MKOl ma nową przewodniczącą. Przed nią spotkanie z Donaldem Trumpem i walka o utrzymanie prestiżu igrzysk
Siedmiokrotna medalistka olimpijska w pływaniu Kirsty Coventry z Zimbabwe została wybrana nową przewodniczącą Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl). Zastąpi Thomasa Bacha, który przez 12 lat kierował Ruchem Olimpijskim. Kirsty Coventry jest pierwszą kobietą i pierwszą Afrykanką na tym stanowisku. Czeka ją trudny czas w polityce międzynarodowej i misja utrzymania prestiżu oraz biznesowej wartości igrzysk olimpijskich.


Z tego artykułu dowiesz się…
- Kim jest nowa przewodnicząca MKOl-u i kto ją wybrał.
- Jakie wyzwania stoją przed sportem olimpijskim.
- Jak ocenianych jest 12 lat prezydentury Thomasa Bacha.
Wyboru nowej przewodniczącej dokonali członkowie MKOl-u – wąskie grono, w którym zasiadają „zawodowi” arystokraci olimpijscy (w tym książę Monako Albert II i emir Kataru Tamim ibn Hamad Al Sani), szefowie międzynarodowych organizacji sportowych (m.in. przewodniczący FIFA Gianni Infantino) i bywalcy polityczno-biznesowych salonów, jak była prezydent Chorwacji Kolinda Grabar-Kitarović czy zdobywczyni Oscara Michelle Yeoh. Do 2028 roku członkinią MKOl-u z ramienia komisji zawodniczej będzie Maja Włoszczowska.
O stanowisko ubiegało się siedmioro kandydatów, wśród których Kirsty Coventry była jedyną kobietą. Jej rywalami byli szef Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) David Lappartient, przewodzący Międzynarodowej Federacji Gimnastycznej (FIG) Morinari Watanabe, prezydent Międzynarodowej Federacji Narciarskiej i Snowboardowej (FIS) Johan Eliasch, jordański książę Faisal al Hussain, dotychczasowy wiceprezydent MKOl-u Juan Antonio Samaranch jr. i prezydent World Athletics lord Sebastian Coe. Za faworytów uchodziła dwójka ostatnich oraz właśnie Kirsty Coventry, mająca poparcie ustępującego ze stanowiska Niemca Thomasa Bacha.
Przedwyborcze szacunki nie były łatwe, bo kampania toczyła się właściwie za zamkniętymi drzwiami. Nie było sondaży, spotów czy otwartych konferencji prasowych. Były za to gabinetowe rozmowy i zakulisowe zbieranie poparcia.
Ponieważ w głosowaniu nie mogli brać udziału rodacy kandydatów, w pierwszej rundzie głos oddało 97 członków MKOl-u. Drugiej rundy nie było – Kirsty Coventry zdobyła dokładnie wymaganą bezwzględną większość – 49 głosów. 28 osób poparło Juana Samarancha jra (syna byłego szefa MKOl-u). Klęskę poniósł lord Sebastian Coe – otrzymał tylko osiem głosów.
Członkowie MKOl-u – których zdecydowana większość została powołana za kadencji Thomasa Bacha – zagłosowali za kontynuacją, a nie rewolucją.
Olimpijka, mama, działaczka
Kirsty Coventry ma 42 lata. Była wybitną pływaczką – specjalizowała się w stylu grzbietowym i zmiennym. Na igrzyskach w Atenach w 2004 i w Pekinie w 2008 roku zdobyła w sumie siedem medali, w tym dwa złote. Żaden sportowiec z Afryki nie wywalczył większej liczby olimpijskich krążków.
W działalność sportową zaangażowała się jeszcze w trakcie kariery zawodniczej – członkinią MKOl-u z ramienia komisji zawodniczej została w 2013 roku (w tym samym roku przewodniczącym Komitetu został Thomas Bach). Już po zakończeniu kariery weszła także do krajowej polityki. Od siedmiu lat zarządza zimbabweńskim ministerstwem młodzieży, sportu, sztuki i rekreacji. Za co zresztą wielokrotnie była krytykowana.
Tuż przed wyborami Mohamed Keita i Karim Zidan opublikowali w amerykańskim „Newsweeku” tekst, w którym zarzucają Kirsty Coventry związki ze słynącym z krwawo niepodzielnych rządów dożywotnim prezydentem Zimbabwe Robertem Mugabe. Twierdzą, że Mugabe wykorzystywał Coventry do ocieplania swojego wizerunku na arenie międzynarodowej. I że obecny premier kraju robi to samo, tyle że w polityce wewnętrznej – Kirsty Coventry jest jedyną białą osobą w rządzie.
Na swojej pierwszej konferencji prasowej po wyborze na szefową MKOl-u, Coventry zapowiedziała, że zrezygnuje z teki ministerialnej i skupi się na pracy w Komitecie. Jej kadencja potrwa osiem lat. Jednorazowo może być przedłużona o cztery kolejne.
Choć wszędzie podkreśla się, że jest pierwszą kobietą szefującą MKOl-owi w jego 131-letniej historii, w swojej kampanii nie skupiała się na kwestii płci. Nie eksponowała też faktu, że ledwie pięć miesięcy temu urodziła drugą córkę.
Płeć mogła mieć jednak znaczenie dla głosujących, wziąwszy pod uwagę, że 48 ze 109 obecnych członków MKOl-u to kobiety. Jeszcze większe znacznie miało najpewniej poparcie Thomasa Bacha, postrzeganego za olimpijskiego wszechwładcę. Kirsty Coventry uważana jest nie tylko za jego protegowaną, ale wręcz osobę, przez którą będzie chciał dalej kierować Ruchem Olimpijskim – tyle że z tylnego siedzenia.
Tropiciele historycznych analogii z satysfakcją przyjmą informację, że gdy Niemiec wygrywał wybory w 2013 roku, podobnie jak Kirsty Coventry teraz, też dostał 49 głosów. Zwyciężył jednak w drugiej rundzie, a skład elektorski był zupełnie inny.
Wielka polityka apolitycznej organizacji
Kirsty Coventry przejmie stery w MKOl-u 24 czerwca. Ale już teraz wie, że na poważnie wkracza do świata wielkiej polityki i wielkiego biznesu. Czekają ją niełatwe nawet dla wytrawnych polityków rozmowy z Donaldem Trumpem i konieczność zajęcia stanowiska wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej.
Formalnie politycznie neutralny, Międzynarodowy Komitet Olimpijski jest ważnym graczem na politycznej mapie świata. Polityka międzynarodowa niejednokrotnie – mniej lub bardziej brutalnie – wdzierała się na olimpijskie areny. Ostatnim razem w Paryżu, gdzie garstka dopuszczonych do startu białoruskich i rosyjskich sportowców startowała pod neutralną flagą. Na trybunach nie obyło się bez propalestyńskich i antyizraelskich manifestacji, a sportowcy z Izraela nie po raz pierwszy byli bojkotowani przez rywali z państw arabskich.

W najbliższych miesiącach MKOl będzie po raz kolejny musiał zdecydować, czy i na jakich zasadach dopuścić do startu w igrzyskach reprezentantów Rosji. Do zimowych igrzysk w Cortinie i Mediolanie zostało wszak już mniej niż 11 miesięcy.
Kirsty Coventry, niemal słowo w słowo za Thomasem Bachem, powtarza, że na świecie jest więcej wojen oraz konfliktów i że sportowcy nie mogą odpowiadać za politykę liderów swoich państw. To oznacza, że o ile sytuacja na froncie drastycznie się nie zmieni, Rosjan i Białorusinów na igrzyskach we Włoszech najprawdopodobniej zobaczymy – kwestia tylko, czy pod ich własnymi flagami.
Kirsty Coventry nie uniknie rozmów z Donaldem Trumpem, a MKOl jest niejako skazany na co najmniej poprawne relacje ze Stanami. W końcu to w Los Angeles odbędą się kolejne letnie igrzyska.
Ostatnie spotkanie Thomasa Bacha z gospodarzem Białego Domu nie skończyło się najlepiej. Do sieci nie trafiły po nim żadne oficjalne zdjęcia czy komunikaty, a załamany Bach miał powiedzieć swoim współpracownikiem, że „trzeba modlić się za świat”.
Wojująca retoryka Donalda Trumpa sugeruje, że MKOl będzie musiał się natrudzić, by kibice ze wszystkich krajów mogli bezproblemowo dostać się na igrzyska w USA. Obecnie bez wizy mogą wjechać do Stanów obywatele tylko 43 krajów. Do tego Donald Trump zagroził niedawno, że wprowadzi całkowity zakaz wjazdu na teren USA obejmujący wszystkie osoby z nawet 40 państw.
Jednym z pierwszych podpisanych przez Donalda Trumpa rozporządzeń wykonawczych był zakaz uczestnictwa w zajęciach i zawodach sportowych przez osoby transpłciowe. Rozporządzenie dotyczy co prawda tylko określonych zawodów krajowych, a droga do jego pełnego wdrożenia nie jest tak szybka, jak chciałby prezydent USA, ale ten nie zawracając sobie głowy procedurami wydelegował sekretarza stanu Marco Rubio do przekazania MKOl-owi, że igrzyska w LA mają podporządkować się tym regulacjom.
– Mam do czynienia z, nazwijmy to, „trudnymi” mężczyznami na wysokich stanowiskach od czasu, gdy miałam 20 lat. Nauczyłam się w tym okresie, że najważniejsza jest komunikacja. Dość szybko się to tego zabierzemy. Mam szczerą wiarę w to, że prezydent Trump to ogromny pasjonat sportu. Będzie chciał, żeby te igrzyska były udane – powiedziała Kirsty Coventry, pytana o to, czy poradzi sobie podczas spodziewanej wizyty w Białym Domu.
Brak wiary w to, że będzie w stanie dyskutować z prezydentem USA jak równy z równym, jest jedną z większych obaw sceptyków prezydentury Coventry.
MKOl musi uważać, by nie wyrosła mu konkurencja. Dotknięci sportową izolacją Rosjanie już próbowali organizować alternatywne Igrzyska BRICS. Zamierzają także reaktywować igrzyska przyjaźni, zorganizowane po raz pierwszy w 1984 r., gdy w ramach zimnej wojny i odwetu za zachodni bojkot igrzysk w Moskwie nie wysłali reprezentacji na igrzyska do Los Angeles.
Dotychczasowe próby podgryzania MKOl-u były nieudane, ale obierając kierunki działań, Komitet musi mieć na uwadze geopolityczną układankę. W końcu zrzesza więcej komitetów narodowych (206) niż ONZ niepodległych państw (193).
Igrzyska trzeba odmłodzić
Thomas Bach zostawia MKOl w bardzo dobrej kondycji finansowej. Ale trzeba będzie się nieustannie starać, by tę kondycję utrzymać, bo konkurencja w walce o uwagę kibiców i pieniądze sponsorów jest ogromna.
Jedną ze ścieżek podtrzymania pozycji MKOl-u może być dalsza komercjalizacja Ruchu Olimpijskiego. Krytykowana przez olimpijskich tradycjonalistów, nabrała tempa przed organizowanymi w Los Angeles igrzyskami w 1984 roku. Mimo zbojkotowania imprezy przez kraje ówczesnego bloku wschodniego igrzyska – przygotowywane przez amerykańskich biznesmenów – okazały się finansowym majstersztykiem. Od tego czasu rozwój telewizji i mariaż MKOl-u z coraz potężniejszymi sponsorami mnożyły dochody Komitetu. Dziś w każdym czteroletnim cyklu rozliczeniowym (obejmującym jedne igrzyska letnie i jedne zimowe) na konto Komitetu wpływa kilka miliardów euro.
Od lat trwa dyskusja, czy te pieniądze nie powinny w większym stopniu trafiać do tych, bez których igrzysk by nie było – do sportowców. Dyskusja ma wymiar ekonomiczny, ale też filozoficzny, bo przecież olimpijskie idee zakładają rywalizację amatorów. Od czasu wykucia tych idei sport się jednak zmienił, a sam MKOl zarabia krocie na wizerunku olimpijczyków, którzy muszą podporządkować się rygorystycznym regulacjom ws. reklam, co mocno ogranicza ich możliwości spieniężenia sukcesów.
W Paryżu po raz pierwszy wypłacono nagrody złotym medalistom w lekkoatletyce. Nie zrobił tego Komitet, a World Athletics, zarządzana przez Sebastiana Coe. Być może osiem głosów w wyborach na przewodniczącego jest świadectwem tego, jak na dzielenie się zyskami z zawodnikami patrzą członkowie MKOl-u. Medalistom w innych dyscyplinach pozostaje liczyć na premie od sponsorów i komitetów narodowych.
Na igrzyskach w Paryżu po raz pierwszy pozwolono sportowcom na zrobienie sobie zdjęć na podium. Nie robili tego własnymi telefonami, a smartfonami Samsunga. W ten sposób skomercjalizowana została dotychczas niedostępna dla sponsorów część olimpijskiego ceremoniału. Wolne od sponsorskich logotypów pozostają olimpijskie areny (w halach czy na stadionach nie ma band reklamowych) oraz stroje olimpijczyków. Na razie.
MKOl będzie starał się zapobiec odpływowi od sportu młodych widzów. Badania jednoznacznie wskazują, że przedstawiciele najmłodszych pokoleń wybierają inne formy spędzania czasu niż śledzenie transmisji sportowych. Stąd rosnąca obecność w programie igrzysk widowiskowych dyscyplin, takich jak jazda na deskorolce, w której o medale rywalizują już 12-13-latkowie.
W Los Angeles zobaczymy squasha, futbol flagowy, lacrosse, baseball i krykiet. Ten ostatni to ukłon wobec ogromnego rynku azjatyckiego. Przede wszystkim wobec Indii, głównego faworyta do organizacji igrzysk w 2036 roku.
Komitet coraz śmielej spogląda w stronę e-sportu. Od 2027 roku będzie organizował E-sportowe Igrzyska Olimpijskie w Arabii Saudyjskiej. Później być może spróbuje włączyć je do programu tradycyjnych igrzysk. Tak jak zrobili to organizatorzy igrzysk azjatyckich.
Niepewna jest przyszłość igrzysk zimowych. Już teraz coraz trudniej znaleźć chętnych do ich organizacji, a postępujące zmiany klimatyczne ograniczają liczbę potencjalnych gospodarzy.
Zimowe zmagania olimpijczyków są mniej prestiżowe (w przeciwieństwie do letnich zimowe dyscypliny nie są powszechnie uprawiane, więc mniejsza jest liczba uczestniczących w igrzyskach państw), a ich organizacja i tak dużo kosztuje. Pojawiały się już pomysły dorzucenia do programu tych igrzysk biegów przełajowych (pozwoliłoby to włączyć do rywalizacji Afrykę). Być może właśnie zimą mogliby rywalizować e-sportowcy.
Jednowładca (nie) schodzi ze sceny
Wybór nowej przewodniczącej to też moment podsumowania rządów ustępującego prezydenta. Thomas Bach szefował MKOl-owi 12 lat – zgodnie z zapisami Karty Olimpijskiej jego ośmioletnia kadencja została przedłużona o cztery lata. Niektórzy członkowie MKOl proponowali przegłosowanie zmiany zapisów Karty, umożliwiającej Bachowi dalsze przewodzenie Komitetowi, ale ostatecznie Niemiec żegna się z funkcją. A w zasadzie dopiero się pożegna, bo stery przekaże w czerwcu. Członkowie MKOl-u zdecydowali, że dożywotnio pozostanie honorowym przewodniczącym.
Za największy sukces Thomasa Bacha postrzega się ustabilizowanie finansów MKOl-u. To zasługa przede wszystkim rosnących wartości umów telewizyjnych i solidnej siatki hojnych sponsorów. Wygasających z końcem 2024 roku umów nie przedłużyło co prawda japońskie trio Panasonic, Toyota i Bridgestone, ale w tym roku udało się podpisać umowę z chińskim producentem elektroniki TCL. Być może przed igrzyskami w Los Angeles w 2028 na pokład wskoczą nowi partnerzy z USA.
Thomas Bach chwalony był także za umiejętne przeprowadzenie olimpijskiego okrętu przez wzburzone fale polityki międzynarodowej i pandemii. Z rocznym poślizgiem i bez udziału kibiców, ale jednak udało się przeprowadzić igrzyska olimpijskie w Tokio w 2021 roku. MKOl uniknął też bojkotów igrzysk w Pekinie (objął je częściowy bojkot dyplomatyczny) i w Paryżu.
Dużo dłuższa jest lista „grzechów”, które wypomina się ustępującemu przewodniczącemu.
– Bach ponosi odpowiedzialność za „dopingowe igrzyska” 2014 w Soczi. MKOl, działając wówczas razem z Rosją, nie zapewnił uczciwości olimpijskich zawodów i oszukał całe pokolenie sportowców. Rok później, latem 2015 roku, zimowe igrzyska 2022 zostały przyznane Pekinowi w skandalicznych i nigdy niewyjaśnionych okolicznościach. Za jego kadencji proces przyznawania organizacji igrzysk stał się bardziej nieprzejrzysty niż kiedykolwiek w historii MKOl-u – jeszcze przed wyborami mówił doskonale zorientowany w kulisach olimpijskiego świata dziennikarz śledczy Jens Weinreich.
Thomasowi Bachowi zarzuca się też marginalizację znaczenia Sesji MKOl-u i skupienie władzy w jednych rękach. Podobnie jak Gianni Infantino w FIFA, tak Bach w MKOl-u stał się jednoosobowym zarządcą ogromnej i wpływowej organizacji.
– W zasadzie był narcystycznym olimpijskim dyktatorem, który otoczył się dworem pochlebców i lizusów, sowicie za to wynagradzanych. Kochał dworskie ceremonie i widział siebie jako równego głowom państw i rządów na całym świecie. Bratał się z mordercami, podżegaczami wojennymi, oszustami i dyktatorami. Jego późne odcięcie się od Rosji i Putina jest niewiarygodne i odrażające – tak samo jak pozwolenie, by przedstawiano go jako ofiarę rosyjskiej propagandy – wyliczał Jens Weinreich.
Podczas swojej wyborczej sesji, MKOl podjął też ważną decyzję z punktu widzenia polskich kibiców: potwierdził, że boks znajdzie się w programie igrzysk w Los Angeles. Mógł niego wypaść z uwagi na konflikt MKOl-u z Międzynarodowym Stowarzyszeniem Bosku (IBA), zarządzanym przez zbratanego z Władimirem Putinem Umara Kremlewa. To Kremlew najbardziej zaogniał kontrowersje dotyczące płci boksujących w Paryżu Imane Khelif z Algierii i Lin Yu-ting z Tajwanu.
Boks pozostaje jednak w olimpijskiej rodzinie. A to oznacza, że Julia Szeremeta może w spokoju przygotowywać się do zdobycia w LA kolejnego medalu.

Główne wnioski
- Kirsty Coventry nie wprowadzi w MKOl-u rewolucji. Będzie kontynuatorką polityki ustępującego ze stanowiska Thomasa Bacha.
- Ruch Olimpijski musi odnaleźć się w trudnej układance polityki międzynarodowej. Nowa przewodnicząca będzie podejmować decyzje ws. startu Rosjan na igrzyskach w 2026 roku i rozmawiać z Donaldem Trumpem o igrzyskach w Los Angeles w 2028.
- Boks ostatecznie znajdzie się w programie igrzysk w LA, choć przez wiele miesięcy spekulowano, że może wypaść z olimpijskiej rywalizacji.