Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Newsy Społeczeństwo

Drony nad Polską i zmasowana dezinformacja. Eksperci i rząd demaskują rosyjską operację

Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony w nocy z 9 na 10 września stało się początkiem zmasowanej operacji dezinformacyjnej. Jak wynika z analiz, ponad 60 proc. komentarzy w internecie powielało narracje zgodne z celami Kremla. Głównym celem ataku hybrydowego było zrzucenie winy na Ukrainę i podważenie zaufania Polaków do państwa oraz sojuszników.

Smarfton w ręcę
Głównym celem dezinformacji, co podkreślał na konferencji prasowej minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski, była próba przerzucenia odpowiedzialności na Ukrainę. Fot. Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak Rosja wykorzystała incydent z dronami.
  2. Jakie są główne fałszywe narracje rozpowszechniane w internecie.
  3.  Jakie są strategiczne cele Kremla i jak bronić się przed manipulacją.

Incydent z nocy z 9 na 10 września, kiedy podczas rosyjskiego ataku na Ukrainę doszło do 19 naruszeń polskiej przestrzeni powietrznej, natychmiast uruchomił falę fałszywych informacji w mediach społecznościowych. Polskie wojsko zneutralizowało obiekty stanowiące bezpośrednie zagrożenie, jednak prawdziwa bitwa przeniosła się do infosfery.

Jak podaje Europejski Kolektyw Analityczny Res Futura, ponad 60 proc. komentarzy dotyczących ataku zawierało elementy rosyjskiej propagandy. Głównym celem dezinformacji – co podkreślał na konferencji prasowej minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski – była próba przerzucenia odpowiedzialności na Ukrainę.

– Ukraina nie wciąga Polski do wojny. Ci, którzy twierdzą inaczej, kłamią. To Rosja odpowiada za ten atak – zaznaczył minister.

Nośnikiem dezinformacji nie są już głównie boty, lecz realni ludzie, co świadczy o utrwaleniu się rosyjskiej narracji w części społeczeństwa.

Polskie służby, w tym Ośrodek Analizy Dezinformacji NASK, zidentyfikowały i monitorują główne linie narracyjne wrogiej propagandy. Według analizy Res Futura, temat osiągnął w mediach społecznościowych zasięg 173 mln publikacji. Choć większość użytkowników (41 proc.) obarczyła winą Rosję, aż 24 proc. uznało, że incydent był celowym działaniem Ukrainy, mającym wciągnąć Polskę i NATO do wojny. Co istotne – nośnikiem dezinformacji nie są już głównie boty, lecz realni ludzie, co świadczy o utrwaleniu się rosyjskiej narracji w części społeczeństwa.

Główne narracje dezinformacyjne

Celem rosyjskiej operacji psychologicznej jest wywołanie chaosu poznawczego, polaryzacji i nieufności. Ośrodek Analizy Dezinformacji NASK oraz Ministerstwo Cyfryzacji w komunikatach z 10 i 12 września wskazały na kluczowe, fałszywe przekazy zalewające polski internet. Najważniejszą z nich była teza o „ukraińskiej prowokacji”, mającej na celu wciągnięcie Polski do wojny. Inne popularne narracje obejmowały m.in. sugestie, że polskie wojsko jest nieprzygotowane do obrony kraju, że rząd próbuje zrzucić odpowiedzialność na NATO, a Rosja nie ma interesu w atakowaniu Polski.

Kreml i Mińsk oficjalnie odcięły się od incydentu. Rzecznik Władimira Putina Dmitrij Pieskow odmówił komentarza, a rosyjski resort obrony zadeklarował gotowość do konsultacji. Wezwany do polskiego MSZ chargé d’affaires ambasady FR Andriej Ordasz nazwał oskarżenia bezpodstawnymi i przypomniał incydent w Przewodowie z listopada 2022 r., sugerując, że za naruszenia przestrzeni powietrznej odpowiada Ukraina. Jednocześnie białoruskie media promowały przekaz, jakoby to służby Białorusi ostrzegły Polskę przed nadlatującymi dronami.

W polskojęzycznej infosferze aktywne były również środowiska prorosyjskie i antysystemowe, które powielały tezy o „teatrze” zaaranżowanym przez Warszawę i Kijów lub kwestionowały sam fakt ataku. Rozpowszechniano także fałszywe informacje o rzekomym uszkodzeniu domu w miejscowości Wyrki przez amerykańską rakietę, o przemieszczaniu się polskich wojsk w stronę Białorusi czy o masowej ewakuacji Polaków do Niemiec. Wszystkie te narracje miały na celu sianie paniki i podważanie zaufania do instytucji państwowych i sojuszniczych.

Propagatorami tych treści byli głównie anonimowi użytkownicy platformy X, konta antyukraińskie i antyrządowe, a także środowiska związane z Konfederacją oraz sympatycy teorii spiskowych.

Propagatorami tych treści byli głównie anonimowi użytkownicy platformy X, konta antyukraińskie i antyrządowe, a także środowiska związane z Konfederacją oraz sympatycy teorii spiskowych. Dominującą techniką była insynuacja – zadawanie pozornie neutralnych pytań, mających wzbudzić wątpliwości wobec oficjalnych komunikatów.

Eksperci obalają teorie spiskowe

W odpowiedzi na falę dezinformacji eksperci ds. wojskowości przedstawili fakty podważające najpopularniejsze teorie spiskowe. Mariusz Cielma, redaktor naczelny miesięcznika „Nowa Technika Wojskowa”, w rozmowie z PAP odniósł się do trzech głównych fałszywych twierdzeń.

Pierwsze dotyczyło rzekomo zbyt małego zasięgu dronów typu Gerbera (rosyjska kopia irańskich Shahedów), by mogły dolecieć z Rosji. Cielma wyjaśnił, że drony, które spadły w Polsce, nie miały głowic bojowych, co znacznie zmniejszało ich wagę. W to miejsce mogły być zamontowane dodatkowe zbiorniki z paliwem, zwiększające ich zasięg nawet do 900 km, co technicznie jest możliwe.

Druga teoria sugerowała, że wraki dronów zostały „podrzucone”, ponieważ brakowało kraterów w miejscach ich upadku. Ekspert tłumaczył, że lekkie drony pozbawione ładunku wybuchowego, lecące z niewielką prędkością (nawet poniżej 100 km/h), mogą lądować podobnie jak szybowce, nie powodując większych zniszczeń w podłożu.

Trzecia, kluczowa dla rosyjskiej propagandy, teza obwiniała Ukrainę za skierowanie dronów nad Polskę wskutek rzekomego zakłócania sygnału GPS. Cielma podkreślił, że drony Gerbera często korzystają z nawigacji opartej na kartach telefonicznych lub prostych systemach inercyjnych, których nie da się zakłócić. Co więcej, silne zakłócanie GPS na północy Ukrainy zostałoby odnotowane na Białorusi – a takich sygnałów nie zarejestrowano. Zdaniem mjr rez. dr. inż. Michała Fiszera użycie dronów typu Gerbera wskazuje na celowe działanie Rosji.

Krytyka rządu i reakcje sojuszników

Incydent wywołał falę krytyki pod adresem polskich władz. Według Res Futura, 13 proc. internautów zarzucało rządowi brak skuteczności, opóźnioną reakcję oraz brak alertów RCB. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wydało komunikaty dla mieszkańców wschodnich województw dopiero około godz. 7, a po godz. 8 rozszerzono je na centralną Polskę. Krytykowano również niedostateczne zdolności antydronowe Wojska Polskiego oraz kosztowne zneutralizowanie tanich dronów za pomocą myśliwców F-16.

Do tych zarzutów odniósł się w mediach szef Sztabu Generalnego WP gen. Wiesław Kukuła: „Nie liczy się cena rakiety, lecz wartość tego, co dron może zniszczyć. Jeśli zagrożone jest życie Polaka, to ono nie ma ceny. Użyjemy nawet stukrotnie droższej rakiety, jeśli dzięki temu uratujemy życie choć jednej osoby”.

Reakcje międzynarodowe były zróżnicowane. Prezydent USA Donald Trump stwierdził, że naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej mogło być wynikiem błędu. To wywołało w sieci oskarżenia o „zdradę sojusznika”. Z kolei sekretarz generalny NATO Mark Rutte zapewnił o skutecznej reakcji Sojuszu. „Jesteśmy w stanie bronić każdego centymetra terytorium NATO, w tym przestrzeni powietrznej” – podkreślił.

Cele Kremla. Jak nie dać się manipulacji?

Zdaniem analityków Ośrodka Studiów Wschodnich Marka Menkiszaka i Katarzyny Chawryło agresywne działania Rosji mają na celu destabilizację sytuacji wewnętrznej w Polsce i w innych krajach wspierających Ukrainę. Kreml chce podsycać nastroje antyukraińskie, podważać zaufanie do władz oraz solidarność sojuszniczą. Moskwa liczy na rosnące w państwach zachodnich zmęczenie wojną i próbuje pokazać koszty wspierania Kijowa jako ostrzeżenie przed dalszą eskalacją.

Eksperci apelują o ostrożność wobec kampanii dezinformacyjnej. Aleksandra Michałowska-Kubś z NASK podkreśliła w rozmowie z PAP, że nie należy reagować impulsywnie na emocjonalne przekazy. Jej zdaniem trzeba korzystać z wiarygodnych źródeł. Ministerstwo Cyfryzacji zaleca każdorazową weryfikację informacji i nieudostępnianie niesprawdzonych treści.

Jak wskazują analitycy, celem Kremla nie jest narzucenie jednej wersji wydarzeń, lecz wywołanie niepewności, dezorientacji i podziałów. Według OSW należy spodziewać się dalszych prowokacji, jeśli działania Rosji nie spotkają się ze zdecydowaną i solidarną odpowiedzią Zachodu.

Główne wnioski

  1. Atak hybrydowy i wojna informacyjna. Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez drony stało się pretekstem do szerokiej operacji dezinformacyjnej, której celem było podważenie zaufania do rządu i sojuszników oraz przerzucenie winy na Ukrainę.
  2. Fałszywe narracje i ich obalenie. Eksperci obalili kluczowe teorie propagandy rosyjskiej, wyjaśniając, że drony mogły mieć zwiększony zasięg, ich lekka konstrukcja tłumaczy brak kraterów, a systemy nawigacji uniemożliwiały proste zakłócenie sygnału.
  3. Strategiczne cele Rosji. Kreml dąży do destabilizacji i eskalacji podziałów wewnętrznych w Polsce i w krajach Zachodu. Skuteczna obrona wymaga świadomości społecznej, krytycznego myślenia i solidarnej odpowiedzi państwa oraz sojuszników.