Europa chce odpowiedzieć na cyberataki i sabotaże. Polska i Francja głównymi celami Rosji. Czy nadchodzi nowa era „aktywnej obrony”?
UE, NATO i rząd Włoch proponują bezprecedensowe kroki – od ofensywnych cyberoperacji, po stworzenie europejskiej cyberarmii liczącej 1,5 tys. specjalistów. Bruksela i państwa członkowskie po raz pierwszy otwarcie rozważają uderzenia prewencyjne i działania o charakterze ofensywnym w odpowiedzi na serię rosyjskich sabotaży i operacji hybrydowych na terytorium Europy. Rosja wróciła do terroryzmu państwowego, a Europa musi na to odpowiedzieć – mówi ekspert ds. terroryzmu dr. Kacper Rękawek.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego Polska i Francja są głównymi celami rosyjskiej wojny hybrydowej.
- Jakie działania wyprzedzające proponuje włoski minister ds. obrony.
- Czym jest rosyjski państwowy terroryzm według eksperta ICCT.
Kontynent, który przez lata postrzegał siebie jako bastion prawa, demokracji i stabilności, stoi dziś przed pytaniem — jak reagować, gdy zagrożenie przybiera formę cichej, skrytej wojny hybrydowej.
Europa stoi w obliczu nasilających się rosyjskich ataków hybrydowych — od lotów dronów nad Polską i Rumunią, przez sabotaż infrastruktury kolejowej, po zakłócanie GPS i operacje dezinformacyjne. W odpowiedzi UE i państwa NATO zaczynają rozważać działania, które jeszcze niedawno byłyby nie do pomyślenia. Chodzi o wspólne ofensywne operacje cybernetyczne przeciw Rosji, szybsze i skoordynowane przypisywanie odpowiedzialności za ataki, a nawet niezapowiedziane ćwiczenia wojskowe tuż przy granicach Rosji.
Europejscy liderzy, m.in. Baiba Braže, minister spraw zagranicznych Łotwy, Florian Hahn z niemieckiego MSZ i szefowie obrony państw regionu, podkreślają, że Rosja systematycznie „testuje granice”, a odpowiedź Zachodu powinna być bardziej stanowcza i proaktywna.
Raport Globsec opracowany wspólnie z Międzynarodowym Centrum ds. Zwalczania Terroryzmu (International Centre for Counter‑Terrorism, ICCT) pokazuje skalę działań sabotażowych i dywersyjnych w Europie. Według autorów od stycznia 2022 do lipca 2025 roku odnotowano co najmniej 110 incydentów sabotażu i zamierzonych ataków, głównie w Polsce i we Francji.
Polska i Francja – ogniska ataków hybrydowych
Polska i Francja — najczęściej atakowane kraje — stały się głównymi celami rosyjskiej ofensywy hybrydowej. W Polsce incydenty obejmowały m.in. podpalenie hali na ul. Marywilskiej w Warszawie (maj 2024 r.), sabotaż linii kolejowej transportującej pomoc wojskową na Ukrainę, a niedawno próba wykolejenia pociągów pasażerskich. Kryminaliści zwerbowani przez rosyjskie służby stali się głównym instrumentem tego „subtelnego terroryzmu”.
We Francji natomiast udokumentowano kilkanaście ataków — od podpaleń, przez sabotaż podobnej infrastruktury, po inne formy destabilizacji. Fakt, że struktury prowadzące te akcje to często ludzie z przeszłością kryminalną (część rekrutowana w więzieniach), zmienia obraz dotychczasowych ataków hybrydowych. To już nie tylko spektakularne zamachy czy dronowe ataki — to przemysł destabilizacji.
Francuskie służby oficjalnie przyznają, że część sprawców ma powiązania z rosyjskimi siatkami kryminalnymi i działała na zlecenie rosyjskich struktur bezpieczeństwa. Rosja zdaje się zmieniać taktykę — od klasycznych agentów do hybrydowych, niskonakładowych, trudnych do przypisania aktów przemocy i sabotażu.
Dlaczego właśnie Polska i Francja?
Istnieje kilka powodów, dla których właśnie te kraje znalazły się w centrum uwagi Kremla. Po pierwsze — Polska to dziś kluczowy hub logistyczny wsparcia dla Ukrainy. Transporty z pomocą i sprzętem wojskowym często przejeżdżają przez polskie tory i drogi. Sabotaż infrastruktury kolejowej, dronowe incydenty, czy podpalenia — to wszystko ma uniemożliwić sprawne wsparcie Kijowa.
Francja to z kolei znaczący gracz europejski, z silnym przemysłem obronnym i politycznym znaczeniem. Ataki w tym kraju mają efekt psychologiczny — pokazują, że nawet kraje uważane za bezpieczne, nie są odporne. Dodatkowo, rekrutacja sabotażystów wśród osób z rosyjskojęzycznych środowisk kryminalnych sprawia, że operacje te są tanie, dyskretne i trudne do przypisania. Daje to Kremlowi możliwość działania „poniżej progu wojny”.
Eksperci ostrzegają — to dopiero początek. Wzrost aktywności moskiewskich służb na Zachodzie określany jest jako systemowa kampania destabilizacyjna.
Guido Crosetto i propozycja ofensywnej Europy
Jednym z najgłośniejszych głosów proponujących radykalną zmianę podejścia do zagrożeń hybrydowych jest włoski minister obrony Guido Crosetto. W opublikowanym jesienią 2025 roku 125-stronicowym dokumencie zwrócił uwagę na „codzienne i narastające ryzyko katastrofalnych skutków" sabotażu, dronów, dezinformacji i cyberataków w całej Europie.
W projekcie Crosetto proponuje utworzenie Europejskiego Centrum Zwalczania Wojny Hybrydowej. Nowa struktura ma liczyć około 1,5 tys. osób i łączyć obronę, ofensywę i działania wywiadowcze. W planie jest również szkolenie personelu w obszarze sztucznej inteligencji, bezpieczeństwa łańcucha dostaw, działań cyberelektromagnetycznych oraz ćwiczenia obronne i ofensywne. Wszystko miałoby się odbywać poza strukturami biurokratycznymi UE, co umożliwi szybsze podejmowanie decyzji.
Crosetto otwarcie skrytykował inercję Zachodu — jego zdaniem dotychczasowe wzmocnienia obronne to za mało. Europa musi pokazać, że potrafi uderzyć w odwecie, zanim ofiar będzie więcej.
Plan ten nie pozostał bez echa. W Rzymie 7 listopada podpisano nową umowę o współpracy obronnej z Polską, co wskazuje, że Warszawa poważnie traktuje te propozycje.
Warto wiedzieć
Co proponują Włosi?
1. Europejskie Centrum Zwalczania Wojny Hybrydowej
Stała instytucja, działająca poza powolnymi strukturami UE, zdolna do natychmiastowych operacji.
2. „Euro-cyberarmia” – 1,5 tys. specjalistów
Zespół łączący oficerów wojskowych, analityków AI, ekspertów ds. cyberbezpieczeństwa, specjalistów od dezinformacji i operacji psychologicznych.
3. Operacje ofensywne
Zdolność do odwetu:
- cyberataki na systemy wspierające rosyjską machinę wojenną,
- paraliżowanie łańcuchów logistycznych,
- działania sabotażowe na terytorium Federacji Rosyjskiej z zachowaniem „wiarygodnej niewiedzy”.
4. Współpraca z NATO i państwami spoza UE, tworzenie koalicji chętnych.
To plan, który jeszcze kilka lat temu uznano by za herezję. Dziś popierają go Polska, kraje bałtyckie, częściowo Skandynawia. Nawet Niemcy – dotychczas ostrożne – mówią o „nowej erze”.
Rola NATO — od defensywy do możliwości ataku prewencyjnego?
Dotychczas NATO utrzymywało, że jego działania mają charakter czysto defensywny — ochronę terytorium członków Sojuszu. Ale rzeczywistość jest coraz bardziej skomplikowana. W ostatnich dniach 2025 roku szef Komitetu Wojskowego NATO admirał Giuseppe Cavo Dragone zasugerował, że uderzenie wyprzedzające przeciwko agresji hybrydowej — w tym cyberataki i sabotaż — mogłoby być uznane za formę obrony.
Dyplomaci z państw flanki wschodniej (Polska, kraje bałtyckie, Rumunia) coraz głośniej domagają się, by NATO wyszło z reaktywnej postawy i przyjęło strategię bardziej aktywną i ofensywną.
Na razie realne odpowiedzi to głównie wzmocnienie obrony — zwiększona ochrona przestrzeni powietrznej, systemy antydronowe, cyberobrona. Ale — jak zauważają krytycy — to tylko część potrzebnego rozwiązania. Pytanie brzmi: czy Europa ma odwagę pójść dalej?
Dylemat: etyka, prawo, reakcja — do jakiego stopnia odpisać Kremlowi?
Problem leży nie tylko w zdolnościach operacyjnych. Państwa Europy i sojusznicy NATO są ograniczeni prawnie, etycznie i politycznie. W przeciwieństwie do Rosji, która nie liczy się z niczym.
Jak zauważa profesor Kevin Limonier z paryskiego think tanku Geode, pojawia się pytanie: czy państwa prawa mogą pozwolić sobie na te same narzędzia co agresor?
To, co dla Kremla jest rutyną — sabotaże, dezinformacja, użycie najemników i przestępców — dla Europy oznacza moralny i prawny test. Czy UE przyjmie, że w obliczu eskalacji hybrydowej trzeba działać agresywnie, czy spróbuje bronić się w granicach tradycyjnej defensywy?
Miniwywiad
Rosja wraca do terroryzmu państwowego
W raporcie Globsec oraz International Centre for Counter Terrorism piszą państwo, że Rosja prowadzi w Europie „systemową kampanię kinetyczną” i de facto stosuje terroryzm państwowy. Dla wielu Europejczyków to trudne do przyjęcia – państwo jako terrorysta.
Dr Kacper Rękawek, ekspert ICCT: W Europie przez ostatnie dwie dekady utrwalił się obraz terrorysty jako osoby o „orientalnym” wyglądzie, powiązanej z organizacją dżihadystyczną. Tymczasem państwa również mogą używać terroryzmu – i robiły to regularnie przed 1989 rokiem. Paryż był wtedy areną politycznych zabójstw czy zamachów inspirowanych przez Syryjczyków, Ormian czy Irańczyków. Po upadku ZSRR to zjawisko zanikło, ale dziś wraca.
My nazywamy działania Rosji terroryzmem świadomie – by przebić się przez mur osób, które na widok cyrylicy odwracają wzrok, a każde podpalenie w Mali uznają za zagrożenie dla Zachodu, lecz sabotaż w Europie już nie.
Co sprawia, że określają państwo te działania jako terroryzm?
Bo to operacje obliczone na zastraszenie i potencjalne ofiary cywilne. Gdyby wykolejenie pociągu pod Garwolinem zakończyło się śmiercią ludzi, nie mielibyśmy żadnych wątpliwości, jak to nazwać. Podobnie z próbą wysadzenia samolotu DHL z Wilna.
Terroryzm to nie tylko udany zamach. To intencja użycia przemocy wobec cywilów albo nieudany spisek. Rosja wykazuje pełne spektrum takich działań – podpalenia, eksplozje, sabotaż infrastruktury, rekrutowanie przestępców do coraz poważniejszych zadań. To w dużej mierze ten sam „crime–terror nexus” [związek przestępczości z terroryzmem – red.], który jeszcze 10 lat temu analizowaliśmy w kontekście Państwa Islamskiego.
Czy w Europie wciąż istnieje opór przed uznaniem, że Rosja stosuje terroryzm?
Ogromny. Dla wielu ekspertów terrorysta to dżihadysta albo ktoś skrajnie prawicowy, najlepiej działający samotnie. Państwo? Nie, to rzekomo dywersja albo wojna hybrydowa. Gdy proszą mnie: pokaż mi rosyjski Bataclan [13 listopada 2015 roku trzej terroryści z tzw. Państwa Islamskiego zaatakowali w sali koncertowej Bataclan: otworzyli ogień do tłumu, a gdy wkroczyła policja, wysadzili się w powietrze – red.], odpowiadam: terroryzm to również groźba i intencja – a nie tylko spektakularne masakry.
Poza tym – Rosja robi dziś to, co robiła przed latami 80. W tamtym czasie również korzystała z organizacji pośredniczących. Dziś coraz częściej działa samodzielnie.
W raporcie wskazują państwo, że najczęstszymi celami są Polska i Francja. Dlaczego właśnie te kraje?
Po pierwsze – Polska to hub logistyczny wsparcia dla Ukrainy. Jesteśmy blisko, jesteśmy wygodnym celem.
Francja to z kolei kraj symboliczny, ważny gracz polityczny, a w dodatku gospodarz igrzysk. Rosjanie lubią uderzać w symbole. Do tego dochodzi fakt, że rosyjscy oficerowie odpowiedzialni za Francję są po prostu aktywniejsi lub lepsi niż ich koledzy pracujący np. nad Włochami. To również efekt przypadku – w Moskwie po nieudanym blitzkriegu na Kijów w 2022 roku usiedli i stwierdzili: „Musimy pokazać, że się odgrywamy”.
Trzeba też pamiętać, że po wyrzuceniu z Europy kilkuset rosyjskich dyplomatów wróciły do Moskwy ich budżety operacyjne. Te pieniądze trzeba było jakoś wykorzystać. To rosyjski sposób odhaczania ptaszków.
Jakie są główne cele Rosji?
Po pierwsze ukaranie Europy za wspieranie Ukrainy. Po drugie zastraszenie. Chodzi o pokazanie, że to może przestać się dziać, jeśli Zachód wycofa wsparcie. Po trzecie to element negocjacyjny, sygnał: podpiszcie, co chcemy, to ataki ustaną. Rosja uważa, że jest z Zachodem w stanie wojny politycznej. My żyjemy mentalnie w pokoju – oni nie. Dla Moskwy działania z pogranicza wojny i sabotażu to rzecz rutynowa od dekad.
Czy Europa ma prawo i możliwości, by odpowiedzieć na te ataki, w tym cyberataki?
Możliwości mają poszczególne państwa – na przykład Francja, która prowadziła tajne operacje choćby w Afryce. Europa jako całość jednak jest sparaliżowana strachem przed eskalacją. Kraje najbardziej zagrożone – Polska, państwa bałtyckie – nie chcą działać samodzielnie bez zgody sojuszników. A ci sojusznicy są przyzwyczajeni do pokoju i boją się odwetu.
Jeśli ktoś ma wątpliwości moralne, niech wspiera Ukraińców w operacjach wymierzonych w rosyjską infrastrukturę. Rosja robi dokładnie to samo – często rękami innych i z zachowaniem czystych rąk.
Minister obrony Włoch zaproponował stworzenie Europejskiego Centrum Walki z Wojną Hybrydową. To dobry pomysł?
Dobrze, że padło to we Włoszech, bo gdyby powiedział to Litwin czy Estończyk, nikt by nie słuchał. Ale wątpię w utworzenie ogromnej struktury przy Unii Europejskiej. Ugrzęźniemy w sporach z krajami, które zagrożenia nie czują, albo wciąż marzą o powrocie do taniego rosyjskiego gazu.
Znacznie lepsza byłaby koalicja chętnych, małe stałe operations room, które nie tylko wymieniałoby informacje, ale planowało operacje – defensywne i ofensywne. Bo – powiedzmy to szczerze – Rosjanie przestaną dopiero wtedy, gdy poczują, że Europa nie jest tylko zbiorem „72 płci i 72 toalet”, jak szydzą w swoich mediach. Muszą zobaczyć, że potrafimy odpowiedzieć na ataki.
Główne wnioski
- Polska to dziś kluczowy hub logistyczny wsparcia dla Ukrainy: transporty z pomocą i sprzętem wojskowym często przejeżdżają przez polskie tory i drogi. Sabotaż infrastruktury kolejowej, dronowe incydenty, czy podpalenia — to wszystko ma uniemożliwić sprawne wsparcie Kijowa. Francja to z kolei znaczący gracz europejski, z silnym przemysłem obronnym i politycznym znaczeniem. Ataki w tym kraju mają efekt psychologiczny — pokazują, że nawet kraje uważane za bezpieczne, nie są odporne. Dodatkowo, rekrutacja sabotażystów wśród osób z rosyjskojęzycznych środowisk kryminalnych sprawia, że operacje są tanie, dyskretne i trudne do przypisania — co daje Kremlowi możliwość działania „poniżej progu wojny”.
- Minister ds. obrony Włoch Guido Crosetto proponuje utworzenie Europejskie Centrum Zwalczania Wojny Hybrydowej, nowej struktury liczącej około 1,5 tys. osób, mającej łączyć obronę, ofensywę i działania wywiadowcze. W planie również szkolenie personelu w obszarze sztucznej inteligencji, bezpieczeństwa łańcucha dostaw, działań cyberelektromagnetycznych oraz ćwiczenia obronne i ofensywne — wszystko poza strukturami biurokratycznymi UE, co pozwoli na szybsze podejmowanie decyzji. Crosetto otwarcie skrytykował inercję Zachodu.
- Jak podkreśla dr Kacper Rękawek: terroryzm to nie tylko udany zamach. To intencja użycia przemocy wobec cywilów albo nieudany spisek. Rosja wykazuje pełne spektrum takich działań – podpalenia, eksplozje, sabotaż infrastruktury, rekrutowanie przestępców do coraz poważniejszych zadań. To w dużej mierze te same działania, które jeszcze 10 lat temu analizowaliśmy w kontekście Państwa Islamskiego.