Jak odróżnić prawdę od fałszu? Rola fact-checkingu w debacie publicznej
W dobie społeczeństwa informacyjnego fałszywe dane mogą łatwo wpłynąć na opinię publiczną. W najnowszym odcinku „Można jaśniej” dziennikarz XYZ i fact–checker Łukasz Grzesiczak wyjaśnia, czym właściwie jest fact–checking i dlaczego jest nam niezbędny. Omawia też, czym różni się fałsz od kłamstwa, czy politycy zawsze celowo nami manipulują oraz jak wyczulić się na internetowe oszustwa.
Z tego odcinka dowiesz się…
- Czym różni się fałsz od kłamstwa i dlaczego to ma znaczenie,
- Jak działa dezinformacja wspierana przez sztuczną inteligencję,
- Jak nie dać się nabrać na scamy, fake newsy i manipulacje.
Wideocast
Powiększ video
Wideocast
Powiększ audio
Fact-checking, czyli weryfikacja faktów, to proces dokładnego sprawdzania, czy przekazywane informacje są zgodne z rzeczywistością. Mówiąc prościej – chodzi o ustalenie, czy wypowiedzi polityków lub innych osób publicznych opierają się na faktach, czy też bazują na błędnych, zmanipulowanych lub przesadzonych danych.
To działanie ma szczególne znaczenie w czasie kampanii wyborczej, kiedy każdy głos się liczy. Politycy intensywnie zabiegają o uwagę i poparcie wyborców, często posługując się chwytliwymi danymi i emocjonalnymi argumentami. Fact-checking pozwala obywatelom oddzielić fakty od manipulacji, nie dać się zwieść populistycznym hasłom i podejmować decyzje wyborcze w oparciu o rzetelną wiedzę, a nie dezinformację.
Fałsz a kłamstwo – intencje nadawcy
Łukasz Grzesiczak zwraca uwagę na subtelną, lecz istotną różnicę między fałszem a kłamstwem. Kłamstwo sugeruje świadome wprowadzenie w błąd, czyli intencję mówienia nieprawdy. Tymczasem fact-checkerzy rzadko oceniają, czy ktoś rzeczywiście zamierzał oszukać.
Jak wyjaśnia gość podcastu „Można jaśniej”, bardzo trudno ustalić intencje polityka, który wypowiada się niezgodnie z prawdą. Dlatego stosuje się raczej pojęcie fałszu, czyli po prostu błędnej informacji.
Taka perspektywa pozwala skupić się na faktach: sprawdza się, czy liczby, cytaty lub wydarzenia przytaczane przez polityków mają potwierdzenie w oficjalnych danych. Na przykład: gdy polityk twierdzi, że posiada siedem mieszkań, można to zweryfikować w księgach wieczystych lub oświadczeniach majątkowych. Istnieje więc wyraźna różnica między sytuacją, w której ktoś podał nieprawdziwe informacje, a taką, w której zrobił to celowo.
Fact-checkerzy koncentrują się na weryfikacji treści, a nie na ocenianiu motywacji. – Kłamstwo brzmi poważniej, ale intencji nie sprawdzamy. Kluczowe jest, by polityków oceniać na podstawie faktów, a nie pogłosek czy uprzedzeń – podkreśla Grzesiczak.
Dezinformacja i sztuczna inteligencja
Pandemia oraz dynamiczny rozwój nowych technologii uwidoczniły problem dezinformacji. W podcaście przytoczono bulwersujący przykład ze Słowacji z jesieni 2023 roku, który doskonale ilustruje skalę zagrożenia. Tuż przed wyborami w internecie pojawiło się nagranie przedstawiające syntetyczny głos lidera liberalnej partii Progresywna Słowacja, Michala Šimečki – wygenerowany przez sztuczną inteligencję. Materiał sugerował, że jego ugrupowanie planuje „fałszerstwa wyborcze”, co było całkowicie nieprawdziwe.
W tym samym czasie krążyło inne zmanipulowane nagranie, w którym Šimečka rzekomo obiecywał... podwyżki cen piwa. Na Słowacji, gdzie piwo traktowane jest niemal jak świętość taki fake mocno rezonował społecznie.
Oba przypadki są ostrzeżeniem: technologia deepfake umożliwia tworzenie przekonujących, ale całkowicie fałszywych materiałów. Sama obecność AI w przekazie sprawia, że coraz trudniej odróżnić prawdę od manipulacji.
Choć wpływ takich przekazów na wynik wyborów trudno dokładnie oszacować, dotarcie fałszywego komunikatu do tysięcy odbiorców może dezorientować wyborców i wpływać na nastroje społeczne. Przypadek ten pokazuje, jak ogromne znaczenie ma staranna weryfikacja treści pojawiających się w trakcie kampanii wyborczej.
Internetowe oszustwa (scamy) – każdy może paść ofiarą
Oszustwa internetowe przybierają rozmaite formy: od podszywania się pod znajomych, przez fałszywe instytucje, po działania automatycznych botów.
Grzesiczak przytoczył przykład oszustwa, w którym przestępca włamał się na konto na Facebooku jego znajomej i skontaktował się z nim. Poprosił o drobną pomoc finansową, twierdząc, że jest na stacji benzynowej i „przytarła jej się karta”. Z racji na wiarygodny ton przelał około 50 zł. Dopiero później zorientował się, że padł ofiarą oszustwa, a znajoma nic o całej sytuacji nie wiedziała.
Takie historie pokazują, że scamy mogą dotknąć każdego – nie tylko osoby starsze, ale również świadomych użytkowników internetu. Kluczowe jest zachowanie rozwagi i krytyczne podejście do nietypowych próśb. Charakterystyczne sygnały ostrzegawcze to m.in.: nagła presja emocjonalna, groźby, obietnice dużego zysku, pilne prośby o przesłanie pieniędzy.
Zawsze należy zachować ostrożność wobec nieoczekiwanych wiadomości od „znajomych” lub „przedstawicieli instytucji”, proszących o dane osobowe lub przelew. Jeśli coś brzmi niewiarygodnie – np. oferta błyskawicznego zysku, groźba aresztowania bliskiej osoby, superpromocja – warto zachować zimną krew i zweryfikować sytuację u źródła.
Codzienne nawyki warto przenieść do sieci – tak jak nie zostawiamy odblokowanego telefonu na ławce, tak samo online należy stosować zasadę ograniczonego zaufania. W razie wątpliwości najlepiej osobiście skontaktować się z nadawcą wiadomości lub instytucją. Jak zaznacza Grzesiczak, każdemu może się to zdarzyć, to żaden wstyd. Najważniejsze to szybko rozpoznać oszustwo i nie przekazywać dalszych środków.
Statystyki są alarmujące: w Polsce co trzeci internauta w minionym roku doświadczył cyberataku lub oszustwa online. Dlatego edukacja w zakresie bezpieczeństwa cyfrowego i wykształcenie zdrowego sceptycyzmu są dziś niezbędne.
Opinia czy fakt? Jak weryfikować informacje
Kluczową umiejętnością w walce z dezinformacją jest rozróżnianie subiektywnych opinii od obiektywnych faktów. Przykłady przytoczone w podcaście są jasne i wymowne: stwierdzenie „Kraków jest piękniejszy niż Warszawa” to opinia – subiektywna i nieweryfikowalna naukowo. Z kolei zdanie „Ziemia jest okrągła” możemy potwierdzić empirycznie – to fakt.
Podobnie, gdy polityk przywołuje dane, mówiąc np. „mamy najwyższe bezrobocie od 30 lat”, taki komunikat można zweryfikować w danych GUS lub Eurostatu. W rozmowie podkreślono, że najbezpieczniej jest sięgać do pierwotnych źródeł: raportów instytucji publicznych, oryginalnych dokumentów czy bezpośrednich danych. Zamiast wierzyć wpisom na Facebooku, lepiej pobrać odpowiedni raport GUS w formacie PDF i samodzielnie sprawdzić dane.
W każdej publikacji fact-checkerzy podają źródła, z których korzystali, i zachęcają odbiorców do ich samodzielnego sprawdzenia. Każdy z nas może zostać „swoim własnym fact-checkerem” – wystarczy szukać rzetelnych instytucji (np. urzędów statystycznych, renomowanych mediów), porównywać różne źródła i nie przyjmować żadnej informacji bezrefleksyjnie.
Lista pomocnych nawyków weryfikacyjnych:
- Sprawdzaj źródło – czy pochodzi z wiarygodnej instytucji (np. ministerstwo, GUS, uczelnia)? Czy jego stronniczość jest jawna?
- Analizuj treść krytycznie – czy dane nie zostały wyrwane z kontekstu lub zmanipulowane? Warto poszukać pełnych raportów i samemu sprawdzić, czy wnioski pokrywają się z liczbami.
- Porównuj źródła – jeśli coś brzmi podejrzanie, sprawdź informację w kilku niezależnych mediach. Zwłaszcza w polityce warto pamiętać, że każdy obóz może próbować podważać zaufanie do źródeł przeciwników.
Krytyczne myślenie i edukacja medialna
Ostateczną tarczą w walce z dezinformacją jest zdrowy sceptycyzm i krytyczne myślenie. Grzesiczak przestrzega, że choć łatwo dziś popaść w paranoję w związku z oszustwami i deepfake’ami, nie można zupełnie zrezygnować z zaufania do świata cyfrowego. Zamiast tego warto kierować się zasadą ograniczonego zaufania – taką samą, jaką stosujemy w życiu codziennym.
Skoro w świecie realnym nie oddalibyśmy gotówki nieznajomemu na poczcie, tak samo online nie powinniśmy klikać w niezweryfikowane linki czy podawać danych osobowych bez namysłu.
Potrzebna jest także powszechna edukacja obywatelska i medialna – zarówno w szkołach, jak i w przestrzeni publicznej. Internet pełen jest zmanipulowanych treści, dlatego każdy powinien ćwiczyć umiejętność ich rozpoznawania.
Nie chodzi o to, by żyć w nieustannej podejrzliwości, ale by być świadomym, że wiele komunikatów nie jest obiektywnych. Dzięki tej świadomości możemy podejmować lepsze, bardziej przemyślane decyzje.
Fact-checking to praktyka polegająca na weryfikowaniu faktów, nie ocenianiu intencji. W polityce oznacza to konieczność niezależnego sprawdzania danych i argumentów, tak by decyzje wyborcze opierały się na rzetelnej wiedzy, a nie na dezinformacji.
Dziś musimy być bardziej czujni niż kiedykolwiek – zarówno wobec fałszywych deklaracji polityków, jak i wobec zagrożeń ze strony oszustów internetowych czy technologii deepfake. Wyposażeni w krytyczne myślenie i umiejętność analizy źródeł, każdy z nas może stać się aktywnym strażnikiem prawdy, a nie biernym uczestnikiem świata (dez)informacji.

Partnerem programu jest Santander Bank Polska
Jesteśmy jedną z największych grup finansowych i największym bankiem z kapitałem prywatnym w Polsce. Oferujemy nowoczesne rozwiązania finansowe dla osób indywidualnych, mikro, małych i średnich przedsiębiorstw oraz polskich i międzynarodowych korporacji – zapraszamy na www.santander.pl. Pomagamy naszym klientom w osiąganiu sukcesów, wspieramy w realizacji tego, co dla nich ważne.
Prowadzimy klientów przez świat finansów w przejrzysty sposób.