Love the game, czyli jak (mimo wszystko) kochać młode, polskie malarstwo
W Galerii Bielskiej BWA zakończyła się właśnie wystawa „Don’t hate the player, hate the game” duetu kuratorskiego Janek Owczarek i Piotr Policht, która w założeniu autorów jest głosem w dyskusji nad kondycją tzw. młodego malarstwa i jego relacji z rynkiem sztuki.


Z tego artykułu dowiesz się…
- Jaka jest kondycja młodego, polskiego malarstwa.
- Czego dotyczyła 12. Wystawa Kuratorska Bielskiej Jesieni.
- Jaką rolę w rynku sztuki odgrywają instytucje publiczne.
W Galerii Bielskiej BWA w Bielsku-Białej od wielu lat odbywa się Biennale Malarstwa Bielska Jesień, które jest najważniejszym konkursem malarskim w Polsce. W konkursie wyłaniana jest osoba, której twórczość uznawana jest za najciekawsze odzwierciedlenie aktualnie panujących tendencji artystycznych w tym medium. Wystawa konkursowa każdorazowo cieszy się dużą popularnością i przyciąga wiele zainteresowanych sztuką osób – zarówno miłośników, jak i profesjonalistów: kuratorów, galerzystów oraz kolekcjonerów. Jest swoistym wyznacznikiem trendów malarskich dla osób kupujących sztukę w celach inwestycyjnych.
Bielska Jesień
W czasie Biennale 2023 jury zdecydowało się przyznać trzy równorzędne nagrody, wzbudzając tym niezadowolenie niektórych osób liczących na jednoznaczne wskazanie najlepszego artysty. Tendencja przyznawania kilku nagród ex aequo lub rozdzielania głównej nagrody między finalistów staje się coraz bardziej powszechna na świecie, wpisując się w dążenie do inkluzywności i zrównoważenia. Trzy nagrody trafiły w ręce Edyty Hul, Adama Kozickiego oraz Karoliny Jarzębak. Każde z nich reprezentuje odmienne podejście do malarstwa. Edyta Hul tworzy obrazy abstrakcyjne, Adam Kozicki skupia się na twórczości zaangażowanej społecznie, natomiast Karolina Jarzębak działa na pograniczu malarstwa i instalacji. Jury tym samym nie wskazało jednego dominującego kierunku w sztukach malarskich.

Wszyscy laureaci otrzymali nagrody finansowe w jednakowej wysokości, ale co równie ważne – możliwość zorganizowania indywidualnej wystawy w bielskim BWA. Wystawa Edyty Hul „Coś jest w wodzie” odbyła się w BWA między sierpniem a wrześniem 2024 r. pod kuratelą Pauliny Darłak. Wystawy Karoliny Jarzębak i Adama Kozickiego zaplanowane są odpowiednio na kwiecień i czerwiec 2025 r.
Warto podkreślić, że w konkursie Bielskiej Jesieni biorą udział głównie artyści i artystki dopiero rozpoczynający swoje kariery, często nieznani szerokiej publiczności. Zakwalifikowanie się do finału stanowi dla nich przepustkę do rozpoznawalności. Na wystawie przedkonkursowej nie zobaczymy prac twórców już dostrzeżonych na międzynarodowej scenie artystycznej. Dlatego Bielska Jesień wnosi świeżość, prezentując nowe nazwiska, które mają szansę powtórzyć sukces takich artystów jak Karol Palczak, Martyna Czech, Ewa Juszkiewicz czy Wilhelm Sasnal.
Sukces czy kryzys?
Kolejny bielski konkurs odbędzie się już jesienią tego roku. Jest to edycja szczególnie ważna po dwóch latach trwającej dyskusji nad kondycją młodego malarstwa, zwłaszcza w kontekście rynkowym. Okres, w którym zainteresowanie twórczością młodego pokolenia osiągnęło zaskakująco wysoki poziom. Przez ten czas osoby zainteresowane kupnem obrazów uznanych młodych artystów ustawiały się w kolejkach, by zdobyć ich prace. Środowisko artystyczne zastanawiało się jednak, czy jest to powód do radości, czy raczej refleksji nad kondycją młodego malarstwa oraz wpływem nagłych sukcesów na twórców.
Mocnym głosem w tej dyskusji był artykuł jednego z kuratorów wystawy w BWA, Piotra Polichta, opublikowany w magazynie SZUM pod tytułem „Strefa komfortu. Rozkwit i upadek nowego malarstwa 2013-2023”. W tekście autor krytykował koniunkturalne podejście niektórych artystów, zarzucając im, że ich obrazy stały się towarem o wątpliwej wartości artystycznej. Artykuł wywołał szeroką dyskusję w środowisku i zaowocował panelem dyskusyjnym, który odbył się w Galerii Studio z udziałem przedstawicieli instytucji oraz artystów. Zabrakło jednak głosu przedstawicieli rynku sztuki.

Dyskusję zaognił również konkurs Paszportów Polityki, w którym za 2023 r. nominowano trzy osoby posługujące się głównie medium malarskim: Martę Nadolle, Patryka Różyckiego i Veronikę Hapchenko. Sytuacja zyskała charakter polityczny z powodu konserwatywnych rządów w większości instytucji publicznych, które faworyzowały tradycyjne techniki i niekontrowersyjne tematy. Odpowiedzialność za promocję sztuki progresywnej spadła głównie na galerie komercyjne, które w dużej mierze opierają swoje dochody na sprzedaży malarstwa.
Co ciekawe, samo środowisko artystyczne podzieliło się na dwa obozy, prowadząc ożywioną debatę na temat fluktuacji trendów artystycznych. Przypominano, że jeszcze kilkanaście lat temu malarstwo było marginalizowane jako „zbyt tradycyjne”. Wówczas instytucje promowały sztukę zaangażowaną, m.in. instalacje, prace wideo i performansy, a rynek młodej sztuki dopiero się rozwijał, nie dając artystom godziwego zarobku.
Obecnie sytuacja w instytucjach zaczyna się zmieniać, rynek młodej sztuki przeszedł znaczącą korektę, a gusta kolekcjonerskie dojrzewają. Nawet tegoroczne nominacje do Paszportów Polityki wskazują na większą świadomość różnorodności. Każda z nominowanych osób posługuje się innym medium: Monika Drożyńska – haftem, Daniel Kotowski – performansem, a Ala Savashevich – instalacją i rzeźbą.
The Boss
Próbą opisu powyższej sytuacji jest 12. Wystawa Kuratorska Bielskiej Jesieni 2024. Konkursowe wystawy kuratorskie w Bielsku organizowane są naprzemiennie z Biennale Malarstwa jako równoległy głos kuratorski w stosunku do głosów malarskich. To swoisty, chwalebny ewenement, gdzie instytucja publiczna organizuje konkurs także dla kuratorów, którzy jako profesjonaliści uważnie obserwują aktualne wydarzenia w polu sztuki.

Janek Owczarek i Piotr Policht podzielili wystawę na kilka części, które przedstawiają różne formy kontestacji roli dzieła malarskiego w polu sztuki – od komentarza na temat relacji artysta–kolekcjoner, przez dekorację salonową, aż po obiekt jako dar. W tekście kuratorskim podkreślono funkcję obrazu jako towaru – płaskiego, łatwego w przechowywaniu i taniego w produkcji, co od setek lat wpisuje się w jego rolę na rynku sztuki. Kuratorzy nie kwestionują zasadności handlu dziełami malarskimi, lecz zastanawiają się nad zachowaniem równowagi między komercjalizacją sztuki a jej wartością artystyczną.
W finisażowy weekend wystawy zorganizowano panel dyskusyjny „Nie ma miękkiej gry” z udziałem kuratorów wystawy, krytyczki sztuki Agaty Pyzik, kuratorki BWA Ady Piekarskiej oraz moim, jako przedstawiciela rynku sztuki. Rozważaliśmy kondycję młodego polskiego malarstwa oraz wpływ późnego kapitalizmu na poziom współczesnej sztuki.
Odpowiedzialność za kondycję sztuki jest zbyt często przenoszona na artystów, których oskarża się o koniunkturalne podejście do twórczości.
Głównym wnioskiem naszej rozmowy było zwiększenie roli instytucji publicznych w celu zachowania balansu między polem sztuki a rynkiem sztuki, co ma kluczowe znaczenie dla dobrze funkcjonującej sceny artystycznej. Odpowiedzialność za kondycję sztuki jest zbyt często przenoszona na artystów, których oskarża się o koniunkturalne podejście do twórczości. Nie uważam jednak, że mamy prawo sugerować artystom, aby ich sztuka była bardziej krytyczna lub zaangażowana. Kwintesencją sztuki jest jej zgodność z intencją twórcy, a to, czy dzieło jest dobre czy złe, powinno być określane przez krytyków i instytucje publiczne.
Nie jest prawdą, że wartość dzieła sztuki weryfikuje rynek. Rynek wtórny – w przeciwieństwie do pierwotnego – może jedynie określić ceny prac i zainteresowanie nimi w danym momencie. Ceny te mogą ulec całkowitej dewaluacji lub znacząco wzrosnąć w perspektywie kilku czy kilkunastu lat.
Weryfikacji artystycznej dokonuje przede wszystkim czas – oceniając znaczenie dzieła sztuki zarówno w momencie jego powstania, jak i w szerszym kontekście historycznym – poprzez instytucje krytyków i kuratorów. Krytyki artystycznej w Polsce jest bardzo niewiele. Media o szerokich zasięgach nie poświęcają jej wystarczająco dużo miejsca, a te bardziej niszowe często operują trudnym, hermetycznym językiem. Prasa codzienna niemal całkowicie zrezygnowała z kolumn poświęconych sztuce, co kiedyś było normą… klikalność zadecydowała. Osoby kolekcjonerskie mają zatem utrudniony dostęp do rzetelnej wiedzy o wartościowej sztuce.

To jeden z powodów rosnącej roli niezależnych – niepowiązanych na stałe z galerią ani domem aukcyjnym – doradców do spraw sztuki, których zadaniem jest wspieranie klienta w dokonaniu świadomego i trafnego zakupu dzieła.
Kluczową rolę w tym układzie sił odgrywają instytucje publiczne. Powinny one nie tylko prezentować na wystawach konkretne nazwiska i promować twórczość artystów, ale przede wszystkim kontekstualizować ich dzieła i osadzać je w polu krytycznym. Niezbędne jest zwiększenie środków na zakup aktualnych prac do kolekcji publicznych. Inaczej czeka nas olbrzymia wyrwa chronologiczna – dzieła współczesnych artystów, ze względu na rosnące ceny, stają się dla większości muzeów i galerii państwowych niedostępne.

Kupowane są kolejne obiekty klasyków polskiej sztuki, których magazyny muzealne są już pełne, zamiast prowadzić systematyczne zakupy dzieł współczesnych. Najlepsze prace polskiej awangardy, takie jak dzieła Stefana Gierowskiego, Tadeusza Brzozowskiego czy Tadeusza Kantora, powstały dzięki świadomym decyzjom dyrektorów muzeów narodowych, a dziś są ozdobą stałych ekspozycji. Powstawanie instytucji poświęconych sztuce nowoczesnej nie zwalnia placówek o szerszych zainteresowaniach z obowiązku dokumentowania i pozyskiwania sztuki tworzonej współcześnie. To ona będzie świadczyć o nas przyszłym pokoleniom i stanie się częścią dziedzictwa narodowego.
Dyskusja podjęta przez BWA Bielsko i kuratorów wystawy „Don’t hate the player, hate the game” jest ważnym wkładem w refleksję nad kształtowaniem świadomych konsumentów sztuki i rynku. To próba uświadomienia kupującym i kolekcjonerom, że nie są jedynie odbiorcami, ale czynnymi uczestnikami sztuki, wpływającymi na jej aktualną i przyszłą kondycję – „Don’t hate the game, try to change it”.

Główne wnioski
- Młode polskie malarstwo cieszy się dużym zainteresowaniem wśród kupujących sztukę.
- Instytucje publiczne poprzez świadome zakupy do swoich kolekcji sztuki współczesnej mogą kształtować rynek sztuki.
- Rzetelna wiedza jest kluczem do świadomego i dobrego zakupu sztuki.