Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka Świat

Między europejskimi wartościami a groźbami Trumpa. Grenlandia szuka własnej drogi

Pierwsze w historii wystąpienie premiera Grenlandii Jensa-Frederika Nielsena przed Parlamentem Europejskim było wydarzeniem szczególnym dla unijnej debaty o polityce wobec Arktyki. W obliczu ponawianych przez prezydenta USA Donalda Trumpa sugestii siłowego przejęcia wyspy, Nielsen wykorzystał przemówienie, by precyzyjnie zarysować strategiczną pozycję swojego rządu: „Grenlandia potrzebuje Unii Europejskiej, a Unia Europejska potrzebuje Grenlandii.” Jednocześnie premier zastrzegł, że Grenlandia nie zamierza dołączać do innego państwa, podkreślając prymat partnerstw i prawa międzynarodowego nad presją mocarstw.

Jens Frederik Nielsen, lider Demokratów, przemawia do tłumu Grenlandczyków protestującego przeciwko wypowiedziom prezydenta USA Donalda Trumpa na temat suwerenności ich kraju.
Jens Frederik Nielsen, lider Demokratów, przemawia do tłumu Grenlandczyków protestującego przeciwko wypowiedziom prezydenta USA Donalda Trumpa na temat suwerenności ich kraju. Nuuk, Grenlandia. Fot. Ahmet Gurhan Kartal / Anadolu via Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego Grenlandia stała się kluczowym polem rywalizacji UE i USA w Arktyce.
  2. Jak historia relacji z EWG/UE oraz spory o rybołówstwo i zakaz handlu produktami z fok wpływają na dzisiejszą politykę grenlandzkich władz.
  3. W jaki sposób rząd w Nuuk balansuje pomiędzy aspiracjami niepodległościowymi a uzależnieniem finansowym od Danii.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

U podstaw relacji UE–Grenlandia leży chłodna kalkulacja: na wyspie stwierdzono występowanie 25 z 34 surowców uznanych przez Komisję Europejską za krytyczne dla zielonej transformacji. Dlatego obie strony podpisały w listopadzie 2023 r. umowę o „strategicznym partnerstwie w zakresie zrównoważonych łańcuchów dostaw surowców krytycznych”. Bruksela zabiega o przychylność Grenlandczyków również poprzez programy wsparcia finansowanego z budżetu wspólnotowego oraz mniejsze inicjatywy ogłaszane bezpośrednio przez nowo otwarte biuro Komisji Europejskiej w Nuuk. Co więcej, Komisja zapowiedziała zwiększenie pomocy finansowej w kolejnym budżecie po 2027 r.

Mimo tego zapału do współpracy i wsparcia unijnych instytucji, przemysł wydobywczy Grenlandii pozostaje w powijakach – obecnie działają zaledwie dwie kopalnie (żadna nie wydobywa surowców z listy KE), a nieliczne zaawansowane projekty w tym zakresie prowadzą głównie podmioty z USA, Australii i Kanady. W praktyce wyspa staje się więc polem rywalizacji kilku potęg, z których każda przychodzi z inną ofertą.

Przemysł wydobywczy Grenlandii pozostaje w powijakach – obecnie działają zaledwie dwie kopalnie (żadna nie wydobywa surowców z listy KE), a nieliczne zaawansowane projekty w tym zakresie prowadzą głównie podmioty z USA, Australii i Kanady.

Podejście unijne opiera się na normach środowiskowych, transparentności i zrównoważonym rozwoju, czyli wartościach bliskich obecnym władzom w Nuuk. Konkurenci z kolei kuszą agresywniejszym finansowaniem i krótszym terminem realizacji projektów. Niewykluczone więc, że Bruksela będzie musiała sięgnąć po bardziej elastyczne instrumenty i zachęty inwestycyjne, by utrzymać atrakcyjność swojej oferty.

To nie Wielka Brytania wyszła jako pierwsza z UE

Zrozumienie obecnych relacji Grenlandii z Unią Europejską wymaga cofnięcia się do decyzji Grenlandczyków o opuszczeniu ówczesnej Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej w 1985 r. Wyspa wstąpiła do poprzedniczki UE w 1973 r. jako część Królestwa Danii. I to mimo że w referendum akcesyjnym z 1972 r. aż 70,8 proc. głosujących w Grenlandii opowiedziało się przeciw członkostwu. Ten niski poziom euroentuzjazmu okazał się jedynie zwiastunem dalszych sporów.

Po zgodzie Duńczyków na rozszerzenie autonomii Grenlandii w 1979 r. i zwycięstwie w wyborach eurosceptycznej partii Siumut, przeprowadzono na wyspie w lutym 1982 r. referendum w sprawie pozostania w EWG. 52 proc. wyborców zagłosowało za wyjściem, wskazując przede wszystkim na obawy przed oddaniem suwerenności i zagrożeniem dla tożsamości kulturowej. Sama kampania – jak na warunki grenlandzkie wyjątkowo ostra – koncentrowała się jednak na gospodarce. Zwolennicy wyjścia domagali się kontroli nad rybołówstwem, a zwolennicy pozostania ostrzegali przed utratą unijnych funduszy. Spór o równowagę między wsparciem finansowym a suwerennością wraca dziś w debatach o relacjach z UE.

Negocjacje „rozwodowe” z Brukselą zakończyły się podpisaniem tzw. traktatu grenlandzkiego, który nadał Grenlandii status terytorium zamorskiego (OCT). Uregulował też kwestię rybołówstwa – statki wspólnotowe zachowały prawa połowowe w zamian za rekompensatę finansową.

Spór o ryby i foki trwa

Pomimo jasno zarysowanych ram współpracy obecne relacje UE–Grenlandia obciążają dwa wciąż żywe spory – o rybołówstwo i o zakaz handlu produktami z fok. Oba są mocno zakorzenione w debacie o suwerenności kulturowej i kontroli nad zasobami gospodarczymi.

Rybołówstwo, choć premier Jens-Frederik Nielsen oficjalnie określa współpracę w tym obszarze jako „zadowalającą”, pozostaje źródłem sporów o warunki dostępu i wysokość rekompensat. Na mocy nowego protokołu na lata 2025–2030 Unia płaci Grenlandii 17,3 mln euro rocznie. Z tego 14,1 mln euro stanowi opłatę za prawa dostępu do zasobów, a 3,2 mln euro to wsparcie sektorowe. Dodatkowo opłaty ponoszą armatorzy statków UE. W Nuuk podkreśla się jednak, że warunki te powinny „nadążać za rozwojem grenlandzkiego przemysłu rybnego”. Innymi słowy, większa część zysków powinna zostawać na wyspie.

Jeszcze bardziej fundamentalny konflikt dotyczy zakazu obrotu produktami z fok, wprowadzonego przez UE w 2009 r. ze względów etycznych. Choć przepisy przewidują wyjątek dla Inuitów i innych społeczności rdzennych, rynek praktycznie się załamał. Eksport grenlandzkich skór fok spadł o 90 proc., a główny gracz w branży, spółka Great Greenland, zredukował zatrudnienie o 89 proc. w ciągu kilku lat od wprowadzenia zakazu.

Nielsen wezwał Brukselę do ponownego „przemyślenia ogólnego zakazu”, argumentując, że uderza on w grenlandzką kulturę i dochody myśliwych. Dane unijne wskazują jednak, że poparcie społeczne dla zakazu pozostaje wysokie, co dodatkowo utrudnia jakąkolwiek zmianę przepisów.

Trump obiecuje uczynić Grenlandię bogatą

Donald Trump mówi o geopolitycznym i surowcowym znaczeniu Grenlandii co najmniej od roku 2019. Zainteresowanie wyspą w obecnej kadencji wyraźnie różni się jednak od podejścia z jego pierwszej prezydentury, kiedy traktował ją bardziej jak potencjalny „deal” na rynku nieruchomości. Dziś prezydent USA ujmuje tę kwestię przede wszystkim w kategoriach bezpieczeństwa narodowego.

O ile jeszcze kilka lat temu rozważał zakup wyspy, o tyle w maju 2025 r. stwierdził, że „nie wyklucza użycia siły". Dodał również: „Bardzo potrzebujemy Grenlandii… dla bezpieczeństwa międzynarodowego. Sam premier Grenlandii Jens-Frederik Nielsen otwarcie przyznał w swoim brukselskim przemówieniu, że „krytyczne surowce Grenlandii mogą zmienić globalną równowagę i układ sił w sferze bezpieczeństwa” – pośrednio wskazując, dlaczego Waszyngton uznaje kontrolę nad Arktyką za strategicznie ważną.

Obecna administracja USA wyraźnie zaostrzyła ton wobec Danii. Trump zagroził „bardzo wysokimi” cłami, jeśli Kopenhaga nie podejmie rozmów o przekazaniu wyspy. Wtórował mu wiceprezydent JD Vance podczas głośnej wizyty na Grenlandii. Zarzucał Duńczykom zbyt małe inwestycje w bezpieczeństwo terytorium i zapowiedział „znaczącą amerykańską obecność”, jeśli podejście Kopenhagi się nie zmieni.

Amerykańska taktyka łączy presję militarną i gospodarczą. Trump zapewniał Grenlandczyków, że „zrobimy z was bogatych”, oferując jednocześnie ochronę pod amerykańskim parasolem. W komunikatach Białego Domu pobrzmiewa rachunek ekonomiczny. Wskazuje się na uzależnienie finansowe wyspy od duńskiej dotacji budżetowej (3,9 mld koron duńskich rocznie, czyli około 500 mln dolarów). Sugeruje się też, że pod kontrolą USA Grenlandia „poradziłaby sobie lepiej” gospodarczo.

Reakcja władz duńskich była stanowcza, choć utrzymana w powściągliwym tonie. W kwietniu 2025 r. premier Mette Frederiksen przypomniała podczas wizyty w Nuuk, że „nie można anektować innego kraju” i że o przyszłości Grenlandii decydują jej mieszkańcy. Jednocześnie Kopenhaga zapowiedziała zwiększenie nakładów na bezpieczeństwo wyspy. Ogłoszony pakiet obronny wart 8,5 mld dolarów przewiduje m.in. zakup 16 myśliwców F-35 oraz utworzenie nowego dowództwa arktycznego w Nuuk.

Niepodległość? Tak, ale nie za szybko

Ważnym kontekstem dla rosnącego zainteresowania Unii Europejskiej i USA Grenlandią są umacniające się nastroje proniepodległościowe wśród mieszkańców wyspy. Zgodnie z tegorocznym sondażem 84 proc. Grenlandczyków popiera niepodległość od Danii „w pewnym momencie w przyszłości”. W 2019 r. za było jeszcze 67,7 proc. Gdy jednak zapyta się o referendum tu i teraz, większość odpowiedzi wskazuje na bardziej umiarkowane nastawienie. W badaniu ze stycznia 2025 r. 56 proc. deklarowało, że zagłosowałoby na „tak”, gdyby referendum odbyło się dziś. Jednocześnie badania potwierdziły zdecydowany sprzeciw wobec ewentualnej amerykańskiej aneksji (ok. 85 proc. przeciw).

Scena polityczna Grenlandii zasadniczo odzwierciedla te nastroje, choć partie różnią się co do tempa i strategii dążeń niepodległościowych. Wybory parlamentarne z marca 2025 r. wygrała socjalliberalna Demokraatit, opowiadająca się za stopniowym, skoordynowanym dochodzeniem do niepodległości. Na drugim miejscu znalazł się Naleraq, ugrupowanie zwolenników znacznie szybszych kroków w tym kierunku. Tradycyjni gracze, tacy jak Inuit Ataqatigiit i Siumut, również popierają ideę niepodległości, lecz w dłuższej perspektywie i przy ostrożniejszej ścieżce dojścia. W głównym nurcie jedyną partią unionistyczną pozostaje Atassut, opowiadająca się za utrzymaniem Grenlandii w ramach Królestwa Danii.

Obecny rząd, zdominowany przez Demokraatit premiera Jensa-Frederika Nielsena, reprezentuje podejście pragmatyczne. Dąży do stopniowego zwiększania suwerenności przy zachowaniu stabilnych relacji z Danią i partnerami zagranicznymi. Premier podkreśla znaczenie „więzi z Danią dopóki nie osiągniemy pełnej suwerenności”. To sugeruje strategię wzmacniania administracji publicznej i gospodarki przed ewentualnym ogłoszeniem niepodległości.

W obecnych realiach gospodarczych rychłe ogłoszenie niepodległości wydaje się mało prawdopodobne. Duża zależność od transferów z Danii, ograniczona baza podatkowa i niska dywersyfikacja gospodarki oznaczają, że pełna suwerenność wymagałaby znaczącego wzrostu dochodów, przede wszystkim z sektora surowcowego i inwestycji zagranicznych. Ten paradoks, w którym silne aspiracje niepodległościowe współistnieją z potrzebą zewnętrznego wsparcia, otwiera przestrzeń dla wpływów globalnych graczy – zwłaszcza UE i USA.

Maksymalizacja korzyści z rywalizacji mocarstw

Obecny model relacji UE–Grenlandia ma swoje zalety: status terytorium zamorskiego (OCT) zapewnia Grenlandczykom dostęp do funduszy rozwojowych i preferencji handlowych, ale jednocześnie wyłącza ich z udziału w unijnych procesach decyzyjnych, które mają bezpośredni wpływ na ich sprawy. Z drugiej strony – i to stanowi kluczowy problem polityczny – Europa wciąż nie dysponuje instrumentami, które pozwoliłyby jej skutecznie konkurować o szybkie i bezpieczne wydobycie surowców krytycznych.

Na tym tle premier Jens-Frederik Nielsen prowadzi politykę balansowania. Odrzuca skrajne scenariusze – powrót do członkostwa w UE czy aneksję przez inne państwo. Jednocześnie wykorzystuje międzynarodowe fora, by budować pozycję Grenlandii jako partnera, a nie jedynie pola geopolitycznej rozgrywki. Optymalny kurs to maksymalizowanie korzyści z rywalizacji mocarstw przy równoczesnym wzmacnianiu krajowych instytucji i gospodarki oraz ochronie praw ludności rdzennej.

W dłuższej perspektywie rosnące znaczenie Arktyki, napędzane przez ocieplenie klimatu, które otwiera nowe szlaki żeglugowe i dostęp do zasobów, będzie potęgować pytania o przyszłą rolę Grenlandii – w tym zakres jej suwerenności. Wystąpienie Nielsena w Parlamencie Europejskim było więc czytelnym sygnałem. Grenlandia zamierza współdecydować o swoich sojuszach i zasadach korzystania z własnych bogactw naturalnych.

Główne wnioski

  1. Rywalizacja globalnych mocarstw o arktyczne surowce znacząco podniosła strategiczną wartość Grenlandii, dając jej szersze pole manewru w negocjacjach międzynarodowych.
  2. Droga do większej, a w przyszłości być może pełnej suwerenności, prowadzi przez dywersyfikację gospodarki oraz wzmacnianie krajowych instytucji państwowych.