Kryzys wokół instytucji antykorupcyjnych zmusza Zełenskiego do odwrotu. Nowy rząd Swyrydenko na tle społecznych protestów
Ukraiński parlament zatwierdził 17 lipca nowy rząd z Julią Swyrydenko na czele, a kraj przeżywa kryzys związany z próbą ograniczenia niezależności instytucji antykorupcyjnych. Po masowych protestach społecznych i krytyce ze strony Unii Europejskiej prezydent Wołodymyr Zełenski wycofał się z kontrowersyjnych zmian. Zapowiedział nową ustawę, która przywróci autonomię organom walczącym z korupcją.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak przebiegła rekonstrukcja ukraińskiego rządu z Julią Swyrydenko na czele i jakie zadania wyznaczył mu prezydent Zełenski.
- Dlaczego próba ograniczenia niezależności instytucji antykorupcyjnych wywołała masowe protesty społeczne mimo stanu wojennego.
- Czy rekonstrukcja rządu miała charakter wewnętrzny, czy była odpowiedzią na presję zewnętrzną.
17 lipca Rada Najwyższa przegłosowała powołanie Julii Swyrydenko na stanowisko premiera, przy 262 głosach za i 22 przeciw – jak podaje Kyiv Independent. Nowa szefowa rządu, która wcześniej pełniła funkcję pierwszej wicepremier i minister gospodarki, otrzymała mandat do kierowania gabinetem w składzie niewiele różniącym się od poprzedniego.
Nowy gabinet Swyrydenko bez znaczących zmian politycznych
W nowym rządzie doszło głównie do przetasowań personalnych. Poprzedni premier Denys Szmyhal został ministrem obrony, natomiast szef MSZ Andrij Sybiha zachował swoje stanowisko. Podczas sesji plenarnej 253 posłów głosowało za powołaniem członków Gabinetu Ministrów.
Prezydent Zełenski postawił przed nowym rządem zadanie zwiększenia produkcji uzbrojenia. W ciągu pół roku broń krajowa ma stanowić 50 proc. uzbrojenia używanego przez ukraińskie siły zbrojne w wojnie z Rosją. Obecnie wskaźnik ten wynosi 40 proc., jak informuje Kyiv Post.
Według cytowanego w prasie politologa Wołodymyra Fesenki z kijowskiego Centrum Badań Politycznych Penta, w Ukrainie doszło „nie tyle do zmiany rządu, co do jego rekonfiguracji pod względem personalnym i funkcjonalnym”. Wszystkie kluczowe decyzje nadal będą podejmowane w Kancelarii Prezydenta.
Parlament atakuje niezależność instytucji antykorupcyjnych
22 lipca ukraiński parlament przyjął kontrowersyjną ustawę, która faktycznie likwiduje niezależność Narodowego Biura Antykorupcyjnego (NABU) i Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej (SAP) – jak analizuje Ośrodek Studiów Wschodnich. Za projektem zagłosowało 263 deputowanych przy 13 głosach przeciwnych.
Ustawa przewidywała podporządkowanie NABU i SAP Prokuratorowi Generalnemu Ukrainy Rusłanowi Krawczence, który uchodzi za osobę zależną od Biura Prezydenta. Prokurator generalny miał otrzymać szerokie uprawnienia do ingerowania w śledztwa, wydawania wiążących poleceń śledczym oraz przekazywania spraw innym organom.
Tego samego dnia prezydent Zełenski podpisał ustawę, uzasadniając to koniecznością walki z rosyjską agenturą. Dzień wcześniej, 21 lipca, podległa władzom Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przeprowadziła rewizje w instytucjach antykorupcyjnych pod pretekstem zwalczania rosyjskich wpływów.
Dyrektor NABU Semen Krywonos oświadczył, że parlament „faktycznie zniszczył infrastrukturę antykorupcyjną” i bezskutecznie apelował do prezydenta o zawetowanie ustawy.
Społeczne protesty i międzynarodowa krytyka
Pomimo obowiązującego stanu wojennego, w największych miastach Ukrainy wybuchły protesty przeciwko ograniczeniu autonomii instytucji antykorupcyjnych. W samym Kijowie na demonstrację przyszło ponad 1 tys. osób, jak podaje agencja Interfax-Ukraina.
Opozycja zaczęła zbierać podpisy, aby skierować ustawę do Sądu Konstytucyjnego. Protesty trwały we wtorek, środę i czwartek, co nie jest częste w warunkach wojny.
Kontrowersyjne zmiany spotkały się z ostrą krytyką ze strony zachodnich partnerów Ukrainy. Komisja Europejska wyraziła zaniepokojenie. Przeciwko osłabianiu instytucji antykorupcyjnych wystąpili przedstawiciele władz Niemiec, Francji i UE.
Ciekawym wątkiem jest kontakt szefowej KE Ursuli von der Leyen z Zełenskim, o którym pisał rzecznik Komisji. Prezydent Ukrainy zaprzeczył, że rozmawiał z nią w ostatnim czasie w sprawie kontrowersyjnego projektu ustawy.
„Nie rozmawiałem z Ursulą von der Leyen w ostatnich dniach. Wszystko, co zostało na ten temat napisane, łącznie z rzekomymi słowami, które miała mi przekazać, to nieprawda. Nie prowadziliśmy żadnej rozmowy” – powiedział Zełenski dziennikarzom z agencji Interfax-Ukraina i Europejskiej Prawdy.
Rzecznik Komisji Europejskiej Guillaume Mercier oświadczył, że „do momentu zagwarantowania niezależności organów antykorupcyjnych Ukraina powinna wstrzymać się z wdrażaniem kontrowersyjnych przepisów”.
Historia protestów na Ukrainie. Dlaczego politycy liczą się z protestami?
Ukraińscy politycy szczególnie ostrożnie podchodzą do protestów społecznych z powodu doświadczeń Majdanu z lat 2013-2014. Demonstracje przeciwko porzuceniu przez prezydenta Wiktora Janukowycza planów integracji z UE doprowadziły do jego ucieczki z kraju i rewolucji.
Majdan Niepodległości w Kijowie stał się symbolem ukraińskiej determinacji w walce o demokratyczne wartości. W trakcie kilkumiesięcznych protestów zginęło ponad 100 osób, a wydarzenia te zapoczątkowały głębokie przemiany polityczne w kraju. Od tego czasu panuje przekonanie, że lekceważenie nastrojów społecznych może mieć katastrofalne konsekwencje.
Ukraińskie społeczeństwo obywatelskie wykazało się wyjątkową aktywnością również po 2014 r. Protesty w sprawie różnych kwestii – od sprzeciwu wobec kapitulacji w Donbasie, przez demonstracje przeciwko korupcji, po manifestacje w obronie wolności mediów – regularnie zmuszały władze do zmiany polityki.
Szczególnie istotne były protesty przeciwko tzw. „formule Steinmeiera” w 2019 r., gdy tysiące Ukraińców, w tym weterani, demonstrowało przeciwko planom rozwiązania konfliktu w Donbasie na warunkach korzystnych dla Rosji. Te demonstracje faktycznie powstrzymały Zełenskiego przed realizacją najbardziej kontrowersyjnych punktów porozumień mińskich.
W warunkach wojny politycy są jeszcze bardziej wrażliwi na nastroje społeczne. W końcu jedność narodu i jego zaufanie są kluczowe dla przetrwania państwa. Protesty przeciwko ograniczeniu niezależności NABU i SAP pokazały, że nawet w czasie konfliktu zbrojnego Ukraińcy nie są gotowi zaakceptować cofania się reform demokratycznych.
Prezydent Zełenski, przyznając rację protestującym, powiedział wprost: „To bardzo ważne, co społeczeństwo ma do powiedzenia. Szanuję opinię społeczeństwa. Ludzie mają prawo mówić, co myślą.” Można założyć, że to dowodzi, jak głęboko w ukraińskiej polityce zakorzeniła się świadomość siły społecznych protestów.
Kryzys rządowy?
Miniwywiad
Ekspert o tle zmian w rządzie i kryzysie wokół NABU i SAP
Jak pan ocenia ostatnią rekonstrukcję rządu ukraińskiego w kontekście wewnętrznej stabilności politycznej kraju? Czy to było bardziej na użytek zewnętrznej polityki, czy wewnętrznej?
Dr Marcin Jędrysiak: Zmiany związane były przede wszystkim z polityką wewnętrzną. Nie wynikały z jakichś szczególnych niepowodzeń Denysa Szmyhala (mimo złej społecznej oceny gabinetu ministrów) – plotki o jego odwołaniu krążyły na Ukrainie właściwie co roku, i nic nie wskazywało na to, by tym razem miały się ziścić.
Najbardziej prawdopodobną przyczyną zmian był fakt, że wicepremier i minister jedności narodowej, a do tego bliski przyjaciel rodziny Zełenskich – Ołeksij Czernyszow – otrzymał od NABU zarzuty w aferze korupcyjnej. Do tego służby antykorupcyjne zainteresowały się inną wicepremier – Ołhą Stefaniszyną. Ich dymisja byłaby pewnego rodzaju przyznaniem się, że problem istnieje, a rekonstrukcja – wygodną wymówką, by pozbyć się ich jako kłopotów wizerunkowych dla władz, a jednocześnie ukryć je pod pozorem rekonstrukcji rządu.
Drugim powodem było rzekome zapotrzebowanie na nowe twarze w polityce – na początku roku wszyscy sądzili, że Trump doprowadzi do zawieszenia broni, co otworzyłoby drogę do wyborów na Ukrainie. W praktyce rozpoczęła się kampania wyborcza bez wyborów. Wobec fiaska tych oczekiwań, władze uznały, że trzeba chociaż zmienić twarze w rządzie. Co ciekawe, praktycznie to samo uzasadnienie dotyczyło ostatnich zmian w rządzie – we wrześniu zeszłego roku.
Kwestie międzynarodowe mają znaczenie drugorzędne, choć niektórzy dopatrują się w mianowaniu Swyrydenko założenia, że lepiej dogada się z otoczeniem Trumpa (negocjowała umowę surowcową z USA).
W jaki sposób obecny kryzys wokół ukraińskich instytucji antykorupcyjnych może wpłynąć na zaufanie społeczne do państwa? Czy widzi pan ryzyko, że ten kryzys może zostać wykorzystany przez przeciwników politycznych obecnej władzy?
Kryzys z pewnością wpłynie na zaufanie do państwa (które i tak było niskie) – ale przede wszystkim do samego Zełenskiego. Jako jeden z nielicznych polityków cieszył się wysokim poziomem zaufania społecznego (nigdy nie spadł poniżej 50 proc., a w ostatnich miesiącach przekraczał 60 proc.). Poziom zaufania na pewno spadnie, choć trudno ocenić, w jakim stopniu. Z tego powodu Zełenski już zaczął się wycofywać i zaproponował projekt ustawy docelowo gwarantującej niezależność NABU i SAP.
Kryzys już jest wykorzystywany przez opozycję – Hołos, Europejską Solidarność i Witalija Kliczkę. Kliczko uczestniczy w protestach, podobnie jak ES, która od dawna zarzuca Zełenskiemu zapędy autorytarne. Nie dotyczy to jednak całej opozycji nominalnej – Julia Tymoszenko, odwołując się do innego elektoratu, wsparła prezydenta i jego projekt, nazywając go aktem dekolonializacji Ukrainy.
Z pewnością temat będzie wykorzystywany przez Rosję, zwłaszcza na Zachodzie. Jedna z rosyjskich narracji głosi, że Ukraina to kraj skorumpowany, a Zełenski jest dyktatorem. W tym momencie taka narracja trafia na podatny grunt, bo nawet na Ukrainie mówi się o „korupcyjnym autorytaryzmie”. Temat został już podchwycony przez sceptycznych wobec Ukrainy polityków, np. we Włoszech.
Zełenski cofa się pod presją
W środę 23 lipca prezydent Zełenski ogłosił, że przedłoży nowy projekt ustawy, który przywróci niezależność instytucjom antykorupcyjnym. Decyzja ta była bezpośrednią odpowiedzią na protesty społeczne i międzynarodową krytykę.
W czwartek 24 lipca NABU i SAP wydały wspólny komunikat, w którym pozytywnie oceniły prezydencki projekt ustawy nr 13533. „Projekt przywraca wszystkie uprawnienia proceduralne i gwarancje niezależności NABU i SAP” – czytamy w oświadczeniu opublikowanym przez NABU.
Przewodniczący parlamentu Rusłan Stefanczuk poinformował na Facebooku, że Rada Najwyższa rozpatrzy nowy projekt na posiedzeniu zaplanowanym na 31 lipca.
Status na 25 lipca 2025 r.
Sytuacja pozostaje w zawieszeniu. Kontrowersyjna ustawa z 22 lipca formalnie obowiązuje. Jednak jej wdrażanie zostało wstrzymane w oczekiwaniu na głosowanie nad nowym projektem przywracającym niezależność NABU i SAP.
Komisja Europejska nadal monitoruje sytuację i oferuje wsparcie w procesie reform. Z wicepremierem Tarasem Kaczką rozmawiała telefonicznie komisarz ds. rozszerzenia UE Marta Kos. Podkreśliła znaczenie praworządności dla procesu akcesyjnego. Wicepremier Kaczka już 24 lipca zapewniał, że Ukraina nie schodzi z kursu na praworządność i państwo prawa.
Cały kryzys wokół instytucji antykorupcyjnych nakłada się na afery korupcyjne dotyczące dwójki byłych wicepremierów. Chodzi o Ołeksija Czernyszowa (byłego ministra ds. jedności narodowej) i Olhy Stefaniszyny (byłej wicepremier ds. integracji europejskiej i sprawiedliwości). Działania rządzących są postrzegane jako próba uniknięcia dalszych śledztw wobec wysoko postawionych polityków.
Główne wnioski
- Ukraińskie społeczeństwo obywatelskie pokazało swoją siłę nawet w warunkach wojny. Protesty przeciwko ograniczeniu niezależności NABU i SAP dowiodły, że Ukraińcy nie są gotowi zaakceptować cofania reform demokratycznych. Pamięć o Majdanie sprawia, że politycy poważnie traktują głos ulicy.
- Międzynarodowa presja odgrywa kluczową rolę w ukraińskiej polityce wewnętrznej. Krytyka Komisji Europejskiej, bezpośredni kontakt Ursuli von der Leyen z Zełenskim i ostrzeżenia ze strony partnerów zachodnich były równie ważne jak protesty w zmuszeniu władz do odwrotu.
- Kryzys wokół instytucji antykorupcyjnych ujawnił napięcie między potrzebami wojny a standardami demokratycznymi. Władze próbowały wykorzystać argument walki z rosyjską agenturą do osłabienia organów nadzorujących korupcję, co pokazuje, jak trudno jest zachować równowagę między bezpieczeństwem państwa a praworządnością.


