Trump odkrywa kolejne karty. „Za długo Departament Sprawiedliwości był używany jako broń wobec mnie”
Donald Trump ma nową kandydatkę na prokuratora generalnego, Pam Bondi. Początki ich znajomości sięgają co najmniej 2013 r. Trump przekazał jej 25 tys. dol. darowizny, jak była prokuratorem generalnym Florydy, a on musiał tam sprostać zarzutom o oszustwo. Nowowybrany 47. prezydent USA czuje się poszkodowany przez amerykański wymiar sprawiedliwości i planuje to zmienić. Tymczasem Międzynarodowe Stowarzyszenie Pracowników nie ma wątpliwości, że będzie testował wyznaczone mu ramy prawne.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Kim jest nowa kandydatka Donalda Trumpa na prokuratora generalnego USA.
- Dlaczego poprzednia kandydatura mogła wytrzymać tylko tydzień.
- Jak Trump postrzega amerykański wymiar sprawiedliwości i w jaki sposób – prawdopodobnie – będzie próbował go zmienić już od pierwszego dnia swojej prezydentury.
„Za długo Departament Sprawiedliwości był używany jako broń wobec mnie i innych Republikanów” – stwierdził Donald Trump, nominując za pośrednictwem swojego medium społecznościowego Truth Social kolejnego kandydata na Prokuratora Generalnego. Jest nią jego bliska współpracowniczka Pam Bondi.
Pierwszy kandydat Trumpa na to stanowisko musi sprostać zarzutom dotyczącym seksu z nieletnią
Poprzednia nominacja Trumpa, Matt Gaetz, utrzymała się zaledwie tydzień. Gaetz poinformował, że sam wycofuje swoją kandydaturę. W tle tej decyzji jest toczące się wobec niego postępowanie, w którym oskarżony jest o płatny seks z nieletnią. Przesłuchane w Kongresie prostytutki miały też zeznać, że Gaetz brał udział w 10 narkotykowych orgiach.
Obecnie trwa polityczna walka o upublicznienie raportu komisji etyki amerykańskiego Kongresu w tej sprawie.
Wcześniej Gaetz zrezygnował z mandatu w Izbie Reprezentantów. Stało się to tuż po tym, gdy Trump ogłosił jego nominację. Jak sugerowały amerykańskie media, mogło to być wybiegiem, by raport nie został upubliczniony.
Jak podał „The Wall Street Journal”, pomysł, żeby Gaetz został prokuratorem generalnym, nie cieszył się też popularnością wśród samych kongresmenów Partii Republikańskiej. Ponad połowa z republikańskich senatorów miała być gotowa była jego kandydatury nie poprzeć. Zgoda Senatu jest w tym przypadku wymagana.
Gdyby został wybrany, Gaetz byłby pierwszym prokuratorem generalnym w historii USA, który wcześniej miał konflikt z prawem.
Pam Bondi to wieloletnia współpracowniczka Trumpa, która wyciągała go z tarapatów prawnych
Podobnie, pierwszym skazanym w procesie prezydentem Stanów Zjednoczonych będzie Donald Trump. Jego zaprzysiężenie odbędzie się już na początku stycznia 2025 r.
Jego nowa kandydatka na prokuratora generalnego, Pam Bondi, to wieloletnia współpracowniczka Trumpa.
Jak przypomina z okazji jej nominacji telewizja NBC News, Trump i Bondi byli zamieszani w aferę w 2013 r.
Miliarder przyznał jej wówczas darowiznę 25 tys. dolarów. Było to w czasie, gdy jako prokurator generalna Florydy Bondi rozważała wszczęcie śledztwa w sprawie „Trump University”. Zdecydowała się nie podjąć dochodzenia. Ostatecznie, w wyniku ugody z zarzucającymi mu oszustwo studentami, Trump musiał wówczas zapłacić im 25 mln dolarów odszkodowania. Jednak ugodę zawarto w Nowym Jorku. Na Florydzie nie musiał płacić nic.
W ocenie samego Trumpa Bondi jako prokurator „była bardzo twarda dla Brutalnych Kryminalistów i sprawiła, że ulice były bezpieczne dla Rodzin Florydy” (pis. oryg.). Jako prokurator generalny Florydy i później jako członkini komisji ds. walki z opioidami w jego pierwszej administracji miała też przyczynić się do zredukowania epidemii uzależnienia od fentanylu.
Temu twierdzeniu przeczą jednak dane. Gdy Trump był pierwszy raz prezydentem, liczba śmierci z przedawkowania fentanylu wzrosła w USA z ok. 20 tys. do ok. 60 tys. rocznie. Obecnie jest to ok. 80 tys. rocznie.
Bondi była też obrońcą Trumpa w pierwszej procedurze jego impeachmentu w 2019 r. Wtedy zarzucano mu blokowanie prac Kongresu i wymuszanie na prezydencie innego państwa działań we własnym interesie.
Trump chciał, by prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał mu „brudy na Joe Bidena”, który wówczas miał być jego kontrkandydatem w nadchodzących wyborach prezydenckich. Gdy Trump prowadził rozmowy z Zełenskim na ten temat, zdecydował o zawieszeniu amerykańskiej pomocy wojskowej dla Ukrainy.
Impeachment wówczas się nie udał, bo przeciwko głosowali Republikanie.
Trump uważa się za poszkodowanego przez amerykański wymiar sprawiedliwości
Teraz Bondi ma być kandydatką, która sprawi, że Departament Sprawiedliwości nie będzie już wykorzystywany – jak to widzi Trump –” jako broń przeciwko niemu”.
Między prezydenturami ta „broń” była stosowana wobec niego często. Trump zdążył zostać uznany za winnego tego, że zawyżał wartość swojego majątku, by uzyskać korzystniejszy kredyt oraz że fałszował dokumenty, by ukryć fakt zapłaty gwieździe porno za milczenie, że uprawiał z nią seks.
W tej sprawie Trumpowi grozi jeszcze nawet więzienie. Decyzję mamy poznać 26 listopada.
Toczą się też wobec niego postępowania związane dotyczące nielegalnych prób zmiany wyniku wyborów (federalne i stanowe w Georgii) oraz dotyczące przywłaszczenia przez niego dokumentów objętych klauzulą tajności (na Florydzie), których szanse powodzenia jednak, ze względu na wynik wyborów, oceniane są jako bliskie zeru.
Trump może też (prawdopodobnie, nie było takiego przypadku) ułaskawić się jako prezydent, ale dotyczy to tylko przestępstw federalnych.
Ostatni wyrok Sądu Najwyższego stwierdza też, że prezydent jest zwolniony z odpowiedzialności karnej, jeśli chodzi o „oficjalne działania jako prezydenta„. Ten wyrok wzbudził kontrowersje ze względu na zapisy i intencje amerykańskiej konstytucji. Jasną intencją ojców założycieli USA było, by w Stanach Zjednoczonych nikt nie stał ponad prawem i nie było w nich – jak w Imperium Brytyjskim – króla. Przeciwnicy wyroku wskazywali też, że języczkiem u wagi stały się głosy sędziów wybranych do Sądu Najwyższego za pierwszej prezydentury Trumpa.
Trump sam mówił wcześniej, że „pierwszego dnia swojej prezydentury będzie dyktatorem”
Ciężko się w takim kontekście dziwić, że Międzynarodowe Stowarzyszenie Prawników (IBA) wydało właśnie komunikat, w którym stwierdza, że w trakcie drugiej prezydentury Trump „będzie starał się wykroczyć poza konstytucyjne normy i centralizować władzę”.
Oczekujemy, że Trump podczas swojej drugiej kadencji będzie testował normy konstytucyjne i prawne, jak miało miejsce w latach 2017–2021 i wymiar sprawiedliwości będzie na to reagował – powiedział Michael L. Novicoff, członek rady doradczej Komisji ds. postępowań sądowych IBA Litigation Committee i partner w Pryor Cashman w Los Angeles.
Zdolność sądów do ograniczenia go będzie jednak – w ocenie Novicoffa – ograniczona.
– Będzie mnóstwo takich spraw. Jednak sądy będą miały bardzo ograniczone możliwości i prawdopodobnie również ograniczony interes w egzekwowaniu obowiązujących norm w opozycji do rzeczywistego prawa, szczególnie w czasach, gdy jest jasne, że w Ameryce nie ma już prawdziwego konsensusu co do tego, czym są te normy – dodał.
W jego opinii prezydent-elekt może zyskać pozycję, w której to on będzie pisał nowe prawo
w celu przezwyciężenia wszelkich potencjalnych zastrzeżeń sądów, które mogłyby utrudniać mu osiągnięcie pożądanego prze niego rezultatu.
IBA przypomina stwierdzenie samego dnia, że „pierwszego dnia prezydentury będzie dyktatorem”.
Ta prestiżowa organizacja zauważa też m.in., że planowane przez Trumpa masowe deportacje milionów nielegalnych migrantów to „projekt, który prawdopodobnie wymagałby wewnętrznego rozmieszczenia sił zbrojnych USA i przekształcenia kraju w państwo policyjne”. Tymczasem sam Trump potwierdził już w połowie listopada, że planuje wykorzystać wojsko do pomocy w deportacjach.
Druga kadencja Trumpa ma być – zgodnie z konstytucją – jego ostatnią. Czy aby na pewno?
– Podejrzewam, że nie będę ponownie kandydować, chyba że powiecie „on jest na tyle dobry, że musimy wymyślić coś innego” – zdążył już „zażartować” na ten temat sam Trump 13 listopada w Kongresie.
Główne wnioski
- Prezydent-elekt Donald Trump czuje się osobiście pokrzywdzony przez amerykański wymiar sprawiedliwości
- Kandydatura na prokuratora generalnego sugeruje, że chce mieć pewność, że jego problemy prawne się już nie powtórzą.
- W trakcie kampanii zapowiedział, że „pierwszego dnia będzie dyktatorem”, a wypowiedź już po wyborze sugeruje, że zgodziłby się także, aby być prezydentem dłużej niż dwie kadencje, do których jego prezydenturę ogranicza amerykańska konstytucja.