Jak Magdalena Łuczak wjechała na nartach do Białego Domu i spotkała Kamalę Harris – i dlaczego to dopiero początek
Na podium alpejskiego Pucharu Świata czekamy w Polsce od 1985 r. Może je dać najlepsza akademicka narciarka alpejska ubiegłego sezonu w USA, której menedżerka pracowała z Igą Świątek.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak Magdalena Łuczak znalazła się w Białym Domu.
- Jak wygląda życie alpejki, która starty w PŚ łączy ze studiowaniem i startami w lidze akademickiej.
- Jak poświęcali się rodzice Łuczak, by ta mogła rozwijać pasję.
W czasie naszej rozmowy 22-letnia Łuczak jest tuż po egzaminie. Studiuje finanse i rachunkowość na University of Colorado Boulder, u podnóża Gór Skalistych. Egzamin zdawała zdalnie, jest w Polsce, leczy tu kontuzję pleców. Nie pojechała do Austrii do Sölden, gdzie w weekend rozpoczął się nowy sezon alpejskiego Pucharu Świata.
– Egzamin miałam z analizy rachunkowej. Budowanie arkuszy rozliczeniowych w Excelu, tego typu rzeczy – mówi Magdalena Łuczak, najlepsza akademicka narciarka alpejska ubiegłego sezonu w USA.
Jej drużyna uniwersytecka zdobyła mistrzostwo ligi, a Polka została wybrana najlepszą zawodniczką. W ramach nagrody odwiedziła w lipcu wraz z drużyną Biały Dom. Prezydent Joe Biden nie mógł ich przyjąć z powodu koronawirusa, gości powitała wiceprezydent Kamala Harris, która obecnie walczy o fotel prezydenta. To podczas tamtej covidowej izolacji Biden zdecydował, że jednak nie będzie ubiegał się o reelekcję.
Presja to przywilej
Po takim osiągnięciu musiała się pojawić presja przed nadchodzącym sezonem.
– U mnie dotychczas było tak, i mam nadzieję, że nic się nie zmieni, iż czułam, że presja mnie podbudowuje. Oczywiście stres może się pojawiać, ale przede wszystkim cieszę się, że mam możliwość czuć tę presję – mówi Magdalena Łuczak.
U mnie dotychczas było tak, i mam nadzieję, że nic się nie zmieni, iż czułam, że presja mnie podbudowuje. Oczywiście stres może się pojawiać, ale przede wszystkim cieszę się, że mam możliwość czuć tę presję”.
Wielka tenisistka Billie Jean King powiedziała wiele lat temu pamiętne zdanie: „Presja to przywilej”. Jeśli Łuczak istotnie podziela to podejście i zgodnie z nim działa na stoku, to jej potencjał od razu musimy pomnożyć co najmniej dwukrotnie. Przekonana o tym jest Paulina Wójtowicz, menadżerka alpejki, była menadżerka Igi Świątek.
– Przez cztery lata pracowałam z Igą Świątek, więc wiem, co mówię. Magda stanie na podium Pucharu Świata, jeśli oczywiście zdrowie pozwoli – mówi Paulina Wójtowicz.
Wiadomość z Kolorado
Magdalena Łuczak otrzymała propozycję studiowania w USA kilka lat temu, jeszcze jako uczennica liceum. Jej talent już wtedy przyciągał uwagę, skontaktował się z nią główny trener drużyny narciarskiej z University of Colorado Boulder. Łuczak zainteresowała się tą ofertą i zdała amerykańską maturę, chociaż później okazało się, że nie było to konieczne. Uczelnia zaoferowała jej pełne stypendium, pokrywające wszystkie koszty życia. Jeśli, tak jak Łuczak, ktoś zdecyduje się mieszkać poza kampusem, otrzymuje pieniądze na wynajem mieszkania.
Była to hojna oferta, oczywiście bez żadnych zobowiązań do reprezentowania USA. Amerykański system edukacji sportowej najwyraźniej został zaprojektowany tak, aby podnosić poziom rozgrywek ligowych i tym samym podnosić poziom i prestiż narciarstwa alpejskiego w kraju. Sport ten cieszy się w Stanach dużym uznaniem, to z USA pochodzą takie gwiazdy jak Lindsey Vonn czy Mikaela Shiffrin. Drużynę narciarską ma również np. Uniwersytet Harvarda.
Dzięki amerykańskiej hojności utalentowani sportowcy z całego świata mają szansę rozwijać się nie tylko sportowo. Łuczak mieszka u stóp Gór Skalistych razem z Weroniką Kaletą, biegaczką narciarską, która jako stypendystka ukończyła psychologię na tym samym uniwersytecie. Niedawno rozpoczęła pracę w Boulder, niezwiązaną ze sportem. Miasto Boulder, gdzie znajduje się uczelnia, jest znane z bliskości przyrody – na ulicach można nierzadko spotkać niedźwiedzia.
– Boulder leży niedaleko Denver, stolicy stanu Kolorado, i jest ostatnim miastem przed granicą z górami. To piękne miejsce do studiowania – mówi Magdalena Łuczak.
Ile godzin ma doba Magdaleny Łuczak
Czy nadchodzi przełomowy sezon w Pucharze Świata?
– Mam nadzieję, nie chcę zapeszać – mówi Magdalena Łuczak.
Zapytana o swoje szanse na podium, przez chwilę milczy. Może rzeczywiście zastanawia się, czy już w tym sezonie ma szansę aż tak rozbłysnąć? Po chwili jednak wraca do dyplomatycznych odpowiedzi, mówiąc o tym, że każdy sportowiec zawsze walczy na starcie, a czas pokaże. Gdy jednak pytanie dotyczy pierwszej dziesiątki Pucharu Świata już w tym sezonie, pozwala sobie na więcej swobody.
– Mam nadzieję, że tak – przyznaje Magdalena Łuczak.
Dotychczas jej najlepszym wynikiem było 17. miejsce. Najlepiej czuje się w slalomie gigancie. W ubiegłym sezonie siedem razy na dziesięć startów weszła do drugiej serii, czyli do czołowej trzydziestki. Slalom gigant to konkurencja techniczna, w której nie osiąga się zawrotnych prędkości rzędu 100 km/h (raczej 50/60 km/h). Liczy się tu zwinność, a łatwo wypaść z trasy. Łuczak intensywnie pracuje też nad swoimi umiejętnościami w slalomie, który jest jeszcze bardziej techniczny, a planuje również mocniej skupić się na supergigancie, konkurencji szybszej.
– Śpię normalnie, około dziewięciu godzin – mówi Magdalena Łuczak pytana o to, jak radzi sobie z tak napiętym grafikiem.
Ma na głowie studia („bez taryfy ulgowej, jeśli chodzi o program; z wyrozumiałością, jeśli chodzi o nieobecności”), obronę tytułu w lidze akademickiej („taki jest plan”) oraz starty w Pucharze Świata.
Treningi zimą są intensywne. Pięć dni w tygodniu, dwa razy dziennie – rano i po południu. Pierwszy trening, na nartach, trwa od dwóch do czterech godzin. Drugi, zwykle późniejszy, trwa około godziny. Na szczęście rywalizacja w lidze akademickiej jest podzielona na bloki.
– Na przykład sześć startów w styczniu, sześć w lutym, a ewentualnie trzy lub cztery w marcu, jeśli drużyna awansuje do decydującej fazy – mówi Magdalena Łuczak.
Co więcej, sporo zajęć na uczelni można realizować zdalnie, co bardzo ułatwia łączenie studiów z karierą sportową.
Samochodem do Włoch, czyli poświęcenie rodziców
Z Kolorado do Polski Łuczak leci około 11 godzin. Najpierw z Denver do Monachium lub Frankfurtu, potem do Warszawy. Dla niej to „całkiem nieźle”, być może dlatego, że przywykła do długich podróży. Dopiero w USA ma widok na góry. Urodziła się w Łodzi, tam dorastała, skończyła liceum. To stamtąd rodzice zabierali ją na treningi do Zakopanego, a później – dostrzegając jej potencjał – na treningi do Włoch.
– Czy droga do Zakopanego wydawała się bardzo długa? Nie pamiętam, byłam zbyt mała. Pamiętam natomiast późniejsze wyprawy samochodem do Włoch. Te bywały już męczące – 10, 12 godzin w aucie. To wymagało ogromnych poświęceń ze strony moich rodziców… – wspomina Magdalena Łuczak.
Kiedy miała 15-16 lat, jej karierę zaczął wspierać Polski Związek Narciarski, odciążając rodziców. Bardzo pomógł – zatrudnił dla kadry włoską trenerkę Elenę Valt, którą Łuczak poznała jeszcze we Włoszech, gdy karierę finansowali wyłącznie jej rodzice.
– To Elena Valt nauczyła mnie odpowiedniej techniki, pokazała także, co dokładnie znaczy sportowa postawa – mówi Magdalena Łuczak.
To Elena Valt nauczyła mnie odpowiedniej techniki, pokazała także, co dokładnie znaczy sportowa postawa”.
Czyli „ustawiła” Polkę na ścieżce, która kilka lat później doprowadziła ją do Białego Domu.
Kolejny szalony sezon
Dla Magdaleny Łuczak sezon zacznie się w Finlandii w połowie listopada. Kolejne zawody odbędą się tydzień później w Austrii. Następne – w Stanach Zjednoczonych na przełomie listopada i grudnia. Tydzień później – Kanada. Do Europy Puchar Świata wróci w drugiej połowie grudnia.
– Jak się spakuję w październiku, to rozpakuję w marcu – tak Polka opisuje swoje zimowe życie.
Z uśmiechem wspomina zeszły sezon, kiedy w jednym tygodniu rywalizowała w Pucharze Świata z zawodniczką w Europie, by tydzień później ponownie spotkać się z nią podczas zmagań w lidze akademickiej w USA.
– Najpierw w strojach reprezentacyjnych, a potem w kombinezonach naszych uczelni. Z Australijką Madison Hoffman przejeździłyśmy tak cały sezon, ponieważ jej uczelnia z Utah dotarła do finału ligi – opowiada Magdalena Łuczak.
Na podium Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim czekamy od 1985 roku, kiedy sukces odniosła Małgorzata Tlałka. W ostatnich sezonach blisko pierwszej trójki była Maryna Gąsienica-Daniel z Zakopanego, ale również jej się to na razie nie udało.
Może potrzeba alpejki z Łodzi, żeby zakończyć złą passę?
Główne wnioski
- Magdalena Łuczak to najlepsza akademicka narciarka w Stanach Zjednoczonych.
- Młoda alpejka jest pewna, że świetnie poradzi sobie z presją, która towarzyszy sportowym wyzwaniom.
- Na treningi rodzice regularnie wozili ją z Łodzi do Zakopanego, a później z Łodzi aż do Włoch. Wszystkie te wyprawy finansowali z własnych pieniędzy.