Mundial i igrzyska ostudzą politykę Donalda Trumpa? FIFA i MKOl liczą na spokój i pieniądze amerykańskich firm
Trudno nazywać Donalda Trumpa kibicem sportu. Traktuje go jako narzędzie – do robienia biznesów i uprawiania polityki. Teraz będzie miał ku temu jeszcze więcej okazji, bo za jego prezydentury USA zorganizują piłkarskie mistrzostwa świata i igrzyska olimpijskie. Może się okazać, że będą to okoliczności łagodzące politykę zagraniczną amerykańskiego prezydenta. A także bodziec do większej obecności amerykańskich firm w sporcie.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak prezydentura Donalda Trumpa może wpłynąć na większą liczbę amerykańskich firm, wspierających mundial i igrzyska.
- Dlaczego wokół organizacji igrzysk olimpijskich w Los Angeles pojawiły się znaki zapytania.
- W jaki sposób Donald Trump ma zamiar zmienić najważniejsze golfowe rozgrywki na świecie.
Gdy amerykańskie piłkarki niespodziewanie wcześnie odpadły z mistrzostw świata, twierdził, że to efekty polityki Joe Bidena. Kiedy władze baseballowej MLB, w proteście przeciwko zmianom w prawie wyborczym w Georgii, przeniosły mecz gwiazd ligi poza ten rządzony przez Republikanów stan, Trump nawoływał do bojkotu baseballa. Krytykował zawodników futbolu amerykańskiego, protestujących przeciwko przemocy wobec czarnych mieszkańców USA, i wzywał, by karać ich za przyklękanie w trakcie odgrywania amerykańskiego hymnu.
Sportowcy odpłacali mu pięknym za nadobne. Mistrzowie NBA z Golden State Warriors nie przyjęli zaproszenia prezydenta do złożenia tradycyjnej wizyty w Białym Domu. Za to w przedwyborczej kampanii drużyna amerykańskich koszykarzy nie odmówiła wspólnego zdjęcia z Kamali Harris. Z kolei LeBron James odmawiał zatrzymywania się w należących do Donalda Trumpa hotelach.
Jedyne miejsca, gdzie Donald Trump zdaje się faktycznie zajmować sportem jako sportem, to pola golfowe – najlepiej jego własne. W prezydenckim kalendarzu zawsze znalazło się miejsce na partię. Czasami także polityczną, bo gdy Stany Zjednoczone odwiedził premier Japonii Shinzo Abe, elementem wizyty była właśnie wspólna gra w golfa z prezydentem USA.
FIFA przypilnuje mapy
Na przełomie roku w ręce Donalda Trumpa wpadła mapa Ameryki Północnej, a ten uznał, że należałoby wprowadzić na niej kilka korekt. Grenlandię widziałby jako część USA, podobnie Kanał Panamski. Kanadę nazywa 51. stanem USA, a Zatokę Meksykańską przemianowałby na Amerykańską.
Już w czasie swojej pierwszej kadencji Trump wysyłał innym państwom pogróżki i kuksańce. Tyle tylko, że z Kanadą – której proponuje inkorporację – i Meksykiem – od którego nadal chce się oddzielić murem – już w połowie 2026 r. Stany będą organizować piłkarskie mistrzostwa świata. Gospodarzy tego mundialu wskazano jeszcze w czasie pierwszej kadencji Trumpa.
USA wezmą na siebie największy ciężar organizacyjny tej imprezy. To tam odbędzie się 78 ze 104 mundialowych spotkań, w tym wszystkie ćwierćfinały, półfinały, mecz o 3. miejsce oraz finał.
– Pozycja USA w organizacji MŚ 2026 jest dominująca. Choć jest trzech gospodarzy, nie ulega wątpliwości, że USA jest „główną areną”. To predestynuje Trumpa do kontynuacji narracji „wyższości” USA nad Kanadą i Meksykiem. Sama retoryka nie powinna jednak wpłynąć na przygotowania, ponieważ słowa w tym przypadku nie mają realnego wpływu na procesy między FIFA a komitetem organizacyjnym mistrzostw – przewiduje Mieszko Rajkiewicz z Polskiego Instytutu Dyplomacji Sportowej.
Geopolitycznych zawirowań w regionie na pewno będzie chciała uniknąć FIFA, która szykuje się do największego turnieju w swojej historii, z udziałem nie 32, a 48 reprezentacji.
– Gianni Infantino po raz kolejny będzie kreował własny wizerunek dobrodusznego urzędnika, który chce „pogodzić skłócone państwa w duchu święta futbolu”. O ile dojdzie do realnego pogorszenia stosunków USA z Kanadą i Meksykiem, Infantino na pewno będzie próbował wykorzystać fakt dobrych relacji z prezydentem Trumpem i, jeśli pojawią się problemy, to prezydent FIFA będzie jednym z pierwszych aktorów polityki międzynarodowej próbującym interweniować. Pretekstem będzie oczywiście „niezakłócony przebieg organizacji MŚ” – dodaje Mieszko Rajkiewicz.
Pielęgnację dobrych relacji z Donaldem Trumpem Gianni Infantino już rozpoczął. Najpierw gratulował mu w social mediach wyborczego zwycięstwa, a potem udał się do Waszyngtonu na prezydencką inaugurację. Dwa dni przed zaprzysiężeniem Donald Trump znalazł czas dla szefa FIFA w swojej rezydencji na Florydzie.
Prezydenta Trumpa i przewodniczącego Infantino łączy biznesowe podejście do piłki nożnej. To właśnie ono sprawiło, że w napięty grafik piłkarskich rozgrywek FIFA wprowadzono Klubowe Mistrzostwa Świata w formule znanej z reprezentacyjnego mundialu. Pierwsza edycja tego turnieju odbędzie się w tym roku – na jedenastu amerykańskich stadionach.
FIFA zapewne spróbuje wykorzystać mistrzostwa do pozyskania na amerykańskim rynku kolejnych stałych partnerów, obok takich gigantów jak Coca-Cola czy VISA. Na tym polu Donald Trump może okazać się ważnym sprzymierzeńcem. Na tegorocznym klubowym turnieju mogą go jednak kłuć w oczy reklamy Hisense – chińskiego producenta elektroniki, który jest jednym ze sponsorów KMŚ. Mając na uwadze podejście Trumpa do chińskich firm i jego zapowiedzi obłożenia towarów z Chin cłami sięgającymi kilkudziesięciu procent, można przypuszczać, że za rok wolałby oglądać na bandach reklamy amerykańskich marek.
Podpisane teraz umowy obejmowałyby również mundial w 2026 r., z którym w Stanach Zjednoczonych wiąże się duże nadzieje biznesowe. Piłka nożna w USA jest bowiem na fali wznoszącej, o czym w podcaście „Sport to pieniądz” mówiła Katarzyna Przepiórka, pomysłodawczyni pierwszego w Polsce magazynu o amerykańskiej lidze.
Katarczycy pokazali, że mistrzostwa mogą być kapitalną platformą dyplomatyczno-biznesową. Tu USA też będą miały pole do popisu. Zwłaszcza, że w połowie mundialu Stany będą celebrować 250. rocznicę podpisania Deklaracji Niepodległości. W dodatku, po raz pierwszy na turnieju zagra 48 reprezentacji. Wraz z piłkarzami i kibicami, na mundial przylecą też politycy i dyplomaci.
– Środowisko trumpistów z pewnością wykorzysta obecność różnych reprezentacji do manifestacji pewnych kwestii w relacjach z tymi państwami. To tutaj należy spodziewać się upolitycznienia MŚ. Na razie jeszcze nie wiadomo, jakie drużyny zagrają podczas MŚ. Wiele wskazuje na to, że będzie to na przykład Iran czy nawet Irak – twierdzi Mieszko Rajkiewicz.
FIFA będzie wymagać, żeby kibice – niezależnie od kraju pochodzenia – mogli swobodnie podróżować między USA, Kanadą i Meksykiem. Posiadacze biletów nie będą musieli uczestniczyć w żmudnej procedurze przyznawania amerykańskich wiz – wśród uczestników mundialu na pewno będą państwa, od których Amerykanie wymagają tych dokumentów.
Amerykańsko-meksykańskie relacje wpłyną także na zapowiedziany przez oba państwa wspólny start w wyścigu o organizację mistrzostw świata kobiet w 2031 r.
Igrzyska w cieniu pożarów
W ostatnim półroczu prezydentury Donalda Trumpa, w USA odbędą się letnie igrzyska olimpijskie. Spektakularne show z udziałem Toma Cruise’a, który w czasie ceremonii zamknięcia igrzysk w Paryżu wyjechał ze stadionu z olimpijską flagą zatkniętą w motocykl, zwiastuje, że igrzyska w Los Angeles mają mieć hollywoodzką oprawę.
Los Angeles ugości olimpijczyków po raz trzeci. Z uwagi na bojkot krajów bloku wschodniego, igrzyska w 1984 r. były kadłubowe. Z dzisiejszej perspektywy trudno przewidywać, czy i jakie piętno odciśnie na imprezie w 2028 r. międzynarodowa polityka, ale gdyby działania Donalda Trumpa faktycznie przyczyniły się do zakończenia wojny w Ukrainie, to rosyjskich i białoruskich sportowców moglibyśmy oglądać w Los Angeles już pod narodowymi, a nie – jak w Paryżu – neutralnymi flagami.
Poprzednie igrzyska w Los Angeles pamiętane są z jeszcze jednego powodu: dzięki sprawności amerykańskich biznesmenów, stały się pierwszymi dochodowymi igrzyskami. Właśnie od nich na dobre rozpoczął się postępujący proces olimpijskiej komercjalizacji.
Budżet Komitetu Organizacyjnego LA28 (oparty na środkach pozyskanych przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski) wynosi blisko 7 mld dolarów. Jednak bez publicznych, federalnych funduszy przeprowadzenie igrzysk nie będzie możliwe.
Departament Bezpieczeństwa Krajowego szacuje, koszty zabezpieczenia igrzysk na 1-2 mld dolarów. Według wyliczeń operatora transportu publicznego w LA, jego przebudowa i przygotowanie do przyjęcia nawet 15 milionów kibiców, może pochłonąć ponad 3 mld dolarów.
Płynna organizacja igrzysk będzie wymagała współpracy administracji prezydenta i Kongresu (obecnie przewagę mają w nim Republikanie) z władzami Los Angeles i Kalifornii – zarówno na szczeblu miejskim, jak i stanowym rządzą tam Demokraci.
Kwestią sporną z pewnością stanie się polityka migracyjna, znajdująca się na sztandarach wyborczych Donalda Trumpa. Zapowiadał zaostrzenie przepisów oraz masowe deportacje osób przebywających w USA bez prawa pobytu. Tymczasem, według raportu Uniwersytetu Południowej Kalifornii i Fundacji Społeczności Kalifornijskiej, w samym hrabstwie Los Angeles może mieszkać nawet milion osób, które nielegalnie przekroczyły amerykańską granicę.
W dodatku styczeń przyniósł Kalifornijczykom największe w historii USA pożary. Straty są gigantyczne, a odbudowa regionu zajmie wiele lat i pochłonie ogromne środki. Amerykańskie media zaczęły zadawać pytania o to, czy w takich okolicznościach miasto na pewno udźwignie organizację igrzysk.
Po erupcji Wezuwiusza w 1906 r. włoski rząd zdecydował, że pieniądze przeznaczone na zaplanowane w Rzymie igrzyska w 1908 r. przekaże na odbudowę zniszczonego przez wulkan Neapolu. Igrzyska przejął Londyn. Trudno jednak wyobrazić sobie, by dbający o swój prestiż Amerykanie – już zaawansowani w przygotowaniach – mieli zrezygnować z igrzysk. Zwłaszcza że infrastruktura olimpijska wyszła z pożarów praktycznie bez szwanku.
W marcu Międzynarodowy Komitet Olimpijski wybierze swojego nowego przewodniczącego. Jest to istotne w kontekście igrzysk w LA, ponieważ obecny przewodniczący MKOl, Thomas Bach, utrzymuje chłodne relacje z Donaldem Trumpem. Tymczasem Komitet – podobnie jak FIFA – chętnie przyjąłby w poczet swoich sponsorów kolejne amerykańskie marki. Sytuacja staje się szczególnie pilna, ponieważ z końcem tego roku wygasły warte kilkaset milionów dolarów umowy z Panasonic, Toyotą i Bridgestone.
Jednak nowy przewodniczący MKOl może nie mieć łatwej relacji z Donaldem Trumpem, który zapowiedział wprowadzenie zakazu rywalizacji transpłciowych sportowców w zawodach dla kobiet. MKOl w tej kwestii uznaje wytyczne poszczególnych federacji.
Golf z Saudyjczykami
Nie wiadomo, czy Donald Trump oglądał pierwszą noc TGL, ale wiadomo, że świat golfa z niecierpliwością obserwuje jego powrót na polityczną scenę. W Trumpie upatruje się osoby, która może zakończyć trwający od kilku lat rozłam w zawodowym golfie.
W 2021 r. grupa golfistów, skuszonych ogromnymi pieniędzmi, odeszła z amerykańskiego cyklu PGA Tour i dołączyła do konkurencyjnej, saudyjskiej LIV Golf. Renegaci zostali ukarani zakazem udziału w turniejach amerykańskiego cyklu PGA Tour oraz w prestiżowym Pucharze Rydera.
Podział poróżnił zawodników i zdegustował kibiców, przyzwyczajonych do wspólnej rywalizacji wszystkich najlepszych graczy.
Na wojence podjazdowej traciły zarówno PGA, jak i LIV, dlatego ostatecznie obie organizacje zdecydowały się na negocjacje. W pewnym momencie wydawało się, że są bliskie porozumienia, ale niechęć wyrażali golfiści z PGA Tour. Swoje zdanie miały też organy polityczne, ponieważ porozumienie zakładało fuzję oraz wykupienie udziałów w PGA przez Państwowy Fundusz Inwestycyjny Arabii Saudyjskiej.
Mini wywiad
Najlepsi golfiści świata – czy znów zagrają razem?
O zakończeniu sporu między PGA a LIV Golf słyszymy w zasadzie od początku jego powstania. Na jakim obecnie jesteśmy etapie?
Negocjacje są poufne, ale wiemy, że cały czas trwają. Ze strony PGA prowadzą je zawodnicy, a ze strony LIV Golf robi to PIF, czyli Państwowy Fundusz Inwestycyjny Arabii Saudyjskiej. Zawodnicy LIV nie mają więc wiele do powiedzenia w temacie porozumienia.
W 2023 r. wydawało się, że porozumienie jest blisko, ale niechętna była mu grupa zawodników PGA, która myślała sobie „zaraz, zostaliśmy wierni PGA, nie skusiliśmy się na ogromne pieniądze, a teraz ci, którzy odeszli, mają sobie tak po prostu wrócić i grać z nami jak gdyby nigdy nic”?
Rzeczywiście, zawodnicy PGA nie byli entuzjastyczni wobec tej umowy, ale chyba wszyscy rozumieją, że trwanie w tym rozłamie jest ze szkodą dla wszystkich. Wzajemne postrzeganie się zawodników z obu cyklów może być początkowo problematyczne. W końcu taki Jon Rahm podpisał astronomiczny kontrakt i wróciłby do PGA bardzo syty. Dlatego mówi się, że jeśli już dojdzie do porozumienia i wszyscy golfiści znów będą grać wspólnie w jednym cyklu, ci z LIV będą początkowo startować na innych warunkach. Nie będą mieć wszystkich benefitów przysługujących graczom PGA, jak np. udział w cyklu.
Ci, którzy odeszli do LIV Golf faktycznie wygrali? Ich zarobki rzeczywiście można liczyć w setkach milionów dolarów, niezależnie od wyników sportowych?
Zawodnicy LIV-u na pewno korzystają na tym, że turnieje LIV są mniejsze, krótsze, a pieniądze za udział gwarantowane. Nie mają więc tego ryzyka, że w połowie turnieju odpadną i przez to mniej zarobią. Natomiast same rozbieżności finansowe między nimi a golfistami PGA Tour z pewnością nie są tak duże, jak to czasami jest przedstawiane. W PGA Tour dochodzą przecież bardzo wysokie kontrakty reklamowe, których w LIV Golf nie ma. Nie sądzę, żeby Tiger Woods czy Xander Schauffele zarabiali mniej niż Jon Rahm w LIV. Poza tym presja ze strony LIV przyczyniła się do pewnych zmian w cyklu PGA i zawodnikom w tourze też się poprawiło.
Ewentualne porozumienie stało się sprawą polityczną. PGA to ważna i cenna amerykańska marka, w której udziały chcieliby przejąć Saudyjczycy.
W USA ważne są w tym kwestie polityczne. Temat ugody trafił na obrady senackiej komisji obrony narodowej czy Federalnej Komisji Handlu. W ostatniej administracji amerykańskiej nie było woli, żeby do tego porozumienia doszło. Teraz może się to zmienić, bo Donald Trump dawał mocne sygnały, że będzie pozytywnie patrzył na to porozumienie
W tym sporze Donald Trump trzyma stronę LIV Golf. Gdy dochodziło do rozłamu, doradzał golfistom, by śmiało brali pieniądze od Saudyjczyków i nie obawiali się konsekwencji, bo w końcu
i tak dojdzie do fuzji.
Turnieje LIV Golf regularnie rozgrywane są na należących do Trumpa polach. Saudyjczycy prowadzą też biznesy z jednym z jego synów. W Arabii mają powstać sygnowane nazwiskiem Trumpa wieżowce.
Już w powyborczą noc, gdy stało się jasne, że Donald Trump zdobył przepustkę do Białego Domu, jednym z zaproszonych przez niego na scenę gości był Bryson DeChambeau – amerykański golfista grający w LIV Golf. Kilkanaście dni później Trump spotkał się z komisarzem PGA.
Poparcie dla Harris, pieniądze dla Trumpa
Można przypuszczać, że na krajowym podwórku Donald Trump nadal będzie okazjonalnie wykorzystywał sport i sportowców do celów swojej bieżącej polityki. Tak samo postępował zarówno w swojej pierwszej kadencji, jak i w czasie czteroletniej przerwy od Białego Domu, będącej właściwie nieprzerwaną kampanią wyborczą.
W 1/8 finału ostatnich mistrzostw świata kobiet w piłce nożnej Amerykanki przegrały w rzutach karnych ze Szwedkami. Jeden z karnych zmarnowała Megan Rapinoe – absolutna legenda amerykańskiej piłki, znana ze swojej aktywności na rzecz praw kobiet oraz głośnej krytyki Donalda Trumpa.
Trump nie przepuścił okazji, by wbić jej szpilkę. „Niezły strzał, Megan” – szydził na swoim koncie na Truth Social, dodając, że rozczarowujący wynik reprezentacji odzwierciedla kondycję całego kraju pod rządami Joe Bidena.
Donaldowi Trumpowi podpadł również futbolista Colin Kaepernick. Trump krytykował NFL za tolerowanie demonstracyjnego przyklękania niektórych zawodników futbolu amerykańskiego podczas odgrywania amerykańskiego hymnu. Tę formę protestu, skierowaną przeciw brutalności policji i rasizmowi, zainicjował właśnie Kaepernick.
Trump bagatelizował problemy podnoszone przez zawodników i domagał się od władz ligi oraz klubów ukarania protestujących sportowców. Po pewnym czasie NFL wydała oświadczenie, że jeśli zawodnicy chcą protestować, mogą podczas hymnu pozostać w szatni, ale przyklękanie na boisku jest zabronione.
Podczas kampanii wyborczej Kamala Harris zdobyła poparcie większej liczby znanych postaci ze świata sportu. Otwarcie poparli ją koszykarze LeBron James i Chris Paul oraz była tenisistka Billie Jean King. Donald Trump mógł natomiast liczyć na wsparcie legendy futbolu Bretta Favre’a.
Sympatie sportowców nie zawsze szły w parze z poglądami – a przynajmniej interesami – właścicieli amerykańskich klubów. Jak wynika z danych Federalnej Komisji Wyborczej, zebranych przez fundację OpenSecrets, niemal 95 proc. wszystkich środków, które od 2021 r. właściciele zespołów z NBA, NHL, NFL czy MLS wpłacili na kampanie wyborcze, trafiło na konta związane z Donaldem Trumpem i innymi kandydatami Republikanów, w tym do Kongresu. Łącznie była to kwota blisko 125 mln dolarów, przy zaledwie 5 mln przeznaczonych na kampanie Demokratów.
Ta ogromna dysproporcja to jednak przede wszystkim zasługa większościowej właścicielki obecnych wicemistrzów NBA – Dallas Mavericks – Miriam Adelson, która przekazała republikańskim kandydatom ponad 92 mln dolarów.
Miriam Adelson była jedną z ponad dwudziestu osób wyróżnionych Prezydenckim Medalem Wolności podczas pierwszej kadencji Donalda Trumpa. Wówczas jeszcze nie była związana ze sportem, jednak ponad połowa odznaczonych miała powiązania z tą dziedziną. Jest więc jeszcze jedno pole – poza golfowym – w którym Donald Trump docenia sport.
Megan Rapinoe czy LeBron James raczej nie spodziewają się odznaczenia w ciągu najbliższych czterech lat, ale Gianni Infantino zapewne już szykuje miejsce w swojej gablocie.
Główne wnioski
- Wspólna organizacja piłkarskich MŚ z Kanadą i Meksykiem może nieco złagodzić politykę Donalda Trumpa wobec sąsiadów. Będzie na tym zależało FIFA, z którą Donald Trump ma dobre relacje.
- Niszczące południową Kalifornię pożary nie powinny zakłócić przygotowań do igrzysk w Los Angeles. Aby organizacja imprezy przebiegła sprawnie, administracja prezydenta będzie musiała współpracować z władzami Los Angeles i Kalifornii, wywodzącymi się z Partii Demokratycznej.
- Donald Trump może zakończyć rozłam w światowym golfie. Jego biznesowe relacje z Saudyjczykami będą pomocne przy zakończeniu sporu między PGA a LIV Golf.