Trump o sankcjach na Rosję: "Tylko w razie konieczności"
Prezydent Donald Trump pozytywnie ocenia rosyjsko-ukraińskie rozmowy w Stambule i poczynione postępy, a sankcje są narzędziem, którego może użyć, jeśli będzie to konieczne - powiedziała rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt.
Rzeczniczka podała też, że Ukraina nie uprzedziła USA przed swoimi atakami na rosyjskie bombowce.
Pytana podczas wtorkowego briefingu o szykowany przez Kongres projekt ustawy o "miażdżących" sankcjach przeciwko Rosji, Leavitt sugerowała, że mimo ponagleń ze strony obydwu partii w Kongresie prezydent Trump nie jest gotowy do nałożenia nowych sankcji. Dodała też, że prezydent ma pozytywne odczucia dotyczące bezpośrednich rozmów Rosji i Ukrainy, i uważa ich rozpoczęcie za duży krok naprzód.
"Prezydent mądrze zachował to (sankcje) jako narzędzie w swoim zestawie narzędzi, jeśli będzie to konieczne. Ale myślę, że Senat i wszyscy na Kapitolu szanują prezydenta jako naczelnego dowódcę z dobrego powodu. I jak wiecie, Rosja i Ukraina wczoraj prowadziły bezpośrednie rozmowy. Stało się to za namową tego prezydenta (...) I chciałabym przypomnieć wszystkim, jak daleko zaszliśmy w ciągu zaledwie czterech miesięcy. Mam na myśli, że w zeszłym roku o tej porze nie do pomyślenia było, aby Rosja i Ukraina prowadziły bezpośrednie rozmowy. I to z powodu uporu i determinacji prezydenta, aby zakończyć tę wojnę, te kraje usiadły wczoraj" - powiedziała rzeczniczka. Więc on jest on skłonny użyć sankcji, jeśli będzie ich potrzebował" - dodała.
Leavitt była również pytana o poprzedzające rozmowy ukraińskie ataki na rosyjskie bazy lotnictwa strategicznego. Odmówiła jasnego komentarza, twierdząc tylko, że prezydent Trump nie uważa, by wojnę można było zakończyć środkami militarnymi, i opowiada się on przeciwko przedłużaniu konfliktu. Potwierdziła też, że Kijów nie informował uprzednio o swoich zamiarach administracji USA.
Wypowiedzi Leavitt o pozytywnych skutkach rozmów w Stambule stoją w dużym kontraście z wypowiedziami wielu Republikanów w Kongresie, którzy w poniedziałek po raz kolejny mówili o konieczności wywarcia dodatkowej presji na Rosję. Po raz pierwszy wprost sankcje poparł też przewodniczący Izby Reprezentantów Mike Johnson, który przyznał, że podobnie uważa wielu jego kolegów. We wtorek autor ustawy o nowych sankcjach, senator Lindsey Graham, skomentował z kolei wcześniejszą wypowiedź byłego prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, który jego zdaniem "jasno pokazał światu, że Putin i Rosja ani trochę nie są zainteresowani pokojem".
Projekt ustawy Grahama i demokratycznego senatora Richarda Blumenthala - nazwany przez Grahama "łamiącym kości" pakietem i najostrzejszymi sankcjami, jakie kiedykolwiek widziano w Kongresie - nakazuje administracji nałożenie sankcji na podmioty z sektora energetycznego i bankowego Rosji, a także 500-proc. ceł na państwa świadomie kupujące od niej ropę naftową. Kierownictwo partii w Kongresie od dawna sygnalizuje, że jest gotowe na ruszenie z legislacją, jeśli otrzyma na to zgodę Białego Domu. Trump dotąd opierał się presji, by poprzeć nowe restrykcje na Moskwę, twierdząc, że może to zaprzepaścić szanse na osiągnięcie pokoju.