Kryzys w Tunezji. Czy nowe prawo czekowe pogłębi stagflację?
Tunezyjczycy tracą dostęp do jednej z kluczowych form płatności, co może jeszcze bardziej zdusić gospodarkę kraju. Nowe przepisy dotyczące czeków z odroczonym terminem płatności osłabiają konsumpcję i uderzają w małe firmy. Czy Tunezja zmierza w stronę jeszcze głębszej stagnacji?


Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie jest znaczenie czeków w gospodarce Tunezji.
- Jak wygląda tunezyjski sektor bankowy.
- Jakie są strukturalne problemy tunezyjskiej gospodarki.
Gospodarka Tunezji od trzech lat zmaga się ze stagflacją. Inflacja jest znacznie wyższa od słabego wzrostu gospodarczego, co prowadzi do ubożenia mieszkańców kraju. Jednocześnie wysokie koszty obsługi długu publicznego uniemożliwiają państwu realizację inwestycji, które mogłyby pobudzić wzrost gospodarczy.
Rząd balansuje między próbami stabilizacji fiskalnej a zaspokajaniem podstawowych potrzeb społeczeństwa, co skutkuje regresem w obu obszarach.
Nowe prawo czekowe wprowadzone 2 lutego 2025 r. miało ograniczyć liczbę niespłacanych należności, jednak doprowadziło do osłabienia konsumpcji na rynku wewnętrznym, co grozi pogłębieniem stagnacji gospodarczej.
Dlaczego czeki są ważne dla Tunezyjczyków?
Tunezja jest w trakcie transformacji systemu płatności. Mimo rosnącej popularności kart płatniczych i bankowości elektronicznej, nadal dominują transakcje gotówkowe, które stanowią około 50 proc. wszystkich płatności. Utrzymywaniu tego modelu sprzyja fakt, że aż 44 proc. miejsc pracy znajduje się w szarej strefie.
Ze względu na niskie dochody Tunezyjczyków (średnie miesięczne wynagrodzenie wynosi ok. 280 euro) wiele zakupów wykraczających poza podstawowe potrzeby realizowanych jest za pomocą czeków z odroczonym terminem płatności.
Ze względu na niskie dochody Tunezyjczyków (średnie miesięczne wynagrodzenie wynosi ok. 280 euro) wiele zakupów wykraczających poza podstawowe potrzeby realizowanych jest za pomocą czeków z odroczonym terminem płatności.
Dzięki temu rozwiązaniu np. rodzina potrzebująca pralki może ją kupić, płacąc czekiem, który sklepowy właściciel zrealizuje w banku po dwóch tygodniach, gdy rodzina otrzyma wypłatę.
Warto wiedzieć
Nowe prawo i jego konsekwencje
Nowe przepisy miały rozwiązać problem czeków bez pokrycia. Zgodnie z regulacjami każdy blankiet musi zawierać:
- datę ważności,
- górną granicę możliwego zobowiązania,
- kod QR, który pozwala sprzedawcy sprawdzić stan konta klienta w aplikacji i zaakceptować transakcję.
Ustawodawca uznał, że nowe regulacje uszczelnią system, co pozwoli złagodzić sankcje za wystawianie czeków bez pokrycia. Wcześniej groziła za to kara pięciu lat więzienia.
Obecnie:
- Za transakcje powyżej 5 tys. dinarów tunezyjskich (ok. 1,5 tys. euro) grozi kara do dwóch lat więzienia.
- Przy mniejszych kwotach przewidziano jedynie kary administracyjne.
Skutki reformy
Nowe przepisy sprawiły, że zmniejszyła się liczba akceptowanych czeków. Banki zaczęły wydawać książeczki czekowe tylko do wysokości aktualnego salda konta, nie uwzględniając przyszłych wpływów i eliminując ryzyko kredytowe.
To z kolei doprowadziło do spadku popytu na sprzęt AGD i RTV, telefony komórkowe, usługi biur podróży oraz handel detaliczny.
Ponadto, o 7,5 proc. względem lutego 2023 r. wzrosła ilość banknotów i monet w obiegu, co może pogłębić stagnację gospodarczą, a nawet doprowadzić do upadku wielu małych i średnich firm handlowych.
Dodatkowo istnieje ryzyko wzrostu inflacji, która w 2024 r. wyniosła już 9,4 proc.
Sektor bankowy w rękach państwa
Aby uniknąć osłabienia konsumpcji na rynku krajowym, ustawodawca zobowiązał banki do przeznaczania 8 proc. swoich zysków na mikropożyczki konsumenckie. Dotychczas jednak żaden z 24 tunezyjskich banków nie wprowadził tego produktu do swojej oferty. Prawdopodobnie celowo odwlekają wykonanie przepisu, obawiając się wzrostu liczby kredytów zagrożonych, która już teraz wynosi 18 proc.
Wskaźnik ten w regionie Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu jest wyższy tylko w Egipcie (ok. 20 proc.). Dla porównania:
- Liban – 12 proc.,
- Maroko – 10 proc.,
- Jordania – tylko 5 proc.
Struktura sektora bankowego w Tunezji hamuje wzrost gospodarczy i zagraża stabilności finansów publicznych. Ponad 50 proc. rynku kontrolują trzy państwowe banki: Narodowy Bank Rolny, Bank Mieszkaniowy oraz Amen Bank.
Pozostałe 21 banków ma charakter regionalny i nie dysponuje wystarczającymi środkami, by prowadzić dynamiczną akcję kredytową.
Dodatkowo państwowe banki są akcjonariuszami firm publicznych i publiczno-prywatnych, którym często udzielają kredytów wbrew logice rynkowej – na podstawie osobistych znajomości prezesów i bieżących potrzeb firm. W efekcie zamiast generować zyski, kredyty te często przynoszą straty.
Czy prywatyzacja mogłaby uzdrowić sektor bankowy?
Częściowa prywatyzacja sektora bankowego i wpuszczenie zagranicznych banków do Tunezji mogłoby poprawić jego kondycję. Jednak wiązałoby się to z ryzykiem ekonomicznym i politycznym.
Zagraniczne banki prawdopodobnie transferowałyby część dywidendy do swoich central, co mogłoby doprowadzić do utraty rezerw dewizowych Tunezji. Ich zmniejszenie o 50 proc. w latach 2008-2012 wywołało kryzys gospodarczy, który zapoczątkował wydarzenia Arabskiej Wiosny.
Ponadto otwarcie strategicznego sektora dla zagranicznego kapitału mogłoby przywoływać skojarzenia z epoką kolonialną, zakończoną w 1956 r.
Czy prezydent uzdrowi gospodarkę?
Nieefektywny sektor bankowy to tylko jeden z wielu problemów gospodarczych Tunezji. Od czasu pandemii COVID-19 kraj nie jest w stanie uporządkować finansów publicznych. Deficyt budżetowy od 2020 r. utrzymuje się na poziomie 7-10 proc. PKB. Saldo handlu zagranicznego pozostaje ujemne i wynosi ok. 2 mld dolarów. Tunezja eksportuje głównie surowce i produkty niskoprzetworzone, a importuje produkty końcowe. Stopa bezrobocia wynosi 16-17 proc., a wśród osób poniżej 24. roku życia aż 40 proc. Inflacja od 2020 r. wynosi średnio 8 proc. rocznie. Dług publiczny Tunezji stanowi 80 proc. PKB, ale koszt jego obsługi pochłania 30 proc. rocznych wydatków budżetu, co wynika z niskiej oceny kraju przez międzynarodowe agencje ratingowe.
Dodatkowo niski poziom uprzemysłowienia sprawia, że gospodarka jest wrażliwa na wstrząsy zewnętrzne. Przykładami są wzrost cen zboża po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej i
spadek dochodów z turystyki w wyniku pandemii COVID-19.
Rządzący krajem od 2019 r. prezydent Kais Sayed realizuje politykę gospodarczą nakierowaną na pobudzenie produkcji krajowej. Od czterech lat zapowiada, że wzorem sąsiedniej Algierii wprowadzi szereg zakazów importowych. Deklaruje też potrzebę renacjonalizacji strategicznych sektorów przemysłu i wspieranie firm produkujących towary konsumowane na rynku wewnętrznym.
Działania prezydenta dotychczas kończyły się jednak tylko na zapowiedziach. Nie jest on w stanie wprowadzić ograniczeń importowych, np. na towary z UE, ponieważ możliwe działania odwetowe doprowadziłyby tunezyjską gospodarkę do ruiny. 60 proc. eksportu Tunezji trafia bowiem do UE, a w przeciwieństwie do Algierii eksportującej ropę i gaz, towary tunezyjskie (tekstylia, oliwa z oliwek, daktyle) można łatwo zastąpić importem z innych państw.
Niewątpliwie jednak zaletą rządów Sayeda jest stabilizacja polityczna kraju i zapewnienie bezpieczeństwa wewnętrznego. Jest ona szczególnie ważna dla turystów, którzy w czasie demokratycznego eksperymentu w latach 2011-2019 bali się przyjeżdżać do Tunezji z powodu zamachów dokonywanych przez islamskich terrorystów.
Tunezja potrzebuje inwestycji m.in. w przemysł i stabilizację makroekonomiczną kraju. Do ich realizacji potrzebne są środki, którymi obecnie nie dysponuje.
Pierwotnie planowano pożyczkę z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, jednak w kwietniu 2023 r. Sayed odrzucił propozycję MFW, ponieważ zakładała ona likwidację subwencji żywnościowych. Alternatywnym rozwiązaniem okazało się pożyczenie przez skarb państwa 2,25 mld dolarów od Banku Centralnego Tunezji na okres 10 lat. Jednak przenoszenie pieniędzy „z jednej kieszeni do drugiej” może doprowadzić do poważnego kryzysu gospodarczego, jeśli środki nie zostaną przeznaczone na inwestycje zapewniające pewny zwrot.
Polskie firmy na rynku tunezyjskim
Polskie firmy działające w Tunezji muszą brać pod uwagę słabnącą siłę nabywczą kraju i dostosowywać ceny produktów do lokalnych warunków, nawet kosztem obniżenia jakości.
Jednocześnie postępująca cyfryzacja Tunezji daje nadzieję, że w przyszłości eksport do tego kraju będzie bezpieczniejszy i bardziej transparentny niż w przypadku innych państw regionu.
Obecnie na rynku tunezyjskim najlepiej sprzedają się polskie kosmetyki, m.in. produkty firmy Dr Irena Eris.

Główne wnioski
- Czeki z odroczoną płatnością są w Tunezji popularnym środkiem płatniczym, wykorzystywanym do zakupu sprzętu AGD i RTV, wycieczek turystycznych oraz telefonów komórkowych. Utrudnienie tego rodzaju transakcji grozi osłabieniem konsumpcji na rynku krajowym.
- Tunezyjski sektor bankowy jest niewydolny i nietransparentny. Brakuje na nim konkurencji, która podnosiłaby jakość usług, jednak wpuszczenie banków zagranicznych mogłoby grozić utratą rezerw dewizowych.
- Strukturalne problemy gospodarki tunezyjskiej to: wysokie bezrobocie, niski poziom industrializacji, uzależnienie od turystyki i importu, wysoki koszt obsługi długu publicznego, inflacja oraz obniżający się poziom życia obywateli. Wszystkie te czynniki razem prowadzą do stagflacji, czyli wysokiej inflacji połączonej z niskim wzrostem gospodarczym. Wyjście z tej sytuacji wymaga kompleksowych reform wypracowanych we współpracy z międzynarodowymi instytucjami finansowymi. Prezydent Tunezji nie zgadza się jednak na tego rodzaju współpracę.