Fuzja PiS-u z Suwerenną Polską
Spory na prawicy trwają, jednak połączenie Prawa i Sprawiedliwości i Suwerennej Polski może je wyciszyć.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak przyłączenie Suwerennej Polski do Prawa i Sprawiedliwości zmienia strukturę władz PiS.
- Jak komentują fuzję przedstawiciele dwóch walczących ze sobą środowisk – Mateusza Morawieckiego i Zbigniewa Ziobry.
- Jak ten ruch ocenia koalicja rządząca.
Po Partii Republikańskiej Adama Bielana Suwerenna Polska Zbigniewa Ziobry stała się kolejną, która połączyła się z Prawem i Sprawiedliwością. Do połączenia doszło w sobotę 12 października podczas partyjnego kongresu w Przysusze. Porozumienie zawarli prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz, w zastępstwie chorego Zbigniewa Ziobry, pełniący obowiązki prezesa Suwerennej Polski Patryk Jaki.
Szefostwo partyjnych struktur zostało uzupełnione. W prezydium PiS znaleźli się Elżbieta Witek oraz wywodzący się z Suwerennej Polski Patryk Jaki i Michał Wójcik. Do Komitetu Politycznego PiS z frakcji „ziobrystów” weszli Beata Kempa, Michał Wójcik oraz Michał Woś i rzecznik PiS Rafał Bochenek. Powołano również nowy organ – Komitet Wykonawczy, który składa się z 29 osób. Spośród byłych członków Suwerennej Polski weszli do niego Sebastian Kaleta, Marcin Warchoł oraz Dariusz Matecki. Są tam ponadto byli ministrowie Mariusz Błaszczak, Przemysław Czarnek i Janusz Cieszyński.
Zjednoczona, skłócona prawica
Kilka tygodni przed fuzją w obozie Zjednoczonej Prawicy wrzało. Szerokim echem odbiły się słowa europosła Michała Dworczyka. Na antenie TVN24 przekonywał 30 września, że fuzja z partią Zbigniewa Ziobry oddali PiS od zwycięstwa w kolejnych wyborach oraz obarczył Suwerenną Polskę odpowiedzialnością za utratę władzy w poprzednich wyborach.
– Ale jeżeli pan minister Zbigniew Ziobro może powiedzieć o premierze Mateuszu Morawieckim, że w polityce nie można być, za przeproszeniem miękiszonem, to ja mogę powiedzieć o panu ministrze Ziobro, że w polityce nie można być, za przeproszeniem, wyrachowanym cynikiem grającym wyłącznie na siebie – mówił polityk PiS.
– Jak to niektórzy określali, dostał po łapach. To było niepotrzebne – komentuje wypowiedź europoseł Jacek Ozdoba, obecnie wicerzecznik PiS, a do niedawna rzecznik Suwerennej Polski.
– Nie był (Michał Dworczyk – red.) przecież jedyną osobą, która zgłaszała zastrzeżenia, czy jest to dobry taktycznie pomysł. Padały argumenty, że mając na liście więcej niż jedną partię, można docierać do większych grup wyborców, ale skoro zapadła taka decyzja, to skupiam się na pracy, by rozwijać oba skrzydła w partii na tyle mocno, by wygrać wybory – mówi europoseł Piotr Muller, były rzecznik rządu Mateusza Morawieckiego.
Słowa Michała Dworczyka były kolejną odsłoną tarć między środowiskami Mateusza Morawieckiego a Zbigniewa Ziobry. Były minister sprawiedliwości był zagorzałym krytykiem byłego premiera. Czasami ostrzejszym niż politycy ówczesnej opozycji.
– Główną osią tamtego sporu były kwestie merytoryczne. Różnice zdań się zdarzały, bo rządząc można mieć różne spojrzenia. Dzisiejsza sytuacja wymaga skonsolidowania się przeciwko Donaldowi Tuskowi. Ważne jest to, że liderem obozu Zjednoczonej Prawicy jest pan prezes Jarosław Kaczyński, z którym znajduję bardzo dobry wspólny język – dodaje Jacek Ozdoba.
Mieli jedną listę, jeden klub. Czy coś się zmieni?
Od 2015 r. PiS i Suwerenna Polska (wcześniej Solidarna Polska) miały wspólne listy wyborcze w wyborach krajowych (w samorządowych zdarzały się czasem drobne wyjątki np. wcześniejsze wybory prezydenta Rzeszowa). Mimo tarć, przez osiem lat, tworzyły wspólnie rząd oraz klub parlamentarny. Z perspektywy wyborcy fuzja nie zmienia więc zbyt wiele.
Nasi rozmówcy przyznają jednak, że partyjna fuzja ma wzmocnić ich polityczne środowisko oraz hamować wewnętrzne spory. Wspólnie chcą skupić się na walce z rządem Donalda Tuska.
– Dzisiaj spór nie powinien dotyczyć spraw wewnętrznych tylko przeciwstawianiu się koalicji 13 grudnia. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że napięcia w naszym obozie sprzyjają rządowi. Różnica zdań zawsze będzie, ale to nie oznacza, że musimy to uzewnętrzniać i za wszelką cenę udowadniać, kto ma rację. Dziś ważne jest wypracowanie własnego programu. W obliczu naruszania praworządności spór w prawicy nie sprzyja odebraniu władzy Tuskowi – twierdzi Jacek Ozdoba.
– Rok po wyborach dorobek obecnego rządu jest mizerny. Nie zrealizowano przytłaczającej większości obietnic wyborczych i nie zanosi się, by miało się to zmienić. Obsesją polityczną Donalda Tuska był i pozostał PiS. A gdy się jest premierem kluczowe powinno być rządzenie krajem. Widać to nawet w ocenach i komentarzach osób z niekoniecznie nam przychylnych środowisk dziennikarskich i publicystycznych– dodaje Piotr Muller.
Pytany o możliwe tarcia z „ziobrystami” odpowiada słowami Mateusza Morawieckiego, które padły na kongresie PiS i dotyczyły programu partii opartej na dwóch skrzydłach.
– Skrzydle tożsamościowym i skrzydle aspiracyjnym. One powinny ze sobą współgrać. To recepta na sukces. Z jednej strony powinniśmy opierać się na wyznawanych wartościach, ale z drugiej strony dostrzegać wyzwania związane z rozwojem gospodarczym i przemianami XXI wieku. Ta recepta w 2019 r. przyniosła nam samodzielne rządy. To było możliwe dzięki dobremu działaniu tych skrzydeł – mówi Piotr Muller.
Z kolei Jacek Ozdoba jest przekonany, że Jarosław Kaczyński nie tylko zapanuje nad zwaśnionymi frakcjami, ale również będzie się wsłuchiwać w głosy członków dawnej Suwerennej Polski.
– Prezes Kaczyński jest liderem, który potrafi dobrze zarządzać i współpracować. Młodsza drużyna została prezesowi przedstawiona – ocenia były rzecznik Suwerennej Polski.
Czekanie na odwet?
W koalicji słychać sceptyczne głosy na temat fuzji w obozie opozycji.
– W języku kulinarnym jest pojęcie „startera”, czyli czegoś, co jemy przed głównym posiłkiem. Wchłonięcie Suwerennej Polski to starter przed kampanią prezydencką. Jarosław Kaczyński stara się utrzymać maksymalną spoistość środowiska przed wyborami prezydenckimi, stąd ta decyzja. Jakie będą jej praktyczne następstwa? Próba walki o jak najlepszy wynik. Jeżeli to się nie zrealizuje i, na co liczę, PiS przegra wybory prezydenckie, to ze środowiska PiS bardzo szybko zostanie wypchnięta albo grupa Mateusza Morawieckiego albo grupa Suwerennej Polski mówi– senator Krzysztof Kwiatkowski z Koalicji Obywatelskiej.
Nie wierzy, że po fuzji spory w PiS ustaną.
– Ich nie uda się pogodzić. Jeżeli prawa ręka Mateusza Morawieckiego, Michał Dworczyk, mówi o ludziach Zbigniewa Ziobry, że to polityczni cynicy realizujący wyłącznie swój interes, to po takich słowach współpraca nie jest możliwa. Możliwe jest wyczekiwanie na moment, w którym strona nazwana politycznymi cynikami będzie mogła wziąć odwet – dodaje Krzysztof Kwiatkowski.
W czerwcu Prawo i Sprawiedliwość ma przedstawić program współtworzony również przez polityków dawnej Suwerennej Polski. W Przysusze Jarosław Kaczyński i Patryk Jaki podpisali deklarację ideową, w której mowa m.in. o pracy nad nową Konstytucją, asertywnej polityce wobec Unii Europejskiej, obronie wartości rodzinnych, wsparciu polskiego złotego, odrzuceniu Zielonego Ładu, kontynuacji programów społecznych. I przede wszystkim o „stanowczym rozliczeniu ekipy Tuska”.
Główne wnioski
- Prawo i Sprawiedliwość oraz Suwerenna Polska stworzyły Zjednoczoną Prawicę. Politycy przekonują, że ta fuzja usprawni kierowanie obozem politycznym.
- Czy wyciszy wewnętrzne spory? O zakopaniu (lub raczej schowaniu) topora wojennego zapewniają Piotr Muller – były rzecznik rządu Mateusza Morawieckiego oraz Jacek Ozdoba – były rzecznik partii Zbigniewa Ziobry.
- Senator KO Krzysztof Kwiatkowski nie wierzy, że tarcia ustaną. Jego zdaniem zwaśnione strony mogą czekać na właściwy moment, by dokonać odwetu.