Tajlandia zaatakowała Kambodżę. Oba kraje oskarżają się wzajemnie o złamanie zawieszenia broni
Nowe starcia między Kambodżą i Tajlandią. Obie strony oskarżają się wzajemnie o złamanie zawieszenia broni wynegocjowanego przez prezydenta Donalda Trumpa.
Rzecznik tajlandzkiej armii, generał Winthai Suvaree, powiedział, że naloty były wymierzone w kambodżańską infrastrukturę wojskową.
– Celem były stanowiska (...) w rejonie przełęczy Chong An Ma, ponieważ stamtąd użyto artylerii i moździerzy do ataku na naszą bazę Anupong, gdzie zginął jeden żołnierz – wyjaśnił.
Zdaniem tajlandzkiej armii Kambodża miała rozpocząć ataki około 3 rano. Resort obrony Kambodży odrzuca jednak oskarżenia władz w Bangkoku, zarzucając sąsiadowi podawanie fałszywych informacji.
„Kierując się duchem przestrzegania wszystkich wcześniejszych porozumień i pokojowego rozwiązywania konfliktów zgodnie z prawem międzynarodowym, Kambodża nie odpowiedziała w ogóle podczas obu ataków i nadal monitoruje sytuację z najwyższą czujnością i najwyższą ostrożnością” – napisało w sieci ministerstwo.
Z kolei minister informacji Neth Pheaktra powiedział, że w nalotach sił Tajlandii zginęło czterech kambodżańskich cywilów, a dziewięciu zostało rannych.
To kolejna odsłona wieloletniego konfliktu granicznego. Ostatnie pięciodniowe walki miały miejsce w lipcu. Do zawarcia zawieszenia broni skłonił obie strony Donald Trump. W ich wyniku zginęło 48 osób, a 300 tys. zostało przesiedlonych po tym, jak obie strony użyły artylerii i rakiet.
Napięcia wzrosły ponownie, gdy w listopadzie jeden z tajskich żołnierzy został ranny w wybuchu miny. Władze w Bangkoku zapowiedziały wtedy, że nie będą dalej przestrzegać zawieszenia broni.