Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Sport
Sport to pieniądz Sezon 1 Odc. 52

Igrzyska w Polsce? "To idealny moment, żeby o tym myśleć"

Po deklaracji ministra sportu, że Polska rozpoczyna prace nad przygotowaniem kandydatury do organizacji igrzysk olimpijskich, wróciła dyskusją nad zasadnością tego pomysłu i szansami na to, że największa sportowa impreza świata trafi nad Wisłę. - Polska ma wszystko, żeby ubiegać się o igrzyska - przekonuje Maja Włoszczowska, obecnie członkini Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl).

Z tego odcinka dowiesz się…

  1. Co Maja Włoszczowska sądzi o pomyśle organizacji w Polsce letnich igrzysk olimpijskich.
  2. Czy jej zdaniem MKOl powinien wypłacać medalistom olimpijskim premie pieniężne.
  3. Jak wygląda procedura ubiegania się o prawa do goszczenia igrzysk.
Obejrzyj lub posłuchaj
Wideocast
Powiększ video
Wideocast
Powiększ audio
00:00

- Jesteśmy bardzo rozwiniętym krajem. Jest u nas bezpiecznie, mamy dobrą infrastrukturę, mamy tradycje sportowe i w tej chwili jesteśmy bardzo doceniani w świecie. Jesteśmy przecież jedną z najlepszych gospodarek świata, trafiliśmy do topowej dwudziestki. To idealny moment na to, żeby pomyśleć o potencjalnym organizowaniu igrzysk. Ja bardzo temu projektowi kibicuję - mówi Maja Włoszczowska, która znalazła się w powołanym przez Ministra Sportu Jakuba Rutnickiego zespole roboczym ds. kandydatury ds. igrzysk olimpijskich.

"Chcieć" to jeszcze nie "móc"

Droga do otrzymania od MKOl praw do organizacji igrzysk jest długa i wymagająca. Nie wystarczy przygotowanie odpowiednich obiektów sportowych. Trzeba zadbać także o właściwą bazę kwaterunkową dla uczestników i kibiców i zapewnić siatkę transportową.

- Oczywiście infrastruktura, ale też rządowe gwarancje finansowe. MKOL musi mieć pewność, że niezależnie od tego kto będzie u władzy, to ten projekt będzie kontynuowany, a nie co kolejne wybory zmiana planów, zmiana strategii - przypomina Maja Włoszczowska.

- Niesamowicie ważne z perspektywy MKOl-u jest poparcie społeczne i nad tym musimy na pewno bardzo popracować. Do tego strategia: co te igrzyska daną danemu krajowi. Ideą MKOl-u jest, aby igrzyska coś po sobie pozostawiły dla społeczności. Tak, aby każdy Polak i Polka mogli na tym wydarzeniu skorzystać - dodaje dwukrotna medalistka olimpijska w kolarstwie górskim.

Stworzenie dobrej oferty to jedno - trzeba jeszcze pokonać konkurencję. Choć organizacja igrzysk kosztuje, nie brakuje chętnych do ich organizacji. Zainteresowanie ich przyjęciem w latach 2036-2044 (wiadomo już, że w 2028 roku igrzyska odbędą się w Los Angeles, a cztery lata później w australijskim Brisbane) wyraziły Indie, Katar, Korea Południowa, Chile, Indonezja, Egipt czy Niemcy.

Warszawa czy cała Polska?

W obecnej komunikacji mówi się o organizacji igrzysk w 2040 roku, w Warszawie. Rozpatrywany jest także scenariusz organizacji imprezy cztery lata później - w setną rocznicę powstania warszawskiego. Jednak nawet jeśli w szyldzie imprezy znajdzie się stolica - igrzyska mogą "rozlać się" po znacznej części Polski.

- Strategia MKOl-u zmieniła się po to, aby igrzyska były tańszą imprezą niż to było w przeszłości. Aby nie trzeba było budować tylko nowej infrastruktury, ale korzystać z istniejącej - nawet poza miastem-gospodarzem - mówi Maja Włoszczowska. I wymienia kilka obiektów, które teoretycznie mogłyby stać się olimpijskimi arenami.

- Mamy stadion na Śląsku, tor wioślarski na Malcie. To jednak istotnie zmniejsza koszty niż jeżeli byśmy chcieli tworzyć nową infrastrukturę od zera. Zimowe igrzyska Milano-Cortina są świetnym
przykładem: mamy aż 7 różnych lokalizacji. Taki model rozproszenia jest dopuszczany, ale to jest przepotężne wyzwanie logistyczne. Tutaj muszę podać przykład Pekinu, zimowych igrzysk. Były trzy wioski olimpijskie, natomiast do Dazhuangke z Pekinu - 300 km - jechało się w godzinę - zauważa Maja Włoszczowska.

MKOl zarabia krocie. A sportowcy?

Igrzyska są MKOl-u bardzo dochodową imprezą. Komitet zarabia na sprzedaży praw telewizyjnych, umowach sponsorskich, sprzedaży licencji i biletów. Uczestnicy igrzysk podnoszą jednak, że choć to oni tworzą widowisko - nie odstają od MKOl-u premii finansowych. W Paryżu pierwszy raz historii premie został wypłacone złotym medalistom w lekkoatletyce. Zrobił to nie jednak nie MKOl, a zawiadujące dyscypliną World Athletics.

Maja Włoszczowska przekonuje, że pieniądze trafiają do sportowców. I że obecny model jest lepszy niż premiowanie wyłącznie najlepszych zawodników.

- 90-95% środków, które ma MKOl jest dystrybuowana i finalnie ma służyć sportowcom. Jasne, że nie zawsze trafiają te pieniądze bezpośrednio do kieszeni sportowca, ale one trafiają do federacji, która dzięki temu może zorganizować mistrzostwa świata, dzięki którym sportowiec może funkcjonować przez cztery lata, bo ma gdzie startować, ma jak się zakwalifikować. To są oczywiście potężne koszty, żeby prowadzić cały sport, bo to są imprezy, to są sędziowie, masa innych punktów. A jeżeli damy nagrody tej trójce, która staje na podium, to tak naprawdę wprowadzamy większe dysproporcje pomiędzy zawodnikami. A wszyscy zawodnicy tworzą igrzyska - nie tylko ta trójka, która stoi na podium - mówi Maja Włoszczowska.

- Dla tej trójki na podium sam medal olimpijski jest niesamowitą trampolin. Wiem sama po sobie. Moje życie się zmieniło o 180 stopni i możliwości, które się przede mną pojawiły, były olbrzymie i tylko ode mnie zależy teraz, jakie ja te możliwości wykorzystuję. A więc my musimy wspierać tych właśnie, którzy zakwalifikowali się, ale tworzą, powiedzmy, to tło. Oni tak naprawdę zazwyczaj są o ułamek procenta może słabsi od tego, który wygrywa, a wkładają tyle samo co oni - sportowcy są potrzebni. Dlatego w MKOl jest dość twarde stanowisko, żeby trzymać się tej strategii solidarności i wspierania wszystkich - podsumowuje Maja Włoszczowska.