Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Analizy

Konflikt Izrael-Iran. Jak bardzo mogą wzrosnąć ceny ropy i co to będzie oznaczać dla inflacji?

Początkową reakcją na otwarte starcie Izraela z Iranem był silny wzrost cen ropy naftowej. Rynek wyceniał głównie przyszłe zaburzenia podaży. Gdyby jednak nastąpiła silna eskalacja starcia i doszłoby do ograniczenia wydobycia surowca, to skutki dla inflacji mogłyby być poważne.

Statki w Cieśninie Ormuz
Irańskie statki na wodach cieśniny Ormuz. Fot. GettyImages

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak konflikt między Iranem a Izraelem może wpłynąć na światowe ceny ropy.
  2. Dlaczego ewentualna blokada cieśniny Ormuz budzi największe obawy rynków.
  3. Jakie mogą być konsekwencje dla inflacji w Polsce i na świecie.

Wybuch otwartego konfliktu linii Izrael-Iran wywołał obawy o dostępność ropy naftowej i gwałtowny wzrost jej ceny. W ubiegłym tygodniu ceny ropy Brent wzrosły o 12 proc., z 66 do 74 dolarów za baryłkę. Jednak już na początku tego tygodnia nastąpił spadek, ceny zaczęły wracać w kierunku 70 dolarów za baryłkę.

Jest to związane z dwoma potencjalnymi ryzykami dotyczącymi ograniczenia podaży surowca: znaczącym obniżeniem podaży przez Iran oraz potencjalną blokadą cieśniny Ormuz.

Mniejsza podaż

Skutki pierwszego scenariusza dla cen ropy będą ograniczone, ponieważ Iran odpowiada za ok. 3 proc. światowej podaży. Według danych Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) w maju br. średnie dzienne wydobycie ropy kształtowało się na poziomie 3,43 mln baryłek wobec globalnego wydobycia na poziomie nieco ponad 100 mln baryłek. Większość z tego była eksportowana, głównie do Chiny.

Dla porównania nieco mniej wydobywa Kuwejt (2,62 mln dziennie), podobną podaż zapewniają Zjednoczone Emiraty Arabskie (3,26 mln), natomiast trzykrotnie więcej Arabia Saudyjska (9,02 mln), a także Rosja (9,16 mln). Największym producentem ropy naftowej są natomiast Stany Zjednoczone, z dzienną podażą ponad 13 mln baryłek.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

W krótkim terminie rynek ropy jest bardzo wrażliwy nawet na niewielkie zmiany podaży, ponieważ cechuje się niską elastycznością popytu. Zużycie ropy jest bowiem mniej więcej stałe. Jednak już w średnim terminie zaczynają działać mechanizmy stabilizujące ceny, takie jak uwolnienie rezerw na rynek, czy zwiększenie wydobycia przez innych producentów. Wówczas ceny mogą ponownie spaść.

Mało prawdopodobne, żeby Iran zdecydował się na całkowite zaprzestanie wydobycia ropy, bo stanowi ona kluczowe źródło dochodu budżetu państwa. W ostatnich latach ten odsetek wynosił powyżej 30 proc. Biorąc pod uwagę, że prowadzenie działań militarnych kosztuje, to nie miałoby większego sensu. Jednak możliwe jest ograniczenie wydobycia lub eksportu na skutek zniszczenia infrastruktury wydobywczej albo portów przez izraelskie naloty. To już miało miejsce w ostatnich dniach, jednak na razie nie wiadomo, jak mocno wpłynie to na produkcję, czy eksport ropy i gazu.

Blokada cieśniny

Czarnym scenariuszem jest natomiast potencjalna blokada cieśniny Ormuz przez Iran. Jest to brama do Zatoki Perskiej, rozciągająca się pomiędzy brzegami Iranu i Omanu, w najwęższym miejscu mierząca 39 km. Według danych Kpler przepływa nią ok. 16 mln baryłek ropy dziennie oraz ponad 5 mln baryłek produktów naftowych, z krajów Zatoki: Arabii Saudyjskiej, Iraku, ZEA, Kuwejtu, Kataru, Bahrajnu oraz samego Iranu. To oznacza, że ponad 20 proc. ropy jest transportowana tym szlakiem.

Scenariusz całkowitej blokady cieśniny oznaczałby więc skokowy spadek podaży na rynku. Możliwości ominięcia transportu innymi szlakami są bowiem mocno ograniczone. JP Morgan szacuje, że w takim scenariuszu cena ropy naftowej mogłaby wzrosnąć do 120-130 dolarów za baryłkę Brent. To oznacza dwukrotnie wyższe ceny niż przed piątkowym atakiem Izraela na Iran.

Kilka argumentów przemawia jednak za tym, że ten scenariusz jest mało prawdopodobny. Iran ma środki militarne, żeby przeprowadzić taką operację, jednak ostatnie dni pokazują, że w zakresie własnej obrony radzi sobie słabo. A zatem wątpliwe jest, czy byłby w stanie przeprowadzić taką operację. Taka decyzja musiałaby się wiązać z silnym ograniczeniem eksportu ropy samego Iranu, a to uderzyłoby w budżet państwa. Iran naraziłby się też sąsiadom z basenu Zatoki Perskiej. Warto również pamiętać, że cieśnina Ormuz jeszcze nigdy nie była zablokowana, pomimo licznych wojen i konfliktów na Bliskim Wschodzie.

Skutki finansowe i gospodarcze

Co dalej z cenami ropy naftowej? Dalsza eskalacja konfliktu wydaje się w tej chwili możliwa, a to oznacza ryzyko dla podaży surowca i wyższe ceny. Zakładając, że nie dojdzie do blokady cieśniny, ani innych skrajnych scenariuszy (ataków na infrastrukturę), ceny powinny utrzymywać się na obecnym poziomie lub nawet nieco spaść.

Skutki dla gospodarki? Według szacunków Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) z kwietnia ubiegłego roku wzrost cen ropy naftowej Brent o 10 dolarów może podnosić inflację konsumencką w Polsce o ok. 0,3 pkt proc. r/r. Jednak powyżej granicy 90 dolarów, przełożenie na inflacje może być nieco mniejsze i wynosić 0,2 pkt proc. A zatem to mocniejszy wzrost cen na pewno utrudniłby zejście inflacji do celu, jednak ceny musiałyby przekroczyć 100 dolarów za baryłkę, aby zupełnie zahamować dezinflację.

Podobne szacunki przedstawia JP Morgan dla amerykańskiej gospodarki: wzrost ceny ropy WTI podnosi inflację o 0,3 pkt proc.

Konflikt Izrael-Iran będzie miał też inne skutki gospodarcze, szczególnie wzrost (już i tak wysokiej) niepewności. Można zakładać, że to będzie prowadziło do dalszego wzrostu popytu na złoto, a w konsekwencji wzrostu jego ceny.

Główne wnioski

  1. Ceny ropy gwałtownie wzrosły po ataku Izraela, ale rynek szybko zdyskontował ograniczoną skalę zaburzeń w podaży. Produkcja Iranu odpowiada tylko za 3 proc. światowej podaży, a inne kraje mogą częściowo skompensować ewentualne straty. Dopóki nie zostanie zablokowana cieśnina Ormuz, skokowy wzrost cen wydaje się mało prawdopodobny.
  2. Blokada cieśniny Ormuz to czarny scenariusz, ale obecnie mało realny. Wymagałby militarnej skuteczności i gotowości Iranu do poniesienia ogromnych kosztów gospodarczych i dyplomatycznych. Historia pokazuje, że mimo licznych konfliktów cieśnina nigdy nie została faktycznie zamknięta.
  3. Dla inflacji globalnej i krajowej wzrost cen ropy to realne ryzyko, choć umiarkowane. Podwyżki rzędu 10-20 dolarów mogą przełożyć się na inflację o 0,2-0,3 pkt proc., ale nie zatrzymają całkowicie dezinflacji. Dopiero poziomy powyżej 100-120 dolarów za baryłkę mogłyby trwale podbić inflację i utrudnić luzowanie polityki pieniężnej.