Który sylwester wygrał? Ten z Dudą, szachowy. 250 tys. Polaków kibicowało naszemu arcymistrzowi na MŚ
Jan-Krzysztof Duda 31 grudnia zdobył brązowy medal mistrzostw świata w szachach błyskawicznych. Grał w Nowym Jorku, w innej strefie czasowej, mecze przypadały na godziny, w których w Polsce otwierano już drugą lub trzecią butelkę. Mistrzostw nie pokazywała żadna polska telewizja, a jednak imprezę śledziło w internecie na żywo ok. 250 tys. rodaków. Może młodzi Polacy nie są zainteresowani tylko freak-fightami?
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak – i dzięki komu – szachy błyskawiczne stały się tak popularne.
- Dlaczego były prezes Polskiego Związku Szachowego Adam Dzwonkowski uważa, że to właśnie szachy błyskawiczne pokazują prawdziwą siłę gry zawodnika.
- Jak umiejętność gry w szachy pomaga Adamowi Dzwonkowskiemu w pracy w firmie Microsoft?
Skontrastowanie owych 250 tys. z tematem freak-fightów bardzo spodobało się Adamowi Dzwonkowskiemu, który rano 1 stycznia podał te zdumiewające dane. Na platformie LinkedIn napisał – „tylko na platformie chess.com/Polska sylwestrowe (od godz. 20. naszego czasu) zawody finałowe obejrzało rekordowe 185 tys. osób! I kolejne kilkadziesiąt tys. na innych polskojęzycznych transmisjach! A dzień wcześniej turniej eliminacyjny też oglądało ponad 150 tys. osób”.
Dzwonkowski to były prezes Polskiego Związku Szachowego, z wykształcenia ekonomista, statystyk, fascynat szachów, który pracuje w Microsofcie, ale też od kilkunastu lat pomaga 26-letniemu Janowi-Krzysztofowi Dudzie w karierze.
– Porównuję to do curlingu. Janek jest kamieniem, który leci, a ja jestem w grupie osób, która tak „szczotkuje”, by Janek trafił dokładnie w swój cel – mówi Adam Dzwonkowski.
W czasie naszej rozmowy ocenia, że liczbę 250 tys. tzw. obserwatorów (to oczywiście łączna liczba) możemy przyjąć jako „bezpieczną”. 185 tys. na polskiej platformie Chess.com, do tego ok. 50 tys. na stronie PZSzach i do 20 tys. na platformie arcymistrza Mateusza Bartla, czterokrotnego mistrza Polski i komentatora. On oferował relację dla najbardziej zaawansowanych w wiedzy szachowej kibiców.
Szachy kontra freak-fighty?
Liczba 250 tys. robi szczególne wrażenie w kontekście, w którym najważniejsze osoby w państwie – premier rządu i lider opozycji – podejmują temat tzw. freak-fightów, czyli bardzo popularnych, brutalnych walk osób niekoniecznie związanych ze sportem, gdzie wszystko okraszone jest dużą dozą wulgarności. Donald Tusk mówił m.in. – „będę rozmawiał w koalicji o tym, czy najbardziej brutalne formy nie powinny być traktowane jak np. ostra erotyka lub reklamy alkoholu”.
Tymczasem może niespodziewanie i równolegle mamy do czynienia z początkiem zjawiska, które można streścić słowami – „bycie bystrym staje się sexy”.
To celowo użyty cytat. W ten sposób dziennikowi The New York Times odpowiedział wiele lat temu szef jednej z norweskich szkółek szachowych, gdy w tym kraju rozpoczynał się ogromny boom na tę dyscyplinę sportu. Rozpoczął go Magnus Carlsen, być może najwybitniejszy szachista w historii, a też trochę celebryta, bardzo ciekawa osobowość, czasami nawet ekstrawagancki gwiazdor. Mistrz świata w szachach klasycznych w latach 2013-2023, który sam zrzekł się tytułu. Nudzą go już szachy klasyczne, siedmiogodzinne partie, które tak często kończą się remisami. To z nim Jan-Krzysztof Duda przegrał w półfinale nowojorskich mistrzostw na niecałe dwie godziny przed „polską” północą (mecz zaczął się ok. 60 min wcześniej, następowały oczywiście przerwy).
Może na trwających już wtedy sylwestrowych „domówkach” młodzi ludzie głośno komentowali to, co widzieli na szachownicach w swoich smartfonach, i może nikt nie mówił, żeby wszystkich tych kujonów wyrzucić za drzwi?
Rewolucjonista Magnus Carlsen
– Magnus Carlsen rozpoczął nie tylko ten norweski boom na szachy. To jego działania sprawiły, że szachy błyskawiczne zaczynają już od kilku lat wypierać szachy klasyczne. Jak pamiętamy, w czasie pandemii sport zamarł. Magnus Carlsen zorganizował wtedy turniej szachów błyskawicznych i zobaczył, jak bardzo spodobało się to publiczności. Szachy błyskawiczne („blitz”) są łatwiejsze do śledzenia dla zwykłych szachistów amatorów. Nie trzeba być specjalistą, by ekscytować się „blitzem”. Szachista nie może myśleć długo nad ruchem, nie może tworzyć niesamowitych kombinacji w głowie, nie do odczytania dla zwykłych obserwatorów. W „blitzu” jedna partia trwa od pięciu do 10 min, trzeba reagować szybko. Każdy zawodnik po wykonanym posunięciu dostaje dwie sekundy, więc w końcówkach partii wykonywane są nawet dwa ruchy na sekundę. Tam naprawdę widać refleks jak u kierowców Formuły 1, ale jednocześnie normalny widz może „widzieć” tok rozumowania szachisty, a komentatorzy są bardzo ekspresyjni. Wiadomo, że mecz o MŚ w szachach klasycznych to nadal największa nobilitacja, ale zawodnicy, kibice i sponsorzy idą już wyraźnie w stronę szachów o szybszym tempie – tłumaczy Adam Dzwonkowski.
Zawodnicy, kibice i sponsorzy idą już wyraźnie w stronę szachów o szybszym tempie”.
Jan-Krzysztof Duda, (wice)mistrz „blitza”
Carlsen w takim „freestyle’u” jest wybitny, Jan-Krzysztof Duda – wspaniały. Zdarzało się Polakowi pokonywać Norwega, w Nowym Jorku zdobył już swój trzeci medal mistrzostw świata w szachach błyskawicznych, dwa poprzednie były srebrne. W dodatku Duda przyciąga uwagę swoim atrakcyjnym dla kibiców stylem gry.
– I to też wyjaśnia, skąd się wzięły aż tak zdumiewające liczby śledzących jego grę w sylwestra. Bo wiemy, jak mocny jest Janek w szachach błyskawicznych. I gdy po eliminacjach rozgrywanych 30 grudnia okazało się, że nazajutrz w ćwierćfinale Duda zagra z Fabiano Caruaną, obecnie numerem dwa na świecie, byłym wicemistrzem mistrzem świata w szachach klasycznych, to wśród polskich kibiców szachów zaczęło się już lekkie szaleństwo. Gdy Janek pokonał wielkiego Caruanę i jego kolejnym rywalem miał być Magnus Carlsen, to myślę, że nawet o północy widownia byłaby bardzo duża… – mówi Adam Dzwonkowski.
Szczęściem (lub nieszczęściem) Jana-Krzysztofa Dudy jest to, że trafił na fantastyczną erę szachów, w której oprócz Carlsena w świecie szachów są tak potężne postaci jak Caruana, Jan Niepomniaszczi (zremisował z Carlsenem w finale w Nowym Jorku), Ding Liren czy Dommaraju Gukesh (aktualny mistrz świata w szachach klasycznych). To bardzo utrudnia zdobycie mistrzostwa świata, ale też przydaje splendoru – że jest się częścią takiej ekipy.
To ryzykowne porównanie, ale podobnie rosła wielka popularność Andrzeja Gołoty czy Roberta Kubicy. Też walczyli w tzw. „złotych czasach” w danej dyscyplinie. Gołota, choć nie wygrywał mistrzostwa, znajdował się blisko takich gwiazd jak Lennox Lewis, Evander Holyfield czy Mike Tyson. Kubica też nie był mistrzem, acz ścigał się jak równy z równym z Lewisem Hamiltonem, Kimim Räikkönenem czy Fernando Alonso.
Dzwonkowski – dzięki szachom „widzę” więcej
– Janek odnosi historyczne sukcesy w sporcie, który ma ponad 1500 lat (w Polsce szachy pojawiły się w czasie panowania Bolesława Krzywoustego). Myślę, że mimo bardzo mocnej konkurencji, najlepsze jeszcze przed nim. I może za rok czy dwa takie „liczby sylwestrowe” będą znacznie większe. A popularyzacja szachów miałaby znakomite skutki społeczne. Pracując w firmie technologicznej, widzę wpływ technologii, w tym mediów społecznościowych czy gier na młodzież. No i mam trójkę dzieci, więc też swoje doświadczenia. Ale może dzięki szachom, dzięki Jankowi, bo to nasz jedynak w czołówce, sytuacja zacznie się poprawiać? Przed laty stworzyliśmy w Polskim Związku Szachowym program: „Edukacja przez szachy w szkole”. Specjalnie użyliśmy słowa „edukacja”, ponieważ celem programu nie jest wychowywanie mistrzów, lecz dawanie dzieciom aparatu, który przydaje się w życiu zawodowym i prywatnym. Projekt działa, korzysta z niego ok. 1,5 tys. szkół, szachy znajdują się w podstawie programie w klasach I-III. Ja też zresztą jestem najlepszym przykładem sensowności wprowadzania takich projektów. Jestem szachistą amatorem, nie grałem zawodowo. Ale wiem, co dały mi szachy, wielokrotnie stykam się w pracy z tym że łatwiej mi ocenić i podjąć decyzję, więcej „widzę”, lepiej analizuję, szybciej dochodzę do wniosków. No i mam dzięki szachom wyostrzone myślenie krytyczne, to jest w ogóle podstawowa rzecz w tej dyscyplinie sportu – kończy Adam Dzwonkowski.
Wiem, co dały mi szachy, wielokrotnie stykam się w pracy z tym że łatwiej mi ocenić i podjąć decyzję, więcej „widzę”, lepiej analizuję, szybciej dochodzę do wniosków”.
Główne wnioski
- Jan-Krzysztof Duda jest jednym z najlepszych na świecie arcymistrzów szachów błyskawicznych.
- Szachy błyskawiczne wypierają szachy klasyczne, ponieważ są szybsze i bardziej atrakcyjne dla kibiców. I – dla sponsorów.
- Według Adama Dzwonkowskiego nauka szachów nawet w klasach I-III może przynieść uczniom wiele korzyści w ich zawodowej pracy.