Elon Musk wywróci stolik w USA? Ekspert: to byłby przewrót kopernikański (WYWIAD)
Elon Musk pracuje nad stworzeniem nowego ugrupowania politycznego na amerykańskiej scenie. Komu chce zaproponować program America Party, jakie przeszkody może napotkać i w jaki sposób mogą go próbować powstrzymać Republikanie?
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie szanse ma partia Elona Muska i kto może ją poprzeć.
- Czy Republikanie spróbują go zablokować, np. odbierając dotacje SpaceX lub grożąc deportacją.
- Co zrobi Elon Musk, jeśli jego kandydaci dostaną się do Kongresu.
Andrzej Mężyński: Dodatkowe, mniejsze partie to nie jest nowość w amerykańskim systemie politycznym?
Dr Piotr Kowalski (SWPS): W amerykańskim systemie funkcjonowały już inne ugrupowania poza Demokratami i Republikanami. Bywały przypadki, że zdobywały poparcie lokalnie, ale stworzenie silnej, ogólnokrajowej trzeciej siły – to wciąż się nie wydarzyło.
Jak wygląda rejestracja kandydatów nowej partii pod względem technicznym?
Elon Musk musi zarejestrować swoich kandydatów w każdym stanie, zgodnie z lokalnymi zasadami. Dodatkowo potrzebna jest rejestracja na poziomie federalnym. To oznacza konieczność zbudowania struktur i zdefiniowania ideologii. Cały proces jest czasochłonny i ryzykowny.
Czy w systemie jest w ogóle miejsce na nowe ugrupowanie?
Amerykański system sprzyja dominacji dwóch partii – ten podział odzwierciedla głębokie linie podziału w społeczeństwie. Dodatkowo system finansowania kampanii oparty jest na wielkich funduszach, z którymi nowym graczom trudno konkurować.
Z tym chyba problemów nie będzie?
Tak, to jest ten element, który partia Muska ma, czyli pieniądze. To rozwiązuje podstawowy problem, ale rodzi też istotną konsekwencję.
Jaką?
Jeśli Elon Musk przekaże swoje środki na nową partię, to nie trafią one do Republikanów – a ci bardzo na nie liczyli. Zwłaszcza w kontekście przyszłorocznych wyborów uzupełniających do Kongresu.
Wystarczy mu pieniędzy na nową partię?
Te fundusze nie są nieskończone, a czasu do wyborów pozostało niewiele.
Frustracja jako polityczne paliwo Muska
Czy może mu się udać?
To może być trzęsienie ziemi na scenie politycznej USA. Musk ma unikalny atut – platformę X (dawniej Twitter), która daje mu bezpośredni dostęp do milionów wyborców. Żaden polityk wcześniej nie miał podobnego narzędzia komunikacyjnego.
Ale to nie wszystko…
Jest jeszcze coś, czego wcześniej nie było – narastająca frustracja społeczna. Dotyczy to zarówno części wyborców Republikanów, jak i Demokratów – zwłaszcza tych, którzy nie głosowali w ostatnich wyborach prezydenckich.
Jakie są przyczyny frustracji wyborców Republikanów?
Część wyborców akceptuje politykę Trumpa, ale wielu czuje się zawiedzionych. Narzekają na rosnące ceny, brak nowych umów handlowych, a także fakt, że nie ujawniono akt Epsteina. Jeśli Musk umiejętnie to rozegra, ma realną szansę – jako pierwszy w historii – wprowadzić swoich ludzi do Kongresu. Ale pozostaje jeszcze jedno pytanie…
Jakie?
Jaka jest rozpoznawalność Muska jako polityka?
To prawda, że po ostatnich wyborach Elon Musk stał się postacią mocno kontrowersyjną, zwłaszcza wśród elektoratu Demokratów…
Zgadza się. Ale pojawia się pytanie: kto dziś naprawdę stoi po stronie Demokratów? Czy ich kandydaci będą przekonywać wyborców, żeby zostali w domu, czy raczej zagłosowali na nich? Trudno przewidzieć reakcję społeczną. Wbrew planom Muska, wielu może po prostu zagłosować z przyzwyczajenia – tak jak dotąd – ignorując nowe ugrupowanie.
Jakie są szanse Elona Muska?
A jeśli jednak go poprą?
Wywrócenie tego systemu to byłby przewrót kopernikański w polityce.
Jakie są na to szanse?
Szanse są, choć nieduże. Zwłaszcza że administracja Trumpa nie będzie wobec niego neutralna – można się spodziewać ataków. Demokraci też nie będą go wspierać tylko po to, by zaszkodzić Republikanom, bo część ich wyborców może przejść właśnie do Muska. Jeśli jego ruch polityczny zacznie się radykalizować, sytuacja może się mocno skomplikować.
Musk chyba jednak celuje przede wszystkim w wyborców republikańskich – tych nawiązujących do ruchu Tea Party czy innych nurtów libertariańskich. Zapowiadał również, że nie zamierza ingerować w drugą poprawkę do konstytucji [dotyczącą prawa do posiadania broni – red.]. Sięga także po elektorat nowoczesny, zainteresowany kryptowalutami. To może przyciągnąć przede wszystkim jego dotychczasowych zwolenników, szczególnie tych z platformy X…
Moim zdaniem właśnie opisał pan część elektoratu Demokratów – tych, którzy nadal deklarują poparcie dla tej partii, ale nie identyfikują się z ideologią woke. To osoby o lewicowych poglądach, które jednocześnie cenią wolność jednostki. Musk może więc bez trudu sięgnąć również po centrowych wyborców Demokratów. Uważam, że sytuacja pozostaje otwarta – a przy obecnej, silnej polaryzacji może próbować pozycjonować się jako siła środka. Choć, historycznie rzecz biorąc, takie próby rzadko kończyły się sukcesem.
Dlaczego?
Przy tak silnej polaryzacji wszyscy skręcają albo w lewo, albo w prawo – ale zobaczymy. W tej sprawie jestem absolutnie fanem Muska. Jego sukces mógłby odmienić sposób, w jaki powstają partie polityczne. Mógłby też wpłynąć na zmiany zasad tworzenia ugrupowań również w innych krajach – część ludzi mogłaby pójść śladem Elona Muska i zakładać własne partie.
Co z tego wyniknie?
Nigdy jeszcze nie było takiej sytuacji, że najbogatszy człowiek świata próbował zbudować partię. Przewidywanie więc jest trudne… – zwłaszcza, jeśli chodzi o przyszłość.
Elonowi Muskowi grozi deportacja?
A co z groźbami niektórych Republikanów dotyczącymi deportacji Elona Muska?
Czy rzeczywiście mogłoby do niej dojść? W Ameryce Donalda Trumpa wszystko jest możliwe, więc całkowicie bym tego nie wykluczał. Taka sytuacja mogłaby jednak zadziałać na korzyść Muska – mógłby występować jako ofiara represji. Warto też pamiętać, że w wielu obszarach przyczynił się do rozwoju Stanów Zjednoczonych. Deportacja byłaby więc dla Republikanów strzałem w stopę. Moim zdaniem tego typu sygnały służą raczej temu, by wywrzeć na nim presję.
Czy Republikanie i administracja Trumpa mogą odciąć Muska od rządowego finansowania dla SpaceX i Tesli?
SpaceX to w dużej mierze projekt prestiżowy dla Ameryki. Bez tej firmy kraj poniósłby poważne straty. Nie sądzę, by było to rozsądne – choć trzeba przyznać, że ta administracja ma na koncie decyzje, które trudno uznać za racjonalne. Odcięcie SpaceX od środków mogłoby nie tylko osłabić obecność USA w przestrzeni kosmicznej, ale wręcz zniszczyć cały załogowy program kosmiczny. Moim zdaniem USA nie mogą sobie na to pozwolić – byłby to cios w narodowy prestiż.
A jeśli Elonowi Muskowi się powiedzie, co zrobi jako polityk? Czy kontynuowałby politykę cięć budżetowych, np. w ramach hipotetycznego Departamentu DOGE?
Na pewno nie poszedłby w kierunku wariactw, czyli radykalnych projektów w stylu „wielkiej, pięknej ustawy” Donalda Trumpa. Jednocześnie z pewnością nie uległby ideologii woke. Pozycjonuje się jako polityk środka i, moim zdaniem, to przestrzeń, w której ma szansę. Pytanie jednak, czy wyborcy są gotowi, by pójść tą drogą.
Warto wiedzieć
Elon Musk nie jest pierwszy. Mniejsze partie i ich wpływ na polityczny system w USA
Mniejsze partie pojawiały się w USA już w XIX wieku. Choć nie odnosiły sukcesów wyborczych, kwestie przez nie podnoszone często były przejmowane przez Republikanów i Demokratów. Jak zauważają amerykańscy politolodzy, ugrupowania te pełniły rolę barometru społecznego niezadowolenia – gdy wyborcy zaczynali odchodzić od głównych partii, ich liderzy dostrzegali konieczność wprowadzania zmian.
Głównym problemem, dla którego kandydaci mniejszych partii przegrywają wybory, jest struktura amerykańskiego systemu politycznego. W okręgach jednomandatowych, bez dostępu do odpowiednich funduszy i rozbudowanych struktur Demokratów oraz Republikanów, kandydaci spoza duopolu nie mają szans przebić się do szerokiego elektoratu.
Pokazuje to choćby przykład Theodore'a Roosevelta. Były prezydent odszedł od Republikanów i w 1912 r. założył Partię Postępu. Domagała się ona regulacji korporacji i monopoli, wprowadzenia programów socjalnych oraz wspierała sufrażystki. Podział wśród Republikanów sprawił, że wybory wygrał Woodrow Wilson, a Roosevelt zdobył 27 proc. głosów. To był najskuteczniejszy start kandydata spoza głównych partii w historii wyborów prezydenckich w USA.
Po stronie sufrażystek opowiedziały się także Partia Prohibicji i Partia Socjalistyczna. To zmusiło Demokratów i Republikanów do poparcia tego ruchu i doprowadziło do uchwalenia 19. poprawki do konstytucji w 1920 r., przyznającej kobietom prawo wyborcze.
Socjaliści mieli też wpływ na ograniczenie pracy dzieci. Ich kampania przeciwko temu procederowi rozpoczęła się w 1904 r., a zakończyła ustawą Keatinga–Owena z 1916 r., która wprowadzała minimalny wiek zatrudnienia oraz ograniczała godziny pracy osób niepełnoletnich.
W nowoczesnej Ameryce głos kandydatów spoza głównych ugrupowań również bywał słyszalny. Przykładem może być milioner z Teksasu, Ross Perot, który w 1992 r. zdobył 19 proc. głosów. Choć nie przełożyło się to na zdobycie głosów elektorskich, jego popularność wśród obywateli była znacząca. Główne postulaty Perota – ograniczenie deficytu budżetowego i cięcia wydatków rządowych – zostały później włączone do programów większych partii. Jego kandydatura pokazała także, jak wykorzystanie mediów i społecznego niezadowolenia może przełożyć się na realne poparcie. To właśnie drogą, którą obecnie podąża Elon Musk.
Jak pokazują te przykłady, mimo że kandydaci mniejszych partii rzadko wygrywają wybory, ich wpływ na krajobraz polityczny USA jest realny. Ich postulaty często trafiają do agendy Republikanów i Demokratów, a następnie zostają przegłosowane w Kongresie.
Główne wnioski
- Partie próbujące przełamać duopol Republikanów i Demokratów są stałym elementem amerykańskiej sceny politycznej. Choć nie odniosły wyborczych sukcesów, ich postulaty zostały włączone do systemu prawnego USA.
- Dotychczas żaden najbogatszy człowiek świata ani właściciel wpływowego portalu społecznościowego nie podjął próby stworzenia partii politycznej.
- Elon Musk może zyskać na frustracji wyborców zarówno Demokratów, jak i Republikanów, zmęczonych radykalizmem wewnątrz własnych ugrupowań. To właśnie oni mogą pomóc miliarderowi „wywrócić stolik”.