Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Newsy

Sąd Najwyższy zdecydował w sprawie kredytów frankowych. Tym razem na korzyść banków

Sąd Najwyższy uznał, że umowa kredytowa ma charakter wzajemny, więc przy rozliczeniu się stron bank może zatrzymać środki do czasu zaspokojenia własnych roszczeń. Wyjaśniamy, co oznacza ten wyrok i pokazujemy, jak odczytują go poszczególne strony frankowego sporu.

Sąd Najwyższy znów wziął pod lupę kredyty frankowe. Wydał wyrok w sprawie prawa zatrzymania. Tym razem to banki mają powody do radości (Fot. PAP/Albert Zasada)
Sąd Najwyższy znów wziął pod lupę kredyty frankowe. Wydał wyrok w sprawie prawa zatrzymania. Tym razem to banki mają powody do radości. Fot. PAP/Albert Zasada

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Co orzekł Sąd Najwyższy i jakie mogą być tego konsekwencje.
  2. Dlaczego rzecznik finansowy wnioskował o uchwałę w sprawie prawa zatrzymania.
  3. Jak poszczególne strony sporu odczytują najnowszy wyrok.

28 lutego Sąd Najwyższy w siedmioosobowym składzie wydał kolejny wyrok dotyczący kredytów frankowych (III CZP 126/22). W odpowiedzi na pytanie rzecznika finansowego uznał, że umowy o kredyty bankowe mają charakter wzajemny.

Odrzucił tym samym interpretację rzecznika, który skłaniał się ku alternatywnej opcji: uznania umowy za dwustronnie zobowiązującą, ale nie wzajemną.

Prawo zatrzymania a kredyty frankowe

Aby zrozumieć dzisiejszy wyrok, trzeba się cofnąć do lipca 2022 r. Zastępca rzecznika finansowego Ziemowit Bagłajewski zawnioskował wtedy do izby cywilnej Sądu Najwyższego o wydanie uchwały w sprawie charakteru umowy kredytowej. Zrobił to w reakcji na praktyki banków.

W uzasadnieniu wskazał, że w razie uznania, że umowa jest wzajemna, banki mają prawo do skorzystania z tzw. prawa zatrzymania. Chodzi o wstrzymanie oddania kredytobiorcy zasądzonych kwot do czasu, aż zwróci on świadczenia, których domaga się bank. Co istotne, zastosowanie tego prawa skutkuje utratą prawa drugiej strony do żądania odsetek za opóźnienie. Kancelarie frankowe otwarcie umówiły, że brak naliczania odsetek był największą motywacją dla banków.

Chodziło przede wszystkim o przypadki, gdy klient nie oddał bankowi całości pożyczonego kapitału. W takiej sytuacji użycie prawa zatrzymania oznaczało, że rozliczenie stron znacząco się przedłużało, a kredytobiorcy z opóźnieniem dostawali zasądzone pieniądze, nie mając jednocześnie prawa do odsetek za to opóźnienie.

Polskie sądy orzekały na różne sposoby

Rzecznik w uzasadnieniu powoływał się na wyroki sądów zarówno na korzyść pierwszego, jak i drugiego scenariusza. Sam jednak skłaniał się ku opcji, że taka umowa jest dwustronnie zobowiązująca, ale nie wzajemna, ponieważ świadczenia stron są identyczne. Rzecznik przywołał wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 23 lutego 2022 r. (I ACa 31/21), który uznał, że kredytobiorca zwraca bankowi to samo świadczenie, zamiast spełniać inne równoważne.

Rzecznik przekonywał, że wyrok SN usunie rozbieżności w linii orzeczniczej polskich sądów i usunie niepewność wśród stron pozwu.

„Utrzymujący się w orzecznictwie sądów powszechny stan rozbieżnych rozstrzygnięć dotyczących kwalifikacji umowy kredytu narusza bezpieczeństwo obrotu prawnego i zaufanie konsumentów do stabilności prawa. Prowadzi to do sytuacji, w której w demokratycznym państwie prawa wydawane są skrajnie odmienne orzeczenia na tle podobnych stanów faktycznych” – czytamy w uzasadnieniu wniosku rzecznika finansowego.

Bankowcy cieszą się z wyroku

Związek Banków Polskich (ZBP) przyjął uchwałę SN z zadowoleniem. W przesłanym redakcji stanowisku czytamy, że orzeczenie jest zgodne z dotychczasowym stanowiskiem sektora. Ten konsekwentnie wskazywał, że świadczenia stron stanowią wzajemny ekwiwalent. Bank zobowiązuje się bowiem do udostępnienia kredytobiorcy określonej kwoty, a kredytobiorca do jej zwrotu wraz z odsetkami i innymi kosztami.

„Potwierdzenie wzajemnego charakteru umowy kredytu ma istotne znaczenie w sporach o kredyty frankowe. W świetle tej uchwały banki mogą skutecznie korzystać z zarzutu zatrzymania, co pozwala na odpowiednią ochronę interesów stron w sytuacji dochodzenia roszczeń wynikających z nieważności umowy kredytowej” – czytamy w stanowisku ZBP.

W podobnym tonie wypowiada się Wojciech Wandzel, prawnik kancelarii KKG Legal reprezentującej banki w sporach o kredyty frankowe.

– Mam nadzieję, że uchwała zmieni praktykę polegającą na tym, że w przypadku uznania umowy kredytu za nieważną prawo zatrzymania nie przysługuje. Tym bardziej że wbrew niektórym opiniom Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej nie wykluczył prawa zatrzymania jako takiego w stosunkach z konsumentami. Wykluczył tylko możliwość wstrzymania naliczania na rzecz konsumenta odsetek za opóźnienie (sprawa C-424/22) – wskazuje prawnik.

Prawnicy frankowi twierdzą, że wyrok nic nie zmienia

Prawnicy kancelarii frankowych mają zupełnie inne zdanie. Bartosz Czupajło z kancelarii Czupajło, Ciskowski i Partnerzy także powołuje się na wyrok TSUE z 8 maja 2024 r. Jego zdaniem Trybunał wykluczył w nim możliwość powoływania się przez banki na zarzut potrącenia. W efekcie banki w większości przypadków zaprzestały jego stosowania. Z kolei orzecznictwo w tej kwestii stało się niemal jednolite na korzyść frankowiczów.

Kacper Sampławski z kancelarii KS Legal reprezentującej frankowiczów sądzi, że znaczenie uchwały będzie niewielkie. Powód? Banki nadal nie będą mogły powoływać się na prawo zatrzymania.

– Po pierwsze, stosowanie zarzutu zatrzymania w sprawach konsumenckich wykluczył już TSUE. Po drugie, w uchwale Sądu Najwyższego z 19 czerwca 2024 r. (III CZP 31/23) czytamy, że w sytuacji, gdy bank może potrącić swoje roszczenia z roszczeniami kredytobiorcy, nie może zgłaszać zarzutu zatrzymania – komentuje prawnik.

Rzecznik finansowy na razie jest w trakcie wypracowywania stanowiska.

Obie strony czekają na pisemne uzasadnienie

Co dalej? Prawnicy obu stron frankowego sporu ostrożnie podchodzą do szacowania wpływu wyroku na orzecznictwo w sądach powszechnych.

– Dużo będzie zależeć od pisemnego uzasadnienia – podkreśla Wojciech Wandzel.

– Niewykluczone, że banki będą próbować częściej wnioskować o prawo zatrzymania. Próby są jednak skazane na porażkę ze względu na pierwszeństwo stosowania prawa UE – dodaje Kacper Sampławski.

Paweł Litwiński z kancelarii Lawspective reprezentującej banki przyznaje, że sektor od lat przyjmował wykładnię, według której umowa kredytowa ma charakter wzajemny. Wyrok SN jedynie potwierdza ten sposób myślenia.

– W praktyce wyrok niewiele zmieni. Już po orzeczeniu TSUE z 2024 r. banki rzadziej wnioskowały o prawo do zatrzymania. Bo spadła atrakcyjność tego instrumentu – zaznacza Paweł Litwiński.

Dodaje jednak, że wszystko będzie zależeć od strategii poszczególnych banków. Nie można bowiem wykluczyć, że część sędziów, która nie uwzględniała wcześniej zarzutu zatrzymania ze względu na wątpliwości co do charakteru umowy kredytu na gruncie prawa polskiego (a nie orzecznictwa TSUE), teraz zmieni podejście.

Główne wnioski

  1. Sąd Najwyższy uznał, że umowa kredytowa jest wzajemna, a to oznacza, że banki mają prawo do zatrzymania środków kredytobiorcy do czasu spłacenia przez niego kapitału kredytu.
  2. Wyrok ucieszył banki, które widzą w nim szansę na lepsze zabezpieczenie swoich interesów. Kancelarie frankowe z kolei są zdania, że prawo zatrzymania i tak zostało już wykluczone w wyroku TSUE. Bankowcy ripostują, że wyrok Trybunału dotyczył odsetek za opóźnienie.
  3. Strony frankowego sporu twierdzą, że trzeba będzie teraz poczekać na pisemne uzasadnienie wyroku. Zbyt wcześnie, by orzekać, czy banki będą częściej korzystać z tzw. prawa zatrzymania.