Hanwha kusi Marynarkę. Ujawniono szczegóły oferty na okręty podwodne dla Polski
Poznaliśmy propozycję Korei Południowej w ramach programu Orka. Koreańczycy przekonują Ministerstwo Obrony krótkim czasem dostaw dla Marynarki Wojennej RP, tymczasowym wsparciem zdolności bojowych oraz inwestycjami w rodzimy przemysł stoczniowy. Nie brakuje jednak wątpliwości.

Dostawca: PAP/EPA.

Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie są szczegóły oferty koreańskiej spółki Hanwha Oceans w programie Orka dla Polski.
- Co w propozycji Koreańczyków powinno szczególnie zainteresować stronę polską.
- Dlaczego projekt „Orka z Korei” może się powieść – a dlaczego nie.
Program pozyskania OPNT (okrętów podwodnych nowego typu) dla Marynarki Wojennej RP to wyrzut sumienia kolejnych ministrów obrony. Ciągnący się od kilkunastu lat projekt wciąż się przedłuża, a Ministerstwo Obrony obiecuje, zapewnia, upewnia – i nic z tego nie wynika.
W programie, którego celem jest pozyskanie trzech nowych okrętów, rywalizuje kilku oferentów – Niemcy (z okrętem 212 CD), Szwedzi (typ A26), Francuzi (Scorpène) oraz Korea Południowa oferująca jednostkę KSS-III Batch 2. W niedzielę ujawniono szczegóły propozycji koreańskiej.
Można ją określić jako kuszącą. Koreańczycy oferują przede wszystkim krótki czas dostawy wszystkich trzech jednostek, leasing starszego okrętu typu KSS-I w ramach rozwiązania pomostowego oraz inwestycje w polski przemysł i transfer technologii. Brzmi atrakcyjnie, ale są także minusy.
Hanwha Oceans mocno wchodzi do gry. Koreańska oferta musi robić wrażenie
W niedzielę wieczorem na oficjalnym koncie Hanwha Aerospace Europe w serwisie X/Twitter pojawił się wpis z konkretnymi szczegółami oferty. Post szybko zniknął, ale – jak twierdzi osoba pracująca dla Hanwha – informacje są aktualne. I rzeczywiście, oferta robi wrażenie.
Największe znaczenie mają terminy. Koreańczycy deklarują, że dostarczą Polsce trzy okręty w ciągu ośmiu i pół roku od podpisania umowy. To bardzo atrakcyjna propozycja.
– To wielki system naczyń połączonych. Nie ma cudów – okres od sześciu do ośmiu lat to realny czas oczekiwania na nową jednostkę – stwierdził w rozmowie z XYZ.pl pod koniec marca komandor Tomasz Witkiewicz z Centrum Operacji Morskich – Dowództwa Komponentu Morskiego.
Przy czym mówił o jednym nowym okręcie. Tymczasem Koreańczycy obiecują trzy. Dodatkowo deklarują dostarczenie rozwiązania pomostowego – okrętu starszego typu KSS-I, który do czasu dostaw nowych jednostek miałby utrzymać zdolność do działań podwodnych. Jednak – jak wynika z odpowiedzi wiceszefa resortu obrony Pawła Bejdy na jedną z interpelacji poselskich – strona polska nie jest zainteresowana rozwiązaniami pomostowymi.
Warto przypomnieć, że obecnie Marynarka Wojenna RP dysponuje jednym, niemal 40-letnim okrętem podwodnym – poradzieckim „Orłem”. Jednostkę i jej macierzystą bazę – dywizjon Okrętów Podwodnych – od lat nurtują poważne problemy. Należą do nich brak części zamiennych, kłopoty z serwisem oraz zmniejszająca się liczba doświadczonych marynarzy.
Co jeszcze oferują Koreańczycy?
Wróćmy jednak do Koreańczyków i ich propozycji. Ważnym elementem oferty jest utworzenie w Polsce Centrum Wsparcia MRO (Maintenance, Repair & Overhaul). To centrum serwisowe, które ma zapewnić: „pełną autonomię i niezależność w zakresie utrzymania okrętów podwodnych”. Chodzi zarówno o przeglądy bieżące, jak i remonty kapitalne – z bezpośrednim wsparciem ekspertów koreańskich przez cały cykl życia okrętów.
To istotny atut, ponieważ serwis i naprawy to największe źródło kosztów w utrzymaniu sprzętu wojskowego. A trudno sobie wyobrazić, by w razie awarii okręt miał pokonywać tysiące kilometrów do Korei i z powrotem.
Na tym nie koniec. Hanwha deklaruje również utworzenie Funduszu Rozwoju Przemysłu Morskiego o wartości 100 mln dolarów. Ma on służyć m.in. modernizacji infrastruktury, szkoleniu kadr, badaniom i rozwojowi oraz wsparciu lokalnych dostawców.
Koreańczycy deklarują także:
- współpracę z polskimi stoczniami w budowie i obsłudze jednostek cywilnych,
- transfer technologii MRO,
- integrację polskich firm w globalnym łańcuchu dostaw,
- praktyki dla polskich inżynierów w Korei Południowej,
- rozwój lokalnych kompetencji technologicznych,
- tworzenie miejsc pracy w branży stoczniowej, zaawansowanych technologii, elektroniki, mechaniki i logistyki morskiej.
Orka z Korei Południowej. Za duża na Bałtyk?
Są jednak również kwestie mniej optymistyczne, o których mówi się i pisze rzadziej. Po pierwsze, oferowany KSS-III Batch 2 to okręt naprawdę duży. Jednostka ma niemal 90 m długości, a jej wyporność na powierzchni sięga 3600 ton. Dla porównania, służący obecnie w dOP „Orzeł” mierzy 73 m, a jego wyporność wynosi 2460 ton. Co to oznacza?
„Każdy dodatkowy metr, który okręt musi mieć pod stępką, żeby bezpiecznie operować na Bałtyku, bardzo wyraźnie ogranicza obszar jego działania (…) Im okręt jest dłuższy, większy i cięższy, tym jego bezładność rośnie” – podkreślał komandor TomaszWitkiewicz w rozmowie z Portalem Obronnym.
W praktyce oznacza to, że KSS-III może być, trochę upraszczając, po prostu zbyt duży jak na potrzeby operacyjne Polski. To jednostka stworzona z myślą o działaniach na głębszych wodach Atlantyku, zdolna do ochrony interesów RP na szerszych akwenach i realizacji zobowiązań sojuszniczych. W płytkim Bałtyku, którego średnia głębokość to zaledwie 60 m, okręt tej klasy będzie znacznie trudniejszy do ukrycia. Nie powinno to dziwić – KSS-III to przede wszystkim platforma dla pocisków balistycznych, odpalanych z wyrzutni pionowych K-VLS. Docelowo jednostka ma być wyposażona w 10 takich wyrzutni, co istotnie zwiększa jej potencjał ofensywny – także wobec celów lądowych.
Pojawia się zatem pytanie, które stawiają marynarze, z którymi rozmawiamy. Czy kupujemy okręt „pod pociski”, czy najpierw wybieramy platformę, a dopiero potem dostosowujemy uzbrojenie? To zasadna wątpliwość, bo odpowiedź determinuje, czego tak naprawdę oczekuje strona polska od pozyskiwanego OPNT i jakie realne zadania miałyby przed nim stać.
Kwestia ceny
Podobnie jak konstrukcje niemieckie i szwedzkie, KSS-III jest wyposażony w system AIP (air-independent propulsion) – napęd niezależny od powietrza, który znacząco wydłuża czas przebywania pod wodą i utrudnia wykrycie jednostki, a tym samym jej zniszczenie. W system AIP nie jest natomiast wyposażony francuski okręt Scorpène.

Minusem może być również cena koreańskiej jednostki. Wszystko zależy od szczegółów zamówienia, konfiguracji wyposażenia oraz dodatkowych warunków, jednak rozwiązanie oferowane przez Hanwha prawdopodobnie okaże się kosztowne i może nie zmieścić się w zakładanym przez MON budżecie – szacowanym dla programu Orka na 10 mld zł.
Nawet jeśli resorty obrony i finansów mogłyby liczyć na wsparcie z funduszy unijnych przeznaczonych na obronność, pojawia się dodatkowy problem. Gdyby Polska otrzymała środki z UE, najwięksi gracze – jak Niemcy czy Francja – mogliby sprzeciwić się ich wydatkowaniu poza granicami Wspólnoty. To poważnie komplikuje ewentualny zakup jednostek spoza Unii, w tym z Korei Południowej.

Główne wnioski
- Choć oferta koreańska w programie Orka prezentuje się atrakcyjnie, może być jednocześnie spóźniona i nie w pełni odpowiadająca faktycznym potrzebom strony polskiej.
- Warto pamiętać, że okręty podwodne często są „szyte na miarę”, uwzględniając specyfikację zamawiającego. Kluczowa pozostaje także zdolność do absorpcji i wdrożenia kompetencji serwisowych MRO po stronie odbiorcy.
- Nawet przy ewentualnym współfinansowaniu ze strony koreańskiej, koszt zakupu może okazać się zbyt wysoki w stosunku do możliwości budżetowych polskiego resortu obrony.