Dzień Wyzwolenia. Co wiemy o decyzji Donalda Trumpa
Donald Trump ogłosił pakiet ceł, który zostanie nałożony na wszystkich partnerów handlowych największej gospodarki świata.

Źródło: Win McNamee/Getty Images)

Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie skutki może mieć nowa wojna handlowa i kto na niej straci najwięcej?
- Dlaczego ekonomiści ostrzegają przed „puszką Pandory” i miliardowymi stratami?
- Jak globalne napięcia wpłyną na gospodarkę Polski i co to oznacza dla firm?
Przemówienie rozpoczęło się o 22:08.
– Mamy wiele bardzo dobrych wiadomości dziś, szczególnie dla naszego kraju – powiedział na wstępie Donald Trump, prezydent USA. Jak zadeklarował, Stany przestaną być okradane przez zarówno sojuszników, jak i wrogów. Trump chce podpisać rozporządzenie, zgodnie z którym Stany Zjednoczone nałożą takie same cła, jak inne kraje nałożyły lub nałożą na Stany Zjednoczone na wszystkie kraje na świecie. Cła zostaną nałożone niezwłocznie, choć USA ma być otwarte na rozmowy co do ich zmiany.
Zgodnie z deklaracją, Stany Zjednoczone zamierzają nałożyć 25 proc. cła na zagraniczne samochody.
Donald Trump ogłosił także cła wzajemne nałożone od 3 kwietnia na inne kraje. Mają one wynosić połowę poziomu ceł, które zdaniem Trumpa te kraje nałożyły na USA. Minimalne cła na wszystkie towary wyniosą 10 proc.
Chiny: 34 proc.
Unia Europejska: 20 proc.
Wielka Brytania: 10 proc.
Dla innych krajów: Wietnam: 46 proc.; Tajwan: 32 proc.; Japonia: 24 proc.; Indie: 26 proc.; Południowa Korea: 25 proc.; Tajlandia: 36 proc.; Szwajcaria: 31 proc.; Indonezja: 32 proc.; Malezja: 24 proc.; Kambodża: 24 proc.; RPA: 30 proc.; Brazylia: 10 proc.; Bangladesz: 37 proc.; Singapur 10 proc.; Izrael: 17 proc.; Filipiny: 17 proc.
Prezydent USA zachęcił firmy do inwestowania na terenie Stanów Zjednoczonych. Jak zapewnił, produkty stworzone w USA nie zostaną objęte cłami.
– Wkrótce będę odbierał telefony od królów, królowych i ambasadorów szukających zwolnień z ceł. Mój przekaz do nich brzmi: zlikwidujcie własne cła, zlikwidujcie bariery, nie manipulujcie walutami i zacznijcie kupować amerykańskie produkty warte miliardy dolarów – powiedział.
Czego boi się świat? Prognozy przed konferencją Donalda Trumpa
Polityk oraz obóz jego zwolenników zapowiadali ten moment jako Dzień Wyzwolenia Stanów Zjednoczonych. Wierzą oni, że wywołanie wojny handlowej skłoni producentów dóbr importowanych do ich kraju do rozpoczęcia produkcji w USA, co ma być krokiem w kierunku przywrócenia „dawnej wielkości” najbogatszego państwa globu.
Wszelkie szczegóły, dotyczące tego które kraje i jakie produkty obejmą taryfy, mają być według Reutersa ścisłe tajne. Agencja wskazuje ponadto, że praca nad pakietem ceł ma wrzeć aż do ostatniej chwili. Z oficjalnych wypowiedzi m.in. prezydenta Stanów Zjednoczonych wiadomo jednak, że jego decyzja zacznie obowiązywać natychmiast od momentu jej ogłoszenia.
I tu warto się zatrzymać, ponieważ poza opisywanym objęciem wszystkich partnerów handlowych nowym podatkiem od 3 kwietnia w życie mają wejść 25-procentowe cła na wszystkie samochody importowane do USA. Ta decyzja będzie kolejną tego typu, po wcześniej ogłoszonych taryfach nałożonych na Chiny oraz na sprowadzane do kraju stal oraz aluminium.
W oczekiwaniu na decyzje amerykańskiego rządu główni partnerzy handlowi zapowiadali, że zastosują wobec USA zasadę oko za oko. I tak przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ostrzegała, że Unia ma przygotowaną mocną odpowiedź, która wejdzie w życie równie szybko, co decyzja Stanów Zjednoczonych. W podobnym tonie wypowiadali się przedstawiciele rządu Kanady, natomiast Meksykanie mają ogłosić swój pakiet ceł w czwartek. W Azji najwięksi eksporterzy – Chiny, Korea Południowa oraz Japonia – mają wypracować wspólne działanie odwetowe.
Ekonomiści próbują przewidzieć, co przyniesie amerykańska puszka Pandory
I choć amerykańska administracja nie zdradzała, co zamierza dokładnie zrobić, ekonomiści pozwalali sobie na prognozy, wskazujące, że rozpętanie wojny handlowej przyniesie dla światowej gospodarki i samych USA niemal same szkody. Naukowcy z brytyjskiej Aston Bussines School wyliczyli, że w najczarniejszym scenariuszu konflikt wygeneruje 1,4 bln dolarów strat, obniżając o tę sumę globalny wskaźnik dobrobytu. W ich ocenie rykoszetem trafi także w Amerykanów, ponieważ po działaniach odwetowych innych krajów realny PKB na mieszkańca Stanów Zjednoczonych obniży się o 1,1 proc.
Analitycy amerykańskiego banku Goldman Sachs skupili się na tym, co czeka największą gospodarkę świata. Z ich szacunków wynika, że wojna handlowa napędzi inflację w USA, która wzrośnie w 2025 r. do 3,5 proc. Wcześniej prognozowali dynamikę na poziomie 3 proc. W ich opinii prawdopodobieństwo wystąpienia recesji w tym roku wzrosło z 20 do 35 proc. Nie dojdzie do niej jednak, bo z ich wyliczeń PKB powinien wzrosnąć w tempie 1,5 proc., czyli mniej, niż wcześniej zakładane 2 proc., których w swoich prognozach trzyma się dalej Fed.
A gdzie w tym wszystkim Polska? Na to pytanie postarali się odpowiedzieć ekonomiści z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. I w tym przypadku, w zależności od rozwoju wydarzeń, PKB naszego kraju w krótkoterminowym ujęciu może obniżyć się od 0,11 do 0,43 proc. Okres przejściowy, zanim firmy dostosują się do nowych warunków, powinien w ich ocenie potrwać od roku do dwóch.

Główne wnioski
- Esklacja napięć handlowych. Stany Zjednoczone wprowadzają nowe cła, co prowadzi do działań odwetowych ze strony kluczowych partnerów handlowych, takich jak Unia Europejska, Kanada, Meksyk oraz kraje azjatyckie, co może pogłębić globalny konflikt gospodarczy.
- Negatywne skutki gospodarcze. Ekonomiści prognozują, że wojna handlowa przyniesie globalne straty na poziomie 1,4 bln dolarów, zwiększy inflację w USA do 3,5 proc. w 2025 r. i podniesie ryzyko recesji, choć wzrost PKB USA wciąż będzie dodatni.
- Wpływ na Polskę. Polska gospodarka może doświadczyć krótkoterminowego spowolnienia, z potencjalnym spadkiem PKB od 0,11 do 0,43 proc., a okres dostosowawczy dla firm może potrwać od roku do dwóch lat.