Legia na zakręcie. Dlaczego największy klub w Polsce wciąż nie potrafi wykorzystać swojego potencjału?
Największy potencjał biznesowy w Polsce. Stabilne przychody, silna marka i ogromna baza kibicowska. Nowoczesny ośrodek treningowy i zaplecze aglomeracji warszawskiej. Prywatny właściciel, który jest milionerem i sprawnie obraca się wśród najważniejszych osób światowej piłki nożnej. To teoretycznie powinno zapewniać Legii trwałą dominację sportową na krajowym podwórku oraz regularną obecność w Lidze Mistrzów. Tymczasem drużyna rozczarowuje wynikami, a kolejne sezony przynoszą więcej pytań niż odpowiedzi. Zmieniają się dyrektorzy sportowi, trenerzy i piłkarze, ale problem z walką nie tylko o Ligę Mistrzów, lecz nawet o mistrzostwo Polski pozostaje.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego mimo największych w Polsce przychodów, infrastruktury i marki Legia nie potrafi przełożyć przewagi finansowej na wyniki sportowe.
- Jakie obszary działalności (transfery, akademia, koszty operacyjne, strategia) najbardziej blokują jej rozwój i powodują marnowanie potencjału.
- Co musiałoby się zmienić w zarządzaniu klubem, by Legia mogła zbliżyć się do poziomu Slavii Praga, Kopenhagi lub Dinama Zagrzeb i regularnie grać w europejskich pucharach.
Legia od lat znajduje się na czele zestawień przychodów Ekstraklasy i gra na nowoczesnym, 30-tysięcznym stadionie. Posiada największą bazę kibiców i najbardziej rozpoznawalną markę w kraju. Jest jednym z symboli Warszawy – stolicy dużego europejskiego państwa. Jej historia, pełna sukcesów i występów w Europie, sprawia, że dla wielu osób w Polsce i za granicą to właśnie Legia jest pierwszym klubem kojarzonym z polską piłką.
W teorii wszystkie te elementy powinny czynić z Legii klub zdolny do corocznej walki o najwyższe cele. Przewaga zasobów nad resztą ligi powinna przekładać się na dominację na boisku. W niedawnej dekadzie zdobyła przecież siedem mistrzostw Polski. Nic więc dziwnego, że oczekiwania wobec Legii są większe niż wobec jakiegokolwiek innego klubu w kraju. Kibice chcieliby wreszcie zobaczyć projekt, który wejdzie sportowo na poziom Slavii Praga, FC Kopenhagi czy Dinama Zagrzeb – czyli stabilnego uczestnika Ligi Mistrzów.
Wszystko wskazuje na to, że Legia dysponuje największym potencjałem, by stać się taką marką. Tym większe jest więc rozczarowanie, gdy wyniki sportowe pozostają przeciętne, a organizacyjny chaos hamuje rozwój klubu. Legia ma zasoby, by dominować ligę i budować silną pozycję międzynarodową. Jednak nieefektywne decyzje, nietrafione inwestycje i słaby model zarządzania sprawiają, że potencjał finansowy nie przekłada się na wyniki sportowe.
Przychody ogółem
W ostatnich czterech sezonach, czyli po okresie pandemicznych zawirowań, Legia ani razu nie osiągnęła przychodów niższych niż 140 mln zł. Średnia rocznych wpływów przekracza 200 mln zł. W polskich warunkach to świetne wyniki, które pokazują, że Legia grająca w europejskich pucharach oraz promująca zawodników jest w stanie generować środki, o jakich inne kluby w Ekstraklasie mogą tylko pomarzyć. Legia została zdetronizowana jedynie w sezonie 2022/23, kiedy świetny sezon w Europie rozegrał Lech Poznań jako jedyny przedstawiciel Ekstraklasy. To jedyny klub w Polsce, który przy sprzyjających okolicznościach może wyprzedzić finansowo Legię. Inne kluby z ambicjami nie mają tak dużego potencjału związanego z bazą kibiców oraz przychodami komercyjnymi. W analizowanym okresie przewaga przychodowa warszawiaków nad Lechem to prawie 280 mln zł, czyli średnio około 70 mln zł rocznie.
Przychody z transmisji
Największa część składowa tej kategorii to gra w europejskich pucharach. Legia, licząc także aktualny sezon, gra po raz czwarty w ostatnich pięciu sezonach w Europie, jednak wprowadzenie Ligi Konferencji sprawiło, że od klubu należy oczekiwać przynajmniej gry w Lidze Europy, gdzie można rywalizować z większymi markami i walczyć o większe pieniądze. Tylko w sezonie 2022/23 nie udało się zakwalifikować do meczów na arenie międzynarodowej, bo wyniki ligowe były zbyt słabe. To właśnie regularna gra w Europie napędza klub pod względem przychodów z praw telewizyjnych i sprawia, że Legia nie ma konkurencji. Łącznie w analizowanych sezonach osiągnęła ponad 240 mln zł przychodów z praw telewizyjnych, podczas gdy drugi w zestawieniu Raków – około 180 mln zł.
Przychody komercyjne
Marka Legii przyciąga największe przedsiębiorstwa działające w Polsce, co pozwala klubowi budować stabilne i wieloletnie partnerstwa sponsorskie. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że to właśnie w Warszawie swoje główne siedziby ma wiele dużych firm, których skala działania umożliwia zawieranie wysokowartościowych umów sponsoringowych. W sezonie 2024/25 przychody Legii z tego źródła były wyższe niż przychody Lecha, Jagiellonii i Rakowa łącznie. Klub zatrudnia również bardzo wiele osób, co przekłada się na projekty marketingowe, działania contentowe, kampanie wizerunkowe oraz szeroką obecność marki Legia w przestrzeni miejskiej. Kiedy postawa sportowa drużyny jest krytykowana, to – poza pojedynczymi wpadkami – trudno zarzucić klubowi brak pomysłu na komunikację zewnętrzną.
Przychody z dnia meczowego
Legia nie ma największego stadionu w Polsce, ale jej przychody z dnia meczowego rosną wraz z przychodami komercyjnymi, mocno napędzane przez ofertę premium oraz loże VIP. Nowoczesny stadion przy Łazienkowskiej to prestiżowe miejsce, idealne do zapraszania partnerów biznesowych. Żaden klub w Polsce nie może rywalizować z Legią pod względem środków osiąganych z dni meczowych, dodatkowo wzmacnianych meczami w europejskich pucharach. Legia jako jedyny klub w Ekstraklasie osiągnęła ponad 50 mln zł przychodów z tego źródła i dokonała tego dwa razy z rzędu. Również w porównaniu z trzema pozostałymi klubami analizowanymi wcześniej przychody Legii pozostają najwyższe.
Frekwencja średnia i sumaryczna
Chociaż w Polsce są stadiony większe niż ten Legii, to realnie tylko Lech może rywalizować z warszawiakami pod względem średniej frekwencji. W analizowanym okresie w trzech z czterech sezonów Legia notowała drugi wynik – tuż za Lechem. Średnio prawie 25 tys. widzów przychodzi na każdy mecz Legii w ostatnich dwóch sezonach, co jest dobrym wynikiem, ale jak na skalę aglomeracji warszawskiej zamieszkiwanej przez ponad 2 mln osób nie robi już dużego wrażenia. Tym bardziej, że klub chwali się sold outami, a średnie zapełnienie stadionu pokazuje, że wolne miejsca jednak się pojawiają.
Patrząc na skalę klubu, stadion przy Łazienkowskiej jest prawdopodobnie za mały i docelowo powinien mieć około 40 tys. miejsc, co zwiększyłoby dostępność i przełożyło się na lepsze wyniki frekwencyjne. Dzisiaj można zakładać, że część kibiców rezygnuje z prób zakupu biletu, zakładając z góry, że ich zdobycie będzie trudne. Legia, która jest pionierem w wielu atrakcjach okołomeczowych dla kibiców, przy dobrej postawie sportowej regularnie zapełniałaby 40-tysięczny stadion, jeszcze bardziej odjeżdżając rywalom na krajowym podwórku.
Legia nie ma sobie równych pod względem sumarycznej liczby widzów na stadionie. W ostatnich dwóch sezonach udało się osiągnąć łączną frekwencję przekraczającą 600 tys. widzów, z czym może rywalizować jedynie wynik Lecha z sezonu 2022/23. Pomimo wielu negatywnych emocji, które z pewnością odczuwają kibice i którymi chętnie dzielą się w sieci, co sezon ogromna liczba osób nadal chce uczestniczyć w meczach domowych – poczuć atmosferę i zobaczyć w akcji jedną z najlepszych drużyn w kraju, złożoną ze znanych piłkarzy, w tym reprezentantów Polski.
Transfery – wpływy i wydatki
Legia, w dużej mierze dzięki grze w Europie, generuje bardzo duże środki ze sprzedaży zawodników. Uwzględniając także letnie okienko transferowe, wpływy wynoszą aż 45 mln euro, podczas gdy Raków i Lech wypracowali po około 30 mln euro. To pokazuje, że Legia grając na miarę możliwości mogłaby sprzedawać zawodników za jeszcze większe kwoty, dodatkowo zwiększając swoją dominację.
Wciąż problemem Legii jest jednak słabe zarządzanie utalentowanymi zawodnikami grającymi w jej drużynach młodzieżowych. W przeszłości było wiele przypadków piłkarzy, którzy do seniorskiej piłki przebili się dopiero w innych klubach – i to te kluby zarobiły duże pieniądze na ich sprzedaży za granicę. Ariel Mosór, Mateusz Praszelik, Sebastian Walukiewicz czy Łukasz Łakomy to tylko kilka przykładów zawodników, którzy mogą być dziś poważnym wyrzutem sumienia akademii Legii.
Na transferach zawodników Legia wykazuje dodatni bilans w wysokości ponad 25 mln euro. To niewiele mniej niż łączny wynik Lecha, Jagiellonii i Rakowa. Pomimo takiego zastrzyku finansowego trudno uznać sytuację finansową klubu za w pełni zdrową i stabilną.
Przychody z merchandisingu
Kibice Legii mają do dyspozycji najszerszy asortyment gadżetów w Polsce. Szczególnie koszulki meczowe — choć drogie — sprzedają się w bardzo dużych ilościach. Środki osiągane przez Legię stawiają ją znacznie wyżej niż konkurencyjne sportowo kluby. Gdyby wyniki sportowe były lepsze, jeszcze mocniej nakręciłoby to sprzedaż gadżetów, bo kibice chętniej manifestowaliby swoje przywiązanie do klubu.
Koszty operacyjne
Na dzień dzisiejszy koszty funkcjonowania Legii są horrendalne w stosunku do wyników sportowych, a przecież to właśnie wyniki są głównym celem istnienia klubu piłkarskiego. Ponad 200 mln zł rocznie to znacznie więcej niż w przypadku pozostałych klubów reprezentujących Ekstraklasę w Lidze Konferencji. Trudno oczekiwać, by Legia mogła znacząco obniżyć koszty — działa w końcu na wymagającym warszawskim rynku — jednak skala różnicy względem konkurencji jest naprawdę duża.
Duże środki pochłania ośrodek treningowy oraz akademia, wobec której można mieć poważne zastrzeżenia dotyczące procesu wprowadzania zawodników do pierwszej drużyny. Klub negocjuje obecnie z Rakowem pozyskanie trenera Papszuna, który nie słynie z entuzjastycznego podejścia do młodych piłkarzy i ich promowania. Trudno więc uznać, by takie działanie wpisywało się w strategię klubu ani odpowiadało jego potrzebom finansowym.
Wynagrodzenia
Największe zatrudnienie, największy budżet wynagrodzeń — ale skala rozjazdu między Legią a pozostałymi klubami jest ogromna. Łączne budżety płacowe Lecha i Jagiellonii są niewiele większe niż budżet samej Legii. Po części jest to uzasadnione i broni się w odniesieniu do przychodów oraz bardzo dobrych wyników w zakresie przychodów komercyjnych, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że reorganizacja klubu mogłaby znacząco zwiększyć jego efektywność. Zwłaszcza w kontekście powracających problemów finansowych.
Legia nie jest dziś w tak dobrej sytuacji finansowej, by prowadzić równolegle wiele projektów, w tym także tych deficytowych. Klub powinien wyraźniej przejść w stronę performance’u i skupić się na absolutnie najważniejszych aspektach działalności, bo obecnie dział sportu nie jest w stanie zarobić ani na siebie, ani na przerośnięty headcount.
Social media
Tak jak pod wieloma innymi względami, Legia dominuje na krajowym podwórku również pod względem liczby obserwujących w social mediach. Co prawda największa przewaga dotyczy Facebooka, który wśród młodszych kibiców nie jest już najpopularniejszą platformą, jednak klub prowadzi w zestawieniach dotyczących każdej dużej sieci społecznościowej. Legia od lat dominuje także w analizach medialności klubów przygotowywanych przez Instytut Monitorowania Mediów. Tylko sporadycznie Lech czy Jagiellonia były w stanie rywalizować z warszawiakami.
Potwierdza to również aktualne zamieszanie związane z trenerem Papszunem, który chce odejść z Rakowa i dołączyć do Legii. Temat od kilku dni nie schodzi z czołówek portali internetowych i dominuje rozmowy na kanałach YouTube.
Marnowany potencjał
Główny wniosek z analizy jest uderzający: Legia Warszawa od lat marnuje swój potencjał. Przewaga finansowa, która w teorii powinna zapewniać coroczne mistrzostwa Polski i regularną grę co najmniej w Lidze Europy, rozmywa się w chaosie organizacyjnym. Brak mistrzostwa Polski od kilku lat i nieudany start bieżącego sezonu są tego najbardziej namacalnym dowodem. Dysproporcja między budżetem wynagrodzeń — w którym łączny budżet Lecha i Jagiellonii jest tylko nieznacznie wyższy niż Legii — a wynikami wyraźnie pokazuje, jak nieefektywnie wydawane są środki. Wydaje się, że Legia funkcjonuje w modelu reagowania na kryzysy zamiast strategicznego planowania, co prowadzi do nietrafionych inwestycji transferowych i nieumiejętnego zarządzania talentami z własnej akademii. To o tyle niezrozumiałe, że Dariusz Mioduski sprawia wrażenie osoby, która ceni strategiczne planowanie i posiada środki, by doprowadzić do jego realizacji.
Aby odwrócić ten negatywny trend, Legia musi przejść na model zarządzania oparty na performance i konsekwencji. Konieczne jest wdrożenie jasnej strategii sportowej, usprawnienie procesu pozyskiwania zawodników oraz skupienie się na wyszukiwaniu niedoszacowanych talentów zamiast drogich piłkarzy mających jedynie manifestować ambicje klubu. Dopóki przewaga finansowa będzie traktowana jako amortyzator dla błędów, a nie katalizator sukcesu, sportowy wynik Legii pozostanie przeciętny.
Klub posiada wszystkie narzędzia — silną markę, gigantyczne przychody komercyjne, nowoczesną infrastrukturę i ogromną bazę kibicowską — aby trwale dominować w Ekstraklasie i być jednym z najważniejszych klubów tej części Europy. Kluczem jest profesjonalizacja działań sportowych, tak aby środki inwestowane w zespół przynosiły sukcesy i generowały zwrot finansowy, który można następnie rozszerzyć na inne departamenty klubu.
Główne wnioski
- Legia od lat posiada największy potencjał sportowo-biznesowy w Polsce, ale nieefektywne zarządzanie i chaos organizacyjny sprawiają, że przewaga finansowa nie przekłada się na sukces sportowy.
- Wysokie koszty operacyjne, nieudane transfery i słabe zarządzanie talentami z akademii powodują, że klub działa bardziej reaktywnie niż strategicznie – co prowadzi do stagnacji sportowej mimo rekordowych przychodów.
- Aby odwrócić trend, Legia potrzebuje spójnej strategii sportowej opartej na performance, lepszej polityki transferowej i efektywnego wykorzystania zasobów, bo tylko w ten sposób może wykorzystać potencjał do dominacji w lidze i regularnych występów w Europie.