Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Lifestyle Świat

Durianowa dyplomacja: Chiny chcą kupować więcej cuchnących owoców

Rośnie apetyt mieszkańców Państwa Środka na duriany. Ich powiększający się rynek jest wart miliardy dolarów, a w tropikalnej części Azji powstaje coraz więcej plantacji tych owoców. Jak Chińczycy rozsmakowali się w „królu owoców” o legendarnym zapachu i kto na tym skorzysta?

Durian na stoisku w Bangkoku w Tajlandii
Durian na stoisku w Bangkoku w Tajlandii, Fot. PAP/EPA.

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego duriany są kontrowersyjne i na czym polega kultura ich jedzenia.
  2. W jaki sposób tropikalny owoc stał się przysmakiem w Chinach.
  3. Jak w ostatnich latach zmienia się globalny rynek tych owoców.

Twardy i kolczasty na zewnątrz, w środku wypełniony żółtym miąższem o kremowo-maślanej konsystencji. W zależności od odmiany mięsiste wnętrze może być słodkie albo słodko-gorzkawe, czasem z kwiatowym lub orzechowym posmakiem. Są tacy, którzy uważają, że złożony smak duriana ma w sobie coś z ryby. Ale swojej sławy owoc wcale nie zawdzięcza temu, jak smakuje, tylko jak pachnie. To zapach budzący skrajne emocje: od zachwytu po obrzydzenie. Jedni porównują tę woń do zapachu miodu lub kwiatów. Drudzy w skojarzeniach idą w całkiem inną stronę, mówiąc o gnijącej cebuli, zepsutym mięsie albo nieumytych stopach. Trzecim wydzielane przez duriany lotne substancje przywodzą na myśl gaz albo benzynę.

Kolczaste owoce pochodzą prawdopodobnie z Borneo i Sumatry, skąd handlarze przewieźli je na Półwysep Malajski i do Tajlandii, a stamtąd dalej – do innych części Azji Południowo-Wschodniej. Wykształciła się tu specyficzna kultura ich jedzenia i przyrządzania. Ich popularność oraz wielkość (mogą ważyć nawet kilka kilogramów) sprawiły, że durian bywa określany mianem „króla owoców”.

Durianowe legendy

Istnieje około 200 odmian durianów. Różnią się konsystencją, wielkością pestek i niuansami smakowymi. Popularne odmiany, takie jak malezyjski musang king i pochodzący z Tajlandii monthong osiągają na rynku wysokie ceny. Dzieje się tak zwłaszcza ze względu na zainteresowanie kupców z Chin, o którym więcej za chwilę. Chociaż przez wielu zapach duriana jest uważany za śmierdzący, to owoc ma dużą grupę zwolenników.

Duriany to owoce towarzyskie – rzadko jada się je w samotności. W Indonezji i Malezji często są spożywane pod gołym niebem i przeważnie na surowo. Wśród Malezyjczyków popularne są „polowania na duriana”. To podmiejskie wyprawy na targi i farmy – i wspólne degustacje na świeżym powietrzu albo w centrach handlowych. W czasie pandemii, kiedy zgromadzenia były niemożliwe, popularność zyskała sprzedaż internetowa z dostawą do domów.

Durian i wytwarzane z niego produkty są też składnikami curry i sosów. Mogą też być dodatkami do lodów, ciastek i nadzieniem czekoladek.

O durianach opowiada się legendy, krążą też o nich ludowe wierzenia. Mówi się choćby o ich zdolności do podnoszenia temperatury ciała, właściwościach afrodyzjaku i śmiertelnych przypadkach po zjedzeniu owocu i popiciu go alkoholem. Z badań rzeczywiście wynika, że w miąższu są obecne substancje, które wpływają na metabolizm.

Warto wiedzieć

Zakazany owoc

Z powodu swojej silnej woni duriany są zakazane w biurach, hotelach i środkach publicznego transportu wielu azjatyckich miast. Na tabliczki informujące o karach za przewożenie kolczastych owoców łatwo się natknąć w metrze w Singapurze, na lotniskach w Malezji i w niektórych tajskich taksówkach – choć jednocześnie na targach często można wyczuć ich charakterystyczny zapach. Choć smakosze cuchnący owoc uwielbiają, to wiele osób na jego obecność reaguje alergicznie.

W 2018 roku klienci jednej z indonezyjskich linii lotniczych odmówili podróży samolotem, który przewoził w luku towarowym dwie tony durianów. Bunt pasażerów opóźnił lot z kilkusettysięcznego miasta na Sumatrze do Dżakarty o godzinę. Ostatecznie obsługa zgodziła się usunąć z odrzutowca wonny ładunek.


Największy chaos intensywnie pachnące owoce wywołują jednak tam, gdzie są mało znane. W 2019 roku ewakuowano bibliotekę uniwersytecką w Canberze w Australii. Ogłoszono w niej alarm, bo ktoś pomylił zapach „króla owoców” z wonią ulatniającego się gazu.

Rok później kilkudziesięciu pracowników urzędu pocztowego w Bawarii ratowało się ucieczką, a sześcioro przewieziono do szpitala z nudnościami. Pocztowcy z miasta Schweinfurt wezwali straż pożarną i policję, podejrzewając, że z jednej z dostarczonych paczek ulatniają się groźne substancje. Miejscowe media podały, że adresat przesyłki z egzotyczną zawartością ostatecznie ją otrzymał.


Chiny: durianowa gorączka

Według danych Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) między 2003 a 2022 rokiem światowy handel durianami wzrósł ponad dziesięciokrotnie.

Głównymi producentami są Indonezja, Wietnam i Tajlandia. W pierwszym z tych krajów 90 proc. cuchnących owoców zjadają sami Indonezyjczycy. Czyni to z nich prawdopodobnie największych entuzjastów durianów na świecie. Ale mają w tej dziedzinie rosnącą konkurencję. Legendarne owoce z tropików stały się w ostatnich latach przysmakiem w Chinach.


W ostatnich kilku latach w Państwie Środka – gdzie wszystko, co tropikalne, kojarzy się z luksusem – trwa boom na duriany.
To częściowo dzięki sprawnemu marketingowi w mediach społecznościowych. Douyin – działająca za Wielkim Murem wersja Tik Toka – pełen jest nagrań wideo, z których można się nauczyć, jak poprawnie wymówić nazwę owocu i poznać przepisy na durianowe dania, desery i napoje. Sprzedawcy promują swój towar także na platformie mikroblogowej Weibo, a durian stał się obiektem żartów w telewizyjnych programach rozrywkowych. Kolczaste owoce, zwłaszcza ich rzadkie odmiany, udało się wypromować jako symbole statusu. Stały się modne do tego stopnia, że bywają wręczane jako prezenty ślubne i urodzinowe.

Według brytyjskiego tygodnika „The Economist” w 2019 roku wartość sprowadzonych do Chin durianów była wyższa, niż jakiegokolwiek innego rodzaju importowanych owoców. „Król” zdetronizował tym samym wiśnie, pochodzące głównie z Ameryki i Nowej Zelandii.

Lukratywny rynek i durianowe potęgi

Chiny szybko stały się najważniejszych rynkiem dla krajów wytwarzających duriany. Z danych chińskich służb celnych wynika, że w 2024 roku za Wielki Mur sprowadzono prawie 1,6 mln ton tych owoców za blisko 7 mld USD. To historyczny rekord – i około 90 proc. wyeksportowanego towaru.

Największym na świecie eksporterem cuchnących owoców jest Tajlandia. Między 2013 a 2023 rokiem królestwo wyrosło na prawdziwą potęgę. Powiększyło w tym czasie areał swoich plantacji o 80 proc., a produkcję – o 180 proc. Ale chociaż tajlandzcy producenci nadal są niepokonani, to po piętach depcze im konkurencja z Wietnamu.

W ubiegłym roku Tajlandia sprzedała do Państwa Środka prawie 860 tys. ton durianów. To jednak wynik o 13 proc. gorszy niż rok wcześniej. Na zmniejszenie tajskich plonów wpłynęła fala upałów. Do spadku eksportu przyczyniło się także bardziej restrykcyjne podejście Chińczyków. Władze w Pekinie zaostrzyły przepisy fitosanitarne, wprowadzając dodatkowe testy na zakazane barwniki. Zrobiły to, gdy na przełomie 2024 i 2025 roku celnicy wykryli w owocach z Tajlandii i Wietnamu przekraczające normy ilości rakotwórczego barwnika Basic Yellow 2 (BY2). Doprowadziło to do opóźnień i zwrotów towaru, a czasowy zakaz sprzedaży obowiązywał przez kilka tygodni.

Cytowani przez dziennik „Bangkok Post” znawcy rynku podkreślali, że tajskie duriany zwykle zrywa się, gdy nie są całkiem dojrzałe, a handlarze nadużywają sztucznych barwników, żeby towar wyglądał atrakcyjniej.

Drugim co do wielkości dostawcą na chiński rynek jest Wietnam. Podczas gdy Tajowie mają problemy, konkurencja z Wietnamu nabrała wiatru w żagle, a ich udział w chińskim rynku rośnie. Wietnamska produkcja durianów – uprawianych głównie w delcie Mekongu – w ciągu ostatniego dziesięciolecia wystrzeliła o 200 proc.

Według portalu Produce Report w 2024 roku eksport durianów z Wietnamu do Chin wzrósł o 37,6 proc., osiągając wartość 2,9 mld USD. Należący do wietnamskich farmerów kawałek chińskiego rynku powiększył się do ponad 42 proc. Analitycy uważają, że Wietnam jest na dobrej drodze, żeby odebrać Tajlandii pierwsze miejsce na podium. Szybkość pościgu pokazują statystyki z trzech kolejnych lat. W 2022 roku Wietnamczycy wysłali do Chin 50 tys. ton durianów. W 2023 roku prawie 500 tys. ton, a w ubiegłym roku ponad 700 tys. ton.

Nowi gracze i „durianowa dyplomacja”

Tajlandia i Wietnam wspólnie odpowiadają za 99,5 proc. eksportu za Wielki Mur. Niezaspokojony apetyt Chińczyków na śmierdzące owoce sprawia jednak, że Pekin otwiera rynek na nowych producentów. Latem 2024 roku pozwolił na sprowadzanie świeżych durianów z Malezji (wcześniej Malezyjczycy sprzedawali głównie mrożone). W ciągu pięciu miesięcy sprzedano owoce o wartości 5,7 mln USD. Malezyjski minister rolnictwa nie omieszkał publicznie się pochwalić, że tamtejsze duriany są wysokiej jakości, więc ich cena jest odpowiednio wyższa.

Od 2024 r. szybko zaczął rosnąć import do Chin z Filipin. Trwają też rozmowy z producentami w Laosie. Ten kraj jest coraz bardziej zintegrowany z chińską gospodarką za sprawą otwartej ponad trzy lata temu linii kolejowej.

W marcu chińscy inspektorzy rozpoczęli kontrole producentów w Indonezji. Dotychczas indonezyjskie mrożone duriany wysyłano do Chin przez Tajlandię. Według dżakarckiego dziennika „Kompas” bezpośrednia ścieżka dostaw ma zostać otwarta do końca tego roku. Skróci to potrzebny czas i zmniejszy koszty transportu. Plantatorzy z azjatyckiego archipelagu zacierają ręce, licząc na wielomiliardowe zyski, ale negocjacje spowalniają restrykcyjne chińskie przepisy. Dotyczą one nie tylko zakazanych substancji, ale także obowiązku przypisywania każdej partii towaru do konkretnej plantacji pochodzenia.

Azjatyccy analitycy zwracają tymczasem uwagę, że władze w Pekinie mogą wykorzystywać swój ogromny rynek jako argument w szerszych negocjacjach z sąsiadami. Chiny są największymi partnerami handlowymi wszystkich krajów Azji Południowo-Wschodniej, choć relacje z niektórymi z nich mają problematyczne. Przyznając albo blokując dostęp do rynku, Pekin może wpływać na decyzje sąsiednich państw, z którymi spiera się choćby o Morze Południowochińskie.

Komentatorzy mówią o „durianowej dyplomacji” jako części chińskiej ofensywy dyplomatyczno-gospodarczej.

W 2023 r. Xie Kankan, profesor studiów nad Azją Południowo-Wschodnią z Uniwersytetu Pekińskiego, podkreślał, że obserwowana w Państwie Środka popularność duriana, który reprezentuje tożsamość tej części świata, nie ma wyłącznie znaczenia gospodarczego.

Handel durianami ma więcej znaczeń kulturowych i symbolicznych. Oznacza specjalne relacje Chin i regionu. Mogą się one różnić od zwyczajnego zaangażowania ekonomicznego, jakie Chiny mają z Zachodem – mówił Xie Kankan cytowany przez dziennik „South China Morning Post”. Hongkońska gazeta zaznaczyła, że obrót śmierdzącymi owocami może być dla Chin sposobem na scementowanie relacji z tropikalnymi sąsiadami w czasie trwających napięć ze Stanami Zjednoczonymi.

Chińczycy liczą na jak najkorzystniejszą wymianę z sąsiadami z południowych mórz. Na wszelki wypadek chińscy plantatorzy zaczęli jednak sadzić durianowe drzewa także na swojej własnej, tropikalnej wyspie Hajnan. Na pierwsze dobre zbiory będą musieli poczekać kilka lat.

Główne wnioski

  1. Między 2003 a 2022 rokiem światowy handel durianami wzrósł ponad dziesięciokrotnie. Choć najwięcej tych owoców zjada się w Indonezji, to blisko 90 proc. światowego eksportu pochłania rynek w Chinach.
  2. Za Wielkim Murem kolczaste owoce udało się wypromować jako symbole statusu, również dzięki marketingowi w mediach społecznościowych.
  3. W ubiegłym roku Chiny pobiły własny rekord, sprowadzając prawie 1,6 mln ton tych owoców, za blisko 7 mld USD.