Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka

Koalicyjni kandydaci rozpoczęli kampanie prezydenckie. Czym chcą się wyróżnić?

Szymon Hołownia i Rafał Trzaskowski zainaugurowali w sobotę swoje kampanie prezydenckie. Ich konwencje różniły się. Różne też były akcenty, na które kładli nacisk, a także cele ciosów, które wymierzali.

Szymon Hołownia i Rafał Trzaskowski
Szymon Hołownia i Rafał Trzaskowski rozpoczęli kampanie prezydenckie. Czym różniły się ich wystąpienia? Fot. PAP/Jacek Praszkiewicz, Adam Warżawa

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. O czym na swojej konwencji mówił Rafał Trzaskowski.
  2. Na co w swoim wystąpieniu zwracał uwagę Szymon Hołownia.
  3. Jakie były różnice w obu spotkaniach inaugurujących kampanie prezydenckie kandydatów KO i Polski 2050.

Start kampanii prezydenckiej Koalicji Obywatelskiej był planowany na siódmego grudnia jeszcze zanim podjęto decyzję o wewnętrznych prawyborach. Rafał Trzaskowski mógł wejść w kampanię z mocniejszym mandatem dzięki znaczącemu zwycięstwu nad Radosławem Sikorskim.

W gliwickiej hali były tysiące działaczy KO. Śląską konwencję rozpoczęli lokalni samorządowcy, a po nich głos zabrał premier Donald Tusk. Przekazał Rafałowi Trzaskowskiemu pozdrowienia od Radosława Sikorskiego, który przebywał tego dnia w delegacji oraz oznajmił, że syn szefa MSZ, Aleksander Sikorski, dołączył do sztabu wyborczego Trzaskowskiego.

Premier zapewniał, że prezydent Warszawy będzie niezależnym i obywatelskim kandydatem, czego dowodem ma być fakt, że to właśnie Trzaskowski zaproponował prawybory, bo nie chciał być wskazany przez władze partyjne. Twierdził, że Trzaskowski jest niezależny od jego opinii jako szefa partii.

Donald Tusk uderzał również w Karola Nawrockiego – prezesa IPN i kandydata popieranego przez PiS wytykając mu znajomości z osobami z przeszłością kryminalną.

To nie jest nasza negatywna kampania, to wielki głos ostrzeżenia – mówił premier.

Tusk stwierdził też, że „nie wszyscy są zadowoleni” z pierwszego roku jego rządów dodając, że przed 15 października 2023 r. nadzieje były większe, jednak jego zdaniem zmiana Andrzeja Dudy na Rafała Trzaskowskiego przyspieszy zmiany w kraju.

Rafał Trzaskowski po wejściu na scenę mówił o zmarnowanym dla Polski czasie po wyborach prezydenckich 2020 r. Wspomniał o zaostrzeniu prawa aborcyjnego, do którego doszło w tamtym roku. Choć wiadomo, że sam jest zwolennikiem zmian w tej sferze, to jednak latem na organizowanym przez niego Campusie Polska Donald Tusk mówił, że przy obecnej większości sejmowej liberalizacja prawa aborcyjnego może nie być możliwa nawet po zmianie prezydenta. Podobnie jak Tusk, mówił o potrzebie większej „sprawczości” i konieczności przyspieszenia po przejęciu Pałacu Prezydenckiego.

Priorytety Trzaskowskiego

Kandydat KO uderzał w kandydata PiS odwołując się do retoryki sportowej, którą posługuje się w swojej kampanii. Mówił m.in., że „prezydent nie powinien prężyć muskułów na siłowni, ale powinien nie dopuścić do wojny”. Podkreślał swoją niezależność.

Trzaskowski mówił sporo o gospodarce, o rywalizowaniu z europejskimi rynkami, o konieczności stawiania na odnawialne źródła energii (tu uderzał w byłego premiera Mateusza Morawieckiego) oraz o inflacji (za ceny masła sięgające 10 zł obwiniał prezesa NBP Adama Glapińskiego). Mówił sporo o rozwijaniu polskich firm, polskich produktów, również regionalnych. Przy okazji tematów dotyczących regionów zadeklarował podpisanie ustawy o języku śląskim, czego nie chciał zrobić prezydent Andrzej Duda.

Zadeklarował również przywrócenie zgody w społeczeństwie („odzyskanie zdolności do rozmowy”). Mówił także o sprawach, które leżą bardziej w kompetencjach rządu niż prezydenta kraju, jak ochrona zdrowia czy edukacja.

Hołownia tam, gdzie zaczął pięć lat temu

Szymon Hołownia drugą kampanię prezydencką zaczął w tym samym miejscu, w którym pięć lat wcześniej ogłosił wejście do polityki. Tym razem jednak nie był sam na środku Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. Był z nim tłum sympatyków.

Konwencję lidera Polski 2050 rozpoczęli europoseł Michał Kobosko oraz gdańska posłanka Agnieszka Buczyńska. Głos zabrali również siedzący w pierwszych rzędach przedsiębiorca oraz przedstawicielka organizacji pozarządowych. Oboje mówili o potrzebie niezależności w swoich działaniach. Słowo „niezależność” przebijało się wielokrotnie w trakcie tego spotkania.

Nie brakowało odniesień uderzających nie tylko w PiS, ale również w KO, czyli koalicjanta. Agnieszka Buczyńska wspominała o prezydencie Bronisławie Komorowskim i bezradności, którą czuli Polacy, gdy podwyższano wiek emerytalny. Zestawiła go z Andrzejem Dudą, który zawetował niewiele więcej ustaw niż on. Mówiła również o bezradności, którą czuła, gdy „funkcjonariusze PiS-u próbowali zniszczyć jej życie” (chodzi o zarzuty, które dostała w związku z organizacją finału WOŚP, na którym doszło do zamachu na Pawła Adamowicza; Buczyńska została prawomocnie uniewinniona).

Michał Kobosko mówił z kolei, że zarówno Rafał Trzaskowski, jak i Karol Nawrocki są kandydatami zależnymi od swoich liderów partyjnych. W tle sceny pokazano wizerunki Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego. Kobosko mówił o nich – w tym również o premierze, będącym szefem koalicyjnego rządu – że uważają, że mają monopol na rację, a ich dwie partie dzielą się Polską i społeczeństwem.

Hołownia nie chcę prezydenta pół-Polski

Wielokrotnie podkreślano znaczenie zwykłych ludzi spoza polityki. Szymon Hołownia witając się z publicznością w drodze na scenę podkreślał, że to ci ludzie są ważniejsi od niego. W trakcie jego wystąpienia wyemitowano materiał wideo, w którym jego sympatycy mówili o oczekiwaniach wobec przyszłego prezydenta mówiąc pierwszoosobowo „Będę prezydentem”. Hołownia chciał zaakcentować, że to ludzie będą odgrywać kluczową rolę w jego ewentualnej prezydenturze.

Lider Polski 2050 również wspomniał o podziale, który wciąż trwa rok po zmianie rządu oraz o Polsce podzielonej na pół.

Nie chcę mieć za kilka miesięcy kolejnego prezydenta pół-Polski. Chcę prezydenta Polski – przekonywał Szymon Hołownia.

Zapewniał, że jest w stanie być prezydentem, który poradzi sobie funkcjonując zarówno z obecnym jak i przyszłym rządem (w 2027 r., w połowie prezydenckiej kadencji, odbędą się wybory parlamentarne).

Dodawał, że prezydent powinien być wśród ludzi powołując się na swój przykład jako marszałka Sejmu. Deklarował, że jeżeli zostanie prezydentem, to Pałac Prezydencki odwiedzi pół miliona Polaków, „by czuli, że są w sercu Polski i sercu prezydenta”. Marszałek Sejmu mówił też o stawianiu na Polskę lokalną. Chciałby, by prezydencki minister rezydował na Śląsku.

Odnosząc się do prezydentury Andrzeja Dudy, Hołownia zapowiadał prezydenturę aktywną legislacyjnie, a nie „wyskakiwanie jak diabeł z pudełka”, by coś zawetować informując o tym na krótkiej konferencji prasowej. Nawiązał również do pobytu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w Pałacu Prezydenckim, gdzie zostali aresztowani przez policję („Pałac Prezydencki nie będzie hotelem dla przestępców i noclegownią dla skazanych”).

Różnice w akcentach

Obaj kandydaci reprezentujący partie rządowe zaznaczali swoją niezależność. Rafałowi Trzaskowskiemu pomagał w tym premier Donald Tusk, który żartował, że jako partyjny lider „osiwiał” przez niezależne opinie wiceprzewodniczącego swojej partii. Szymon Hołownia z kolei podkreślał, że jako lider swojej partii jest niezależny w przeciwieństwie do kandydatów KO i PiS, nad którymi stoją liderzy partii. Donald Tusk przypomniał również, że to Trzaskowski chciał prawyborów, by decyzja o jego kandydaturze nie była jedynie decyzją władz partyjnych (w prawyborach wzięło udział ponad 20 tys. działaczy KO).

Podkreślali, że chcą zakończenia podziałów w społeczeństwie, jednak obaj też są czołowymi politykami koalicji rządzącej od roku. Mimo to w obu wystąpieniach padały hasła, jakby nie kandydowali na urząd prezydenta, a prowadzili swoje partie do zwycięstwa w wyborach parlamentarnych. Słychać to było zwłaszcza w momentach, gdy obaj odnosili się do spraw, w których prezydent nie ma znaczących kompetencji, jak choćby ochrona zdrowia czy edukacja. Odpowiedzialność za niezadowalającą „sprawczość” obecnego rządu przypisują Andrzejowi Dudzie, choć często w samej koalicji dochodzi do ostrych tarć programowych (np. w kwestii prawa aborcyjnego i polityki mieszkaniowej).

Rafał Trzaskowski odnosił się często do PiS – zarówno kandydata na prezydenta, jak i ludzi z obozu prawicowego, jak Mateusz Morawiecki i Adam Glapiński. Szymon Hołownia odnosił się z kolei krytycznie zarówno wobec PiS (zwłaszcza prezydenta Andrzeja Dudy), jak i w nieco mniejszym stopniu wobec KO, jako partii tworzącej polityczny duopol z PiS. Były to jednak szpilki wbijane w koalicjanta, z którym rok temu podpisywał umowę koalicyjną i z którym jego partia współrządzi.

Trzaskowski nie odnosił się do Hołowni, podczas gdy Hołownia wyraził szacunek wobec Trzaskowskiego, ale również Karola Nawrockiego. Trzaskowski może czuć większy spokój ze strony innych koalicyjnych kandydatów – przoduje w sondażach, w których między nim a Hołownią jest nie tylko Nawrocki, ale również Sławomir Mentzen z Konfederacji. Ponadto Trzaskowski jest popularny w elektoracie lewicowym, a Lewica swojego kandydata lub kandydatkę zaprezentuje w połowie grudnia. Przed Hołownią stoi trudniejsze zadanie.

Główne wnioski

  1. Rafał Trzaskowski położył nacisk na większą sprawczość całego obozu władzy, którą on jako prezydent miałby poprawić.
  2. Szymon Hołownia podkreślał z kolei, że to ludzie powinni być w centrum prezydentury.
  3. Obaj kandydaci na prezydenta z opcji rządzącej przyznawali, że nie wszystkie nadzieje wyborców koalicji 15 października udało się zrealizować. Kładli jednak różne akcenty na wizję prezydentury oraz na uderzenia w opozycję, a w przypadku Hołowni również w koalicjanta.