Legia Warszawa ma najwyższy budżet w Ekstraklasie. Ale ma też długi
231 mln złotych - tyle wynoszą szacunkowe przychody Legii Warszawa w tym sezonie. To najlepszy wynik w polskiej lidze i kwota o 10 proc. wyższa niż w poprzednim sezonie. Jednak Legia wciąż ma do spłaty spore zobowiązania. O kondycji finansowej warszawskiego klubu opowiada w podcaście "Sport to pieniądz" wiceprezes Legii Jarosław Jurczak.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak wygląda struktura przychodów Legii Warszawa.
- Ile kosztuje Legię organizacja dnia meczowego.
- Jak wysokie przychody osiągnęła Legia w ubiegłym sezonie gry w Lidze Konferencji.
Wideocast
Powiększ video
Wideocast
Powiększ audio
Opublikowany ostatnio raport "Finansowa Ekstraklasa" potwierdził, to Legia Warszawa osiąga najwyższe przychody w polskiej lidze. Jako jedyna przekracza granicę 200 mln zł.
– To przychody operacyjne, czyli bez transferów. A w tym okienku transferowym trochę żeśmy sprzedali i trochę żeśmy kupili, więc zobaczymy, gdzie nas ten sezon ostatecznie doprowadzi względem budżetu – mówi nadzorujący finanse Legii Jarosław Jurczak.
Na przychody Legii składają się przede wszystkim wpływy sprzedaży praw medialnych i marketingowych, pieniądze od sponsorów i wpływy z dnia meczowego. W sezonie 2024/2025 przychody właśnie z dni meczowych wyniosły ponad 58 mln zł.
– Nasze koszty związane z organizacją meczów domowych to ok. 20 milionów
zł. Mówimy o 25 meczach domowych w sezonie, a więc średnio per mecz to jest
ok. 827 tysięcy zł. Najwięcej kosztuje ochrona i catering – mówi Jarosław Jurczak.
Jest dobrze, ale...
Przychody Legii plasują ją na czele ligowej stawki, ale Legia ma też spore zobowiązania. Według informacji z klubowego sprawozdania finansowego, łączne zobowiązania samego klubu i Legia Training Center z tytułu kredytów, pożyczek i innych instrumentów finansowych wynosiły w połowie 2024 roku 187 mln zł.
– To nie jest szczególnie w moim odczuciu ryzykowny poziom. Legia ma w tej chwili poprawiającą się sytuację, jeżeli chodzi o zadłużenie. Składają się na nie zadłużenie względem właściciela, względem Funduszu Luksemburskiego, z którym współpracujemy od sezonu 2017/2018, i pozostałe zadłużenie. W ostatnim roku nasze zadłużenie zmniejszyło o blisko półtora miliona euro. Do tego dochodzi oczywiście projekt długoterminowym, jakim było wybudowanie Legia Training Center, ale to zadłużenie jest zadłużeniem długoterminowym i zaciągniętym jeszcze przed COVID-em, więc na bardzo atrakcyjnych warunkach – tłumaczy Jarosław Jurczak.
Sytuację finansową klubu poprawia gra w europejskich pucharach.
– Gdybyśmy policzyli te przychody, które łatwo zdefiniować, czyli przychody z praw medialnych, czyli z UEFA i przychody z dnia meczowego, to w zeszłym sezonie to były 72 miliony złotych. 70 proc. to kwoty wypłacone przez UEFA, a reszta to był dzień meczowy – mówi Jarosław Jurczak.
Sprawa Muciego
Niedawno głośnym echem odbiła się w mediach wypowiedź prezesa Besiktasu, dotycząca zakupu przez turecki klub Ernesta Muciego. Albański piłkarz odszedł z Legii za 10 mln euro. Prezes Besiktasu sugerował, że jego klub zamiast przelać pieniądze na konto Legii, musiał zapłacić podmiotowi trzeciemu.
– Tu nie ma znowu żadnych powodów do domysłów. Jest ustaloną praktyką rynkową, że kwoty za transfery są częstokroć rozbite na wiele płatności. I tak też było w przypadku transferu Ernesta Muciego. Płatności były rozbite nawet na cztery lata. Rzeczywistością rynkową jest to, że te raty, czy te wierzytelności za zawodników są później sprzedawane w miarę jak kluby potrzebują
tych pieniędzy – wyjaśnia Jarosław Jurczak.
To oznacza, że równowartość niezapłaconych jeszcze za Muciego pieniędzy Legia otrzymała od innego podmiotu, który później rozlicza się z Besiktasem.
W ostatnim okienku transferowym Legia była jednym z dziewięciu klubów Ekstraklasy, które pobiły swoje rekordy transferowe. Według Jarosława Jurczaka to powód do zadowolenia dla całej ligi.
– Wydaje mi się, że to co jest istotne dla rozwoju Ekstraklasy to to, żebyśmy mieli dobrą reprezentację w Europie. A żeby mieć dobrą reprezentację w Europie, to potrzebujemy mieć na
dzisiaj czterech, a od przyszłego sezonu pięciu dobrych reprezentantów, którzy będą regularnie punktować w Europie i zdobywać te punkty, daj Boże trofea, i piąć się w rankingu UEFA – mówi Jarosław Jurczak.