Ceny złota i akcji rosną w tym samym czasie. "Zjawisko niespotykane od 50 lat"

Jednoczesny wzrost cen złota i akcji to zjawisko niespotykane od co najmniej 50 lat, co rodzi podejrzenia o potencjalnej bańce spekulacyjnej na obu rynkach – napisał w raporcie Bank Rozrachunków Międzynarodowych (BIS). W ocenie instytucji złoto straciło miano bezpiecznej przystani i stało się aktywem spekulacyjnym.

BIS to najstarsza instytucja finansowa na świecie, powołana do rozliczenia reparacji wojennych po I wojnie światowej, obecnie nazywana globalnym bankiem centralnym. W najnowszym raporcie, opisanym przez Reutersa, analitycy banku skupili się na zachowaniu cen złota.

– Złoto zachowywało się w tym roku zupełnie inaczej niż zwykle – stwierdził Hyun Song Shin, szef departamentu monetarnego i ekonomicznego BIS, cytowany w raporcie. Chodzi o sytuację, w której notowania kruszcu rosły, podobnie jak to miało miejsce z akcjami spółek giełdowych. Od początku roku uncja złota podrożała o 60 proc. – z 2658 dol. do obecnych 4203 dol.

Przeczytaj również: Firmy rodzinne zachowują stabilność na GPW. A czy dają zarobić inwestorom?

W tym samym czasie na światowych rynkach trwa hossa - indeks zrzeszający 100 największych spółek notowanych w USA, czyli Nasdaq wzrósł od początku roku o 22 proc., z kolei londyński FTSE 100 od stycznia zanotował wzrost o blisko 17 proc. Duży udział w tych wynikach mają spółki technologiczne, bo inwestorzy wierzą, że ogromne pieniądze pokładane w AI przyniosą równie spektakularne zyski.

W ocenie BIS, obecna sytuacja na rynkach rodzi ryzyko baniek spekulacyjnych. Instytucja uważa również, że złoto przestało być bezpieczną przystanią, co może potwierdzać duży napływ inwestorów detalicznych. Jak wskazano w raporcie, wartość funduszy ETF sprzedających akcje kruszcu była wyższa niż ich wartość netto, co rodzi silną presję kupna z przeszkodami do arbitrażu, czyli wyrównania cen na rynku.

To jednak nie detaliści odpowiadają na szybujące ceny złota. BIS uważa, że to zakupy dokonywane przez banki centralne wyraźnie wpłynęły na wzrosty kursu. A to rodzi obawy, co ewentualne pęknięcie bańki oznaczałoby dla banków centralnych i ich rezerw? Instytucja nie udzieliła odpowiedzi na to pytanie.

W raporcie podkreślono także wątpliwości względem spółek technologicznych. Analitycy rozróżnili obecną sytuację od tzw. bańki internetowej z początku XXI w., kiedy to inwestorzy kupowali akcje spółek, które nie wykazywały jeszcze zysków. Teraz giganci są w stanie potwierdzić, że AI jest w stanie dać im zarobić. – Podstawowym pytaniem jest jednak to, czy ogromne wydatki m.in. na centra danych okażą się uzasadnione w dłuższej perspektywie – powiedział Shin z BIS.

W listopadzie przed możliwą bańką AI przestrzegali również Europejski Bank Centralny i Bank Anglii. W ich ocenie oczekiwania inwestorów wobec spółek technologicznych są wysokie i jeżeli firmy nie spełnią pokładanych w nich nadziei, bańka spekulacyjna może pęknąć.