Niemcy będą miały nowy rząd. Sporo nadziei, ale i obaw wśród polskich polityków
Po czterech latach Olafa Scholza w roli kanclerza Niemiec ma zastąpić Friedrich Merz. Kandydat na szefa nowego niemieckiego rządu budzi wśród polskich polityków zarówno nadzieje, jak i obawy. Równie skrajne odczucia budzi wysoki wynik AfD, która będzie drugą siłą polityczną w Bundestagu.


Z tego artykułu dowiesz się…
- Kto wygrał wybory parlamentarne w Niemczech oraz jak zmieni się układ rządzący.
- Na co liczą polscy politycy po zmianach w Niemczech.
- Czego po niemieckich wyborach obawia się polska klasa polityczna.
W przedterminowych wyborach do Bundestagu wygrał konserwatywny blok CDU/CSU, notując 28,6 proc. poparcia. To jednak zbyt mało, by rządzić samodzielnie. Lider niemieckich chadeków Friedrich Merz zapowiedział w poniedziałek, że w najbliższych dniach będzie chciał rozpocząć rozmowy koalicyjne z SPD. Socjaldemokraci, z ramienia których kanclerzem w ostatnich latach był Olaf Scholz, zajęli trzecie miejsce w wyborach, notując 16,4 proc., co daje partii najgorszy wynik w historii udziału w wyborach do Bundestagu.
Drugie miejsce zajęła Alternatywa dla Niemiec (AfD), która zdobyła 20,8 proc. głosów, czyli dwukrotnie więcej niż w wyborach w 2021 r. W nowym Bundestagu znajdą się również Zieloni (11,6 proc.) oraz lewicowa partia Linke (8,8 proc.).
Zdaniem eksperta
Współpraca z Polską w obszarze bezpieczeństwa
Kandydat na kanclerza zapowiedział również dążenie do zredukowania obciążeń biurokratycznych zgodnie z zasadą: na każdą nowo wprowadzaną regulację ma przypaść likwidacja dwóch innych. Będzie on dążył również do angażowania się w prace dotyczące regulacji na szczeblu UE na możliwie wczesnym etapie, aby zapobiec nowej biurokracji.
Kwestia finansów jest również ważna. Friedrich Merz wyraźnie zaangażował się w bezpieczeństwo europejskie i chce nadal wspierać Ukrainę. Istotne jest jednak to, że kandydat na kanclerza w pierwszym wywiadzie po wyborach jasno stwierdził, że chce ściśle współpracować z Polską w obszarze bezpieczeństwa.
Choć Friedriech Merz rozmowy koalicyjne będzie prowadzić w pierwszym tygodniu powyborczym, to jednak świeżo po ogłoszeniu wyników wyraził nadzieję, że nowy rząd uda się sformować do Wielkanocy, która przypada na połowę kwietnia. W 2021 r. Olaf Scholz powołał rząd dopiero w grudniu, choć wybory odbyły się pod koniec września.
Polscy politycy reagują na wybory w Niemczech
Jak na wyniki wyborów za Odrą patrzą polscy politycy? Bogdan Borusewicz, senator Koalicji Obywatelskiej, jest z nich zadowolony. Twierdzi, że z punktu widzenia Polski to dobry oraz przewidywalny wynik.
– Z CDU/CSU współpraca układała się dobrze. Socjaldemokracja na pewno będzie tu partnerem. Po odejściu Scholza ze stanowiska kanclerza SPD będzie mieć inny charakter i poglądy na to, co dzieje się w Ukrainie. My musimy analizować wszystko pod kątem rosyjskiej agresji na Ukrainę. Stosunek do rosyjskiej agresji będzie na pewno twardszy. Niemcy dadzą uzbrojenie i rakiety krótkiego zasięgu, których wcześniej nie przekazywali. Wymiana handlowa z Polską powinna być na podobnym poziomie, a Niemcy są dla nas najważniejszym partnerem gospodarczym w tej części Europy. Kandydat na kanclerza deklaruje dalsze funkcjonowanie Trójkąta Wejmarskiego, co jest dla nas bardzo ważne, więc jestem optymistą. Rozwój Niemiec zależy od wymiany z Chinami, a ona może się zmniejszać, co może mieć wpływ również na nas. Tu może zahamować ze względu na wojnę celną Donalda Trumpa z całym światem, a przede wszystkim z Chinami – mówi były marszałek Senatu.
Stosunek do rosyjskiej agresji będzie na pewno twardszy. Niemcy dadzą uzbrojenie i rakiety krótkiego zasięgu
Michał Kobosko, europoseł oraz wiceprzewodniczący Polski 2050, przyznaje, że wynik zbliżony do prognoz „budzi nadzieje, ale zarazem obawy”.
– Nadzieje, że przyszły kanclerz Merz będzie w stanie możliwie szybko zbudować koalicję z SPD i stworzyć rząd najpóźniej do Wielkanocy. I że będzie to rząd zdecydowanie bardziej proprzedsiębiorczy, który w Berlinie i w Brukseli będzie wspierał zmiany deregulacyjne i uproszczenie działalności gospodarczej w Europie. Także nadzieje na to, że rząd Merza będzie mocno proukraiński i zacznie przygotowywać kraj na zmniejszenie aktywności USA w Niemczech i w Europie – mówi Michał Kobosko.
Eurodeputowany partii Szymona Hołowni obaw ma znacznie więcej niż nadziei.
– Po pierwsze o to, że rząd z udziałem SPD będzie trudny. To ta partia zanotowała właśnie najgorszy wynik wyborczy od ponad stu lat i to ona odpowiada za upadek dotychczasowego rządu koalicyjnego. Tu mam tylko nadzieję, że Scholz rzeczywiście przestanie być jakimkolwiek rozgrywającym po stronie SPD, a rolę najbardziej aktywną przejmie dotychczasowy minister obrony Boris Pistorius. Obawy wiążę także z tym, że w Bundestagu nie będzie już zdrowej partii liberalnej, czyli FPD, z którą w Parlamencie Europejskim dobrze mi się współpracuje w ramach grupy parlamentarnej Renew Europe – wylicza Michał Kobosko.
Największe jego obawy budzi jednak tak wielka obecność AfD w parlamencie.
– Co czwarty poseł w Bundestagu będzie pochodził z partii, która jest wręcz dumna ze swoich post-nazistowskich korzeni. To alarmujący sygnał ostrzegawczy dla całej Europy. AfD rządzi szczególnie na obszarze dawnej NRD. Widać, jak wielkie spustoszenie w głowach wyborców, nie tylko w Niemczech Wschodnich, ale szerzej w dawnych demoludach, wywołało kilkadziesiąt lat życia w ustroju komunistycznym. Totalitaryzmy kuszą do siebie tym, że obiecują jedną wielką, iluzoryczną szczęśliwość i dają proste do bólu, populistyczne odpowiedzi na najtrudniejsze problemy i wyzwania – dodaje europoseł Trzeciej Drogi.
Co czwarty poseł w Bundestagu będzie pochodził z partii, która jest wręcz dumna ze swoich post-nazistowskich korzeni. To alarmujący sygnał ostrzegawczy dla całej Europy
Obawy wobec AfD żywi również inny przedstawiciel koalicji rządzącej – europoseł Lewicy Krzysztof Śmiszek. Liczy, że centroprawica dogada się z socjaldemokratami.
– Tak wybrali Niemcy i to niemieccy wyborcy zadecydowali o zmianie władzy z socjaldemokratycznej na centroprawicową, choć zanosi się na to, że są szanse na koalicję CDU/CSU z SPD. Liczę, że główne prodemokratyczne i prounijne siły niemieckiej polityki będą utrzymywały kurs dalszej integracji, zacieśniania więzów europejskich oraz wzmacniania Unii Europejskiej, a po drugie, utrzymają kurs nieustannego wspierania walczącej Ukrainy, bo to leży w interesie całego kontynentu – podkreśla Krzysztof Śmiszek.
Zaznacza, że nie wie, czy podejście Niemców do globalnej polityki zmieni się globalnie.
– Natomiast CDU już raz splamiło się współpracą z radykalną prawicą z AfD, głosując kilka tygodni temu wspólnie po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat. Boję się, że centroprawica będzie chętnie korzystać z ekstremistycznego języka prezentowanego przez AfD. Takie przykłady współpracy w Parlamencie Europejskim są coraz częstsze. Centroprawica pod wodzą Niemiec chętnie sięga po głosy posłów radykalnej prawicy. Wzrost poparcia dla AfD jest bardzo niepokojący. Głównym zadaniem niemieckich sił politycznych tworzących rząd oraz pozostających po stronie demokratycznej opozycji, jest niwelowanie napięć i przyspieszenie wzrostu gospodarczego. Jak wiemy, AfD żywi się głosami sfrustrowanych i rozczarowanych mieszkańców, którzy nie czerpią korzyści ze wzrostu gospodarczego. Przed koalicją stoi zadanie, by pokazać, że jest inny, proeuropejski, socjaldemokratyczny, wybór niż ekstremizm i nienawiść – dodaje europoseł Lewicy.
Centroprawica pod wodzą Niemiec chętnie sięga po głosy posłów radykalnej prawicy. Wzrost poparcia dla AfD jest bardzo niepokojący
Relacje z USA
Jak na niemieckie wybory patrzy krajowa opozycja? Poseł Prawa i Sprawiedliwości Paweł Jabłoński również ma obawy, jednak mają one inne podłoże niż w przypadku polityków Lewicy i Polski 2050.
– Wygląda na to, że powstanie koalicja czarno-czerwona, czyli CDU/CSU i SPD. To partie, które Niemcami rządzą w zasadzie na zmianę lub wspólnie od wielu dekad. Niepokój budzi wypowiedź Friedricha Merza, który zasygnalizował rozluźnianie relacji transatlantyckich, twierdząc, że Europa musi się uniezależnić od Stanów Zjednoczonych. Taki sygnał nie jest dobry, również dla Polski. Na poziomie osobistym relacje polsko-niemieckie będą dobre, bo Tusk z Merzem się lubią. Z pewnością Merz cieszy się, że ma w Polsce premiera, który jest wobec niego sympatyczny i nie będzie wchodzić w spory – mówi Paweł Jabłoński.
Polityk PiS patrzy z niepokojem na zapowiedzi Friedricha Merza dotyczące relacji z USA.
– Obawiam się jednak, że na poziomie twardych interesów Niemcy będą prowadzić niekorzystną dla Polski politykę. Skoro Merz chce ograniczać relacje z USA, to może wrócić pomysł zmiany traktatów unijnych. Gdy mówi się, że Europa powinna dbać sama o swoje bezpieczeństwo obronne, to może to oznaczać zastąpienie NATO organizacją na poziomie Unii Europejskiej. Z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa odcinanie się od Amerykanów jest błędem. Trzeba negocjować, by byli tu bardziej obecni, a nie odcinać się od nich – podkreśla były wiceminister spraw zagranicznych w rządzie PiS.
Obawiam się, że na poziomie twardych interesów Niemcy będą prowadzić niekorzystną dla Polski politykę
Nadzieje wobec AfD żywi z kolei Michał Wawer, którego Konfederacja współpracuje z jej europosłami w Parlamencie Europejskim.
– Wszystko zależy od tego, w jakim kierunku pójdą negocjacje koalicyjne. Na stole są dwie opcje. CDU może pójść w starą koalicję z SPD lub z większą grupą partii lewicowych. Wówczas prawdopodobnie nic się nie zmieni i CDU nie będzie w stanie zrealizować swoich obietnic wyborczych. Natomiast jeżeli CDU zdecyduje się na przełamanie kordonu sanitarnego i wejście w koalicję z AfD, to możemy mieć autentycznie prawicowy rząd, który zrealizuje politykę antyimigracyjną, spełni swoje obietnice i wtedy będzie to nowa jakość na europejskiej scenie politycznej. Raczej nie jest to prawdopodobne. CDU jest pod ogromną presją liberalnych mediów i pewnie się pod nią ugnie. AfD powinno być zadowolone ze swojego wyniku. Jeżeli CDU zawiedzie wyborców, to może to być dobra baza do lepszych wyników w przyszłości – podkreśla poseł Konfederacji.
CDU jest pod ogromną presją liberalnych mediów i pewnie się pod nią ugnie
Tego obawia się z kolei poseł Maciej Konieczny z partii Razem.
– Obaw jest dużo. Największa jest związana z dobrym wynikiem AfD, czyli partii odwołującej się do niemieckiego faszyzmu, prorosyjskiej i wrogiej Polsce. Nie ma tu się z czego cieszyć, zwłaszcza, że nowy rząd koalicyjny będzie słaby i to da potencjał skrajnej prawicy do dalszego wzrostu. Cieszy, że Sojusz Sahry Wagenknecht i liberałowie nie dostali się do Bundestagu, bo są to partie z różnych powodów szkodliwe. Pozostaje trzymać kciuki, by w kolejnych wyborach władzy nie przejęło AfD – komentuje Maciej Konieczny.
Nowy rząd koalicyjny będzie słaby i to da potencjał skrajnej prawicy do dalszego wzrostu

Główne wnioski
- W niemieckich wyborach parlamentarnych wygrał blok CDU/CSU, jednak nie może samodzielnie rządzić. Najbardziej prawdopodobnym koalicjantem wydaje się być SPD ustępującego kanclerza Olafa Scholza. Kandydat na nowego kanclerza, Friedrich Merz, zaczyna rozmowy koalicyjne z socjaldemokratami i liczy na utworzenie rządu przed świętami wielkanocnymi.
- Politycy polskiej koalicji rządzącej liczą, że nowy kanclerz Niemiec będzie wspierać Ukrainę w obronie przed Rosją w większym stopniu, niż robił to Olaf Scholz. Po stronie opozycji z PiS słychać nadzieje, że nowy niemiecki rząd nie doprowadzi do pogorszenia relacji transatlantyckich.
- Politycy PiS obawiają się, że rząd Friedriecha Merza może osłabić relacje ze Stanami Zjednoczonymi dążąc do uniezależnienia się Europy od USA. Przestrzegają przed budowaniem europejskiej alternatywy dla NATO, w której nie byłoby USA. Politycy Polski 2050, Lewicy i partii Razem obawiają się z kolei rosnącej w siłę AfD.