Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka Społeczeństwo

Karol Nawrocki prezydentem. Co zmieni się w polityce bezpieczeństwa Polski?

Nowym prezydentem Polski będzie Karol Nawrocki. W zakończonych w niedzielę wyborach prezydenckich prezes IPN pokonał prezydenta Warszawy i to on trafi do pałacu prezydenckiego. Może to oznaczać pewne przetasowania w założeniach polityki bezpieczeństwa Polski. Jakie?

ABW daje, czasem zabiera. Czym są poświadczenia bezpieczeństwa?
Karol Nawrocki prezydentem. Co zmieni się w polityce bezpieczeństwa Polski? Fot. PAP/Paweł Supernak

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie są kompetencje prezydenta RP w zakresie bezpieczeństwa.
  2. Jakie zmiany mogą zajść w tym zakresie po wygranej Karola Nawrockiego.
  3. Kto może być przyszłym szefem prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Rafał Trzaskowski po raz drugi przegrał wybory prezydenckie. Tym razem jeszcze mniejszą różnicą głosów niż pięć lat temu. W 2025 r. przegrał je różnicą niespełna 370 tys. głosów. Siódmym po 1989 r. prezydentem Polski i zwierzchnikiem Sił Zbrojnych RP zostanie Karol Nawrocki.

O tym, że dla obecnego rządu będzie to duże wyzwanie, pisaliśmy w XYZ w innym miejscu. Współpraca Karola Nawrockiego z rządem donalda Tuska nie będzie należała do łatwych, a lista rozbieżność jest dość długa. Na co zatem może liczyć premier na polu współpracy w zakresie bezpieczeństwa – kluczowym dla RP w obliczu agresywnej polityki Rosji, wojny w Ukrainie czy nawet bezpieczeństwa energetycznego?

Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że relacje nie będą łatwe. Po pierwsze z uwagi na rozbieżność priorytetów rządu i prezydenta, po drugie – z racji na małe doświadczenie Nawrockiego w polityce. Tak wewnętrznej, jak i międzynarodowej.

Karol Nawrocki – wielka zagadka prezydencka

Karol Nawrocki jako prezes Instytutu Pamięci Narodowej nie miał do czynienia z polityką wewnętrzną. W polityce zagranicznej jest ono bardzo znikome, bo trudno uznać wizyty w innych krajach, związane z prowadzeniem polityki historycznej za realny atut.

Z jednym (ale istotnym) wyjątkiem: Ukrainy. Karol Nawrocki kilka razy dał się poznać jako osoba prowadząca dużo twardszą niż rząd (a nawet niż Andrzej Duda) politykę na tzw. kierunku ukraińskim. A dla bezpieczeństwa RP to dziś kierunek kluczowy, zresztą jak cały kierunek wschodni.

Co nas czeka? Czy powinniśmy oczekiwać zwrotu i redefinicji wartości kierujących naszą polityką bezpieczeństwa? Jakich decyzji spodziewać się można po nowym prezydencie? Jak Karol Nawrocki będzie chciał kształtować bezpieczeństwo militarne i wpływać na bezpieczeństwo energetyczne Polski? To są najważniejsze zagadnienia kampanii wyborczej. Spróbujmy – w dużej mierze spekulatywnie na ten moment – odpowiedzieć na te pytania.

Co może prezydent? W zakresie obronności – nie aż tak wiele

Kompetencje głowy państwa w sektorze bezpieczeństwa nie są aż tak szerokie, jak mogłoby się wydawać. Opisuje je na swojej stronie internetowej Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Kształtuje owe kompetencje Ustawa o Obronie Ojczyzny z 2022 r. Prezydent w myśl ustawy:

  • przekazuje Radzie Ministrów rekomendacje do strategii bezpieczeństwa narodowego przed rozpoczęciem przez Radę Ministrów prac nad jej projektem;
  • zatwierdza, w drodze postanowienia, na wniosek Prezesa Rady Ministrów, strategię bezpieczeństwa narodowego;
  • przekazuje Radzie Ministrów rekomendacje do przygotowań obronnych Rzeczypospolitej Polskiej;
  • wydaje, na wniosek Prezesa Rady Ministrów, w drodze postanowienia, Polityczno-Strategiczną Dyrektywę Obronną Rzeczypospolitej Polskiej oraz inne dokumenty wykonawcze do strategii bezpieczeństwa narodowego;
  • zatwierdza, na wniosek Prezesa Rady Ministrów, plany krajowych ćwiczeń systemu obronnego, które są organizowane cyklicznie, nie rzadziej niż co cztery lata, przy udziale najwyższych władz państwowych, i kieruje ich przebiegiem;
  • postanawia, na wniosek Rady Ministrów, o wprowadzeniu albo zmianie określonego stanu gotowości obronnej państwa;
  • postanawia, w razie konieczności obrony państwa, na wniosek Rady Ministrów, o dniu, w którym rozpoczyna się czas wojny na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, oraz postanawia w tym samym trybie o dniu, w którym kończy się czas wojny na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej;
  • kieruje obroną państwa, we współdziałaniu z Radą Ministrów, z chwilą mianowania Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych i przejęcia przez niego dowodzenia;
  • może zwracać się do wszystkich organów władzy publicznej, administracji rządowej i samorządowej, przedsiębiorców, kierowników innych jednostek organizacyjnych oraz organizacji społecznych o informacje mające znaczenie dla bezpieczeństwa i obronności państwa;
  • inicjuje i patronuje przedsięwzięciom ukierunkowanym na kształtowanie postaw patriotycznych i obronnych w społeczeństwie.

Ogólne kompetencje w obszarze stania na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium zobowiązują prezydenta do analizowania i oceny ewentualnych zagrożeń oraz uruchamiania prawnie dopuszczalnych działań w celu przeciwdziałania tym zagrożeniom. W zależności od charakteru i stopnia zagrożenia zewnętrznego państwa, Prezydent może zarządzić na wniosek premiera powszechną lub częściową mobilizację i użycie Sił Zbrojnych do obrony Rzeczypospolitej Polskiej (co wynika z art. 136 Konstytucji).

Kolejną, istotną kompetencję głowy państwa zawiera art. 234 Konstytucji stanowiący, że: „Jeżeli w czasie stanu wojennego Sejm nie może zebrać się na posiedzenie, Prezydent Rzeczypospolitej na wniosek Rady Ministrów wydaje rozporządzenia z mocą ustawy w zakresie i w granicach określonych w art. 228 ust. 3-5. Rozporządzenia te podlegają zatwierdzeniu przez Sejm na najbliższym posiedzeniu”.

Oprócz tego głowa państwa zatwierdza narodowe plany użycia Sił Zbrojnych do obrony państwa, organizację i zasady funkcjonowania wojennego systemu dowodzenia Siłami Zbrojnymi, wskazuje, na wniosek premiera osobę przewidzianą do mianowania na stanowisko Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych, czy też decyduje o wysłaniu Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej poza granice kraju. Prezydent postanawia również o pobycie wojsk obcych na terytorium Polski.

Nie są to zatem kompetencje małe, ale też wiele z nich wymaga współpracy z rządem. Co zatem czeka Polskę pod przewodnictwem prezydenta Karola Nawrockiego?

Więcej USA, mniej Unii w obronności i energetyce?

Zdaniem doktora Michała Piekarskiego z Uniwersytetu Wrocławskiego przez pierwsze dwa lata będziemy mieli do czynienia z twardą kohabitacją prezydenta z rządem. Przy założeniu, rzecz jasna, że nie dojdzie do przedterminowych wyborów parlamentarnych, w tej jednak Piekarski powątpiewa.

– O ile najbardziej zasadnicze kierunki – współpraca w ramach NATO, sojusz z USA – są znane i nienaruszalne, to diabeł tkwi w szczegółach. Po pierwsze, trzeba będzie sformułować nową strategię bezpieczeństwa narodowego, a rekomendacje do niej przekazuje radzie ministrów właśnie prezydent. Po drugie, Karol Nawrocki wielokrotnie występował jako eurosceptyk, może więc blokować próby szerszej współpracy z Unią Europejską. A przecież niedawno podpisaliśmy istotny traktat z Francją – mówi Piekarski.

Faktem jest, że prezydent zatwierdza też nominacje ambasadorskie, a tu już ustępujący Andrzej Duda pokazał, że zgodności z rządem nie było. Dlatego też placówką np. w Waszyngtonie Bogdan Klich kieruje jako chargé d’affaires. A to nie pozostaje bez wpływu na stosunki dyplomatyczne i ich rangę.

Nominacje generalskie – próba ognia

Michał Piekarski przekonuje, że pierwszą „próbą ognia” we współpracy nowego prezydenta z rządem będą nominacje generalskie. W jego ocenie będą tu próby oddziaływania na politykę bezpieczeństwa w zakresie personalnym.

Na stanowiskach pozostaną, jak oczekuje, dotychczasowi najwyżsi dowódcy wojskowi. Chodzi o Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, Dowódcę Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych i Dowódca Operacyjny RSZ. Przy prezydencie Trzaskowskim rząd mógłby podjąć próbę ich odwołania, a przy Karolu Nawrockim będzie to raczej niemożliwe.

– Nowy prezydent może formułować swoje projekty ustaw w zakresie bezpieczeństwa RP a inne ustawy, np. rządowe próbować blokować. Obawiam się, że będzie więcej pól do konfrontacji, niż kooperacji. W idealnym świecie prezydent wziąłby na siebie relacje z USA, a rząd – z Unią Europejską. Trudno przewidzieć czy będzie on wspierał np. tworzenie i wzmacnianie organizacji proobronnych, czy liberalizację np. dostępu do broni palnej – wskazuje wrocławski akademik.

Zdaniem byłego szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, gen. Stanisław Kozieja, Nawrocki będzie jednak zależny od woli tego, kto go nominował na kandydata.

– Wszystko będzie zależało od woli prezesa Jarosława Kaczyńskiego. To pewnie on zadecyduje o otoczeniu Karola Nawrockiego, o tym, kto będzie np. szefem BBN. To da nam pewne odpowiedzi – wskazuje gen. Koziej.

Kto weźmie BBN? To oko i ucho prezydenta na armię

BBN to prezydenckie „oko i ucho” na siły zbrojne. Stąd nominacje nowej głowy państwa mogą dać kilka istotnych odpowiedzi. A do funkcji szefa Biura przymierzano w mediach m.in. Sławomira Cenckiewicza, byłego szefa Wojskowego Biura Historycznego. Nazywanego w mediach „małym IPN-em”. To bliski współpracownik Nawrockiego, także z IPN. Był bardzo zaangażowany w jego kampanię.

– Należy mu się. Był w sztabie i walczył – mówi anonimowo osoba związana z Prawem i Sprawiedliwością.

Wśród potencjalnych kandydatów na to stanowisko wymieniany był także były ambasador RP przy NATO Tomasz Szatkowski. Koncyliacyjny i mający dobre stosunki z Amerykanami Szatkowski byłby dobrym kandydatem. Choćby ze względu na znajomość zagadnień wojskowości i bezpieczeństwa. Mógłby być też dobrym „zderzakiem” i pewną przeciwwagą dla Karola Nawrockiego.

Z dużą dozą prawdopodobieństwa odnaleźć się mogą za to w BBN wspierający kandydaturę Nawrockiego. Chodzi o generałów Krzysztofa Radomskiego (były szef Inspektoratu Kontroli Wojskowej) czy Mirosława Brysia, który kierował Centralnym Wojskowym Centrum Rekrutacji – choćby w roli szefa Departamentu Zwierzchnictwa Nad Siłami Zbrojnymi.

Między Unią, Ukrainą a USA

Wróćmy jednak do polityki. Zdaniem gen. Kozieja, Karol Nawrocki „będzie kontynuował linię polityczną PiS: pewnej, nazwijmy to delikatnie, wstrzemięźliwości wobec UE, na rzecz zacieśniania współpracy z USA”. Co samo w sobie – mówi dalej szef BBN za czasów Bronisława Komorowskiego – nie jest złe, ale przy osłabieniu relacji unijnych już budzi wątpliwości.

– To może być osią sporu między rządem a prezydentem, może tu dochodzić do sporów merytorycznych. Zakładam, że wzmacniana będzie koncentracja na współpracy regionalnej w obronie flanki wschodniej (Bukaresztańska Dziewiątka), rozbudowywanej o współpracę z krajami skandynawskimi – mówi oficer.

Zakłada też, że prezydent Nawrocki będzie kontynuował politykę budowy silnej armii: wzmacniania jej, dużych zakupów itp. Jako wielką niewiadomą wskazuje politykę nowego prezydenta wobec Ukrainy. W tym aspekcie widzi pole do konfliktów między rządem – wysoko ceniącym rolę Ukrainy w kształtowaniu przyszłego bezpieczeństwa Polski, a bardziej zrelatywizowanym podejściem PiS. Dużo odpowiedzi da nam także nominacja na stanowisko prezydenckiego ministra ds. zagranicznych.

Polityka energetyczna to także bezpieczeństwo Polski

Wreszcie, pozostaje kwestia polityki energetycznej. To również składowa bezpieczeństwa narodowego. W tej kwestii Karol Nawrocki wielokrotnie wypowiadał się z pozycji konserwatysty i osoby prezentującej odmienne stanowisko niż rząd.

Wojciech Jakóbik, analityk Ośrodka Bezpieczeństwa Energetycznego wskazuje, że Karol Nawrocki prowadził kampanię w zakresie polityki energetycznej na zasadzie referendum – referendum dotyczącego odejścia od europejskiego Zielonego Ładu. I to może być paliwo napędowe jego obozu, który nie jest jeszcze do końca zdefiniowany. Wiemy, że w temacie energetyki Nawrocki deklarował się jako zwolennik atomu, rozprawienie się z zielonym ładem i obniżkę cen energii o 30 proc.

– Ten ostatni postulat jest oczywiście oderwany od rzeczywistości, bo prezydent po pierwsze nie ma wpływu na kształtowanie polityki klimatyczno-energetycznej, a po drugie, jesteśmy związani w tym zakresie umowami międzynarodowymi. Nawrocki opowiadał, że w jakiś niewyjaśniony sposób zawiesi np. ETS. A próby przeprowadzania takich operacji mogłyby się skończyć Polexitem, ponieważ nie jest jasne czy można wycofać się z polityki klimatycznej bez Polexitu. Zdania są podzielone nawet w obozie Nawrockiego – mówi Wojciech Jakóbik.

Dodaje, że Nawrocki opowiadał w kampanii o tym, że powinniśmy zostać przy węglu do czasu uruchomienia elektrowni atomowej. To ostrożne i uzasadnione podejście ze względu na ryzyko uzależnienia od gazu i kryzys energetyczny, podsycany przez Rosjan.

Wymienia przy tym konkretne nazwiska, takie jak Piotr Naimski, Jacek Saryusz-Wolski czy Piotr Sałek. To osoby związane z energetyką, które przygotowywały Karola Nawrockiego do udziału w debatach. Dość mocno, jak zaznacza Jakóbik, zorientowane „proamerykańsko”.

– Gdyby zależało to od Karola Nawrockiego, druga lokalizacja atomowa pewnie też przypadłaby w udziale Amerykanom. Pod znakiem zapytania stoi zdolność do tworzenia wspólnej, europejskiej koalicji energetyczno-klimatycznej. A to zapowiadał i na tym mocno bazował Rafał Trzaskowski – podsumowuje analityk

Wydaje się więc, że o ile w polityce stricte militarnej nie musi nas czekać rewolucja, tak prezydentura Karola Nawrockiego będzie dla rządu twardym orzechem do zgryzienia w ramach energetyki. A energetyka może okazać się dla nowej głowy państwa kluczem do prowadzenia polityki międzynarodowej. Z każdej jednak strony wybór Karola Nawrockiego oznacza dla Donalda Tuska wyzwanie. Przy założeniu, że Nawrocki będzie dużo bardziej radykalny od Andrzeja Dudy, wyzwanie to może szefa rządu przerosnąć. A to oznacza albo rząd administrujący, a nie realnie sprawczy, albo przedterminowe wybory.

Główne wnioski

  1. Wybór Karola Nawrockiego na prezydenta może doprowadzić rząd Donalda Tuska do stanięcia przed dylematem: rządzić w trudnej współpracy z prezydentem, czy iść w stronę przedterminowych wyborów?
  2. W ramach polityki bezpieczeństwa militarnego Karol Nawrocki może mieć pole do współpracy z obecnym MON.
  3. W przypadku polityki energetycznej Karol Nawrocki może być dla rządu Donalda Tuska hamulcowym. Przełoży się to także na relacje z Unią Europejską.