Koniec sowieckiej technologii. MON chce nowoczesnych amfibii dla armii i służb ratunkowych
Powódź z września ubiegłego roku pokazała, jak niezbędne jest wsparcie wojska w walce ze skutkami klęsk żywiołowych. Żołnierze i sprzęt ruszyli na pomoc tam, gdzie dotarcie innymi środkami niż śmigłowiec było niemożliwe. W akcji wzięły udział także amfibie pamiętające czasy Związku Radzieckiego – pojazdy starsze od większości obsługujących je żołnierzy. MON uznało, że czas zakończyć erę przestarzałej technologii i zainwestować w nowe amfibie.


Z tego artykułu dowiesz się…
- Czym są pojazdy PTS i dlaczego są ważne dla armii.
- Jakie plany ma resort obrony w zakresie wymiany parku maszynowego.
- Jak radzą sobie z tym np. Czesi, którzy właśnie wprowadzają nowe amfibie.
Wojska inżynieryjne to wysoce specjalistyczny rodzaj wojsk, przeznaczony do inżynieryjnego zabezpieczenia działań wszystkich rodzajów sił zbrojnych i rodzajów wojsk. Pełnią żmudną, trudną i rzadko widowiskową służbę, której celem jest m.in. rozpoznanie inżynieryjne przeciwnika czy budowa fortyfikacji.
Ich zadania obejmują również budowę (a jeśli trzeba – niszczenie) zapór, utrzymanie i przygotowanie dróg, torowanie przejść w zaporach oraz przeszkodach naturalnych, a także urządzanie i utrzymywanie przepraw. Ważnym elementem ich działalności jest również maskowanie wojsk i obiektów wojskowych.
To właśnie w zasobach wojsk inżynieryjnych znajdują się m.in. gąsienicowe transportery pływające, popularnie nazywane amfibiami. Ściśle rzecz biorąc, w nomenklaturze wojskowej są to PTS-y – stare, wysłużone pojazdy pamiętające czasy Układu Warszawskiego, wciąż obecne w służbie i nadal wykorzystywane do ratowania ludzi oraz ich dobytku, jak choćby podczas ubiegłorocznej powodzi. Jednak ich czas w Wojsku Polskim wydaje się dobiegać końca – wkrótce mogą odejść na zasłużoną emeryturę, gdyż MON planuje zakup nowych amfibii.
Diamenty są wieczne. PTS-y też
Kilka tygodni temu minister obrony narodowej, Władysław Kosiniak-Kamysz, postawił przed Szefem Sztabu Generalnego WP, swoimi zastępcami – w tym ministrem Pawłem Bejdą – oraz Agencją Uzbrojenia zadanie przygotowania wszystkich niezbędnych działań zmierzających do pozyskania nowych amfibii.
– To zadanie będzie realizowane, potrzebujemy nowoczesnego sprzętu również w tym obszarze – przekazał minister Kosiniak-Kamysz w poniedziałek, podkreślając, że nowe transportery pływające mają służyć zarówno w domenie militarnej, jak i w działaniach pozamilitarnych.
W Siłach Zbrojnych RP służy obecnie kilkadziesiąt takich maszyn. Większość z nich jest naprawdę leciwa. w „Kodeksie Betonido” – nieformalnym, szyderczym „regulaminie” funkcjonowania armii i przemysłu zbrojeniowego, stworzonym przez dziennikarzy i wojskowych, liczącym kilkadziesiąt podpunktów. Jedna z linijek tego kodeksu mówi o PTS-ach:
„PTS-y są wieczne. A jeśli nie, to przecież BWP pływa.”
BWP – czyli bojowy wóz piechoty – faktycznie posiada zdolności pokonywania przepraw wodnych, choć w ograniczonym zakresie, nieporównywalnym z możliwościami PTS-a. Ten ironiczny zapis ma symbolizować słabość i bylejakość Sił Zbrojnych RP w obszarze wyposażenia w nowoczesne amfibie.
PTS-y są wieczne. A jeśli nie, to przecież BWP pływa.
Ważne, że są
Mimo jednak licznych wad, PTS-y mają dwie niezaprzeczalne zalety. Po pierwsze– są. Po drugie – jak podkreśla podpułkownik Grzegorz Rybiński, dowódca batalionu z 2. Mazowieckiego Pułku Saperów – w działaniach kryzysowych sprawdzają się znakomicie.
– Pływający transporter samobieżny (PTS-M) służy do przeprawiania sprzętu lekkiego i żołnierzy (desantu), a także do działań kryzysowych, takich jak podtopienia i powodzie. W ubiegłym roku sprzęt ten udowodnił swoją przydatność. Sprawdza się w praktyce i umożliwia wojsku niesienie pomocy cywilom w sytuacjach kryzysowych. Ewakuowaliśmy wszystko, co się dało: ludzi, zwierzęta, dostarczaliśmy materiały, w tym worki z piaskiem. Wszystko, co pomagało ratować i ograniczać skutki kryzysu. To prosty sprzęt, w zasadzie bez elektroniki, łatwy w obsłudze, co sprawia, że żołnierze szybko przyswajają jego działanie. Użytkujemy PTS-y, dbamy o nie i wciąż nam służą – mówi oficer.
Podkreśla również, że choć możliwości transportowe PTS-a maleją, to pierwotnym założeniem konstrukcyjnym był przewóz przede wszystkim żołnierzy i lekkiego sprzętu artyleryjskiego.
– To nigdy nie był pojazd do transportu czołgów. Niemniej w działaniach kryzysowych sprawdza się bardzo dobrze. Mało jest pojazdów, które lepiej radzą sobie zarówno na lądzie, jak i na wodzie – podsumowuje oficer.
Wśród wojskowych panuje jednak przekonanie, że największą zaletą PTS-a jest to, iż… po prostu jest na stanie. Były saper, który nie chce ujawniać nazwiska, przyznaje szczerze, że obecnie nie ma żadnej alternatywy.
– Z pewnością można, a nawet trzeba pomyśleć o zasłużonej emeryturze dla tego sprzętu, ale to już zadanie dla przełożonych – dodaje.
Po co właściwie nam nowe amfibie? Sprzęt rośnie, nabiera masy, a PTS – nie
Czas myśleć o tym poważnie. Jak opisał w serwisie X/Twitter dziennikarz wojskowy Piotr Zbies, PTS-y są obecne w Polsce w niemal niezmienionym kształcie od lat 60. ubiegłego stulecia. Sprzęt użytkowany przez siły zbrojne zdążył przez ponad sześć dekad urosnąć i nabrać masy.
Mówiąc krótko, to, co dało się PTS-em przewieźć kilkadziesiąt lat temu, niekoniecznie przystaje do obecnych realiów. A w Polsce rzek, jezior i innych przepraw nie brakuje. Wreszcie są także sytuacje, takie jak reagowanie kryzysowe, których nie da się ogarnąć bez wsparcia armii. Widać to było bardzo wyraźnie w ubiegłym roku, kiedy powódź zalała Dolny Śląsk i Opolszczyznę. Wtedy też z pomocą ruszyła armia, a z garaży wyciągnięto nieśmiertelne PTS-y, które dostarczały powodzianom leki i żywność.
Wreszcie, jest także cały, tworzony w zasadzie od nowa, segment obrony cywilnej. Polska musi się z tym zmierzyć. Warto w tym miejscu przyjrzeć się np. rozwiązaniom czeskim. Czesi, również regularnie mający problemy z powodziami, opracowali nowe rozwiązanie – amfibię KALAN.
KALAN jest nieco mniejszy od naszego PTS-a, ma jednak możliwość przewozu kontenerów, a także może służyć do przewozu modułów uzbrojenia. W naszym przypadku KALAN mógłby wejść na wyposażenie np. Straży Pożarnej. Ma ona co prawda na wyposażeniu małe amfibie Gemma, ale od lat kurzą się one w garażach, ponieważ – jak mówią strażacy – są wadliwe i nieprzystające do potrzeb PSP.
Trzeba liczyć na to, że MON podejdzie do własnych zapowiedzi poważnie i faktycznie zobaczymy w najbliższych latach nowe transportery pływające na wyposażeniu sił zbrojnych. Jest to bowiem w interesie zarówno armii, jak i cywilów, którym owa armia będzie musiała ruszać na ratunek lub ich bronić w razie ewentualnego konfliktu.

Główne wnioski
- Wojsko Polskie pilnie potrzebuje nowych pojazdów pływających, zdolnych do skutecznego transportu ludzi i sprzętu.
- Obecnie używane amfibie PTS są przestarzałe i coraz mniej przystają do współczesnych wymagań obronnych.
- Nowoczesne amfibie mogłyby znaleźć zastosowanie nie tylko w armii, ale także w obronie cywilnej i straży pożarnej, wspierając ochronę ludności w czasie pokoju.