Jak Fiorentina sięgnęła dna
W pierwszych piętnastu kolejkach sezonu ligowego Fiorentina zanotowała fatalny bilans: sześć remisów i dziewięć porażek. Pocieszeniem dla fanów Violi mogą być wyniki na arenie międzynarodowej i... demolka przed Bożym Narodzeniem.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego Fiorentina znalazła się w głębokim kryzysie sportowym i mentalnym mimo obecności uznanych piłkarzy i gry w europejskich pucharach.
- Co sprawiło, że Stefano Pioli, który wcześniej był trenerem chociażby Milanu, nie poradził sobie jako szkoleniowiec Fiorentiny.
- Kto może wyprowadzić Fiorentinę z głębokiego kryzysu, ponieważ wcześniej zyskał uznanie chociażby w Anglii, choć jednocześnie ma rysę na wizerunku.
W fazie ligowej Ligi Konferencji Fiorentina zdobyła dziewięć punktów w sześciu meczach. Zajęła 15 miejsce i w lutym 2026 roku powalczy w barażach o awans do kolejnego etapu rywalizacji. Jednak na krajowym podwórku sytuacja jest nie do pozazdroszczenia.
– Przede wszystkim problem polega na tym, że Fiorentina kompletnie nie radzi sobie pod względem mentalnym. Nie jest to drużyna na poziomie Ligi Mistrzów. Ma jednak wszelkie dane ku temu, by walczyć o miejsce w europejskich pucharach: Lidze Europy lub Lidze Konferencji. Jeśli chodzi o aspekty sportowe, brakuje odpowiedniej jakości na skrzydłach. Drużynę opuścili latem Jonathan Ikoné czy Riccardo Sottil – mówi XYZ Alberto Bertolotto, korespondent „Przeglądu Sportowego” z Włoch.
21 listopada doszło wreszcie do przełamania. W 16. kolejce Serie A Fiorentina podejmowała Udinese i znakomicie wykorzystała grę w przewadze. W 7. minucie czerwoną kartkę zobaczył bowiem bramkarz przyjezdnych: Maduka Okoye. Florentczycy urządzili sobie tym razem strzelecki festiwal i wygrali 5:1, co nieco poprawiło nastroje przed świętami Bożego Narodzenia. Jednak warto przeanalizować dotychczasową zapaść tej drużyny.
Trenerski zawód
4 listopada czara goryczy się przelała. Stefano Pioli, 60-letni szkoleniowiec, za drugim podejściem na Stadio Artemio Franchi (wcześniej pracował tam w latach 2017-19) nie sprostał wyzwaniu. A na przestrzeni lat był zatrudniany przez uznane marki, m.in. Lazio Rzym, Inter Mediolan i AC Milan. Do Florencji przybył ponownie latem 2025 r., ale w 10 meczach Serie A nie zdołał wygrać ani razu (cztery remisy, sześć porażek), co kosztowało go utratę posady.
– Stefano Pioli nie spełnił oczekiwań, a podpisał trzyletni kontrakt z wysoką pensją. Według mnie Piolemu nie udało się stworzyć odpowiedniej relacji z drużyną. To oczywiście przełożyło się na słabsze wyniki. Z mojego punktu widzenia do Włoch nie wrócił ten Pioli, którego widzieliśmy w czasach, kiedy prowadził Milan – ocenia Alberto Bertolotto.
Chaos organizacyjny
Szkopuł w tym, że także struktura organizacyjna klubu z Florencji nie prezentuje się najlepiej, i to mówiąc oględnie...
– Największym problemem jest to, że w tym momencie Fiorentina nie ma chyba odpowiednich szefów. Funkcję dyrektora generalnego w klubie z Florencji pełni Alessandro Ferrari, który wcześniej był szefem komunikacji, ale po śmierci Joe Barone'a, dotychczasowego CEO, który był prawą ręką prezesa Riccardo Comisso, w Fiorentinie nie ma nikogo z jego doświadczeniem – wyjaśnia korespondent „Przeglądu Sportowego”.
Fachowiec ze skazą
Jednak szansą na nowe otwarcie może być zatrudnienie Fabio Paraticiego. 53-latek po przejęciu obowiązków dyrektora sportowego w Fiorentinie ma przeprowadzić ofensywę na rynku transferowym w zimowym oknie. Włoskie media donoszą o czterech-pięciu wzmocnieniach, co istotnie przemebluje skład. Przypomnijmy, że w październiku 2025 roku Włoch został przywrócony do pełnienia analogicznej funkcji w Tottenhamie po zakończeniu okresu 30-miesięcznej dyskwalifikacji. Była ona spowodowana współudziałem w oszustwach finansowych z czasów pracy w Juventusie.
Wiele osób z pewnością było przekonanych, że taka rysa na wizerunku może utrudnić Paraticiemu powrót do pracy w Serie A. Tymczasem okazało się, że jest tak ceniony, iż dawne grzechy poszły w zapomnienie. Zarazem, patrząc na lata 2021-2023 przepracowane przez niego w londyńskim klubie, trzeba przyznać, że to on odpowiadał za ówczesną, nad wyraz udaną politykę transferową Spurs. W tym okresie bowiem do Tottenhamu trafili Cristian Romero, Dejan Kulusevski, Rodrigo Bentancur, Destiny Udogie, Pedro Porro, Richarlison czy Yves Bissouma.
Gwiazdy nie dają rady
Warto nadmienić, że w sierpniu 2024, po rocznym poszukiwaniu klubu, David de Gea, hiszpański bramkarz, który przez 12 lat stawał między słupkami bramki Manchesterem United, powędrował do Serie A. To był paradoks, że tak ceniony w Europie zawodnik, który mając 21 lat, podjął wyzwanie na Wyspach Brytyjskich, gdzie z Czerwonymi Diabłami z Old Trafford zdobywał mistrzostwo i FA Cup oraz triumfował w Lidze Europy, bardzo długo pozostawał bez klubu.
Kiepskie żądło
W tym sezonie jednak, mimo swojego gwiazdorskiego statusu, hiszpański golkiper także nie jest oszczędzany przez kibiców Violi. Podobnie jak jej snajper Moise Kean.To imponujący posturą napastnik, który ma w CV występy we włoskiej kadrze. Latem 2024 roku zamienił Juventus na Fiorentinę. Kean bronił barw klubu z Turynu od sierpnia 2021 roku, a wcześniej był zawodnikiem Juve w latach 2016-19 (choć przez pewien czas był wypożyczony: 2017/2018).
Zdobywał bramki również w Hellasie Verona, Evertonie i Paris Saint-Germain. W trakcie kariery wywalczył kilka trofeów. Legitymuje się dwoma tytułami mistrza Włoch, dwoma Coppa Italia, Superpucharem Włoch oraz Pucharem Francji. 25-letni napastnik rozegrał 24 spotkania w reprezentacji Włoch i strzelił 11 goli.
– Piłkarze nie grają na satysfakcjonującym kibiców poziomie. A przecież w zespole są gwiazdy, jak David de Gea czy Moise Kean. Fakt, że drużyna miała tylko sześć punktów po 15 kolejkach, wiele nam mówi. Kibice atakują werbalnie de facto wszystkich graczy, całą drużynę. Kean z całą pewnością spisuje się poniżej oczekiwań. Napastnik nie może jednak ponosić całej winy za ten obrót spraw – mówi Alberto Bertolotto.
Kibice wymagają za dużo?
Chociaż Fiorentina jest zasłużonym klubem dla calcio, lata świetności ma za sobą. To wymowne, że tytuły mistrzowskie zdobywała wiele dekad temu: w 1956 i 1969 roku. Sześciokrotnie triumfowała w zmaganiach o Coppa Italia, tyle że po raz ostatni... 24 lata temu. Ma w dorobku także wiktorię na arenie międzynarodowej. Niewątpliwie godną uznania, lecz rzecz w tym, że ów Puchar Zdobywców Pucharów zgarnęła w sezonie 1960/61.
– Florencja to kolebka renesansu, ważne centrum kulturalne Włoch, region ważny dla całej Europy. Ludzie tam siebie cenią, a oczekiwania także wobec drużyny piłkarskiej są wysokie, moim zdaniem wręcz wygórowane. Pamiętam, że bardzo dobry trener Vincenzo Italiano był mocno krytykowany, chociaż docierał z tym zespołem do finałów europejskich pucharów i Coppa Italia. Fani nie szczędzili gorzkich słów także Raffaele Paladino, mimo że doprowadził Violę do półfinału Ligi Konferencji – tłumaczy Alberto Bertolotto.
Natchnął Keana
Ten trener miał największy wpływ na lidera środka ataku w drużynie z Florencji.
– Dzięki Italiano Kean spisywał się znakomicie, za jego kadencji strzelał gole z największą regularnością. Tymczasem kibice cały czas mają pretensje, a do niedawna skarżyli się na pracę Piolego, również dobrego szkoleniowca. Fiorentina jest wielkim klubem, ale nigdy nie walczyła de facto o scudetto (mistrzostwo Włoch - przyp. red.) oprócz kilku sezonów. Dla mnie szczególnie absurdalne jest to, jak krytykowany był Italiano, którego dobrze znam. Od kiedy pracował w trzeciej lidze, wróżyłem mu wspaniałą karierę – przyznaje korespondent „Przeglądu Sportowego”.
Wrogość Juve
W 1990 roku Roberto Baggio, który był ikoną Fiorentiny, zdecydował się na transfer do Juventusu. We Florencji odejście tak nietuzinkowego piłkarza zostało odebrane jako zdrada. Baggio stracił sympatię najzagorzalszych kibiców Violi, a Juventus został znienawidzony. Relacje między fanami obu drużyn do dziś są napięte.
– W mediach społecznościowych widzę często, że gdy ludzie udostępniają wideo, w którym dziennikarze mówią o Fiorentinie, to część kibiców Juventusa (i nie tylko) jest rozbawiona i dworuje sobie z rywali z Florencji. Komentują negatywnie, że w tym momencie jest z nimi tak źle, a Serie B jest blisko. Z drugiej strony, choć relacje między tymi kibicami nie są dobre, miejmy na uwadze, że kluby dobrze współpracowały w przeszłości. Fiorentina sprzedała Juventusowi Dušana Vlahovicia, natomiast Juventus Fiorentinie Moise Keana. To są zawodowe, pragmatyczne relacje, niemniej kibice nie przepadają za sobą. To jest oczywiste – podkreśla Alberto Bertolotto.
Miniwywiad
Katastrofa ma wielu ojców
XYZ: Co doprowadziło do takiej zapaści Fiorentiny?
Mateusz Skotny, założyciel serwisu Fiorentina Polska:
Trudno sprecyzować realną przyczynę kryzysu, bo we Florencji nie działa w zasadzie wszystko. Piłkarze nie mają już pewności siebie, nikt nie chce brać odpowiedzialności za wynik. Pioli nie przygotował graczy do sezonu w odpowiedni sposób. Kolejny trener Paolo Vanoli nie ma mocy zapanować nad panującym chaosem.
Dotychczasowy dyrektor sportowy Daniele Pradè nie wykonał odpowiednich ruchów na rynku, za co też po części odpowiada Pioli, z którym konsultowano transfery. Rocco natomiast zdaje się tracić chęci do zarządzania tym wszystkim i nie przywiązuje odpowiedniej wagi do swojego klubu. W gruncie rzeczy – tutaj nie działa już wszystko. Widać jakieś drobne światełka w tunelu, lecz szybko one gasną. Kibice natomiast zaczynają się godzić ze spadkiem do Serie B. Patrzenie na Fiorentinę i jej poczynania jest po prostu przykre.
W drużynie nie ma liderów?
Obecnie mamy kilku graczy, którzy zdają się chcieć zostać liderami, jednak nie potrafią tego robić i finalnie zawodzą w tej roli. Chociażby Luca Ranieri – regularnie bierze na siebie słabą grę zespołu i mówi o świadomości złej sytuacji, lecz koniec końców, kiedy wychodzi na murawę, jest jednym z gorszych piłkarzy... Idąc dalej – Rolando Mandragora.
Włoski pomocnik często szuka okazji, by pomóc zespołowi. Jednak w rezultacie gra niezespołowo i samolubnie, co skutkuje spięciami między nim a innymi oraz wieloma zmarnowanymi szansami. Poza nimi jest jeszcze Moise Kean, jednak ten w obecnym sezonie funkcjonuje raczej jak dziecko zgubione w lesie, które w histerii próbuje się z niego wydostać.
Kto najbardziej przyczynił się do kryzysu drużyny?
Znalezienie osoby winnej tej sytuacji nie należy do najłatwiejszych, bo ta katastrofa ma wielu ojców. Najbliżej mi do krytykowania Prade i Rocco Commisso. To oni zarządzali tym zespołem, co skończyło się katastrofalnie. Ojcem chrzestnym można natomiast uczynić Stefano Pioliego, który zawiódł podczas przygotowywania zespołu do tego sezonu i owoce tego zbieramy do tej pory. Kibice mogą natomiast liczyć na to, że przyjście Paraticiego coś odmieni i w styczniu sytuacja drużyny całkowicie się odmieni.
Główne wnioski
- Fiorentina znalazła się w głębokim kryzysie sportowym i mentalnym – fatalne wyniki w Serie A kontrastują ze znacznie lepszymi występami w Lidze Konferencji; problemem są psychika drużyny, braki kadrowe (zwłaszcza na skrzydłach) i nieoptymalna dyspozycja gwiazd. Pocieszeniem mogą być lepsze wyniki na arenie międzynarodowej i efektowne zwycięstwo w przedświątecznej rywalizacji z Udinese.
- Zwolnienie Stefano Piolego i chaos organizacyjny pogłębiły problemy klubu – trener nie zbudował dobrych relacji z zespołem, a po śmierci dyrektora generalnego Joe Barone’a Fiorentina straciła silne przywództwo na szczeblu zarządczym.
- Nadzieją na odbudowę ma być Fabio Paratici, ale presja kibiców pozostaje ogromna – mimo kontrowersyjnej przeszłości jest on cenionym fachowcem, który potrafił stanąć na wysokości zadania w Tottenhamie. Jednak praca we Florencji będzie wyjątkowo trudna.