Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Newsy

Giełdowy holding utopił miliony w modzie. Z pomocą przyszło Monnari

Właściciel m.in. marek Quiosque i Laurella przynosił coraz większe straty GK Immobile, dlatego został sprzedany za ułamek wartości. Większą kwotę holding odzyskał z wierzytelności dzięki sieci Monnari, która ciągle szuka firm do przejęcia.

Sklep odzieżowy Monnari
Monnari okres dynamicznego rozwoju sieci ma za sobą. Zmianę mogłyby przynieść przejęcia, za którymi firma ciągle się rozgląda. (fot. materiały prasowe).

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego GK Immobile zrezygnowała z biznesu modowego i co z pozostałymi segmentami.
  2. Jak ambitne plany w modzie miała grupa i jak dużymi stratami się to zakończyło.
  3. Dlaczego Monnari kupiło wierzytelności modowej spółki i czy rozważa kontynuowanie handlowej współpracy.

Nie każda inwestycja daje zarobić, dlatego trzeba wiedzieć, kiedy odpuścić i pogodzić się ze stratą. Działająca w kilku branżach Grupa Kapitałowa Immobile (GKI obecna m.in. w przemyśle, budownictwie i hotelarstwie), notowana na GPW, zrezygnowała z modowego biznesu, w który wpompowała już miliony złotych.

Spółkę PBH kontrolującą m.in. kobiece marki Quiosque i Laurella, wycenianą w księgach na ponad 100 mln zł, GKI sprzedała za niecałe… 100 tys. zł (nabywcy nie wskazała). Odzyska chociaż część wierzytelności i akurat w tym pomogła jej inna giełdowa spółka: Monnari Trade.

GK Immobile rezygnuje z mody

Holding zaraportował 19 lutego dwie transakcje. Pierwsza dotyczy sprzedaży za 100 tys. zł wszystkich akcji PBH – na GKI przypada pakiet sprzedany za 76,16 tys. zł, wyceniony w księgach na 99,45 mln zł. To definitywne rozstanie z obecnym biznesem modowym. Natomiast druga transakcja obejmuje sprzedaż za 8,1 mln zł wierzytelności – w wysokości 41,7 mln zł – GKI względem PBH.

– Sprzedaliśmy segment modowy za łącznie 8,2 mln zł. Niestety, mimo prowadzonej reorganizacji, ten obszar działalności był trwale nierentowny, o czym informowaliśmy zarówno w kwartalnych sprawozdaniach, jak i w regularnie kierowanych m.in. do akcjonariuszy materiałach na YouTube. Zarząd podejmie w najbliższym czasie stosowną decyzję w sprawie odpisu aktualizacyjnego mającego wpływ na wynik w sprawozdaniu finansowym za rok 2024 – komentuje Mikołaj Jerzy, członek zarządu Grupy Kapitałowej Immobile.

Podkreśla, że w holdingu pozostały same rentowne segmenty, które będą pozytywnie przekładać się na sumaryczne wyniki. Odpowiadają za to spółki Atrem, PJP Makrum, Projprzem Budownictwo, CDI KB oraz Focus Hotels.

– Mamy ambitne plany rozwoju w każdym z naszych segmentów, które łatwiej będzie realizować bez obciążenia nieudanym projektem – mówi Mikołaj Jerzy.

Zdaniem eksperta

Branża musi się przedefiniować

Obecna sytuacja w branży modowej to pokłosie wydarzeń i trendów kilku ostatnich lat: lockdownów, wysokiej inflacji (ogółem, bo akurat w branży odzieżowej była ona dużo niższa), niepewności konsumenckiej, a także rozwoju sprzedaży online: przede wszystkim w obszarze fast fashion przez platformy takie jak Shein czy Temu. Zmiana zachowań konsumenckich oraz mierzenie się przez marki z coraz wyższymi kosztami prowadzenia działalności sprawiają, że branża musi zdefiniować się na nowo – widzimy to obecnie choćby w przypadku grupy CCC.

Szansę na sukces mają firmy o spójnym wizerunku w oczach odbiorcy albo te, które oferują „good value for money”, czyli produkty w przystępnych cenach i akceptowalnej jakości jak Pepco, Sinsay itd., albo firmy z wysokiej półki cenowej i jakościowej, dostępne głównie online: Le Collet, 303 Avenue itp. Wizerunek marek z Grupy Kapitałowej Immobile w naszej ocenie nie wpisywał się jednoznacznie w żaden z tych obszarów. Laurelli wizerunkowo zaszkodziło również rozstanie z jej założycielką, Laurą Reiss-Vogel, która była twarzą marki i jej siłą napędową – to zbudowana wokół jej osoby społeczność stała w głównej mierze za sukcesem tego biznesu.

Monnari na razie kupiło tylko wierzytelności

W żadnej z transakcji kupujący nie został wskazany. Jednak 20 lutego, po giełdowej sesji, raport o zakupie wspomnianych wierzytelności opublikowało Monnari Trade, czyli właściciel przede wszystkim sieci sklepów odzieżowych Monnari. Podkreśliło, że „część wierzytelności jest zabezpieczona zastawem rejestrowym na znakach towarowych oraz zapasach towarów handlowych”. Zapewnia, że nie przejęło PBH, ale nie wyklucza, że kiedyś to zrobi.

– Kupiliśmy wyłącznie wierzytelności. Uważamy, że są warte znacznie więcej niż zapłacona kwota i odpowiednio zabezpieczone, więc nie powinniśmy na tym stracić. Kierowaliśmy się finansową motywacją. Nie odżegnujemy się jednak w przyszłości od niczego, w tym od zainteresowania markami należącymi do PBH. Zobaczymy, jak sprawy się potoczą – mówi Mirosław Misztal, prezes, współzałożyciel i główny akcjonariusz Monnari Trade.

Kilka miesięcy temu firma nawiązała handlową współpracę z PBH i dostarczyła produkty Monnari do sklepów Quoisque.

– Zbyt wcześnie na stwierdzenie, że współpraca będzie kontynuowana z nowym właścicielem PBH. Propozycję na pewno złożymy. Każdy ma własny sposób prowadzenia biznesu i nie chcę nikogo oceniać. Niemniej jestem przekonany, że marka istniejąca od ponad 30 lat ma pewną wartość – mówi Mirosław Misztal.

Otwartość na przejęcia

Przedsiębiorca deklaruje, że cały czas rozgląda się za markami modowymi do przejęcia.

– Dostawaliśmy już różne propozycje, ale na razie sprzedający mieli oczekiwania, których nie możemy spełnić pod względem ekonomicznym. Rynek dynamicznie się zmienia i ciągle tworzy nowe możliwości, ale do sfinalizowania transakcji potrzeba zbiegnięcia się kilku czynników, a z tym bywa różnie – twierdzi Mirosław Misztal.

Dostawaliśmy już różne propozycje, ale na razie sprzedający mieli oczekiwania, których nie możemy spełnić pod względem ekonomicznym.

Monnari to średniej wielkości gracz na polskim rynku modowym. W 2024 r. zmniejszył liczbę sklepów o 4,1 proc. do 210 (185 własnych Monnari, 8 Femestage i 17 franczyzowych), a powierzchnię handlową o 2,5 proc. do 45,9 tys. m kw. Mimo to przychody wzrosły o 1,2 proc. do 305,7 mln zł, a marża brutto urosła z 50,9 do 60,8 proc. (dane za IV kw. są szacunkowe).

– Nie wykluczamy otwarcia nowych salonów Monnari, jeżeli uda nam się uzyskać zadowalające warunki w galerii handlowej. Przede wszystkim jednak będziemy koncentrować się na powiększaniu sklepów tam, gdzie to możliwe, i zwiększaniu udziału sprzedaży internetowej. Otoczenie jest wymagające. Rynek odzieżowy przechodzi przez fazę deflacji, bo ubrania nie drożeją tak bardzo, jak inne produkty ze względu na dużą konkurencję narzucaną m.in. przez różne sieci dyskontowe – mówi Mirosław Misztal.

Spółka ma szansę urosnąć skokowo za sprawą przejęcia Komexu, czyli właściciela sieci sklepów dziecięcych 5.10.15. Od końca lipca 2024 r. sprawie przygląda się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK). Elementem finansowania tego typu transakcji mogą być własne akcje, które Monnari skupuje od dłuższego czasu. Ma już 17,44-procentowy pakiet wart po bieżącym kursie ok. 27,5 mln zł. Dla drobnych akcjonariuszy zostaje coraz mniej.

– Dalej czekamy na zgodę UOKiK, dosłaliśmy już wszystkie niezbędne informacje. Jeżeli uda się sfinalizować transakcję, uzupełnimy ofertę o atrakcyjną kategorię produktów. Obecność na giełdzie nieszczególnie nam pomaga, ale też nie przeszkadza. Dlatego na razie nie zamierzamy zmieniać tego stanu i zobaczymy, co przyniesie przyszłość – komentuje prezes Monnari Trade.

Zdaniem eksperta

Akwizycyjne trudy w modzie

Budowanie silnej marki modowej wymaga nie tylko kapitału, ale przede wszystkim pomysłu oraz rozumienia trendów i oczekiwań klienta. Potrzeba też dużo czasu, konsekwencji i spójnej strategii. W związku z bardzo długim łańcuchem dostaw oraz rozbudowanym procesem projektowania i zatwierdzania kolekcji na efekty czeka się długo. Najwięksi gracze jak CCC czy LPP koncentrują się na organicznym wzroście, ponieważ skala efektywności operacyjnej i silna pozycja rynkowa zapewniają ogromną przewagę konkurencyjną. Akwizycje są zazwyczaj tylko dodatkiem.

Przejęcia w modzie mogą być ryzykowne – często kupuje się marki bazujące na schyłkowych trendach i z problemami, których rozwiązanie wymaga dużych nakładów, zmiany modelu biznesowego, a często wymyślenia brandu na nowo. Globalnie mamy sporo przykładów agregatorów marek jak Kering Group, LVMH, czy licencyjne Authentic Brands Group, ale w ich przypadku mówimy o przejmowaniu marek z silną pozycją, a przede wszystkim o ogromnym zapleczu w postaci kluczowych kompetencji: rozwoju marki, odkrywania i tworzenia trendów oraz budowania lojalności.

Podsumowując: to gra, w którą z sukcesami grają najwięksi. Duzi podchodzą do akwizycji punktowo, a środek tabeli powinien dobrze je przemyśleć, żeby nie utknąć na mieliźnie przejętych, nie do końca rozpoznanych problemów.

Duże ambicje, duża klapa

GKI weszła na rynek mody w 2021 r., przejmując właściciela marki Quoisque. Liczyła, że wspólnymi siłami łatwiej uda się zmierzyć z przeciwnościami wywołanymi przez pandemię COVID-19. Najpierw zmieniła model biznesowy sieci sklepów (m.in. zamknęła nierentowne placówki i całkowicie zrezygnowała z franczyzy), a następnie ruszyła na zakupy.

W pierwszym roku kupiła trzy nieduże, wyspecjalizowane marki: Błonie (zegarki), Akardo (obuwie) oraz Marasimsim (biżuteria). W drugim najpierw zainwestowała, a następnie przejęła w kontrowersyjnych okolicznościach kojarzoną głównie z sukienkami Laurellę, której współzałożycielką jest wyjątkowo popularna w mediach społecznościowych Laura Reiss-Vogel. I wówczas zaczęły się schody.

W 2024 r. klientki, których Laurella zdążyła zgromadzić wierne grono, zaczęły nie tylko narzekać publicznie na jakość oferty i obsługi, ale nawet złożyły skargi do UOKiK w związku z problemami w zakresie dostaw i zwrotu płatności. GKI tłumaczyła to niezbędną zmianą oprogramowania i przenosinami do większego magazynu, jednak zaufanie klientów trudno było już odzyskać.

Miliony strat na trudnym rynku

W czerwcu 2023 r. Rafał Jerzy, prezes GKI, informował, że dotychczasowe i planowane w ciągu 2-3 lat wydatki na segment modowy to łącznie ok. 50 mln zł. Choć w planach były kolejne akwizycje, to już do nich nie doszło.

Nic dziwnego. O ile w 2022 r. ten biznes przyniósł grupie 72,3 mln zł przychodów i 10 mln zł straty netto ze sprzedaży, to w ciągu trzech kwartałów 2024 r. strata wyniosła 36,7 mln zł przy 51,6 mln zł przychodów. „Zjadła” ona prawie cały zysk wypracowany z pozostałych segmentów. Ponadto miliony „wyparowały” z giełdowej kapitalizacji GKI. Obecnie wynosi ona ok. 170 mln zł – to ok. 40 proc. mniej od szczytu w ciągu roku. A mówimy o spółce, która w 2023 r. miała 86,7 mln zł zysku EBITDA (w ciągu 9 miesięcy 2024 r. spadł r/r o połowę do 24,5 mln zł)

Na koniec września 2024 r. biznes modowy GKI obejmował sprzedaż w 81 własnych sklepach stacjonarnych o powierzchni 10,1 tys. m kw., a także w e-commerce. W drugim kanale działał poprzez sześć własnych e-sklepów oraz obecność na czterech platformach: About You, Empik, Modivo i Zalando. Sylwia Jaśkiewicz, analityczka DM BOŚ wymienia kilka czynników, z powodu których tylko nieliczne marki modowe odnoszą duży sukces.

– To bardzo konkurencyjna branża, z silną presją ze strony e-commerce. Duzi gracze korzystają z efektu skali, czyli już na wejściu uzyskuje istotnie lepsze parametry wynajmu powierzchni pod sklepy. Ponadto mniejszym graczom trudno się przebić ze względu na ograniczony rozmiar krajowego rynku – tłumaczy Sylwia Jaśkiewicz.

Zdaniem eksperta

Moda to ciężki kawałek chleba

Branża modowa niezmiennie przyciąga przedsiębiorców skuszonych jej ogromnym potencjałem i skalą rynku. Wielu z nich postrzega ten sektor jako szansę na szybkie i wysokie zyski, jednak rzeczywistość okazuje się znacznie bardziej wymagająca. Przykładem może być Oponeo, które trzy lata temu zainwestowało kilka milionów złotych w platformę e-commerce Faassh oferującą modę premium. Projekt upadł zaledwie po kilku miesiącach.

Podobnych przykładów jest więcej [Oponeo wycofało się też z platformy bieliźniarskiej Vosedo, którą miało rozwijać razem z Esotiq & Henderson – red.], co dobitnie pokazuje, jak trudnym wyzwaniem jest budowa rentownego biznesu w modzie. Konkurencja jest ogromna, a konsumenci stali się bardziej świadomi i wymagający. Sukces w tej branży wymaga nie tylko trafnego doboru asortymentu, ale także umiejętnego budowania marki, komunikacji z klientem i tworzenia lojalnej społeczności.

Nawet uznane podmioty –  takie jak Moliera2 czy Modivo – od dłuższego czasu mierzą się z problemami w rentowności. Trudno więc oczekiwać, że firmy spoza branży, bez doświadczenia i specjalistycznej wiedzy, osiągną w modzie spektakularny sukces. Czy zatem moda to odpowiednia przestrzeń dla nowych graczy spoza sektora? Wątpliwości w tej kwestii wydają się uzasadnione.

Główne wnioski

  1. Tylko w ciągu trzech kwartałów biznes modowy przyniósł GKI 36,7 mln zł straty netto ze sprzedaży, co wpłynęło na spadek zysku EBITDA grupy o połowę. Z roku na rok strata się powiększała, a perspektyw na odbudowę rentowności nie było, więc GKI woli skupić się na pozostałych segmentach, które przynoszą regularny zysk.
  2. Nowy właściciel m.in. marek Quiosque i Laurella nie został jeszcze ujawniony. Monnari Trade przejęło na razie tylko wierzytelności, kierując się finansowymi motywacjami. Nie wyklucza jednak kontynuacji handlowej współpracy, a w przyszłości starań o zakup marek.
  3. Eksperci podkreślają, że rynek modowy jest wyjątkowo konkurencyjny. Najwięksi korzystają z efektu skali własnych marek i rzadko decydują się na przejęcia, a firmy spoza branży często liczą na szybki zysk, jednak rzeczywistość szybko weryfikuje ich założenia.