Flixtrain na razie nie pojedzie po polskich torach. „Trzeba będzie poczekać kolejny rok”
To miała być rewolucja, przewrót kopernikański i koniec monopolu PKP Intercity w jednym – zagraniczni przewoźnicy kolejowi wzbudzali duże zainteresowanie. Znaczna część zaplanowanych przez nich połączeń kolejowych w ogóle jednak nie ruszyła. Co się dzieje z kolejnymi trasami RegioJeta i Flixtrain?
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego zapowiadana kolejowa rewolucja z udziałem zagranicznych przewoźników na razie nie dochodzi do skutku.
- Z jakich powodów Flixtrain i RegioJet ograniczają lub przesuwają swoje połączenia
- Jakie plany na wejście do Polski ma Leo Express.
W niedzielę 14 grudnia pomiędzy Warszawą a Berlinem mógł zacząć kursować kolejny nowy kolejowy przewoźnik z zagranicy – Flixtrain. Spółka otrzymała pozwolenie od Urzędu Transportu Kolejowego (UTK) na wykonywanie przewozów na tej trasie jeszcze pod koniec ubiegłego roku, podobnie jak czeskie RegioJet i LeoExpress.
UTK wyraził wówczas zgodę dla Flixtrain na kurs dwóch pociągów dziennie na międzynarodowej trasie Warszawa Wschodnia-Berlin Hauptbahnhof-Warszawa Wschodnia, na odcinku na terytorium Polski. Dzisiaj jednak próżno szukać połączenia w rozkładzie jazdy, a odcinek ten możemy pokonać standardowo – na pokładzie pociągów narodowego przewoźnika, PKP Intercity.
Michał Leman, dyrektor zarządzający FlixBusa w Europie Wschodniej, wyjaśnia, że choć przewoźnik ma otwarty dostęp od UTK, problemem jest dostępność samej infrastruktury po stronie niemieckiej. Ciągłe remonty i zamknięcia torów mają uniemożliwiać wykonywanie przewozów komercyjnych.
– Niemcy na przyszły rok planują dość dużo zamknięć torowych na odcinku po ich stronie. To całkowicie rozbija rozkład. Są w stanie potwierdzić tylko kilkanaście tygodni w roku z pełnym kursowaniem, a w pozostałych na pewno wiadomo, że w niektórych będzie remont, a w niektórych może być – tłumaczy Michał Leman.
Jak mówi, dopóki nie wiadomo na 100 proc., jaka jest dostępność torów po stronie niemieckiej, Flixtrain nie może wystartować. Dlatego przewoźnik musi poczekać na start połączenia kolejny rok.
– Nie zapowiadaliśmy dokładnej daty startu tego połączenia, aplikowaliśmy jedynie o otwarty dostęp w Urzędzie Transportu Kolejowego. Udało nam się go otrzymać, ale z niego nic nie wynika. Zabawa zaczyna się w momencie zamówienia rozkładów PKP PLK, które dopiero sprawdza dostępność przepustowości. Dopóki tego kroku nie pokonamy, podawanie dat startu nie ma sensu – tłumaczy Michał Leman.
Także RegioJet tnie rozkład w Polsce
W podobny sposób sytuacja skomplikowała się w związku z czeskim przewoźnikiem RegioJet, który rozpoczął kursowanie na trasie Warszawa-Kraków we wrześniu tego roku. W połowie grudnia RegioJet miał rozszerzyć siatkę połączeń o kolejne trasy: do Gdyni, Poznania i Pragi. Nie dość, że nie wszystkie połączenia pojawiły się w rozkładzie, to częstotliwość kursowania pociągów została mocno ograniczona.
I tak z pierwotnie planowanych do uruchomienia ośmiu par pociągów na trasie Warszawa-Kraków (które później zmieniono na sześć par) – od 14 grudnia pojadą zaledwie trzy. Podobne ograniczenia zastosowano w relacji Warszawa-Gdynia – zamiast planowanych pierwotnie trzech par, pojedzie tylko jedna. Pojawi się także jedno połączenie międzynarodowe z Warszawy do Pragi.
Z kolei początek kursów na trasie Warszawa-Poznań został przesunięty na 1 marca 2026 r. Wygląda więc na to, że kolejne połączenia i pary pociągów będą stopniowo uruchamiane na polskich torach w najbliższych miesiącach.
Leo Express czeka na wjazd
Na wjazd na polskie tory czeka także inny komercyjny przewoźnik z Czech, Leo Express. Jego pociągi o nazwie Leopold mają wjechać na polskie tory 1 marca 2026 r., łącząc Kraków z Warszawą.
UTK wyraził również zgodę dla Leo Express na połączenie Warszawy Wschodniej i Gdańska Głównego, które również miałoby ruszyć w przyszłym roku. Rozkład jazdy dla połączeń z Gdańska niemal pokrywa się z godzinami planowanych kursów na trasie Warszawa-Kraków. Może to sugerować, że przewoźnik przygotowuje bezpośrednie połączenie z Pomorza do Małopolski. Byłaby to kolejna – po RegioJet – komercyjna oferta, łączącą północ i południe kraju.
– Nie nazwałbym tego rewolucją – mówił o nowych przewoźnikach pasażerskich dr Jakub Majewski, prezes Fundacji ProKolej, w niedawnym wywiadzie dla XYZ.
Dr Jakub Majewski od lat postuluje o wprowadzenie na polskie tory konkurencji w postaci firm zagranicznych. Uważa, że konkurencji w przewozach pasażerskich dopiero będziemy się w Polsce uczyć.
– Spory o trasowanie pociągów wynikają z ograniczonej przepustowości infrastruktury. Z roku na rok usługami kolei interesuje się więcej pasażerów. Przewoźnicy chcą uruchamiać więcej pociągów, a cały system dochodzi do limitów technicznych. Sytuacja jest o tyle zaskakująca, że dotychczas zastanawialiśmy się, skąd brać pasażerów. Dzisiaj mamy problem z tym, jak wszystkich przewieźć. Nowi przewoźnicy to dobra wiadomość – oznaczają dodatkowe kursy i wagony, których rynek potrzebuje – dodaje Dr Jakub Majewski.
Główne wnioski
- Wejście zagranicznych przewoźników w Polsce napotyka poważne bariery. Mimo pozwoleń UTK nowe firmy nie są w stanie realizować zapowiadanych połączeń. Największym problemem okazuje się słaba przepustowość infrastruktury, zwłaszcza po stronie niemieckiej, która blokuje start Flixtrain. W efekcie konkurencja na torach rozwija się wolniej, niż oczekiwano.
- Także RegioJet musi ograniczać ambicje i ciąć rozkład jazdy. Czeski przewoźnik znacząco zmniejsza liczbę kursów, a start kolejnych tras przesuwa w czasie. Planowane osiem par pociągów Warszawa-Kraków zmniejszono do trzech, a połączenia do Gdyni i Poznania ograniczono lub opóźniono.
- Leo Express nadal czeka na wejście, ale sygnalizuje większe ambicje. Planuje ruszyć w 2026 r. z połączeniem Kraków-Warszawa, a także trasą Gdańsk-Warszawa. Układ godzin może sugerować, że celem jest stworzenie bezpośredniej relacji północ-południe. Jeśli te plany się powiodą, byłaby to kolejna próba budowania realnej konkurencji dla PKP Intercity.