Kandydat na prezydenta Rumunii z zarzutami o burzenie porządku konstytucyjnego
Călin Georgescu, skrajnie prawicowy, populistyczny kandydat na prezydenta Rumunii, usłyszał w środę kilka bardzo poważnych zarzutów prokuratorskich. Chodzi m.in. o podżeganie do działań przeciwko porządkowi konstytucyjnemu. Sąd konstytucyjny może mu w tej sytuacji zakazać ubiegania się o najważniejszy urząd w państwie.


Z tego artykułu dowiesz się…
- Ile i jakie zarzuty postawiła w środę Călinowi Georgescu rumuńska Prokuratura Generalna.
- Jakie środki zastosowano wobec skrajnie prawicowego populistycznego polityka.
- Jak oskarżenia mogą wpłynąć na dalszą karierę polityczną Călina Georgescu i co to może oznaczać dla jego niedawnego rywala George Simiona.
Călin Georgescu to skrajnie antyzachodni i prorosyjski populistyczny polityk, który zwyciężył w pierwszej turze zeszłorocznych, unieważnionych potem przez sąd konstytucyjny wyborów prezydenckich. O najwyższy urząd w państwie chce się również ubiegać w wyborach, które mają się odbyć w maju. Jego start może jednak stanąć pod znakiem zapytania.
W środę Călin Georgescu został bowiem zatrzymany przez policję i przewieziony do Prokuratury Generalnej, gdzie usłyszał sześć bardzo poważnych zarzutów. Jak informuje rumuńska telewizja Antena 3 CNN, śledczy oskarżają go o:
- podżeganie do działań przeciwko porządkowi konstytucyjnemu,
- inicjowanie lub utworzenie organizacji o charakterze faszystowskim, rasistowskim lub ksenofobicznym,
- publiczne propagowanie kultu osób winnych popełnienia zbrodni ludobójstwa, przeciwko ludzkości i zbrodni wojennych,
- publiczne propagowanie faszystowskich, rasistowskich lub ksenofobicznych idei, koncepcji lub doktryn,
- przekazywanie fałszywych informacji na temat źródeł finansowania kampanii wyborczej i oświadczeń majątkowych.
Skrajny polityk znany jest z publicznego pochwalania faszystowskich rumuńskich ruchów i ich przywódców z lat 30. XX w., także z podziwu dla prezydenta Rosji Władimira Putina. W jego opinii Ukraina to „wymyślone państwo”, którego terytorium należałoby podzielić, oddając po części m.in. Rumunii, Węgrom i Polsce.
Zarzuty najpoważniejsze z poważnych
Tudorel Toader, były sędzia rumuńskiego sądu konstytucyjnego, komentując sprawę w stacji Antena 3 CNN, powiedział, że Călinowi Georgescu postawiono najpoważniejsze zarzuty, jakie są zapisane w kodeksie karnym.
Populistyczny polityk wyszedł na wolność, ale otrzymał 60-dniowy dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju, zakaz noszenia broni i zakaz publikowania treści w mediach społecznościowych.
– Tego, co się wydarzyło w środę, w sumie można się było spodziewać. Przecież sąd konstytucyjny unieważnił zeszłoroczne wybory z powodu bardzo poważnych zarzutów. Gdyby za tym nie poszły żadne działania władz, byłaby to kompromitacja rumuńskiego państwa – mówi Jakub Pieńkowski, analityk ds. m.in. Rumunii w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.
W jego ocenie kaliber zarzutów, jakie postawiono Călinowi Georgescu – w szczególności te dotyczące porządku konstytucyjnego – może postawić pod znakiem zapytania jego ewentualny udział w majowych wyborach prezydenckich w charakterze kandydata.
Perspektywa zakazu kandydowania
– Na podstawie takich oskarżeń sąd konstytucyjny może wydać zakaz kandydowania lub unieważnić kandydaturę Călina Georgescu na prezydenta Rumunii. Już w zeszłym roku na takiej samej zasadzie pozbawiona możliwości ubiegania się o najwyższy urząd w państwie została skrajna, nawiązująca do idei totalizmu polityk Diana Iovanovici-Șoșoacă – uważa ekspert z PISM.
Jego zdaniem środowisko polityczne Călina Georgescu oraz popierający go prawicowy Sojusz Jedności Rumunów (AUR) z pewnością wysunęliby innego kandydata.
– Naturalnym pretendentem byłby lider AUR George Simion. Z punktu widzenia rządzącej obecnie Rumunią koalicji PSD-PNL-UDMR byłby to zapewne łatwiejszy rywal niż Călin Georgescu. Po pierwsze, George Simion od lat funkcjonuje w polityce, byłby więc kandydatem antyestablishmentowym, ale funkcjonującym jednak w ramach obowiązujących reguł. Po drugie, ma bardzo liczny negatywny elektorat – tłumaczy Jakub Pieńkowski.
Inna sprawa, że Crin Antonescu, wspólny kandydat koalicji PSD-PNL-UDMR, radzi sobie w kampanii dość słabo. Przejawem tego jest fakt, że w sondażach cieszy się mniejszym poparciem niż Călin Georgescu, ale także Nicușor Dan, reprezentujący Związek Ocalenia Rumunii (URS), ugrupowanie liberalne i także antyestablishmentowe, ale odżegnujące się od nacjonalizmu i ekstremizmu.
Zwolennicy Călina Georgescu na ulicy
Dzięki współpracownikom Călina Georgescu i mediom społecznościowym informacja o zatrzymaniu polityka przez policję bardzo szybko dotarła do jego zwolenników. Ci zorganizowali demonstrację pod siedzibą prokuratury w Bukareszcie. Manifestowali z flagami Rumunii i portretami swojego kandydata i skandowali „Georgescu, prezydent” – pisze portal news.ro.



Gdy populistyczny polityk opuścił gmach prokuratury, został powitany przez żonę Cristelę oraz grupę sympatyków. „Jesteśmy energią, jesteśmy ludźmi!” – powiedział do nich i zapewnił, że walczy o wolność i demokrację.
Głos w sprawie Călina Georgescu błyskawicznie zabrał słynący z sympatii do skrajnie prawicowych ruchów politycznych Elon Musk. Na platformie X napisał: „Właśnie aresztowano osobę, która zdobyła najwięcej głosów w wyborach prezydenckich w Rumunii. To jest chore”.
Przypomnijmy, że Călin Georgescu okazał się czarnym koniem wyborów prezydenckich, których pierwsza tura odbywała się 25 listopada zeszłego roku. Zdobył prawie 23 proc. głosów i wyprzedził wszystkich kontrkandydatów. Zaskoczenie jego wynikiem było totalne, bo wszystkie przedwyborcze sondaże dawały mu 5-10 proc., co przekładało się najwyżej na piąte miejsce w prezydenckim wyścigu.
Chiński TikTok i rosyjskie cyberataki
Sprawę zaczęły badać rumuńskie służby specjalne. Dzięki temu, że na wniosek prezydenta Klausa Iohannisa odtajniono dokumenty wywiadowcze, opinia publiczna dowiedziała się o tym, że jeszcze przed pierwszą turą wyborów w internecie zaobserwowano nietypowy ruch.
– Podstawową platformą, z której pomocą Călin Georgescu prowadził swoją kampanię, był chiński TikTok. Po stronie populistycznego kandydata angażowało się wielu influencerów.
– TikTok w ogóle nie traktował Călina Georgescu jak polityka, a jego wypowiedzi jako część kampanii wyborczej. Oczywiście przedstawiciele platformy zaprzeczają, by w jakikolwiek sposób wpływała ona na wybory – tłumaczył w listopadzie dr Piotr Oleksy, wykładowca z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i analityk Instytutu Europy Środkowej.
Zdaniem rumuńskich służb sprzyjający skrajnemu politykowi tik-tokerzy musieli być opłacani, a pieniądze mogły pochodzić z Rosji. Sam Georgescu twierdzi, że jego kampania była całkowicie bezkosztowa.
Ponadto rumuńska Najwyższa Rada Obrony Państwa (CSAT) poinformowała o rosyjskich cyberatakach, które również mogły wpłynąć na wyniki pierwszej tury wyborów.

Główne wnioski
- Poważne zarzuty wobec Călina Georgescu: Kandydat na prezydenta Rumunii, Călin Georgescu, usłyszał poważne oskarżenia. Chodzi o podżeganie do działań przeciwko porządkowi konstytucyjnemu, propagowanie faszystowskich i rasistowskich idei oraz fałszywe informacje o finansowaniu swojej kampanii. Mogą zagrażać jego kandydaturze w nadchodzących wyborach.
- Zatrzymanie i środki zapobiegawcze: Călin Georgescu po doprowadzeniu przez policję do prokuratury został wypuszczony na wolność. Otrzymał 60-dniowy dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju oraz publikowania treści w mediach społecznościowych. Wychodzącego z gmachu prokuratury polityka przywitał tłum zwolenników, który w jego obronie wyszedł na ulice stolicy.
- Podejrzenia o zewnętrzny wpływ na kampanię: Przed zeszłorocznymi unieważnionymi potem wyborami Călin Georgescu prowadził kampanię głównie z pomocą chińskiego TikToka. Rumuńskie służby podejrzewają, że sprzyjających mu influencerów finansowano z Rosji. Stwierdzono również wpływ rosyjskich cyberataków na wyniki elekcji.