Sprawdź relację:
Dzieje się!
Analizy

Dlaczego w Europie nie ma technologicznych gwiazd? (analiza)

W Europie jest siedem spółek technologicznych wycenionych na co najmniej 50 mld USD, podczas gdy w USA jest ich 53, a w Azji 17. Dlaczego? Jedną z przyczyn jest słabość europejskiego rynku kapitałowego.

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak Europa wypada na tle USA i Azji w dziedzinie gigantów technologicznych.
  2. Jakie czynniki sprawiają, że w Europie nie powstają duże spółki technologiczne.
  3. Dlaczego słabość giełdy jest istotną barierą i co można z tym zrobić.

Z Europy pochodzi zaledwie siedem spółek technologicznych wycenianych na co najmniej 50 mld dolarów, podczas gdy z USA aż 53, a z Azji 17. Jeszcze większa różnica jest w przypadku kapitalizacji wspomniane spółki z USA są wyceniane łącznie na prawie 25 bln dolarów, czyli 25 tys. mld. Spółki azjatyckie na 3,1 bln dolarów, z kolei europejskie na 1,1 bln.

Jeszcze bardziej martwią statystyki na temat największych technologicznych gigantów. W USA aż siedem spółek ma kapitalizację powyżej biliona dolarów, to tzw. Wspaniała Siódemka (Magnificent 7): Apple, Nvidia, Microsoft, Amazon, Alphabet (Google), Meta Platforms (Facebook) oraz Tesla. W Azji jedna spółka, TSMC, oscyluje wokół kapitalizacji 1 bln dolarów. Z kolei w Europie największa spółka, czyli SAP ma kapitalizację na poziomie 0,3 bln dolarów, czyli 300 mld. Dodatkowo tylko cztery europejskie spółki mają kapitalizację ponad 100 mld dolarów, w USA jest ich 30, a w Azji 8.

Te porównania napawają obawą o gospodarczą przyszłość Europy. Problem braku kluczowych graczy na arenie technologicznej opisywał w swoim raporcie o konkurencyjności UE Mario Draghi. Jest on też ostatnio jednym z częstych tematów podejmowanych przez ekonomistów i analityków.

Jako źródła wskazywane są różne fundamentalne problemy europejskiej gospodarki. Niski poziom kapitału podwyższonego ryzyka (venture capital) oraz słaby i rozczłonkowany ekosystem startupów sprawiają, że europejskie spółki technologiczne mają problem z szybkim rozwojem na wczesnym etapie. Później dochodzą wysokie bariery regulacyjne w wielu obszarach, jak przetwarzanie danych, czy sztuczna inteligencja. Do tego rozmaite regulacje krajowe, które spółki muszą spełniać w części branż, jeśli chcą myśleć o ekspansji w samej UE. Część państw, jak Polska jest na tyle dużym rynkiem, że startupy próbują go zdobyć, zamiast od razu oferować produkt lub usługę na cały świat. To sprawia, że spółki tracą impet już na starcie i nie są w stanie szybko osiągnąć odpowiedniej skali.

Istotne są także liczne czynniki kulturowe, społeczne, czy technologiczne. Według różnych badań Europejczycy są bardziej ostrożni i zdecydowanie mniej skłonni do podejmowania ryzyka. Różne kultury i języki utrudniają pozyskiwanie pracowników w całej Europie, często trzon startupów stanowią pracownicy z jednego państwa. Wreszcie czołówka europejskich uczelni w rankingach odstaje od tych zza oceanu.

Jest też jednak druga bardzo istotna bariera – słabość europejskich giełd. Ogólnym symptomem tego zjawiska jest bardzo duża rozbieżność w wycenach największych spółek. Wskaźnik C/Z, pokazujący cenę akcji do zysku generowanego przez spółkę (w wariancie uwzględniającym 12-miesięczną średnią kroczącą) dla indeksu S&P 500 wynosi obecnie ok. 30, z kolei dla indeksu Stoxx 600 Europe wynosi mniej więcej 15. To oznacza, że amerykańskie spółki są wyceniane dwukrotnie lepiej niż europejskie.

Można argumentować, że część tak dobrej wyceny podmiotów z USA są pochodną ich lepszych perspektyw, w końcu rolą inwestorów giełdowych jest dyskontowanie przyszłości. Częściowo to prawda, ale rozbieżności są duże także z innych powodów kapitał z całego świata, w tym także z Europy płynie na amerykański rynek kapitałowy. Wynika to z faktu, że jest to w istocie jeden rynek (choć działają tam dwie giełdy), z bardzo łatwym dostępem dla inwestorów z całego świata i z silnym pokryciem analitycznym.

To powoduje, że europejskie spółki technologiczne debiutują w USA w nadziei na lepsze wyceny. Spośród wspomnianych na początku siedmiu z kapitalizacją powyżej 50 mld dolarów, aż pięć jest notowana wyłącznie w USA lub w Europie i w USA w ramach tzw. dual listingu.

Duży strumień giełdowego kapitału jest kluczowy, żeby w Europie powstawali prawdziwi giganci. Sprawia on, że rośnie skłonność do finansowania bardziej ryzykownych biznesów, które jednak mają szansę na sukces. Przykłady spółek, które dzięki temu mogły się rozwinąć można mnożyć: Uber, Tesla, czy Amazon. To spółki, które były wyceniane na miliardy dolarów, kiedy jeszcze nie osiągały zysków.

Jest też inny przykład – Lucid Motors. Producent samochodów elektrycznych, który na koniec 2021 r., kilka miesięcy po debicie giełdowym był wyceniana na ponad 90 mld dolarów. Szkopuł w tym, że praktycznie nie osiągała żadnych przychodów (w całym 2021 r. wyniosły one ok. 30 mln dolarów). Ale jednak inwestorzy w nią uwierzyli, spora część pewnie tego żałowała. Jednak taka wiara inwestorów jest potrzebna, żeby budować gigantów (inwestorzy w Uberze, Tesli, czy Amazonie coś o tym wiedzą).

Silniejsza giełda to tylko jedna z licznych barier na drodze do budowy wielkich technologicznych spółek. Jednak warto, żeby UE skupiła się na tym obszarze, bo to tzw. nisko wiszący owoc, np. przez dokończenie budowy unii rynków kapitałowych, czy też rozwój projektu stworzenia jednej europejskiej giełdy.

Główne wnioski

  1. Z Europy pochodzi zaledwie siedem spółek technologicznych z kapitalizacją powyżej 50 mld dolarów. W USA takich spółek jest 53, natomiast w Azji 17.
  2. Jest wiele barier, które nie pozwalają się rozwijać europejskim spółkom od niskiego poziomu kapitału wysokiego ryzyka, czy słabego ekosystemu startupowego po czynniki kulturowe i społeczne.
  3. Istotnym problemem jest także niska wycena europejskich spółek, co oznacza, że mogą one pozyskać mniej kapitału giełdowego od inwestorów. UE powinna skupić się na tym obszarze i dokończyć reformę rynków kapitałowych, a także rozwijać koncepcję stworzenia jednej europejskiej giełdy.