Deregulacja z perspektywy sektora finansowego. Jakich zmian potrzebują banki i firmy (RELACJA XYZ)
Przeregulowanie i niepewność prawna to główne czynniki ograniczające zdolność i chęć firm do inwestowania. Może się to jednak zmienić, ponieważ zespół SprawdzaMY przedstawił już 200 propozycji zmian, z czego 160 trafiło do rządu. Resort finansów uruchomił w tym celu specjalną, szybką ścieżkę legislacyjną. Podczas debaty XYZ zastanawialiśmy się, co może zmienić deregulacja oraz jakiej deregulacji potrzebują dziś banki, firmy i rynki kapitałowe.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak idą prace nad deregulacją w Polsce i Unii Europejskiej.
- Dlaczego deregulacja na szczeblu unijnym jest potrzebna, by wesprzeć konkurencyjność Europy.
- Na co narzekają dziś przedsiębiorcy i co ich powstrzymuje przed inwestowaniem.
2 czerwca rozpoczął się trzydniowy Europejski Kongres Finansowy w Sopocie. Nie mogło na nim zabraknąć tematu deregulacji – nie tylko w Polsce, ale także w Europie. Rozmawialiśmy o tym podczas panelu dyskusyjnego „Deregulacja z perspektywy sektora finansowego – co może Bruksela, a co my?”. W dyskusji wzięło udział siedmiu panelistów ze świata biznesu i administracji. Gospodarzem debaty była redakcja XYZ.
Zespół SprawdzaMY zgłosił rządowi 200 projektów
Wojciech Kostrzewa, prezes Polskiej Rady Biznesu i członek komitetu sterującego zespołu SprawdzaMY, opowiedział, jak wyglądają prace nad deregulacją. Spotkania odbywają się w piątkowe wieczory, a efektem są pakiety 40-45 projektów. Następnie są one analizowane przez prawników, ekspertów i kierowane na środowe posiedzenia wspólnego zespołu, którym przewodzą Adam Malinowski – koordynator SprawdzaMY – oraz minister Maciej Berek, przewodniczący komitetu stałego Rady Ministrów.

– Do tej pory przedstawiliśmy rządowi 200 projektów, z czego 160 znajduje się na różnym etapie procedowania, a 40, czyli 20 proc., zostało odrzuconych. To dobra proporcja i mam nadzieję, że w podobnym układzie uda się przeprowadzić cały pakiet przez Sejm i Senat aż do podpisu prezydenta. Za dwa tygodnie odbędzie się też pierwsze posiedzenie okrągłego stołu rynków kapitałowych, na które przychodzimy z dużymi nadziejami – chcemy sensownych rozwiązań dla polskiej gospodarki – podkreślał Wojciech Kostrzewa.
– Propozycje otrzymujemy w poniedziałki i mamy dwa dni na reakcję. Współpraca z różnymi instytucjami, w tym z Komisją Nadzoru Finansowego, jest bardzo szybka i intensywna. Warto podkreślić, że musimy przeanalizować zgłoszone postulaty, napisać Ocenę Skutków Regulacji, przeprowadzić konsultacje i cały proces legislacyjny. Mamy jednak do czynienia z wyjątkową, wyspecjalizowaną ścieżką legislacyjną – dodawał Jurand Drop, wiceminister finansów.
Wśród propozycji pojawia się m.in. postulat zniesienia obowiązku pośrednictwa firmy inwestycyjnej w ofertach publicznych papierów wartościowych, z których wpływy nie przekraczają 1 mln euro. Zmiana ta ma ułatwić pozyskiwanie kapitału małym i średnim przedsiębiorstwom.
Bankowcy: problemem jest m.in. europejska legislacja
Biorący udział w dyskusji prezesi banków zaznaczali, że deregulacja w Polsce jest potrzebna, ale nie można zapominać, jak wiele przepisów pochodzi z Unii Europejskiej.
– W UE mówi się o odroczeniu w czasie wymogów dotyczących raportowania ESG [związanego ze środowiskiem, kwestiami społecznymi i ładem korporacyjnym – red.]. Gdy planuje się biznes, nie robi się tego na dwa–trzy lata, tylko z myślą o dłuższym horyzoncie. Przedsiębiorstwa i tak poniosą więc znaczne koszty dostosowania się do tego typu wymogów. Przeregulowanie wpływa na ograniczenie inwestycji. Dodatkowowarto spojrzeć na kwestię sprawiedliwości regulacyjnej. Jeśli wprowadzimy podatek obejmujący stal, aluminium czy wodór, z których korzysta polska gospodarka, a jednocześnie produkty wytwarzane w Chinach, Indiach czy Turcji wjadą do Unii bez obciążeń, to naruszy konkurencyjność lokalnych firm – zaznaczał Michał Bolesławski, prezes ING Banku Śląskiego.

W podobnym tonie wypowiadał się Michał Gajewski, prezes Santander Bank Polska, który przypomniał, że sektor bankowy zgłosił około 60 propozycji deregulacyjnych do zespołu SprawdzaMY. Dotyczą one m.in. dostępności usług finansowych, weryfikacji tożsamości czy dostępu do danych z bazy PESEL.
Lucyna Stańczak-Wuczyńska, przewodnicząca rady nadzorczej BNP Paribas Bank Polska, wskazała na szczególnie problematyczne regulacje z punktu widzenia sektora finansowego.
– Sektor jest zdeterminowany do finansowania polskiej gospodarki, ma stabilne wyniki i wysoki poziom kapitałów. Jednak istnieją obszary, które mogą negatywnie wpłynąć na tę zdolność. Po pierwsze – wymogi kapitałowe, czyli Bazylea IV, która może zwiększyć aktywa ważone ryzykiem w bankach o 20 proc. Po drugie – rezerwy na kredyty frankowe. Banki zawiązały dotąd 87 mld zł takich rezerw. To sprawia, że kapitał sektora nie rośnie tak szybko, jak mógłby – podkreślała szefowa rady nadzorczej BNP Paribas.
Konieczne rozpoczęcie prawdziwej deregulacji w UE
Aleksandra Bańkowska, partnerka PwC Polska i liderka legal business solutions w sieci PwC w Europie Środkowo-Wschodniej, oceniła, że Polska, dostosowując się do unijnego prawa, nie powinna wprowadzać nadmiarowych obowiązków (ang. gold-plating). Jednocześnie ze względu na charakter przepisów unijnych, Polska ma ograniczoną możliwość ich modyfikacji, ponieważ rozporządzenia muszą być bezpośrednio wdrażane w państwach członkowskich. Przypomniała przykład Niemiec, który pokazuje, że nawet działania na poziomie krajowym niewiele zdziałają, jeśli Unia Europejska nadal będzie nakładać na firmy kolejne obowiązki informacyjne.
– Praca na poziomie lokalnym bywa syzyfowa, jeśli nie wpłyniemy na trend regulacyjny w Brukseli – podkreślała przedstawicielka PwC.
Dodała, że w Europie zaczynają się już pierwsze zmiany – po publikacji raportu Mario Draghiego stało się jasne, że tylko poprzez deregulację gospodarka Unii może odzyskać konkurencyjność.
Komisja Nadzoru Finansowego stara się wykorzystać nadchodzącą polską prezydencję w Radzie UE, aby zgłosić postulaty deregulacyjne na szczeblu unijnym. Wspólnie z Ministerstwem Finansów przygotowano pakiet propozycji mających na celu zwiększenie konkurencyjności UE.
– Jak nie teraz, to kiedy? Przeanalizowaliśmy wszystkie akty prawne, w tym 30 dyrektyw i rozporządzeń dotyczących rynków kapitałowych. Widzimy, że Bruksela faktycznie jest gotowa na deregulację. W końcu 50–60 proc. przepisów obowiązujących w Polsce pochodzi właśnie z Brukseli. Dlatego nasz głos jest tak ważny – podkreślała Magdalena Łapsa-Parczewska, doradczyni przewodniczącego KNF.
Wskazała także, że KNF przygląda się możliwościom usprawnienia i ujednolicenia procesu nadzorczego w Polsce. Dokładnie to samo robią inne instytucje nadzorcze w całej UE.
Deregulacja przede wszystkim dla przedsiębiorstw
– Przeprowadziliśmy ćwiczenie polegające na oszacowaniu, jak wyglądałby wymóg kapitałowy grupy, gdyby zastosować wobec niej przepisy amerykańskie, a nie europejskie, którym podlega Santander. Różnica mogłaby uwolnić kilka miliardów euro kapitału. To pokazuje, jak wiele jest jeszcze do zrobienia – mówił Michał Gajewski.
– Może to zabrzmi kontrowersyjnie, ale zamiast patrzeć tylko na przeregulowanie banków, powinniśmy pomóc przedsiębiorcom w redukcji nadmiaru przepisów, bo to oni finansują się naszymi kredytami. Dlatego nie koncentrowałbym się wyłącznie na deregulacji banków, lecz właśnie firm. Obecnie w Europie zakłada się mniej firm, niż jest likwidowanych. W Holandii sytuacja przypomina tę z początku pandemii COVID-19. Jeśli mamy do czynienia z takimi statystykami, to oznacza, że problem jest poważny – podkreślał Michał Bolesławski.
Prezes Santander Bank Polska zwracał również uwagę, że głównym problemem polskich firm jest niejasność prawa i trudność w jego interpretacji. Dotyczy to m.in. skomplikowanego systemu podatkowego, który generuje poważne bariery dla przedsiębiorców.
– Przedsiębiorcy boją się utraty konkurencyjności wobec firm spoza UE. Jeśli ktoś przenosi działalność do Turcji – kraju z wysoką inflacją, wysokimi stopami procentowymi i problemami z praworządnością – to znaczy, że ocenia warunki tam korzystniej niż w Unii Europejskiej – dodawał prezes ING.
Przyznał również, że tocząca się debata o cłach służy w istocie ochronie konkurencyjności przedsiębiorstw krajowych – w tym wypadku amerykańskich – kosztem reszty świata.
Gospodarki mierzą się z nowymi wyzwaniami
Wojciech Kostrzewa zauważył, że obecnie mamy do czynienia z wyjątkowym zbiegiem okoliczności. W trzech jurysdykcjach: Polsce, Europie i UE otwierają się okienka umożliwiające reformy.
– Urzędnicy są szkoleni do tego, by regulować. Zmiana nastawienia o 180 stopni nie leży w ich naturze. Brukselska biurokracja może jednak przyznać się do błędu, jeśli wskaże, że to środowiska gospodarcze domagają się zmiany – w obliczu wyzwań, z którymi wcześniej się nie mierzyliśmy – tłumaczył prezes Polskiej Rady Biznesu.
Aleksandra Bańkowska podkreślała, że Polska stoi przed wyzwaniami związanymi z finansowaniem transformacji energetycznej, cyfryzacji i obronności. Jednym z możliwych rozwiązań – ułatwiającym sektorowi bankowemu wsparcie tych procesów – mogłaby być zmiana konstrukcji podatku bankowego, która uwolniłaby dodatkowe środki na inwestycje. Innym pomysłem jest utworzenie specjalnego banku do finansowania obronności w całym regionie.
Lucyna Stańczak-Wuczyńska dodała, że problemem jest obecna konstrukcja podatku bankowego. Jest on naliczany od aktywów z wyłączeniem obligacji skarbowych, co oznacza, że wysokość podatku powiązana jest bezpośrednio z akcją kredytową. Zaznaczyła, że w wielu krajach podatek ten nalicza się od pasywów lub dochodów banków. Jurand Drop skomentował krótko, że nie wyobraża sobie iść do Sejmu i mówić o obniżeniu podatku w obliczu rekordowych zysków sektora bankowego. Na co Wojciech Kostrzewa ripostował, że nie chodzi o obniżenie stawki, lecz zmianę konstrukcji podatku.
Magdalena Łapsa-Parczewska podkreśliła też konieczność mobilizacji inwestycji kapitałowych. Zwróciła uwagę, że mimo hossy na warszawskiej giełdzie, ludzie nie inwestują w fundusze akcyjne. Powodem jest – jej zdaniem – ostrożna polityka banków, które oferują klientom produkty porównywalne z lokatami, zamiast zachęcać do inwestowania.
Na zakończenie Jurand Drop przypomniał, że deregulację trzeba rozpatrywać z dwóch perspektyw. Dla banków i firm niektóre przepisy mogą wydawać się zbędne, ale z punktu widzenia nadzoru finansowego mogą być absolutnie kluczowe.
Główne wnioski
- Redakcja XYZ zorganizowała debatę poświęconą deregulacji. Wojciech Kostrzewa z zespołu SprawdzaMY przyznał, że zgłoszono już 200 projektów zmian, z czego tylko 40 zostało odrzuconych. Zapowiedział również, że wkrótce ruszy okrągły stół ds. rynków kapitałowych. Wiceminister finansów Jurand Drop podkreślił, że w przypadku deregulacji stosowana jest przyspieszona ścieżka legislacyjna.
- Nasi rozmówcy z sektora bankowego zwracali uwagę, że przeregulowanie firm jest jedną z przyczyn niskiego poziomu inwestycji w polskiej gospodarce. Zgodzili się, że odraczanie obowiązków ESG nie rozwiązuje problemu, ponieważ firmy i tak będą musiały się z nimi zmierzyć. Podkreślali też istnienie niepewności regulacyjnej i niejasnych interpretacji przepisów podatkowych, na które skarżą się przedsiębiorcy.
- W ich ocenie konieczne są również zmiany w konstrukcji podatku bankowego oraz pobudzenie inwestycji kapitałowych. Jednym z ciekawych pomysłów jest utworzenie specjalnego banku finansującego inwestycje w obronność.