NBA chce mieć dwa nowe kluby. Komisarz ligi wskazuje miasta i podaje termin decyzji
Po analizie wielu potencjalnych rynków NBA wybrała dwa miasta, w których mogą powstać nowe kluby. Jak deklaruje Adam Silver, komisarz ligi, przygotowania do ekspansji wkraczają w finałową fazę. Nadchodzi ostatni, kluczowy etap, który przesądzi, czy NBA powiększy się do 32 zespołów.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Które dwa miasta NBA wskazała jako faworytów do otrzymania nowych klubów i dlaczego.
- Do kiedy właściciele obecnych zespołów NBA mają podjąć ostateczną decyzję w sprawie ekspansji ligi.
- Jak powstanie dwóch nowych klubów może wpłynąć na podział miliardowych przychodów między obecne zespoły NBA.
Kilka dni temu w Las Vegas odbyły się finałowe spotkania turnieju NBA Cup. Dla fanów była to wyjątkowa okazja, by obejrzeć niezwykle zacięte pojedynki najlepszych koszykarzy świata, dodatkowo zmotywowanych potencjalną premią za zwycięstwo, wynoszącą 1 mln dolarów na głowę. Natomiast dziennikarze mogli się nacieszyć rzadką możliwością uczestnictwa w konferencji z udziałem Adama Silvera, komisarza ligi.
Głównym tematem wystąpienia była potencjalna ekspansja NBA, czyli jej powiększenie o kolejne zespoły. Nieprzypadkowo – jednym z głównych kandydatów do roli gospodarza nowego klubu jest właśnie Las Vegas, miasto, w którym odbywała się konferencja.
Komisarz NBA wskazał, że jego współpracownicy szczegółowo analizowali wiele kandydatur. Ostatecznie doszli do wniosku, że jeśli dojdzie do ekspansji, powstaną dwa nowe kluby – w Las Vegas oraz w Seattle. Zgodnie z tym, co sygnalizowaliśmy na XYZ rok temu.
Ekspansja NBA w USA i Europie wchodzi w decydującą fazę
NBA od kilku miesięcy równolegle przygotowuje się zarówno do utworzenia rozgrywek w Europie, jak i poszerzenia swojego zasięgu na macierzystym, amerykańskim rynku. Ostatnio poznaliśmy szczegóły na temat europejskiej odnogi biznesu (włącznie z potencjalnym terminem powstania). Dlatego nadszedł najwyższy czas, by także w kwestii amerykańskiej ekspansji NBA uchylono rąbka tajemnicy.
– Jesteśmy w trakcie rozmów z właścicielami istniejących już zespołów i badania ich nastawienia do naszej ekspansji. Staramy się lepiej zrozumieć, jaki byłby wpływ powstania nowych klubów na finanse obecnych członków ligi. Przed końcem 2026 r. postanowimy, co robimy – mówi Adam Silver, komisarz NBA.
A konkretnie – postanowią właściciele istniejących już zespołów. To do nich będzie należał ostateczny głos, bo to oni mają potencjalnie najwięcej do stracenia. Z jednej strony za przyjęcie nowych zespołów NBA otrzymają wysoką opłatę operacyjną. Z drugiej – będą musieli dzielić się dochodami z kolejnymi dwoma organizacjami, co bezpośrednio wpłynie na podział ligowych przychodów.
Jak ekspansja NBA wpłynie na podział pieniędzy między kluby?
Jakiś czas temu na łamach XYZ opisywaliśmy sposób podziału pieniędzy w NBA. Jest on dość skomplikowany, ale w uproszczeniu opiera się na zasadzie, że przychody wszystkich klubów są co roku kumulowane, a następnie wypłacane przez ligę każdemu klubowi z osobna. Co istotne, niekoniecznie po równo. Słabsze finansowo zespoły często otrzymują większe transfery, aby mogły się rozwijać i by liga utrzymywała względnie wyrównany poziom sportowy.
Powstanie nowych klubów oznaczałoby, że dotychczasowi członkowie NBA przez pewien czas otrzymywaliby mniejszą część przychodów – nie tylko procentowo, ale także nominalnie. O jakich kwotach mowa? Obecnie 51 proc. zysku z działalności podstawowej klubów trafia na pensje zawodników, a pozostała część – w zeszłym roku było to 5 mld dolarów – dzielona jest między zespoły.
Do każdego klubu trafiło więc, uśredniając, około 167 mln dolarów. Po ekspansji ligi do 32 zespołów wypłata ta byłaby o ok. 10 mln dolarów niższa. Oczywiście przy założeniu, że nowe kluby nie wygenerują żadnego dodatkowego zysku. I tu właśnie tkwi sedno problemu.
Przez najbliższe miesiące biznesmeni z Las Vegas i Seattle, negocjujący z NBA utworzenie nowych klubów, będą prowadzić intensywne rozmowy z właścicielami istniejących już zespołów. Ich celem będzie przekonanie ich, że nowe organizacje w możliwie krótkim czasie zaczną generować istotne zyski. „Istotne” – czyli takie, które złagodzą ból związany z koniecznością podziału na 32 zespoły kolosalnych pieniędzy z nowego, 11-letniego kontraktu telewizyjnego, opiewającego na 76 mld dolarów, negocjowanego pierwotnie z myślą o 30 klubach.
Relokacja klubów NBA jako alternatywa dla ekspansji
Potencjalnie dla włodarzy istniejących już, najbardziej dochodowych klubów NBA zadośćuczynieniem za pojawienie się – przynajmniej na początku – mało dochodowych dwóch nowych organizacji mogłaby być relokacja istniejących, lecz słabo zarabiających zespołów. Od dłuższego czasu mówi się, że kluby takie jak Memphis Grizzlies i New Orleans Pelicans powinny przenieść się do innych miast, położonych w regionach o większym potencjale gospodarczym i – jak podnoszą niektórzy – bardziej… bezpiecznych.
– By doszło do relokacji zespołu, właściciel tego zespołu musi tego chcieć. Nawet jeśli dany rynek nie jest wyjątkowo dochodowy, nie oznacza to, że nie jest godny, by gościć klub NBA. Zgodnie z naszymi zasadami, dopóki zespół ma silne wsparcie kibiców, jest sprawny operacyjnie i nie funkcjonuje w warunkach zaciętej konkurencji rynkowej, nie możemy nawet sugerować przenosin – mówi Adam Silver, komisarz NBA.
Seattle i Las Vegas jako przyszłe rynki NBA
Właściciele Memphis Grizzlies i New Orleans Pelicans deklarują, że nigdzie się nie wybierają. Pozostaje więc włodarzom istniejących zespołów liczyć na to, że Seattle i Las Vegas okażą się na tyle silnymi rynkami, iż nowe kluby szybko zaczną generować zyski i zasilą wspólną ligową kasę. Potencjał jest znaczący.
Seattle – miasto, które nota bene w wyniku relokacji w 2008 r., po czterdziestu latach, straciło klub NBA o nazwie Seattle SuperSonics (dziś to Oklahoma City Thunder) – gości wiele profesjonalnych zespołów sportowych. Rezydujące tam: Seattle Seahawks (NFL), Seattle Kraken (NHL), Seattle Sounders (MLS), Seattle Mariners (MLB) oraz Seattle Storm (WNBA) należą do najlepiej zarabiających klubów w swoich ligach. Sam fakt, że w mieście liczącym ok. 800 tys. mieszkańców funkcjonuje tak wiele silnych organizacji sportowych, mówi sam za siebie.
Las Vegas od trzech lat jest gospodarzem finałów NBA Cup, choć od przyszłego sezonu może się to zmienić. Miasto pozostanie jednak areną Ligi Letniej NBA, która od ponad 20 lat w lipcu rozgrywana jest w największym mieście Nevady. Ponadto w Las Vegas – zamieszkałym przez ok. 2 mln osób i odwiedzanym co roku przez miliony turystów – działają Las Vegas Raiders (NFL), Vegas Golden Knights (NHL), Las Vegas Aces (WNBA), a wkrótce dołączą także Athletics (MLB).
Główne wnioski
- Jeśli dojdzie do ekspansji NBA, powstaną dwa nowe kluby – w Las Vegas i Seattle. Oferty inwestorów z tych miast zostały ocenione jako najlepsze. To rynki zamożne, z infrastrukturą gotową na przyjęcie kolejnego profesjonalnego zespołu sportowego. Ostateczna decyzja w sprawie ekspansji ma zapaść przed końcem 2026 r.
- Kluczowy głos będzie należał do właścicieli istniejących już klubów. Inwestorzy zabiegający o nowe franczyzy muszą ich przekonać, że nowe organizacje szybko osiągną rentowność i nie staną się obciążeniem dla wspólnej ligowej kasy.
- Relokacja klubów z mniejszych rynków – jako sposób na poprawę sytuacji finansowej bogatszych zespołów – pozostaje czysto teoretyczną alternatywą. W praktyce jest niemal niemożliwa, ponieważ nie zgadzają się na nią właściciele potencjalnych kandydatów do przenosin. Ekspansja pozostaje więc obecnie jedyną realną drogą, by NBA zwiększyła swoje przychody na rynku lokalnym.

