Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Finanse osobiste

Małe i średnie spółki na celowniku zarządzających. „Ich akcje jeszcze nie skorzystały z hossy”

Zarówno na giełdzie za oceanem, jak i w Polsce od pewnego czasu dzieje się dobrze. Wzrost indeksów generują jednak przede wszystkim duże spółki. Akcje niektórych mniejszych podmiotów – solidnych fundamentalnie i z wysokim potencjałem – zupełnie umknęły inwestorom. Eksperci Generali Investments TFI podpowiedzieli, czym kierują się przy doborze mniej oczywistych firm do portfela.

Inwestorzy
Dużo obecnie w świecie finansów mówi się o potencjale akcji w Chinach i Indiach. Eksperci Generali Investments TFI są jednak zdania, że lepiej tych regionów unikać. Trwająca od niedawna współpraca gospodarcza obu państw ma być dowodem nie na ich siłę, ale słabość. Historycznie się nie lubiły, a teraz połączyły siły tylko dlatego, by zwalczyć skutki działań wspólnego wroga, czyli USA. To według zarządzających pokazuje, jak bardzo doskwierają im m.in. cła nałożone przez Stany Zjednoczone.
Fot.:Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego w Polsce i USA jest jeszcze miejsce na wzrosty indeksów giełdowych.
  2. Co stanowi o atrakcyjności małych i średnich przedsiębiorstw na GPW i jak je wybierać.
  3. Za kim podążać podczas poszukiwań okazji wśród mniejszych firm na giełdzie w Nowym Jorku.

Rzadko się zdarza, by jednym tchem mówiono o akcjach w USA i w Polsce. Tymczasem można było tego doświadczyć na konferencji z cyklu „Radar Ekonomiczny” zorganizowanej przez Generali Investments TFI.

Pod wieloma względami nasza gospodarka i giełda diametralnie różnią się od amerykańskich. Mimo to, inwestując zarówno nad Wisłą, jak i nad rzeką Hudson, można obecnie zastosować podobną strategię.

Mianowicie – sensowne może być zawężenie poszukiwań okazji inwestycyjnych do podmiotów małych i średnich pod względem kapitalizacji rynkowej. Po obu stronach Atlantyku hossa objęła przede wszystkim największych graczy, zostawiając akcje równie ciekawych, mniejszych spółek w zapomnieniu.

To dopiero początek

Od początku 2025 r. indeks WIG urósł o 30 proc. Taki wynik robi wrażenie i skłania do przemyśleń. Czy dalsza poprawa w tym r. jest możliwa? Wiarę w kontynuację wzrostów daje porównanie naszego rynku z zagranicznymi.

– Poziom dyskonta, czyli różnica między indeksem WIG a jego odpowiednikami z krajów zaliczanych do wschodzących, nadal jest poniżej średniej. To wskazuje, że wciąż istnieje potencjał do tzw. re-ratingu, czyli zmiany postrzegania naszego rynku na lepsze. Gdybyśmy porównali nasze indeksy do tych z rynków rozwiniętych, do których chcielibyśmy się zaliczać, to już w ogóle mielibyśmy do czynienia z przepaścią – mówi Maciej Kik, dyrektor departamentu zarządzania instrumentami udziałowymi w Generali Investments TFI.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Pozytywnie nastrajają też wyniki spółek, które uśredniając, stale rosną. Tylko w II kwartale 2025 r. zysk na akcję spółek z indeksu WIG wzrósł o 16 proc. r/r.

– Do tego zadłużenie jest stosunkowo niskie, stopa dywidendy wyjątkowo wysoka jak na tak dobry moment na rynku, a rentowność biznesów się poprawia. Nie ma nawet mowy o jakimkolwiek przegrzaniu GPW. Wyceny dopiero stopniowo wracają do długoterminowej średniej – dodaje Maciej Kik.

Przepis na sukces

Przez chwilę wydawało się, że to wszystko nie będzie miało znaczenia. Gdy zapowiedziano bowiem podwyżkę podatku CIT dla banków, pojawiło się ryzyko ograniczenia zysków najważniejszego sektora polskiej giełdy. Zwątpiono także w pro-rynkowe nastawienie Andrzeja Domańskiego, ministra finansów. Kursy banków spadły o kilkanaście proc., a główne indeksy przestały rosnąć.

– Przecena nie była zaskoczeniem, ale jej rozmiar już tak. Wyliczyliśmy, że wyższy podatek powinien kosztować banki około 5-7 proc. kapitalizacji, a nie kilkanaście. Teraz w sektorze dominuje niepewność. Jednak bez względu na to, co się wydarzy, uważam, że wyceny banków są atrakcyjne i powinny odbić. Mają średni wskaźnik cena/zysk około 8, a ich europejscy odpowiednicy 10. Do tego płacą dywidendę przy stopie około 7 proc.. Takiego kuponu nawet obligacje nie mają – przekonuje Maciej Kik.

Większa jasność w kwestii dalszych losów banków spowoduje poprawę sentymentu. Do tego otworzy inwestorom oczy na okazje, które kryją się w sektorze MiŚ (małych i średnich przedsiębiorstw). Tam – zdaniem ekspertów – warto się skupiać na tym, kto skorzysta z mocniejszego konsumenta i wyższych inwestycji.

– Polska jest u progu skoku inwestycyjnego i to też trzeba przekuć na korzyść portfeli inwestycyjnych. KPO, fundusze spójności i program SAFE – te wszystkie pieniądze dopiero zaczną procentować. Zwracamy uwagę na mniejsze spółki, bo są fundamentem polskiej gospodarki, a hossa je ominęła – zauważa finansista.

Indeks mWIG40 w ciągu ostatniego roku podniósł się o 24 proc. Ekspert wskazuje, że tylko cztery spółki – Bank Millennium, Asseco Poland, ING Bank Śląski i Tauron – odpowiadały za ponad 70 proc. wyniku. To w pozostałych 36 komponentach indeksu ma teraz drzemać największy potencjał.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Za najlepszymi

Za oceanem tak łatwo nie jest, bo indeksy MiŚ są znacznie szersze i obejmują setki lub nawet tysiące spółek. Tam, zdaniem ekspertów, warto paradoksalnie zwrócić uwagę na duże podmioty – ale w inny sposób, niż może się wydawać.

Należy skupić się na tym, w jakiego rodzaju firmy czy rozwiązania duże spółki inwestują. Sprawdza się taktyka podążania za pieniądzem – od giganta do mniejszej firmy, która może stać się celem inwestycyjnym.

– W USA gracze giełdowi nadal mają najwięcej możliwości. Bardzo gorącym tematem wciąż jest AI. Cały czas zmienia się postrzeganie tego, w jaki sposób ta technologia będzie wykorzystywana w przyszłości. Próbujemy zgadywać, gdzie się przyda najbardziej, komu da zarobić więcej, a kogo zmusi do zamknięcia biznesu. Najwięcej na ten temat wiedzą giganci technologiczni, więc korzystajmy z ich wiedzy – mówi Adam Woźny, zarządzający funduszami w Generali Investments TFI.

Finansista zauważa, że małe i średnie spółki w USA są na skalę światową dość dużymi podmiotami. Biznesowo nie odstają od swoich większych odpowiedników, a ich akcje są tańsze – z różnych powodów.

– Widzę dużą aktywność funduszy private equity, właśnie na tym niższym poziomie wycenowym amerykańskiej giełdy. Oznacza to, że ktoś uważa dane biznesy za dobre, a jednocześnie relatywnie tanie względem rzeczywistej wartości. To bardzo wymowne dla inwestorów – dodaje Adam Woźny.

Główne wnioski

  1. Małe i średnie spółki zarówno na polskiej, jak i amerykańskiej giełdzie mają jeszcze duży potencjał wzrostu. Dotychczas hossa skupiła się głównie na dużych podmiotach, a mniejsze firmy pozostają niedoszacowane i często pomijane przez inwestorów.
  2. Na polskim rynku fundamenty są solidne: niskie zadłużenie, rosnące zyski spółek, wysoka stopa dywidend oraz oczekiwany skok inwestycyjny dzięki funduszom unijnym i programom rządowym. To może sprzyjać wzrostowi małych i średnich przedsiębiorstw.
  3. W USA inwestorzy mogą zyskać, podążając za dużymi firmami technologicznymi, które mają wiedzę na temat przyszłych zastosowań innowacyjnych technologii, takich jak AI.