Luka ubezpieczeniowa – czym jest, jak ją mierzyć i dlaczego trzeba ją ograniczać
Luka ubezpieczeniowa tylko w obszarze zdrowia i emerytur sięga 200 mld zł – wskazuje Polska Izba Ubezpieczeń. Udział składek ubezpieczeniowych w PKB Polski jest jednym z najniższych w Europie. Jednym w powodów luki jest wciąż zbyt niska świadomość konsumentów. Zdaniem naszych rozmówców lukę można ograniczać nie tylko przez działania edukacyjne, ale też politykę państwa, np. w zakresie podatków, czy powszechnego ubezpieczenia od katastrof. Dlatego w XYZ ruszamy z nowym cyklem publikacji, które będą przybliżać różne aspekty rynku ubezpieczeniowego. Warto je poznać i zrozumieć – "Na wszelki wypadek".
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak Polska wypada na tle zagranicy pod względem wysokości składki w relacji do PKB kraju.
- Dlaczego luka ubezpieczeniowa w Polsce jest większa niż za granicą.
- W jaki sposób – zdaniem ekspertów – można ograniczać lukę ubezpieczeniową w Polsce.
W 2024 r. towarzystwa ubezpieczeniowe w Polsce zebrały 85,68 mld zł składki przypisanej brutto, o 8,6 proc. więcej niż rok wcześniej. Choć wartość i dynamika mogą robić wrażenie, to składka stanowi zaledwie 2,5 proc. PKB Polski, co ustawia Polskę wśród europejskich krajów o najmniejszej tzw. penetracji ubezpieczeń. Według danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), w 2022 r. gorzej od Polski wypadły tylko Finlandia, Litwa, Węgry i Grecja. W Słowenii i Hiszpanii udział składki dwa i pół roku temu wynosił 4,6 proc. W Niemczech było to 6,2 proc., a we Włoszech 6,7 proc. Europejscy liderzy: Wielka Brytania i Szwecja przebiły poziom 11 proc.
Niska świadomość problemem w ubezpieczeniach
Powodów tak niskiego udziału składki w PKB może być wiele, ale wyjątkowo często ubezpieczyciele wymieniają niewystarczającą świadomość klientów na temat ubezpieczania się. Większość polis dla klientów detalicznych, poza OC komunikacyjnym, jest dobrowolna. Przez to nie znajduje się najwyżej na liście priorytetów związanych z zarządzaniem budżetów domowym. Lukę tę ograniczają duże firmy i korporacje, które oferują swoim pracownikom jako benefit pracowniczy grupowe ubezpieczenie na życie. Innym przykładem są banki, które udzielając kredytu, wymagają zawarcia polisy na życie, albo uzależniają wysokość marży kredytu od posiadania ubezpieczenia mieszkania.
To jednak tylko niewielki odsetek rzeczywistych potrzeb. Przykładem może być fakt, że tylko połowa nieruchomości w Polsce jest ubezpieczona, a w przypadku budynków wielorodzinnych odsetek ten sięga zaledwie 40 proc. W efekcie spory majątek Polaków pozostaje bez ochrony, co staje się szczególnie widoczne podczas katastrof naturalnych.
– Powódź z 2024 r. spowodowała straty szacowane na ponad 10 mld zł, ale zakłady ubezpieczeń wypłaciły jedynie ok. 2 mld zł odszkodowań. To oznacza 17-procentowe pokrycie ubezpieczeniowe. Te i dane z poprzednich powodzi (1997 r. i 2010 r.) pokazują, że systematycznie 80-85 proc. strat z katastrof naturalnych pozostaje niepokrytych przez ubezpieczenia, co potwierdza strukturalny charakter luki ubezpieczeniowej w Polsce – komentuje Tomasz Dąbkowski, partner associate w KPMG w Polsce.
Niedoubezpieczenie? Zakłamujemy rzeczywistość
Brak ubezpieczeń to jednak tylko jeden z problemów, drugi dotyczy niedoubezpieczenia. Chodzi o niewystarczającą sumę ubezpieczenia, czyli górną granicę odpowiedzialności towarzystwa. Powód? Brak wiedzy o potrzebie zwiększania sumy ubezpieczeniowej, ale też aspekt czysto ekonomiczny – im niższa suma ubezpieczenia, tym niższa składka. W przypadku szkody całkowitej wypłata z polisy nie pokrywa kosztów odbudowy nieruchomości.
– Sami zakłamujemy rzeczywistość. Większość z nas wie, ile warte są nieruchomości w okolicy. Ważną rolę do odegrania mają tu agenci. Powinni przeprowadzić ankietę potrzeb klienta i uświadomić go, jaka powinna być suma ubezpieczenia – podkreślał Grzegorz Prądzyński w artykule XYZ podsumowującym wpływ powodzi z 2024 r. na ubezpieczycieli.
Problem sum ubezpieczeniowych dotyczy także polis na życie. Polska Izba Ubezpieczeń (PIU) w swoim raporcie "Polacy i ryzyko – jak się ubezpieczamy? Luka ubezpieczeniowa w Polsce" szacuje, że przeciętna suma ubezpieczenia na wypadek śmierci powinna być co najmniej w wysokości 333,7 tys. zł, co odpowiada trzykrotności rocznego dochodu przy uwzględnieniu średniego wynagrodzenia i konieczności spłacenia innych zobowiązań finansowych.
PIU przytacza tu dodatkowo dane z ankiety wśród agentów z lipca 2022 r. Wskazują one, że 29 proc. Polaków posiadających taką polisę, ubezpiecza się na kwotę w przedziale 100-150 tys., a średnio to 193 tys. zł. To sporo mniej niż podana przez liczbę minimalna wartość sumy ubezpieczeniowej.
Luka ubezpieczeniowa jest możliwa do oszacowania
Tu dochodzimy do pojęcia tzw. luki ubezpieczeniowej. PIU w swoim raporcie definiuje ją jako wszelkie straty finansowe, które ponosimy w związku z zajściem określonych zdarzeń (utrata zdrowia, utrata dochodów, przejście na emeryturę, straty w majątku), które nie zostały zabezpieczone przez ubezpieczenia prywatne lub publiczne. Przy stratach w majątku mówimy po prostu o wartości środków potrzebnych do odtworzenia mienia w przypadku jego zniszczenia.
Zdaniem eksperta
Luka ubezpieczeniowa osiąga niepokojącą skalę
Dlaczego tak się dzieje? Polacy wciąż nie zabezpieczają się wystarczająco dobrze przed potencjalnym ryzykiem: połowa nieruchomości pozostaje bez ubezpieczenia, a tylko co czwarty samochód ma autocasco. Co więcej, 45 proc. agentów uważa, że sumy ubezpieczenia domów i mieszkań są za niskie w stosunku do ich wartości. Przy niskich oszczędnościach – nagła poważna choroba, śmierć głównego żywiciela rodziny, czy nieprzewidziana szkoda majątkowa – mogą pogrążyć finanse całego gospodarstwa domowego.
Dlaczego w Polsce luka jest tak wysoka i czy da się ją zredukować? Czy Polacy rzeczywiście nie mają świadomości potrzeby ubezpieczenia? Na te i inne pytania odpowiedzą eksperci Warty w cyklu artykułów w XYZ o ubezpieczeniach w Polsce.
– W przypadku katastrof naturalnych, luka ta staje się szczególnie widoczna i mierzalna przez porównanie całkowitych strat ekonomicznych z wypłaconymi odszkodowaniami ubezpieczeniowymi – wskazuje Tomasz Dąbkowski z KPMG.
PIU, wspólnie z Milliman Polska oszacowały wysokość tej luki w Polsce. Okazuje się, że w obszarze zdrowia sięga 125 mld zł, a w obszarze emerytalnym 75 mld zł. To już 200 mld zł, a nadal nie uwzględnia strat w majątku, czy utraty dochodów.
Oczywiście luka ubezpieczeniowa nie jest specyficzna dla Polski i istnieje też za granicą, jednak np. w Europie Zachodniej jest sporo mniejsza niż nad Wisłą. Średnio udział składek ubezpieczeniowych w PKB sięga tam 7 proc. wobec 2,6 proc. w Polsce. Jednak w tych krajach istnieją np. państwowe rozwiązania, w których prywatni ubezpieczyciele odgrywają ważną rolę. Przykładem może być Szwajcaria i Holandia, gdzie prywatne firmy zapewniają wszystkim mieszkańcom podstawowe ubezpieczenie zdrowotne. W ten sposób praktycznie eliminują lukę w tym zakresie. W Hiszpanii większość polis obejmuje automatyczne pokrycie ryzyk katastroficznych dzięki niewielkiej obowiązkowej dopłacie. Podobne programy działają też we Francji i Wielkiej Brytanii.
Zdaniem eksperta
Problemem jest zaniżona wycena ubezpieczonego mienia
W ubezpieczeniach komunikacyjnych natomiast luka ubezpieczeniowa dotyczy przede wszystkim polis Autocasco (AC). Obecnie średni wiek pojazdu użytkowanego w Polsce wynosi około 15 lat. Wielu właścicieli tych starszych aut, ze względu na ich stosunkowo niską wartość rynkową, nie dostrzega korzyści z ewentualnego odszkodowania.
Część odpowiedzialności za ten stan rzeczy spoczywa również na ubezpieczycielach: niektóre towarzystwa nie oferują AC dla pojazdów starszych niż 15 lat lub proponują jedynie ograniczoną wersję tego ubezpieczenia, tzw. AC MINI. Dlatego, by zmniejszać lukę ubezpieczeniową, ważnym zadaniem dla rynku ubezpieczeń jest stała edukacja klientów, a także dostarczanie im odpowiednich, ale także prostych i przejrzystych produktów ubezpieczeniowych.
Sposobem edukacja klientów i polityka państwa
Głównym sposobem na zniwelowanie luki ubezpieczeniowej jest uświadamianie klientów o potrzebie ubezpieczania, pokazywanie im korzyści z tych polis. Problem zaczyna się już w szkole średniej. Na lekcjach z Biznesu i zarządzania o ubezpieczeniach mówi się mniej niż o bankowości.
– Naszej „działce” poświęcony jest zaledwie ułamek programu, na który na poziomie rozszerzonym przeznaczono osiem godzin lekcyjnych. Gdyby nie inicjatywy prywatne, to o finansach w szkołach prawie by się nie mówiło. Nie zastąpimy szkoły. Państwo musi wesprzeć systemowo pewne procesy – mówił w niedawnym wywiadzie dla XYZ jeden z prezesów firm ubezpieczeniowych. Proponował, by zwolnić z podatku PIT składkę na ubezpieczenie ochronne na życie. Inny pomysł ma np. Grzegorz Prądzyński z PIU.
– Najpewniej trzeba będzie przemyśleć cały system ubezpieczeń katastroficznych. Nie jestem jednak pewien, czy Polacy chcieliby, żeby to było ubezpieczenie obowiązkowe. Z drugiej strony, żeby to było tanie, musi być powszechne. To dałoby niską składkę. Niektóre kraje, jak Francja, w której ubezpieczonych jest 90 proc. nieruchomości, poradziły sobie z tą powszechnością w ten sposób, że w obrocie gospodarczym nie jest możliwe użytkowanie mieszkań czy domów bez ubezpieczenia – mówił prezes PIU w październikowym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".
Zdaniem Tomasza Dąbkowskiego z KPMG, klienci muszą zrozumieć ryzyka, które im grożą i świadomie wybierać adekwatne ubezpieczenia. Powołuje się na dane europejskiego nadzorcy (EIOPA), według których kluczową barierą jest niska świadomość ryzyk dotycząca 42 proc. społeczeństwa.
– Zaufanie do branży ubezpieczeniowej można wzmocnić poprzez uproszczenie produktów. Można to też zrobić przez ich lepsze dopasowanie do rzeczywistych potrzeb klientów, by polisy były przejrzyste i spełniały oczekiwania. Systemowe zachęty, takie jak ulgi podatkowe za zakup ubezpieczeń na życie czy wprowadzenie obowiązkowych ubezpieczeń od katastrof naturalnych, mogłyby dodatkowo motywować do ubezpieczania się – wskazuje nasz rozmówca.
Zdaniem eksperta
Pośrednicy uświadamiają klientów w sprawie niedoubezpieczenia
Luka ubezpieczeniowa wynikająca z zakresu ubezpieczenia w ubezpieczeniach korporacyjnych jest minimalizowana najczęściej przez każdorazowe indywidualne ustalanie niezbędnego zakresu ubezpieczenia. To wymaga dużej pracy na linii ubezpieczyciel-pośrednik-klient, a także nieustannej edukacji, ale to absolutnie niezbędne, by ubezpieczenia wypełniały swoją rolę – pokrywały koszty powstałych szkód.
Zdaniem eksperta
Kluczowa jest edukacja o produktach i skutkach ich braku
Główne wnioski
- Polska odstaje pod względem wysokości składki ubezpieczeniowej w relacji do PKB. Gorzej w Europie wypadają tylko cztery kraje. Udział składki w PKB w Wielkiej Brytanii, czy Szwecji jest aż czterokrotnie wyższy niż w Polsce. Polska Izba Ubezpieczeń wskazuje, że luka w obszarze zdrowotnym i emerytalnym sięga 200 mld zł, a w rzeczywistości jest dużo wyższa, bo trudno oszacować straty w majątku i utratę dochodów.
- Głównym powodem istnienia luki ubezpieczeniowej jest brak świadomości na temat ubezpieczeń i konsekwencji ich braku. Inną przyczyną jest brak programów wsparcia, które z powodzeniem działają za granicą, zwiększając tym samym odsetek ubezpieczonych np. od ryzyk katastroficznych.
- Aby poprawić relację składki do PKB i ograniczyć lukę ubezpieczeniową konieczna jest edukacja klientów zarówno przez ubezpieczycieli, jak i pośredników. Przydałoby się też wsparcie państwa, np. zakładające powszechne ubezpieczenie od ryzyk katastroficznych, czy zwolnienie z podatku PIT składki na ubezpieczenie ochronne na życie. W XYZ ruszamy z nowym cyklem publikacji - "Na wszelki wypadek" - który ma przybliżyć naszym subskrybentom różne aspekty rynku ubezpieczeniowego.




