Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes

Donald Trump namiesza na rynku ropy. Wpływ na ceny jest nieoczywisty

Nowy prezydent USA przedstawił swoje stanowisko w kluczowych kwestiach dotyczących rynku surowców. Mimo to niełatwo oszacować, jak jego rządy wpłyną na kurs ropy naftowej.

Trump przemawia na scenie
Trump zapowiada podwyżki ceł na produkty z Kanady, Meksyku i Chin Fot. Montinique Monroe/Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Co Donald Trump zamierza zrobić z cenami ropy.
  2. Jakie kroki planuje podjąć, by osiągnąć swój cel.
  3. RKtóre z jego obietnic mogą stanowić przeszkodę w realizacji tych zamierzeń.

„Obniżę ceny ropy o połowę. Jak? Zmuszę ich [amerykańskich producentów ropy – red.] do wiercenia. Mam to gdzieś, że przez to mogą zbankrutować” – powiedział Donald Trump podczas wiecu w Greenville, w stanie North Carolina, na kilka dni przed zwycięstwem w wyborach prezydenckich.

Bazując tylko na tej wypowiedzi, można byłoby uznać, że dalsze rozważania o wpływie prezydentury republikanina na rynek ropy są zbędne. Skoro zamierza znacząco zwiększyć wydobycie, ceny powinny spaść… To jednak tylko teoria. W praktyce może się okazać, że ceny nie zareagują wcale, ponieważ uwaga inwestorów, którzy wpływają na ceny, handlując kontraktami, może skupić się na czymś zupełnie innym.

Nawet jeśli Trump rzeczywiście przekona producentów do intensyfikacji wydobycia, na ceny ropy mogą znacznie bardziej wpłynąć inne decyzje, które zapowiedział podczas kampanii. Zebraliśmy trzy kluczowe obietnice gospodarcze 78-letniego polityka i przy wsparciu analityków oszacowaliśmy ich potencjalny wpływ na ceny ropy.

1. Presja na amerykańskich producentów

Skutek: Spadek cen ropy

Przytoczony na początku artykułu cytat to tylko jeden z wielu podobnych komentarzy Donalda Trumpa. Już jako kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta wielokrotnie obiecywał, że poprawi sytuację finansową Amerykanów, obniżając ceny paliw. Choć odważnie sugerował, że dokona tego poprzez zmuszenie producentów do zwiększenia wydobycia, to jednak plan, który opracował wspólnie z Partią Republikańską, można określić bardziej jako „przekonywanie” niż „wymuszanie”. Trump od lat postrzegany jest jako sprzymierzeniec grupy zwanej „big oil”, czyli największych giełdowych producentów ropy.

– Donald Trump może zdecydować się na specjalne ulgi podatkowe dla producentów zwiększających wydobycie i inwestycje oraz obniżyć opłaty pobierane przez amerykański rząd za korzystanie z federalnych terenów, na których prowadzone są odwierty. W wielu przypadkach można by mówić o powrocie podatków i opłat do stanu sprzed kilku lat, ponieważ Joe Biden je podwyższył – mówi Michał Stajniak, analityk XTB.

Warto jednak zauważyć, że zachęty te będą bezskuteczne, jeśli producenci osiągną maksymalną wydajność. Kluczowe znaczenie w wypowiedzi analityka ma zatem słowo „inwestycje”: firmy powinny nie tylko zwiększyć bieżącą produkcję, ale również rozbudowywać moce produkcyjne z myślą o przyszłości. Stany Zjednoczone produkują obecnie 13,5 mln baryłek ropy dziennie, co stanowi najwyższy wynik na świecie i jest o 30 proc. wyższe niż cztery lata temu.

Warto wiedzieć

Producenci robią, co chcą

Podczas swojej pierwszej kadencji Donald Trump zyskał reputację przyjaciela branży naftowej. Dzięki jego działaniom amerykańskie wydobycie ropy wzrosło o 25 proc. Wynik ten mógł być jeszcze wyższy, gdyby nie pandemia koronawirusa, która doprowadziła do kryzysu popytu i zmusiła producentów do czasowego ograniczenia produkcji. Jednocześnie jednak pandemia zbiegła się z korzystnymi dla branży wydarzeniami, takimi jak początek rewolucji łupkowej i zniesienie zakazu eksportu ropy naftowej.

W okresie czterech lat prezydentury Joe Bidena produkcja ropy w USA wzrosła o 20 proc., mimo że polityk z Partii Demokratycznej nie tylko nie wspierał branży naftowej, ale wręcz wprowadzał regulacje utrudniające jej działalność. Przywrócił przepisy środowiskowe zniesione wcześniej przez Trumpa, w tym te dotyczące poziomu emisji, oraz wprowadził zakaz wydawania zezwoleń na odwierty na gruntach federalnych.

2. Cła na towary z Chin

Skutek: Spadek cen ropy

Jedna z najgłośniejszych obietnic wyborczych Donalda Trumpa to plan wprowadzenia 10-proc. ceł na każdy importowany do USA towar oraz specjalnej 60-proc. opłaty na produkty z Chin. Celem tych działań jest przywrócenie potęgi amerykańskiemu przemysłowi i zmniejszenie zależności od chińskich towarów. Te zaporowe cła wymierzone są bezpośrednio w Chiny, które od lat zaopatrują amerykańskie firmy i konsumentów w różnego rodzaju produkty i materiały.

Stany Zjednoczone to jeden z kluczowych rynków dla chińskich eksporterów, więc tak wysokie opłaty mogą doprowadzić do bankructwa niektóre firmy, a inne zmusić do ograniczenia działalności. Wiele z nich jest notowanych na giełdach w Szanghaju i Hongkongu, więc skutki odczuje cała gospodarka Chin. To z kolei oznacza zmniejszenie popytu na ropę – przed pandemią Chiny były największym konsumentem ropy na świecie, a obecnie zajmują drugie miejsce.

– Już po pierwszych informacjach o zwycięstwie Donalda Trumpa w wyborach ceny ropy zaczęły spadać. Inwestorzy zareagowali logicznie, oceniając, że potencjalne cła na chińskie towary osłabią gospodarkę Chin, co wpłynie na zmniejszenie popytu na ropę. Warto jednak pamiętać, że popyt z Chin to istotny, lecz nie jedyny czynnik wpływający na ceny ropy – mówi Łukasz Zembik, analityk Oanda TMS Brokers.

3. Nowe rozdanie na Bliskim Wschodzie 

Skutek: Wzrost cen ropy

Ocena potencjalnych skutków polityki Donalda Trumpa na Bliskim Wschodzie jest szczególnie trudna. Choć nowy prezydent wielokrotnie deklarował chęć zakończenia konfliktów, istotne dla rynku ropy będzie, jak zamierza to osiągnąć. Sam fakt trwania konfliktu izraelsko-palestyńskiego budzi obawy inwestorów o możliwość jego eskalacji, co podtrzymuje ceny ropy na podwyższonym poziomie. Jednak nawet po zakończeniu konfliktu spadek cen nie jest pewny.

– Jeśli Donald Trump doprowadziłby do zakończenia konfliktów na świecie (w tym między Rosją a Ukrainą, ale przede wszystkim na Bliskim Wschodzie), mogłoby to teoretycznie prowadzić do spadku cen ropy z powodu wyeliminowania tzw. premii za ryzyko. Z drugiej strony, pełne poparcie USA dla Izraela mogłoby oznaczać zwiększone zaangażowanie militarne Stanów Zjednoczonych w regionie, co zwiększyłoby niepewność i paradoksalnie mogłoby doprowadzić do wzrostu cen ropy – mówi Michał Stajniak.

W kontekście wojny na Bliskim Wschodzie przez chwilę dużo mówiło się o Iranie. Obawiano się, że kraj ten mógłby zaangażować się w walki, co mogłoby doprowadzić do zniszczenia jego pól naftowych i zmniejszenia dostaw ropy na rynek. Obawy te przycichły, lecz polityka zagraniczna Trumpa wciąż budzi nowe zagrożenia.

– Podczas poprzedniej kadencji Donald Trump przywrócił sankcje naftowe wobec Iranu po wycofaniu się tego kraju z międzynarodowego porozumienia nuklearnego, co znacząco ograniczyło irańskie wydobycie. W latach 2016-2020 produkcja ropy w Iranie spadła niemal o połowę, do około 2 mln baryłek dziennie – przypomina Łukasz Zembik.

Po objęciu urzędu przez Joe Bidena w 2021 r. Iran ponownie zwiększył produkcję ropy, pomimo że sankcje pozostały w mocy.

– Jeśli Donald Trump powróci do rygorystycznego egzekwowania sankcji, spowoduje to spadek produkcji ropy na Bliskim Wschodzie. Taka sytuacja korzystnie wpłynie na wzrost cen, lecz jednocześnie może zaostrzyć konflikt USA z Chinami, które są największym odbiorcą irańskiej ropy – dodaje Łukasz Zembik.

Główne wnioski

  1. Dotychczas amerykańscy producenci chętnie zwiększali wydobycie, jednak teraz trzeba będzie ich dodatkowo zachęcić, gdyż zbliżają się do maksimum swoich mocy produkcyjnych.
  2. Choć głównym celem wprowadzenia ceł na towary z Chin jest wzmocnienie amerykańskiego przemysłu, mogą one przyczynić się do spadku cen ropy.
  3. Mimo że Donaldowi Trumpowi zależy na obniżeniu ceny ropy, nie zawaha się przywrócić sankcji na irańską produkcję ropy, co może doprowadzić do wzrostu cen surowca.