Sprawdź relację:
Dzieje się!
Sport

„Dlaczego MMA? Bo jest bezpieczniejsze od boksu”. Mówi twórca tego sportu w Polsce (WYWIAD)

Z Martinem Lewandowskim rozmawiamy m.in. o potencjalnym wpływie Donalda Trumpa na MMA, o freak fightach, a także o tym, jak jego federacja próbuje podbić europejski rynek.

Na zdjęciu Martin Lewandowski, szef KSW
Martin Lewandowski, szef KSW. Jego federacja organizuje imprezy MMA w Polsce, Czechach i Francji. Jej tytularnym sponsorem jest firma XTB. Źródło: Martin Lewandowski

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak Donald Trump mógłby pomóc MMA.
  2. Dlaczego, według Martina Lewandowskiego, MMA jest bezpieczniejszym sportem niż boks zawodowy.
  3. W jaki sposób freak fighty szkodzą MMA.

Zanim w 2004 r. razem z Maciejem Kawulskim założył federację KSW (Konfrontacja Sztuk Walki), zdobył niezłe biznesowe wykształcenie. Studiował na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu, uczył się też w Sydney Windsor Institute of Commerce. Nie był to wyjazd w ramach komfortowego stypendium – Martin Lewandowski wziął w czasie wrocławskich studiów urlop dziekański, w Australii pracował w sklepach, pizzeriach i na budowie.

Macieja Kawulskiego poznał w Warszawie, będąc już kierownikiem ds. promocji hotelu Marriot. Obaj w młodości trenowali różne sporty walki, obu ciągnęło do biznesu. Połączyli to i w Polsce pojawił się na dobre nowy sport – MMA, czyli mieszane sztuki walki (Mixed Martial Arts). Dwadzieścia lat później, pod koniec 2024 r. ich federacja (KSW) weszła z przytupem na rynek francuski oraz czeski.

XYZ: Los wam sprzyja. Donald Trump został prezydentem USA, a dwa miesiące wcześniej, już jako prezydent-elekt, przyszedł na galę MMA w Nowym Jorku, i to z Elonem Muskiem. Obaj mają zapewne miliony wielbicieli na całym świecie, którzy mogą pomyśleć: „Skoro moi idole oglądają ten sport, to może ja też się w to wkręcę?”. Również w kampanii wyborczej Donalda Trumpa pojawiało się MMA, a na jego wieczorze wyborczym przemawiał szef UFC, największej amerykańskiej federacji mieszanych sztuk walki.

Martin Lewandowski: Chce pan zapytać, czy liczę na coś, co można nazwać „efektem Trumpa”?  Czy jego zwycięstwo może przyczynić się do wzrostu popularności dyscypliny? Trudno to przewidzieć, dużo bardziej interesuje mnie czysto sportowy rozwój mieszanych sztuk walki.

Skoro pan pyta, to mogę powiedzieć o czymś, co jest na granicy sportu i polityki. Otóż od kilkunastu lat międzynarodowa organizacja MMA walczy o to, by na igrzyskach olimpijskich nasz sport był sportem pokazowym. Czyli jeszcze nie sportem stricte olimpijskim, ale już takim powoli się skradającym. Na razie te starania są bezowocne, ale najbliższe igrzyska odbędą się przecież w USA, w Los Angeles w 2028 r. Wiem, że to mało realne, ale biorąc pod uwagę nieprzewidywalność i niekonwencjonalność Donalda Trumpa… Gdyby szefowie MMA w Stanach zaczęli lobbować, jeśli są tak blisko prezydenta, to może też Trump zacząłby wpływać na Międzynarodowy Komitet Olimpijski…

Na zdjęciu Donald Trump (z lewej) i Jon Jones, wielka gwiazda światowego MMA
Czy Donald Trump uczyni z MMA pokazowy sport olimpijski? Najbliższe igrzyska odbędą się w Los Angeles w 2028 r. Zdjęcie: Chris Unger/Zuffa LLC

Albo jeden dekret i już. Rzeczywiście MMA to sport uprawiany w tak wielu krajach, że można myśleć o igrzyskach?

Tak, światowa organizacja MMA (IMMAF, International Martial Arts Federation) zrzesza federacje z ponad 140 państw. Polskę reprezentuje Stowarzyszenie MMA Polska, które dąży w przyszłości do powołania Polskiego Związku MMA.

Aby powstał Polski Związek MMA, potrzebna będzie zgoda i pomoc polityków.

Tak. I pewnie nie będzie to łatwe, ponieważ wokół MMA narosło mnóstwo szkodliwych stereotypów, np. takich, że w naszym sporcie właściwie nie ma zasad. To straszne bzdury, bo ograniczeń regulaminowych jest mnóstwo.

Panuje też przekonanie, że to wyjątkowo niebezpieczny sport. Tymczasem jest znacznie bezpieczniejszy od boksu zawodowego. W USA zostały już wykonane poważne badania na ten temat. Nawet bez badań można tę tezę łatwo obronić.

Otóż w boksie w każdej rundzie zawodnicy koncentrują się przede wszystkim na uderzeniach w głowę. W MMA uderzeń w głowę jest znacznie mniej, ponieważ są kopnięcia, zapasy, walka w parterze, ciosy „rozkładają się” po całym ciele. Ponadto w boksie mamy, jak wiadomo, knockdowny. Ktoś pada, ale wstaje, zanim sędzia policzy do dziesięciu – i walka zostaje wznowiona. Czyli pięściarz jest już zamroczony, mózg mu „świruje”, ale nadal jest dopuszczany do walki i takich knockdownów może być nawet kilka w walce. W MMA, gdy ktoś już tak upada w kiepskim stanie, to prawie zawsze chwilę później rywal zadaje w parterze parę ciosów i sędzia przerywa pojedynek. Nie ma powrotu do walki po takim mini nokaucie.

I jeszcze jedno – sprawa rękawic. W MMA są one znacznie mniejsze, więc intuicja podpowiada, że uderzenia są bardziej niebezpieczne. To nieprawda, ponieważ nie wywołują tego efektu, który występuje w boksie – tam uderzenie większą rękawicą może nie powoduje krwawienia, ale za to mózg dużo mocniej obija się o czaszkę. A to jest najniebezpieczniejsze, zwłaszcza gdy w czasie 12-rundowego pojedynku pięściarz dostaje bardzo dużo ciosów. Nie pada, bo duże rękawice nieco łagodzą siłę uderzenia, ale za to mózg cierpi strasznie.

Mówił o tym swego czasu były pięściarz Przemysław Saleta. Ba, on twierdzi, że walki na gołe pięści są znacznie bezpieczniejsze od tych bokserskich. Obok stereotypów mamy jednak też twarde fakty. Nie pomoże w rozmowach z państwem to, że w polskim MMA nie przeprowadza się żadnych testów antydopingowych. Trudno też w obliczu czegoś takiego przekonująco mówić, że jest to sport bezpieczniejszy od innych… Niedawno w jednym z programów „Kanału Sportowego” usłyszeliśmy od zawodnika MMA oszacowanie, że doping w tym sporcie stosuje co drugi wchodzący do klatki. I dodał, że kiedyś ten odsetek był większy.

Nie jestem w stanie tego oszacowania zweryfikować, natomiast przyznaję, że nie mamy jeszcze komisji antydopingowych. Dyskutujemy o tym i sądzę, że z czasem wprowadzimy takie rozwiązania, jak np. we Francji. Tam zaczęliśmy organizować nasze imprezy i każdy zawodnik jest testowany. Dlatego nie można powiedzieć, że w KSW nie ma kontroli antydopingowej. Jest, ale na razie w innych krajach.

A jak bardzo – finansowo lub wizerunkowo – szkodzą wam freak fighty? Walki, które na pierwszy rzut oka są podobne do tych z MMA, też jest klatka, małe rękawice, można kopać itd. Z tym że walczą np. youtuberzy czy pseudocelebryci i niemal obowiązkowe jest wulgarne wyzywanie się na konferencjach prasowych przed pojedynkami.

Szkodzą bardzo. Wielu ludzi może nabrać przekonania, że freak fighty to MMA. Albo coś bardzo bliskiego MMA. W tym przypadku mamy do czynienia z wielkim nadużyciem. Otóż te federacje, które organizują freak fighty, do swoich nazw dopisują trzy litery: „MMA”. A te imprezy nie mają z MMA tak naprawdę nic wspólnego! Nie jest to sport, tylko jakaś dziwna „rozrywka”. Boom na nią chyba zaczyna opadać, dużo tam było paskudnych afer. Jeśli natomiast chodzi o wyniki finansowe naszej federacji, to w żadnym razie nie ucierpieliśmy przez freak fighty.

Zaszkodziły tylko wizerunkowo?

Tylko. W minionym roku zorganizowaliśmy 13 gal KSW, najwięcej w naszej 20-letniej historii. Podpisaliśmy wieloletnią umowę ze stacją Canal+. Firma XTB jest już naszym sponsorem tytularnym na każdej gali, tzn. podpisujemy je: „XTB KSW”. Weszliśmy na rynek czeski, zorganizowaliśmy tam dwie imprezy. Na rynku francuskim – tak samo. W roku 2025 zamierzamy zorganizować 12 imprez. Chcemy się umocnić w Czechach i Francji, wrócić może do Wielkiej Brytanii, gdzie zorganizowaliśmy trzy duże gale w Londynie. To było przed pandemią i przed faktycznym Brexitem, później sprawy trochę się skomplikowały.

Jak w praktyce wygląda wasz podbój rynku czeskiego i francuskiego?

Mamy podpisane umowy z ich największymi telewizjami sportowymi. Mamy zawodników z Czech i Francji, ale to nie jest oczywiście tak, że walczą tylko reprezentanci danych krajów. W lutym w Czechach w walce wieczoru zmierzy się Polak i Czech. Ale może to też być np. Czech i Słowak. Na Słowacji MMA też jest bardzo popularne. Podpisujemy kontrakt z danym zawodnikiem i on może walczyć na każdej naszej imprezie. Gwiazdą naszej federacji jest Francuz Salahdine Parnasse – on może wypełnić halę zarówno w Polsce, jak i we Francji.

Do Francji weszliśmy w bardzo dobrym momencie, MMA staje się tam coraz bardziej popularne. Pierwsza nasza francuska impreza odbyła się w Adidas Arenie w Paryżu, sprzedaliśmy prawie 10 tys. biletów. Kupowali praktycznie sami Francuzi, to nie jest w żadnym razie tak, że na nasze zagraniczne gale przychodzi Polonia. Druga nasza gala we Francji odbyła się w grudniu minionego roku. Sprzedaliśmy 18 tys. biletów.

To chyba możemy powiedzieć: boom na MMA we Francji. I znów moglibyśmy porozmawiać o stereotypach, ale tym razem o tych sprzyjających waszej dyscyplinie. Skoro na ulicach wieczorami jest coraz niebezpieczniej, a MMA to najskuteczniejsza sportowa forma samoobrony… Tylko może za bardzo wychodzimy poza sport.

Za bardzo, tak.

Rozmawiał: Marek Deryło

Główne wnioski

  1. Chociaż w Polsce MMA narodziło się w 2004 r., to wciąż zawodnicy nie przechodzą testów antydopingowych przed walkami.
  2. Donald Trump mógłby pomóc MMA, wprowadzając tę dyscyplinę jako pokazową na igrzyska olimpijskie w 2028 r. w Los Angeles.
  3. MMA staje się bardzo popularne we Francji i coraz prężniej działa tam polska federacja KSW. Zorganizowane tam przez nią wydarzenia cieszyły się dużą popularnością. Pierwszą galę obejrzało prawie 10 tys. kibiców, a drugą – 18 tys.