gabinet Giorgii Meloni, który sprawuje władzę już ponad trzy lata. Meloni – wbrew obawom wielu komentatorów na arenie międzynarodowej – utrzymuje poprawne stosunki z Komisją Europejską, a także silnie wspiera Ukrainę w wojnie z Rosją. Choć jeszcze przed jej rządami wydawać by się mogło, że kolejny duży kraj UE jest skazany na kurs izolacjonistyczny, nic takiego nie nastąpiło. Zarazem Bracia Włosi (partia Meloni) oraz koalicyjne ugrupowania Lega i Forza Italia utrzymują stabilne poparcie, które pozwala myśleć o potencjalnej reelekcji w 2027 r.

Choć teza o kryzysie władzy w Europie podbijanej przez skrajną prawicę jest atrakcyjna, rzeczywistość okazuje się bardziej złożona. Faktem jest jednak, że większość rządów w Europie w ostatnich latach została przez wyborców wymieniona. „Financial Times” jesienią 2024 r. podsumował poprzedni rok jako „cmentarzysko dla rządzących”.

Wspólne źródła różnych kryzysów

O ile każdy kraj Europy ma swoją specyfikę, o tyle istnieje kilka wspólnych przyczyn częstszych zmian rządów. Cała Europa zmagała się z szokami gospodarczymi wywołanymi najpierw pandemią koronawirusa, a następnie pełnoskalową inwazją Rosji na Ukrainę. W niemal wszystkich państwach jednym z kluczowych tematów jest migracja, którą zagospodarowuje głównie prawica. Kolejną wspólną przyczyną jest rozdrobnienie przekazu medialnego i algorytmizacja informacji – czego świetnym przykładem była niedawna kampania prezydencka w Polsce. W realiach algorytmów premiujących polaryzację i silnie emocjonalny przekaz, stare sposoby uprawiania polityki znikają w gąszczu zalewu nowych form komunikacji. Do tego dochodzą oczywiście wewnętrzne uwarunkowania każdego państwa, co czyni obraz zjawiska jeszcze bardziej skomplikowanym.

Dr Kamil Ławniczak z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego wskazuje główną przyczynę większej niestabilności rządów w Europie.

Zdaniem eksperta

Rozchwianie systemu partyjnego głównym czynnikiem niestabilności rządów

Główną przyczyną większej niestabilności rządów wydaje się wytrącenie z równowagi systemów partyjnych – partie, wcześniej dominujące i kluczowe dla tworzenia rządów, tracą poparcie, a rosną nowe siły. Po prawej stronie spektrum politycznego pojawiły się lub umocniły partie skrajne, często o profilu nacjonalistycznym, zwykle eurosceptyczne, antyimigranckie i posługujące się retoryką anty-LGBT. Partie centrolewicowe utraciły wiarygodność w roli reprezentacji klasy robotniczej i przyjęły neoliberalne dogmaty w polityce gospodarczej. W ich miejsce zyskały popularność inne ugrupowania, np. Zieloni. W wyniku tych zmian po kolejnych wyborach zebranie większości parlamentarnej okazuje się trudne, a spójność i stabilność zawieranych koalicji jest niska.

Proces ten wpisuje się też w szerszy problem kryzysu reprezentacji. Obywatele mają poczucie, że ich decyzje wyborcze nie przekładają się na zmiany w prowadzonej polityce i nie czują się reprezentowani przez rządzących. W debacie politycznej miejsce kluczowych kwestii społeczno-gospodarczych zajmują tematy nośne medialnie, choć nie tak istotne społecznie. Ciekawym przykładem jest obecny rząd w Wielkiej Brytanii – choć dzięki systemowi wyborczemu Partia Pracy uzyskała rekordową liczbę mandatów w Izbie Gmin, to bardzo szybko zawiodła oczekiwania wyborców i utraciła poparcie.

Kolejne zmiany na horyzoncie

W przyszłym roku wybory parlamentarne odbędą się w Słowenii, Szwecji, Bośni i Hercegowinie oraz na Cyprze, Łotwie i Węgrzech. Szczególnie ten ostatni kraj będzie obserwowany przez międzynarodową opinię publiczną. Od dłuższego czasu Fidesz i premier Viktor Orbán znajdują się w defensywie i w sondażach przegrywają z opozycyjną partią TISZA Petera Magyara, dawnego współpracownika premiera. Potencjalny triumf Magyara stanowiłby wyraźny sygnał dla sił liberalno-lewicowych w całej Europie i jednocześnie poważną klęskę dla międzynarodowej prawicy.

Czy przyszły rok będzie należał do rządzących, czy ich również zdmuchnie europejska fala zmian? Na łamach XYZ będziemy to z pewnością sprawdzać.

Główne wnioski

  1. W poprzednich dwóch latach w większości państw Europy, w których odbyły się wybory, dotychczasowe rządy musiały ustąpić. Zdarzały się jednak przypadki utrzymania władzy, nawet mimo przegranej w wyborach.
  2. Choć w wielu krajach skrajna prawica się wzmacnia, to w Holandii poniosła porażkę – premierem zostanie młody liberalny polityk z D66. To jednak wciąż za mało, aby mówić o odwróceniu korzystnego dla skrajnej prawicy trendu. Dr Kamil Ławniczak z UW jako główną przyczynę niestabilności rządów wskazuje rozchwianie systemu partyjnego na Starym Kontynencie.
  3. W niemal wszystkich państwach Europy wspólnym tłem zmian rządów były niepewność ekonomiczna i narracje dotyczące migracji. Przyszłoroczne wybory – m.in. na Węgrzech – będą sprawdzianem dla kolejnych rządów, w tym również prawicowych.