Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka Świat Technologia

"Nie tylko platforma, lecz wieloletnia współpraca". Hanwha z ofertą w programie Orka

Czekanie na nowe okręty podwodne dla Polski przypomina czekanie na Godota. Kolejne obietnice i zapewnienia marynarze słyszą od niemal trzech dekad, a nowych okrętów jak nie było, tak nie ma. Coraz mniej wskazuje, że faktycznie będą. Szczegóły swojej oferty przestawiła koreańska Hanwha.

"Nie tylko platforma, lecz wieloletnia współpraca". Hanwha z ofertą w programie Orka Na zdj. model okrętu KSS-III produkowanego przez Hanwha Oceans James Park/Bloomberg via Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jaka jest propozycja koreańska w programie Orka.
  2. Czym wyróżnia się Hanwha Oceans na tle innych ofert w programie.
  3. Jakie finansowanie moze zaproponować strona koreańska.

Korzystne warunki finansowania, szybka dostawa i bogata oferta przemysłowa - to główne atuty oferty Hanwha Oceans w programie "Orka". Koreańczycy oferują też gap fillera - starszy od docelowego KSS-III, ale możliwy do szybkiego dostarczenia okręt KSS-I, który byłby rozwiązaniem pomostowym do czasu dostarczenia docelowych jednostek.

Koreańska propozycja ma jednak swoje wady. Należą do nich niemała szacowana cena nowych okrętów, trudność w sfinansowaniu ich z funduszu SAFE (choć nie jest to niemożliwe) czy wreszcie... fizyka. KSS-III jest duży i ciężki, nie będzie łatwo "schować" go w płytkim Bałtyku.

Zapychacz, pierwszy okręt - za sześć lat i duże inwestycje. Koreańczycy kuszą Polaków

Czym Koreańczycy chcą skusić Polskę? Przede wszystkim, jak mówił podczas piątkowego spotkania z mediami Steve Jeong, wiceprezes Hanwha Oceans, firma stawia na bardzo szeroki dostęp do tzw. MRO. Co to takiego? MRO to skrót od Maintenance, Repair, and Operations - utrzymanie, naprawa i konserwacja. To najistotniejsza składowa posiadania systemu (a okręty podwodne wraz z MRO i uzbrojeniem to system) tak złożonego, jak dywizjon Okrętów Podwodnych.

Koreańczycy oferują, jak zapewniają, pełne MRO. Oznacza to, że po stronie polskiej mielibyśmy możliwość wykonywania napraw, serwisów, konserwacji i remontów okrętów. Co oznacza w konsekwencji dwie wiadomości: dobrą i złą. Dobrą, bo potencjalne polskie KSS-III nie będą musiały na serwis płynąć na drugi koniec świata, do koreańskich stoczni. Złą - bo oznacza konieczność wykształcenia kadr. A z tymi w Marynarce Wojennej krucho i bez nowych okrętów.

Gdyby Polska zdecydowała o zakupie KSS-III, do naszego kraju trafiliby koreańscy technicy, którzy uczyliby Polaków zagadnień obsługi skomplikowanych, supernowoczesnych jednostek. Z czasem, gdyby rosła liczba wyszkolonych techników z Polski, spadałaby liczba ekspertów koreańskich. W naszym kraju miałoby powstać centrum szkoleniowe. A Korea jest otwarta na współpracę także na innych polach: technologii laserowej, dronowej, w zakresie AI i systemów zarządzania walką.

Drugą zaletą oferty koreańskiej jest to, że proponują nam gap fillera (z ang. zapchajdziura). Byłby tzw. rozwiązaniem pomostowym - nie jednostka docelowa, ale taki okręt, który pomógłby MW RP podtrzymać zdolności podwodne i służyć szkoleniu załóg. To istotne, ponieważ Polska używa dziś tylko jednego, 40-letniego okrętu podwodnego, ORP Orzeł.

Nieoficjalnie, marynarze mówią, że stary i mocno już wysłużony "Orzeł" nie wychodzi w morze na długo. Dlaczego? Według wiedzy XYZ, problem jest z załogą, której po prostu brakuje. Wraz z odejściem ze służby okrętów typu Kobben, wielu marynarzy rozstało się z armią. Co sprawia, że brakuje nam nie tylko załóg o odpowiednich zdolnościach, ale także obsług okrętów podwodnych. Oraz samych okrętów.

Hanwha Ocean deklaruje możliwość dostarczenia pierwszego okrętu w ciągu sześciu lat od podpisania kontraktu, a całej trójki – w ciągu ośmiu lat.

Koreańska oferta w programie Orka
Wizualizacja okrętu KSS-III (Fot. Hanwha Oceans)

Orka w kimchi. Gap filler, inwestycje i... możliwy reeksport okrętów?

Koreańczycy oferują, według zapowiedzi, okręt KSS-I. To niemłody, ale sprawny okręt, będący głęboką modernizacją niemieckiego okrętu typ 209. Może to wywołać pewien zgrzyt, bo Niemcy musieliby wydać zgodę na leasing okrętu. Co wcale nie musi być łatwe, jednak jak mówili przedstawiciele Hanwha Oceans, "ich prawnicy nad tym pracują".

Istotnym jest, że ewentualny KSS-I dla Polski ma zostać wyposażony w coś ekstra. Chodzi o CMS - combat management system, czyli system zarządzania walką. Taki, jaki jest zintegrowany na okrętach KSS-III. Dzięki temu, marynarze, którzy pływaliby na okrętach koreańskiej produkcji, mogliby szkolić się na takich systemach, jakie zaimplementowane są na jednostkach docelowych.

Inną kwestią jest oferowana przez Hanwhę polonizacja. Nasz kraj i przedsiębiorstwa mogłyby zostać włączone w łańcuchy dostaw elementów. Z zapowiedzi Koreańczyków wynika, że w Polsce mogłyby być produkowanych nawet ok. 3 tys. elementów okrętów. Jedną z sygnalizowanych przez stronę koreańską opcji jest także możliwość późniejszego reeksportu okrętów.

Koreańczycy zapowiadają też pokaźny transfer czystej gotówki: 100 mln dolarów, które można byłoby ulokować w polskim przemyśle. Wszystko sprowadza się do tego, że partner koreański chce nie tylko sprzedać Polsce platformę, ale myślą o szerokim partnerstwie z Polską. Tym bardziej, że w Polsce sprzęt wojskowy z Korei zagościł już na stałe: kupiliśmy z półwyspu koreańskiego czołgi K2, armatohaubice K9, wyrzutnie rakiet K239 Chunmoo i samoloty FA-50. Do tych ostatnich będziemy zresztą leasingować z Korei pociski Sidewinder.

Koreańczycy mają też większe oczekiwania. Liczą nie tylko na obsługi polskiej "Orki", ale także obsługi jednostek nawodnych (w tym również NATO-wskich), ale także budowę wraz z polską nowych okrętów. A mają w tym doświadczenie, ich przemysł stoczniowy jest jednym z bardziej zaawansowanych i rozbudowanych w świecie.

Problemy też są. Głównym mogą być... kraje Unii Europejskiej

Żeby nie było zbyt różowo: oferta koreańska jest droga. Cena jednego okrętu nie jest znana, jednak może ona przebić 1 mld euro. A budżet nie jest z gumy. Oczywiście, Korea zapewne chętnie udzieliłaby Polsce kredytu.

– Naszym celem jest zapewnienie Polsce optymalnego modelu finansowania, który zagwarantuje sprawną realizację programu Orka – powiedział podczas briefingu prasowego Steve Jeong, wiceprezes i Szef Grupy odpowiadającej w Hanwha Ocean za okręty wojenne.

Dodaje, że to propozycja, która daje elastyczność i przewidywalność, a przede wszystkim zapewnia Polsce pełną kontrolę nad rozwojem własnych zdolności morskich.

Drugą opcją jest fundusz SAFE. Z polskiej inicjatywy wprowadzono do niego zdolności w zakresie morskim. Z tym, że mogą na to krzywo patrzeć inni płatnicy, przede wszystkim Niemcy i Francuzi. To producenci okrętów podwodnych, obaj oferują Polsce swoje produkty: niemieckie U212CD i francuskie okręty Scorpene. Być może jednak byłby sposób na ominięcie tego - np. stworzenie przez stronę koreańską i polską spółki, co już uprościłoby sprawę.

Warto mieć jednak na uwadze jeszcze jedno. Okręty KSS-III Batch-II to duże jednostki. Ich wyporność sięga 3600 ton, a długość - niemal 90 metrów. Oznacza to, że zwyczajnie trudno może być "schować" go w płytkim, mającym trudne warunki Bałtyku. Jest za to wyposażony w system AIP; air-independet propulsion, czyli napęd niezależny od powietrza, który wydłuża zdolność do przebywania okrętu pod wodą. Czyli to, co dla okrętu podwodnego najważniejsze. Napędu AIP nie posiada np. okręt francuski.

Główne wnioski

  1. Koreańska oferta w programie Orka jest interesująca z kilku powodów. To nowoczesny, wyposażony w to, czego oczekuje Polska okręt podwodny. Jest jednak duży i nietani.
  2. Producent, Hanwha Oceans, chciałby nie tylko dostarczyć Polsce platformę (okręty), ale także budować w ten sposób szersze, długofalowe partnerstwo z Polską.
  3. Koreańczycy są w stanie zaoferować nam także gap fillera - starszy okręt, będący rozwiązaniem pomostowym, mającym służyć m.in. do szkoleń i podtrzymania zdolności załóg.