Macron stawia na lojalność. Lecornu premierem w cieniu ulicznych protestów
Emmanuel Macron powołał 39-letniego Sébastiena Lecornu na nowego premiera. Polityk z Normandii, lojalny wobec Pałacu Elizejskiego, ma przed sobą zadanie niemal niemożliwe – zbudowanie stabilnego rządu w atmosferze narastających protestów i zamieszek ulicznych.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Kim jest nominowany na nowego premiera Francji Sébastien Lecornu.
- Jakie szanse na stabilny gabinet ma Lecornu.
- Kto stoi za zamieszkami we Francji.
Francja stanęła w obliczu wyjątkowo napiętej sytuacji politycznej – upadku rządu, nominacji nowego premiera oraz ogólnokrajowej mobilizacji pod hasłem „Bloquons Tout” („Zablokujmy wszystko”). Demonstracje częściowo sparaliżowały transport, drogi i funkcjonowanie instytucji publicznych, odsłaniając rosnące napięcia społeczne. Porządku na ulicach pilnuje 80 tys. policjantów i żandarmów.
Protesty zbiegły się z dymisją premiera François Bayrou, która skłoniła Emmanuela Macrona do szybkiego powołania nowego szefa rządu. Prezydent już we wtorek nominował 39-letniego ministra sił zbrojnych Sébastiena Lecornu. To polityk z Normandii, który w ostatnich latach wspiął się po drabinie kariery – od lokalnego samorządowca do jednego z najbardziej zaufanych ludzi prezydenta.
To nominacja, która wiele mówi o obecnym układzie sił we francuskiej polityce. Macron stawia na lojalność, technokratyczny pragmatyzm i zdolność przetrwania kryzysów – cechy, które Lecornu niejednokrotnie już udowodnił.
Równolegle w całym kraju trwają zamieszki organizowane przez oddolny Ruch 10 Września oraz strajki w części komunikacji miejskiej i transporcie. Francuskie służby bezpieczeństwa przewidują udział nawet 100 tys. osób i rozmieściły 80 tys. funkcjonariuszy, w tym 6 tys. w Paryżu.
Kim jest nominowany premier Lecornu?
Kariera Lecornu zaczęła się wcześnie. Jako nastolatek wstąpił do partii republikańskiej, później był bliskim współpracownikiem ówczesnego ministra finansów Bruno Le Maire’a. W 2017 r., w trakcie spektakularnego upadku kandydata na prezydenta François Fillona, znalazł drogę do obozu Macrona.
Od tamtej pory Lecornu systematycznie umacniał swoją pozycję: najpierw jako sekretarz stanu ds. ekologii, potem minister terytoriów zamorskich, a ostatnio szef resortu sił zbrojnych. Zawsze blisko Pałacu Elizejskiego, zawsze w cieniu, ale skutecznie – tak oceniają go francuscy publicyści. Jego zdolność do rozmów – nawet z opozycją – pozwoliła mu przeprowadzić wielki program modernizacji armii wart 413 mld euro.
Krytycy zarzucają mu nadmierną uległość wobec Macrona, a nawet „dworskość”. Ale właśnie ta lojalność, połączona z politycznym sprytem i umiejętnością prowadzenia technicznych negocjacji, czyni go dziś premierem. „Zna aparat państwa i potrafi mówić do każdego” – przyznał nawet polityk z przeciwnego obozu, socjalista Patrick Kanner.
Bliskość Lecornu do prezydenta rodzi jednak zazdrość wśród innych baronów obozu makronistów – od François Bayrou po Gabriela Attala. Z kolei jego dawne związki z prawicą i wspólne obiady z Marine Le Pen budzą kontrowersje wśród polityków centrum.
Premier bez własnych ambicji?
Lecornu powtarza, że nie ma ambicji prezydenckich. A to może być jego największym atutem wobec Macrona, który coraz bardziej nieufnie patrzy na polityków budujących własne zaplecze. Nowy premier przedstawia się raczej jako „prawicowy socjalny” technokrata niż ideolog.
Jednak zadanie, które stoi przed nim – utworzenie stabilnego rządu – wydaje się niemal niemożliwe. Rozdrobnione Zgromadzenie Narodowe, wrogie związki zawodowe i klimat polityczny przypominający czasy „żółtych kamizelek” generują ogromne napięcia społeczne. Ani prawica, ani lewica nie zamierzają dać nowemu premierowi taryfy ulgowej.
Pytaniem zasadniczym jest, czy Lecornu w ogóle zdoła utworzyć rząd i przeforsować budżet na 2026 r. Najprawdopodobniej jego gabinet nie uzyska wotum zaufania parlamentu, ale we francuskim systemie rząd mniejszościowy może funkcjonować nawet bez niego. Budżet da się przyjąć dekretem. Problem w tym, że taka forma sprawowania władzy wywołuje coraz większy bunt parlamentu, a politycy skrajnej lewicy zapowiadają dalsze wyprowadzanie ludzi na ulice. Z kolei skrajna prawica, a nawet część umiarkowanych socjalistów, oczekuje od prezydenta raczej rozwiązania parlamentu i rozpisania nowych wyborów.
Macron wybrał Lecornu, bo wierzy w jego zdolność do przetrwania w najtrudniejszych warunkach. Problem w tym, że rząd za prezydentury Macrona rzadko daje polityczną długowieczność.
Lecornu – bon vivant, miłośnik kuchni i ogrodnictwa, zawsze w towarzystwie swojej suczki Tigi – znalazł się nagle w centrum uwagi, której dotąd unikał. Pytanie brzmi: czy lojalność wobec Macrona wystarczy, aby utrzymać się na stanowisku, które już tylu polityków kosztowało karierę?
Zamieszki i blokady
Blokady w środę sparaliżowały kluczowe arterie komunikacyjne: autostrady, okolice centrów handlowych, ronda oraz stacje kolejowe – m.in. w Gaillac i w okolicach Tuluzy. W jednym z przypadków pożar linii kolejowej całkowicie zablokował trasę Toulouse–Auch.
Francuskie służby bezpieczeństwa przewidziały udział nawet 100 tys. osób i rozmieściły 80 tys. policjantów oraz żandarmów w całym kraju, w tym 6 tys. w Paryżu.
Do wczesnych godzin porannych w środę odnotowano ok. 16 punktów blokad i ponad 3 tys. uczestników protestów. Zatrzymano co najmniej 200 osób – głównie w aglomeracji paryskiej – w wyniku starć z siłami porządkowymi.
Polityka we Francji przyspiesza, a ruch protestu „Bloquons Tout” jest pierwszym tak radykalnym przejawem buntu od czasów „żółtych kamizelek”. To spontaniczny ruch, pozbawiony stałej struktury i liderów, który testuje dziś zdolność państwa zarówno do kontroli, jak i do dialogu.
Kto chce zamieszek we Francji?
„Mobilizacja w niczym nie przypomina mobilizacji obywatelskiej. Została przejęta przez ruchy skrajne i ultralewicowe” – oświadczył ustępujący szef MSW Bruno Retailleau. „Noc była stosunkowo spokojna. Pierwsze akcje miały miejsce o świcie” – dodał po spotkaniu międzyresortowej jednostki kryzysowej.
Zdaniem ministra zamieszki są inspirowane przez środowiska ultralewicowe, wspierane przez skrajnie lewicową Francję Nieujarzmioną. Retailleau przywołał podpalenie autobusu w Rennes oraz sabotaż na linii kolejowej między Tuluzą a Auch. „Mieliśmy do czynienia z grupami w kapturach, ubranymi na czarno. Rozpoznajemy DNA ruchów skrajnych” – podsumował minister.
Co dalej z władzą wykonawczą we Francji?
Nowy premier, po objęciu stanowiska, został oficjalnie upoważniony przez prezydenta Macrona do konsultacji z siłami politycznymi reprezentowanymi w parlamencie. Celem jest opracowanie budżetu na 2026 r. oraz uzyskanie niezbędnych porozumień politycznych. Dopiero po tych rozmowach Lecornu przedstawi prezydentowi propozycję nowego składu rządu.
Na razie nie podano konkretnych dat prezentacji nazwisk ministrów. Ich ogłoszenie nastąpi najprawdopodobniej po zakończeniu rozmów z partiami parlamentarnymi, co może potrwać kilka dni lub dłużej – w zależności od dynamiki negocjacji. A te łatwe nie będą.
Lecornu to już czwarty premier w ciągu ostatnich 12 miesięcy, co tylko pogłębia frustrację społeczną i stało się bezpośrednim impulsem do mobilizacji. Protestujący wzywają do reform i transparentności, kwestionując legitymację systemu politycznego.
Obecna mobilizacja pokazuje głęboki kryzys zaufania wobec elit oraz strach władzy przed kolejnymi falami ulicznego buntu – tym większy, że nowy premier wydaje się kruchy, a los jego rządu niepewny. Lecornu będzie musiał szybko zacząć budować mosty – zarówno w parlamencie, jak i na ulicy.
Główne wnioski
- Prezydent zdecydował się na nominację nowego premiera, 39-letniego ministra sił zbrojnych Sébastiena Lecornu. To polityk z Normandii, który w ostatnich latach wspiął się po drabinie kariery – od lokalnego samorządowca do jednego z najbardziej zaufanych ludzi Macrona. Lecornu zaczynał w republikańskiej prawicy, a dziś jest wiernym makronistą. Nominacja pokazuje, że Macron stawia na lojalność, technokratyczny pragmatyzm i zdolność przetrwania kryzysów.
- Utworzenie nowego stabilnego rządu wydaje się niemal niemożliwe: rozdrobnione Zgromadzenie Narodowe, wrogie związki zawodowe i klimat polityczny przypominający czasy „żółtych kamizelek” generują napięcia społeczne. Na obecnym etapie Lecornu nie ma szans ani na wotum zaufania, ani na budżet na 2026 r. zaakceptowany przez parlament.
- „Mobilizacja w niczym nie przypomina mobilizacji obywatelskiej. Została przejęta przez ruchy skrajne i ultralewicowe” – oświadczył odchodzący szef MSW Bruno Retailleau. Zdaniem ministra zamieszki są inspirowane przez środowiska ultralewicowe, wspierane przez skrajnie lewicową Francję Nieujarzmioną. Retailleau przywołał podpalenie autobusu w Rennes oraz sabotaż na linii kolejowej między Tuluzą a Auch. „Mieliśmy do czynienia z grupami w kapturach, ubranymi na czarno. Rozpoznajemy DNA ruchów skrajnych i ultralewicowych” – podsumował minister.