Skąd wzięły się stawki ceł zapowiedziane przez Trumpa? Chodzi o deficyt handlowy – zwraca uwagę dziennikarz
Stawki ceł ogłoszone przez Donalda Trumpa są uzależnione od tego, jaki deficyt w handlu towarowym mają Stany Zjednoczone z danym krajem – wskazuje dziennikarz ekonomiczny James Surowiecki. Na portalu X przedstawił mechanizm, który jego zdaniem stał za wybraniem takich, a nie innych stawek wobec poszczególnych państw.
Podczas swojego przemówienia w środę Donald Trump przedstawił stawki ceł, jakie będą nałożone na import do USA z wszystkich państw świata. Ogólną stawką będzie 10 proc. Import z poszczególnych krajów będzie obłożony wyższymi stawkami.
Amerykański prezydent tłumaczył, że jego administracja obliczyła, jakimi cłami i innymi barierami handlowymi (np. podatkiem VAT, podatkiem od emisji CO2) obarczony jest amerykański eksport do innych państw i podzieliła te obciążenia na dwa, wyznaczając nowe stawki.
Dziennikarz ekonomiczny James Surowiecki (redaktor „The Yale Review”, współpracownik „The Atlantic” oraz były autor sekcji ekonomicznej w „The New Yorker”) przedstawił inne wytłumaczenie.
„Właśnie dowiedziałem się, skąd pochodzą te stawki celne. Tak naprawdę (członkowie administracji – red.) nie obliczyli stawek celnych i barier poza cłami, jak twierdzą” – wskazuje Surowiecki.
Zamiast tego, dla każdego kraju, po prostu wzięli nasz deficyt handlowy z tym krajem i podzielili go przez eksport tego kraju do nas – napisał Surowiecki.
„Mamy więc 17,9 mld dolarów deficytu handlowego z Indonezją. Jej eksport do nas wynosi 28 mld dolarów. 17,9 dzielone przez 28 = 64 proc., co według Trumpa jest stawką celną, którą Indonezja nam nalicza. Jakie to niezwykłe bzdury” – wskazał dziennikarz.
Zaznaczył także, że pod uwagę wzięty został jedynie deficyt w handlu towarowym, a pominięty bilans eksportu i importu usług. Tymczasem wiele amerykańskich koncernów eksportuje właśnie usługi – jak chociażby giganci technologiczni z sektora IT.
Do wyliczeń Surowieckiego odniósł się również w portalu X Kush Desai, zastępca sekretarza prasowego Białego Domu, prezentując formułę, użytą do obliczeń stawek celnych. Chociaż Desai chciał pokazać, że Surowiecki się myli, zdaniem dziennikarza dodatkowo potwierdził jego obliczenia.
„Zastępca sekretarza prasowego Białego Domu twierdzi, że się mylę i że 'stawki celne’ na wykresie Trumpa zostały obliczone poprzez 'dosłowne’ zmierzenie ceł i pozataryfowych barier handlowych każdego kraju.
Aby to udowodnić, przedstawił zrzut ekranu formuły, która według USTR (Przedstawiciela USA ds. Handlu – red.) została użyta do obliczenia wzajemnych ceł, które nałożyliśmy na inne kraje. Ale kiedy usuniesz greckie symbole, jaki daje to wzór? Deficyt handlowy dzielony przez import — dokładnie to, co powiedziałem”.
Surowiecki dodaje, że podstawowa stawka w wysokości 10 proc. została przydzielona krajom, w przypadku których relacja deficytu handlowego do wartości importu wynosi mniej niż 10 proc. lub USA mają nadwyżkę w handlu towarowym z tym krajem.