Sprawdź relację:
Dzieje się!
Newsy Świat

Katastrofa lotnicza w Waszyngtonie. „Kontrolerzy w USA mają inny status”

Katastrofa lotnicza w pobliżu lotniska Ronalda Reagana w Waszyngtonie, w której samolot pasażerski zderzył się ze śmigłowcem, budzi wątpliwości obserwatorów rynku lotniczego. Jak mogło dojść do tak fatalnej kolizji?

Szczątki maszyn w rzece Potomak, w tle waszyngtoński Kapitol.
Na pokładzie samolotu pasażerskiego znajdowały się 64 osoby, a na pokładzie śmigłowca trzy. Nikt nie przeżył. Fot. Al Drago, GettyImages

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak doszło do katastrofy lotniczej w Waszyngtonie.
  2. Kto najprawdopodobniej odpowiada za to wydarzenie.
  3. Jakie są różnice w pracy kontrolera w Polsce i USA.

W środę wieczorem samolot pasażerski linii American Airlines z 64 osobami na pokładzie podchodził do lądowania na lotnisku im. Ronalda Reagana w Waszyngtonie. Maszyna, Bombardier CRJ700, to mały odrzutowiec, uznawany za jeden z najbezpieczniejszych na świecie. Dotychczas nie odnotowano żadnego śmiertelnego wypadku z jego udziałem.

Podczas lądowania samolot zderzył się w powietrzu ze śmigłowcem amerykańskiej armii, zbliżającym się do pasa startowego. W wyniku kolizji obie maszyny wpadły do pobliskiej rzeki Potomak. Nikt nie przeżył.

Nagrania rozmów kontrolerów ruchu lotniczego, opublikowane w internecie, wskazują, że kontroler próbował ostrzec helikopter przed samolotem American Airlines na kilka sekund przed zderzeniem. Pilot śmigłowca potwierdził, że jest świadomy obecności samolotu, ale chwilę później doszło do kolizji. Ze wstępnych analiz wynika, że śmigłowiec najprawdopodobniej leciał powyżej lub tuż na granicy dozwolonej wysokości.

Jak mogło dojść do tej katastrofy?

– Lotnisko Ronalda Reagana w Waszyngtonie to port o dużym natężeniu ruchu lotniczego, posiadający trzy skrzyżowane pasy startowe. Do katastrofy doszło w krytycznej fazie lotu
– końcowym podejściu do lądowania. Niestety, na takiej wysokości systemy bezpieczeństwa
TCAS [systemy unikania kolizji – red.] są zablokowane z definicji i nie działają – komentuje Janusz Janiszewski, kontroler lotów z 20-letnim doświadczeniem, były prezes Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.

Jego zdaniem prawdopodobnymi przyczynami katastrofy były przede wszystkim błąd kontrolera ruchu lotniczego oraz błędna ocena toru lotu wojskowego śmigłowca.

– Mogło dojść także do niezrozumienia instrukcji i zezwolenia kontrolera przez załogę śmigłowca lub załoga była tak zaabsorbowana wykonywaniem lotu ćwiczeniowego, że nie przyjęła do wiadomości obecności samolotu pasażerskiego na podejściu końcowym – mówi Janusz Janiszewski.

Z dostępnych informacji wynika, że przestrzeń powietrzna na lotnisku w Waszyngtonie jest sklasyfikowana jako klasa B, co oznacza, że za bezpieczeństwo i minimalne odległości pomiędzy samolotami odpowiada cywilny kontroler ruchu lotniczego. Dzieje się tak, ponieważ natężenie ruchu lotniczego w Stanach Zjednoczonych jest znacznie większe niż w Europie. Na przykład
w Warszawie, gdzie przestrzeń powietrzna ma klasę C, w niektórych przypadkach za
tzw. separację odpowiada nie kontroler, ale pilot statku powietrznego.

– Kontrolerzy ruchu lotniczego są traktowani w Stanach Zjednoczonych inaczej niż w Europie. Są pracownikami amerykańskiej administracji lotnictwa, czyli urzędnikami państwowymi – tak, jakby w Polsce byli zatrudnieni w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego. U nas ta funkcja jest rozdzielona. Kontrolerzy w USA pracują znacznie dłużej – maksymalnie sześć dni w tygodniu, obsługując ruch
o znacznie większym natężeniu. Natomiast w Europie kontrolerzy mają maksymalnie cztery dyżury tygodniowo, co stanowi istotną różnicę – zwraca uwagę Janusz Janiszewski.

Katastrofa wydarzyła się o 21:30 czasu lokalnego. Pojawiły się także doniesienia, że kontrolerowi ruchu lotniczego pozwolono wcześniej wyjść do domu ze względu na zmniejszone natężenie ruchu nad lotniskiem.

– Kontroler ruchu lotniczego nie powinien opuszczać stanowiska przed końcem zmiany, jeśli kierownik zmiany nie upewnił się, że zmniejszona obsada jest wystarczająca (np. przy niewielkiej liczbie lotów, startów i lądowań) lub że stan psychofizyczny pozwala jednemu kontrolerowi na obsługę większej liczby samolotów. To skrajna nieodpowiedzialność – oburza się były prezes PAŻP.

Trump ostro o kontrolerach

Na katastrofę zareagował prezydent Donald Trump. I zrobił to w swoim stylu.

Podczas konferencji prasowej w Białym Domu Donald Trump powiedział, że Federalna Administracja Lotnictwa (ang. Federal Aviation Administration, FAA), czyli organ odpowiadający za bezpieczeństwo ruchu lotniczego w USA, „rekrutuje pracowników cierpiących na poważne upośledzenia umysłowe, zaburzenia zdrowia psychicznego oraz inne schorzenia neurologiczne
i fizyczne”.

Odczytał również listę „docelowych niepełnosprawności”, stwierdzając, że osoby z tymi schorzeniami nie powinny kwalifikować się na stanowisko kontrolera ruchu lotniczego. Trump dodał, że służby kontroli ruchu lotniczego posiadały informacje o potencjalnej kolizji, jednak zareagowały zbyt późno, aby uniknąć katastrofy, a kontrolerzy powinni „pracować na najlepszym sprzęcie i rozwiązaniach technologicznych”.

– To prawda, że kontrolerzy ruchu lotniczego powinni pracować na sprzęcie zapewniającym najwyższe standardy oraz automatyzującym ich pracę. Niestety, wymagania i standardy wobec osób zatrudnionych na stanowiskach kontrolerów ruchu lotniczego od wielu lat są obniżane – komentuje wypowiedź prezydenta USA Janusz Janiszewski.

Kontrolerzy ruchu lotniczego w USA wciąż pracują na sprzęcie z lat 80. i 90. Wdrażanie nowego programu NextGen, który zawiera nowoczesne rozwiązania, ciągle się opóźnia i nie zostało jeszcze zakończone.

– Obecnie, aby zostać kontrolerem ruchu lotniczego, wystarczy zdać maturę oraz posiadać dobre zdolności językowe i myślenie przestrzenne. Niestety, nie przeprowadza się żadnych badań w zakresie zdolności psychicznych – kandydaci oraz obecni kontrolerzy ruchu lotniczego nie przechodzą testów psychiatrycznych, ponieważ nie jest to wymagane prawem – mówi Janusz Janiszewski.

Główne wnioski

  1. W Waszyngtonie, na skutek zderzenia samolotu pasażerskiego i śmigłowca wojskowego, zginęło ponad 60 osób. Katastrofa wydarzyła się na terenie lotniska.
  2. Na tragedię zareagował prezydent Donald Trump, który zaatakował kontrolerów ruchu lotniczego. W USA mają oni inny status niż w Polsce.
  3. Obecnie, aby zostać kontrolerem ruchu lotniczego, nie trzeba przechodzić badań predyspozycji psychicznych – uważa były prezes PAŻP i kontroler z wieloletnim doświadczeniem.