Sprawdź relację:
Dzieje się!
Sport

Nie tylko nazwa zobowiązuje. VeloBank chce rozkręcić polskie kolarstwo

Szefem w zespole VeloTalent Cycling Team jest Bartosz Huzarski, były słynny polski kolarz. Mówi, że dzięki pieniądzom VeloBanku stworzy dla polskich juniorów taką trampolinę, że będą mogli znaleźć się w słynnych światowych zawodowych grupach. Choć o swoich metodach treningowych mówi: „stara szkoła”, młodzi Polacy garną się do niego na treningi.

Na zdjęciu kolarze grupy VeloTalent Cycling Team
VeloTalent Cycling Team to jedna z dwóch największych polskich juniorskich grup kolarskich. W zeszłym roku zawodnicy wspierani przez VeloBank wzięli udział w ok. 10 wyścigach zagranicznych.

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego projekt VeloTalent Cycling Team mógłby nie powstać, gdyby prezesem VeloBanku został ktoś inny niż Adam Marciniak.
  2. Dlaczego Bartosz Huzarski uważa, że model szkolenia, w którym rodzice angażują się finansowo w rozwój kolarski swoich dzieci, jest wręcz wskazany.
  3. O ile większe prędkości panują podczas juniorskich wyścigów zagranicznych w porównaniu do tych znad Wisły.

Jeśli za kilka lat zobaczymy, że projekt istotnie się udał, będziemy mogli skonstatować, iż w pewien sposób zdecydował przypadek.

Bo Adam Marciniak wcale nie musiał zostać parę lat temu prezesem VeloBanku. Prezesem mógł zostać człowiek, który nie jest miłośnikiem kolarstwa. Adam Marciniak jest, a ponadto w przeszłości dobrze poznał się z Bartoszem Huzarskim, byłym znakomitym polskim kolarzem. Nazwa banku też naturalnie popychała w tym kierunku – prastare rowery nazywano welocypedami, a od słówka „Velo” bardzo blisko do słowa „velocity”, czyli „prędkość”.

Bartosz Huzarski już od wielu lat prowadził na Dolnym Śląsku Stowarzyszenie Ślęża Sobótka Bike Academy, gdzie trenowali młodzi kolarze w przeróżnym wieku, nawet czterolatkowie. Zarząd VeloBanku uznał, że zaangażowanie się w jego projekt jest najlepszym rozwiązaniem. Powstał VeloTalent Cycling Team, juniorzy ze Ślęży Sobótki – kolarze w wieku 16, 17 czy 18 lat – po prostu zmienili barwy.

Ale stowarzyszenie Bartosza Huzarskiego nadal istnieje. Projekt dla najmłodszych – Pho3nix HBA Academy – wciąż wspiera fundacja rodziny Kulczyków. Grupa zawodników licencjonowanych od żaka do juniora młodszego wspierana jest przez takie firmy, jak Deichmann, SKSM MAT czy Skoda GALL-ICM Wrocław. Można więc przypuszczać, że stowarzyszenie Ślęża Sobótka Bike Academy będzie dostarczać zespołowi „Velo” odpowiednich juniorów. Wszystko „spina się” bardzo dobrze.

Na zdjęciu Adam Marciniak, prezes zarządu VeloBanku
Adam Marciniak jest miłośnikiem kolarstwa i prezesem banku, który kolarstwo ma niejako w nazwie. Musiało się więc skończyć dużym projektem. Źródło: VeloBank

Rower nie wybacza

– O seniorskim zespole na razie nie myślimy. Chcemy wypuszczać w świat zdolnych polskich juniorów – mówi Bartosz Huzarski, niegdyś dwukrotny zwycięzca klasyfikacji górskiej Tour de Pologne.

Również Ignacy Słoński, koordynator programu z ramienia VeloBanku, zaznacza, że drużyna działa w ramach mecenatu VeloTalent, którego założeniem jest wsparcie i promocja utalentowanych młodych osób ze świata kultury, nauki i sportu.

– Zależy nam na promowaniu aktywności fizycznej oraz pracy nad sobą – mówi Ignacy Słoński.

Z pytaniem, czy młodzi ludzie – wychowywani w epoce Tik-Toka, gdzie wszystko musi trwać maksymalnie dwie chwile – mogą być zainteresowani kolarstwem, rozprawia się Bartosz Huzarski.

– W mojej szkółce mam ok. 60 zawodników, choć gmina Sobótka liczy sobie tylko 15 tys. mieszkańców. Uważam, że to duży sukces, zwłaszcza że kolarstwo jest sportem dosłownie katorżniczym. Wystarczy na tydzień odpuścić treningi i już jest bardzo trudno wrócić do poziomu grupy. Rower nie wybacza – wyjaśnia Bartosz Huzarski.

Kolarstwo jest sportem dosłownie katorżniczym. Wystarczy na tydzień odpuścić treningi i już jest bardzo trudno wrócić do poziomu grupy”

Huzarski opowiada też o tym, że korzysta z metod „starej szkoły”, czyli nie przewiduje oczywiście żadnych pensji dla juniorów.

Bartosz Huzarski i jego „tricki” treningowe

– Dla mnie to nie do pomyślenia, by płacić młodym kolarzom. Więcej – my sami staramy się zaangażować rodziców w pomoc finansową. Po to, żeby chłopcy z większym szacunkiem podchodzili do treningów. To moja dewiza – jeśli widzą, że w grę wchodzą również pieniądze rodziców, to angażują się bardziej. A rodzice, wykładając pieniądze, także mocniej naciskają na młodych kolarzy. Podam przykład. Niebawem wyjeżdżamy na zgrupowanie do Chorwacji na 12 dni. Klub opłaca trenerów, przejazd, pobyt itd. Rodzice natomiast muszą zapewnić swoim dzieciom wyżywienie – mówi Bartosz Huzarski.

Zapewnione dla kolarzy są także rowery, ale jeśli ktoś chce kupić na własną rękę sprzęt lepszy, to jest to dozwolone.

– Dzięki temu, że powstał juniorski zespół VeloTalent Cycling Team, finansowany przez VeloBank, nasi młodzi kolarze mogli w zeszłym roku wziąć udział w 30 polskich wyścigach i ok. 10 zagranicznych – mówi Ignacy Słoński.

Bartosz Huzarski podkreśla szczególnie wagę wyścigów poza Polską.

– Ze względu na wysoki poziom zawodników prędkość podczas wyścigów zagranicznych jest większa o 5-7 km/h. Dlatego tak bardzo pilnujemy, by każdy junior miesięcznie mógł wziąć udział w jednym czy dwóch takich imprezach. W poprzednim sezonie nam się to udawało. Współpracujemy z reprezentacją Polski i Akademią Copernicus Michała Kwiatkowskiego [jednego z najlepszych polskich kolarzy w historii – red.], staramy się tak układać wyjazdy, by obie nasze grupy zyskiwały – mówi Bartosz Huzarski.

To na tych dwóch grupach – VeloTalent Cycling Team oraz akademii Kwiatkowskiego – opiera się w dużej mierze przyszłość polskiego kolarstwa. Prezes CCC Dariusz Miłek wycofał się ze sportowego „biznesu” kilka lat temu, teraz „jedynie” wspiera projekt Michała Kwiatkowskiego.

Na zdjęciu Bartosz Huzarski w 2014 r.
Bartosz Huzarski w 2014 r. Dziś jest trenerem młodzieży, mówi, że jedną z jego zasad jest angażowanie rodziców w pomoc finansową dla grupy. Twierdzi, że wtedy juniorzy bardziej przykładają się do treningów. Fot. Riccardo Scanferla/Getty Images

VeloCycling dla amatorów

Rok 2025 będzie dla VeloBanku i jego zaangażowania w kolarstwo bardzo istotny również z tego powodu, że bank po raz pierwszy został sponsorem tytularnym wyścigu dla zawodowców z serii UCI. UCI to Międzynarodowa Unia Kolarska, zatem wszystko nabiera odpowiedniego prestiżu. Rywalizacja rozpocznie się 13 kwietnia, nazwa wyścigu to VeloBank Ślężański Mnich Bruki & Szutry, a do Sobótki przyjadą zawodowe grupy.

A jednak dla Ignacego Słońskiego jeszcze ważniejsze tego dnia będzie to, iż wtedy zainaugurowany zostanie cykl VeloBank VIA Dolny Śląsk. To seria wyścigów dla amatorów, każdy z nich odbędzie się w malowniczym miejscu Dolnego Śląska. Cykl składać się będzie z siedmiu imprez, ostatnią zobaczymy w październiku.

– To największy cykl wyścigów amatorskich w Polsce, inne przeważnie kończą się na jednym dniu. Na Dolnym Śląsku jesteśmy obecni jako marka nie tylko w obszarze sponsoringu sportowego. Tu również mieszkają nasi klienci, tu także, jak w całej Polsce, rozwijamy sieć placówek. Zawsze staramy się być blisko ludzi. Podczas ostatniej powodzi dzięki temu, że znaliśmy tutejszych mieszkańców i ich sytuację, szybko ruszyliśmy ze wsparciem – dodaje Ignacy Słoński.

Główne wnioski

  1. Historia omawianego tu zespołu bardzo dobrze pokazuje, ile znaczy niebanalna sieć kontaktów. Ponieważ prezes VeloBanku Adam Marciniak jako miłośnik kolarstwa poznał dobrze Bartosza Huzarskiego, a ten drugi od lat kształcił młodzież na bardzo wysokim poziomie, szybko mógł powstać bardzo poważny projekt kolarski VeloTalent Cycling Team.
  2. Bartosz Huzarski przekonuje, że finansowe zaangażowanie rodziców w kolarski rozwój ich dzieci niesie ze sobą dwa bardzo pozytywne efekty. Dzieci, wiedząc o wydatku rodziców, mocniej naciskają na pedały, a rodzice, którzy wykładają pieniądze, nie omieszkują przypominać dzieciakom, że z każdego treningu trzeba wracać wyczerpanym.
  3. VeloBank wspiera kolarską młodzież, ale organizuje też poważny cykl wyścigów dla amatorów. Startować mogą właściwie wszyscy, kategorii wiekowych jest sporo. Trzeba jedynie dojechać na Dolny Śląsk, oczywiście niekoniecznie rowerem.