Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Analizy Sport

Nowa baza i rosnące przychody. Jagiellonia celuje w stałą obecność w Europie

Jeszcze trzy lata temu Jagiellonia Białystok walczyła o utrzymanie w Ekstraklasie, a dziś jest jednym z najlepiej zarządzanych klubów w Polsce. Dzięki synergii Łukasza Masłowskiego, Adriana Siemieńca i Ziemowita Deptuły klub nie tylko zdobył mistrzostwo i gra w europejskich pucharach, ale także inwestuje w nową bazę treningową wartą 100 mln zł. Czy Jaga stanie się trwale trzecią siłą polskiej piłki – i pierwszym klubem, który utrzyma sukces zbudowany nie na kapitale, lecz na konsekwencji?

Piłkarze Jagiellonii Białystok dziękują kibicom za wsparcie
Piłkarze Jagiellonii Białystok dziękują kibicom za wsparcie po meczu PKO Ekstraklasy 2025/26 pomiędzy Wisłą Płock a Jagiellonią Białystok na stadionie Orlen w Płocku, 19 września 2025 r. Fot. Łukasz Germaniuk/Eurasia Sport Images/Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie decyzje personalne odwróciły trend spadkowy i kiedy je podjęto.
  2. W jakim stopniu i z jakich źródeł Jagiellonia zwiększyła przychody, i jaka jest ich wrażliwość na brak awansu do europejskich rozgrywek.
  3. Jakie ryzyka i koszty długookresowe wiążą się z budową bazy treningowej za 100 mln zł.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Road to Glory” to termin dobrze znany miłośnikom gier z serii Football Manager czy EA Sports FC. Oznacza rozpoczęcie kariery małym klubem, jego stopniowy rozwój i doprowadzenie do sukcesów. Celem jest pokazanie, że w kontrze do klubów przejmowanych przez bogatych właścicieli, poprzez mądre zarządzanie, trafne transfery, szkolenie młodzieży i dobrze dobraną taktykę można zbudować drużynę odnoszącą sukcesy.

W ostatnich 10 latach mistrzostwo Polski zdobywały głównie duże kluby, dla których to trofeum jest corocznym obowiązkiem. Wyjątkiem pozostają Jagiellonia Białystok i Piast Gliwice. Gliwiczanie nie zdołali utrzymać się na szczycie. Brakowało im prywatnego kapitału (klub należy do gminy), nowoczesnej infrastruktury stadionowej i treningowej, zaplecza kibicowskiego, medialnego zainteresowania oraz stabilnych struktur administracyjnych.

Przykład Jagiellonii jest jednak inny – i Podlasie ma realne powody, by wierzyć w dłuższy okres prosperity. Nic nie wskazuje na to, by klub był jedynie sezonowym meteorem, który dzięki sprzyjającym okolicznościom osiągnął wynik ponad stan, a następnie wrócił „na swoje miejsce”. Kibice z Białegostoku znają ten scenariusz aż za dobrze – lecz tym razem wiele wskazuje, że historia potoczy się inaczej.

Jagiellonia rozgrywa obecnie 19. sezon od powrotu do Ekstraklasy w 2007 r.. Średnia zajmowana pozycja w tym czasie oscyluje między 7. a 8. miejscem. To jednak nie był spokojny okres – klub czterokrotnie notował sezony znacznie powyżej oczekiwań:

  • 2010/11 – 4. miejsce (+7 względem poprzedniego sezonu)
  • 2014/15 – 3. miejsce (+8)
  • 2016/17 – 2. miejsce (+9)
  • 2023/24 – 1. miejsce (+13)

Zaraz po tych sukcesach zwykle przychodziło jednak otrzeźwienie – niemal co drugi sezon Jaga kończyła w dolnej połowie tabeli. Dobry wynik udało się utrzymać w kolejnym sezonie tylko dwukrotnie:

  • w 2017/18, gdy klub zdobył drugie wicemistrzostwo z rzędu,
  • oraz w 2024/25, gdy sięgnął po brązowy medal zaraz po mistrzostwie Polski.

W pozostałych przypadkach Jaga notowała o wiele słabsze sezony, a dobry okres był uznawany za wynik ponad stan. Nie udało się zbudować trwałych podstaw pod przyszłe sukcesy albo zakotwiczyć w czołówce, jak wspomniany Piast Gliwice.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

W latach 2017/18–2022/23 klub z Białegostoku notował regres. Przez pięć kolejnych sezonów zajmował coraz niższe miejsca w tabeli. W dwóch ostatnich z tego okresu walczył o utrzymanie w Ekstraklasie. Ta wyraźna tendencja spadkowa, poprzedzająca mistrzowski sezon 2023/24, stała się dla części obserwatorów dowodem, że sukces nie był efektem spójnej strategii ani planowego rozwoju, lecz raczej zbiegu okoliczności.

Klub przechodził liczne zmiany – rotowali trenerzy, zawodnicy i koncepcje sportowe – jednak zarówno wyniki, jak i sytuacja finansowa pozostawały trudne. Poprawę zapoczątkowały dopiero kluczowe decyzje kadrowe: zatrudnienie Wojciecha Pertkiewicza na stanowisku prezesa, Łukasza Masłowskiego jako dyrektora sportowego oraz Adriana Siemieńca w roli trenera pierwszego zespołu.

Stan finansów był słaby, lecz nie beznadziejny. Nowy prezes przyznał w rozmowach z mediami, że audyt wykazał jeszcze gorszą sytuację, niż początkowo przypuszczano. Zarówno struktura kosztów, jak i poziom przychodów budziły poważne zastrzeżenia, a duże zobowiązania prowadziły m.in. do opóźnień w wypłatach wynagrodzeń. Zainteresowanie kandydaturą Pertkiewicza ze strony przewodniczącego rady nadzorczej, Wojciecha Strzałkowskiego, wynikało w dużej mierze z jego doświadczenia. Wcześniej z powodzeniem przeprowadził restrukturyzację Arki Gdynia.

W sprawozdaniu finansowym za 2021 r., które można uznać za „bilans otwarcia” kadencji Pertkiewicza, widzimy:

  • strata netto = 11 mln zł
  • zobowiązania długoterminowe wobec zewnętrznych podmiotów = 5,2 mln zł
  • koszt usług obcych = 21 mln zł
  • koszt wynagrodzeń = 8,5 mln zł
  • poziom należności = 2 mln zł
  • poziom środków pieniężnych = 1,4 mln zł
  • przychody ze sprzedaży = 27,5 mln zł
  • koszty operacyjne = 41,8 mln zł

Oczywiście restrukturyzacja nie jest procesem, który można zamknąć w kilka miesięcy. Szczególnie gdy nie pomagają w tym wyniki sportowe pierwszej drużyny, mające bezpośrednie i pośrednie przełożenie na kondycję finansową klubu. Lepsza pozycja w lidze to nie tylko większe środki z praw telewizyjnych, lecz także wyższa frekwencja i łatwiejsza promocja zawodników.

W końcówce sezonu 2021/22 Jagiellonia wciąż nie była pewna utrzymania w Ekstraklasie – na dwie kolejki przed końcem miała zaledwie pięć punktów przewagi nad 16. w tabeli Wisłą Kraków i częściej musiała oglądać się za siebie niż w górę tabeli. Wypłata od Ekstraklasy SA za udział w rozgrywkach wyniosła 12,4 mln zł, co przy tak dużych kosztach jedynie łagodziło trudną sytuację finansową.

Jak wynika z raportu Deloitte o finansach Ekstraklasy, Jagiellonia w sezonie 2021/22 osiągnęła co najwyżej przeciętne rezultaty. W większości kategorii klub znajdował się poniżej średniego poziomu, a jego najwyższe miejsce w zestawieniach finansowych to 9. pozycja – dokładnie w połowie ligowej stawki.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

W sezonie 2022/23, mimo obecności w klubie dyrektora sportowego Łukasza Masłowskiego (dołączył w marcu 2022 r., miesiąc po Pertkiewiczu), sytuacja Jagiellonii nie uległa jeszcze wyraźnej poprawie. Gdy nadeszło letnie okienko transferowe, doszło do licznych zmian kadrowych – decyzji, które z perspektywy czasu okazały się trafne, choć ich efekty nie były widoczne od razu.

Do zespołu trafili głównie zawodnicy bez kontraktów lub tacy, za których nie trzeba było płacić odstępnego, m.in.:

  • Nene – rozegrał 96 meczów w barwach Jagiellonii i miał ogromny wkład w zdobycie mistrzostwa Polski,
  • Tomasz Kupisz – 38 występów, solidny zmiennik,
  • Mateusz Skrzypczak – 103 mecze, filar mistrzowskiej drużyny, uznany za najlepszego obrońcę Ekstraklasy w sezonie 2024/25, później sprzedany do Lecha Poznań za prawie 1 mln euro,
  • Miłosz Piekutowski – włączony do kadry pierwszego zespołu, obecnie podstawowy bramkarz.

Zimą zespół został dodatkowo wzmocniony przez Michala Sacka (86 meczów, kluczowy zawodnik mistrzowskiej drużyny) oraz Dusana Stojinovicia (79 meczów). Trzon drużyny stanowili też Bartosz Wdowik, Jesus Imaz, Taras Romanczuk i Marc Gual.

Pomimo mocnej kadry – co widać dopiero z dzisiejszej perspektywy – trener Maciej Stolarczyk nie potrafił wykorzystać potencjału zespołu. Po 26 kolejkach, zostawiając drużynę na 14. miejscu w tabeli z dwupunktową przewagą nad strefą spadkową, został zwolniony.

W praktyce więc, w drugim sezonie pracy duetu Masłowski–Pertkiewicz, Jagiellonia wciąż walczyła o utrzymanie. Projekt „Road to Glory” potrzebował czasu, cierpliwości i zaufania.

Na początku kwietnia 2023 r. w roli pierwszego trenera zatrudniono 31-letniego Adriana Siemieńca, dotychczasowego szkoleniowca drużyny rezerw. W ostatnich ośmiu meczach sezonu zdobył 11 punktów, co pozwoliło utrzymać zespół w Ekstraklasie bez zmiany pozycji – Jagiellonia zakończyła rozgrywki na 14. miejscu.

W tabeli obejmującej tylko ten okres zajęła 11. pozycję, a wskaźnik zwycięstw wzrósł z 23 proc. do 38 proc.. Co istotne, Jagiellonia przez większość sezonu włóczyła się po dolnych rejonach tabeli, mimo że dysponowała jednym z najlepszych duetów ofensywnych w lidzeMarc Gual i Jesús Imaz zdobyli łącznie 29 goli, co czyniło ich najskuteczniejszym tandemem Ekstraklasy.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Czytając kolejny raport o finansach Ekstraklasy przygotowany przez Grant Thornton, sytuacja rysowała się już wyraźnie lepiej. Jagiellonia w sezonie 2022/23 osiągnęła lepsze wyniki finansowe niż większość ligowej konkurencji we wszystkich kategoriach – z wyjątkiem wpływów z praw telewizyjnych.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Część kategorii poprawiła się pośrednio w wyniku spadku Wisły Kraków, która wcześniej wyprzedzała Jagiellonię, jednak wzrost był widoczny także w ujęciu wartościowym. Poza środkami z praw telewizyjnych wszystkie pozostałe kategorie odnotowały wyraźną poprawę.

Przykładowo – wpływy z dnia meczowego wzrosły o ponad 1,3 mln zł, a średnia frekwencja zwiększyła się z niespełna 7 tys. do ponad 9 tys. widzów. W skali całego sezonu oznacza to sprzedaż o ponad 30 tys. wejściówek więcej niż rok wcześniej.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Zmierzam do tego, że przed sezonem 2023/24, który wystrzelił Jagiellonię do finansowego i sportowego kosmosu, sytuacja klubu była uznawana za co najwyżej przeciętną. Sezon 2021/22 trudno było uratować, a w 2022/23 klub znajdował się w okresie przejściowym, z nieodpowiednim trenerem, co niemal zakończyło się spadkiem. Dopiero zatrudnienie Adriana Siemieńca sprawiło, że duet rozwijający klub – Pertkiewicz i Masłowski – rozrósł się do efektywnego trio, które połączyło wizję sportową z konsekwentnym zarządzaniem.

Udane sezony 2023/24 i 2024/25, ukoronowane mistrzostwem Polski, brązowym medalem oraz dwukrotnym awansem do fazy ligowej Ligi Konferencji Europy, pozwoliły Jagiellonii zmniejszyć dystans do nieosiągalnej wcześniej ligowej czołówki. W niektórych obszarach finansowych klub nadal ma sporo do zrobienia, lecz w wielu innych rywalizuje już jak równy z równym, osiągając stabilizację na najwyższym poziomie. Skala postępu i sukcesu w ramach projektu „Road to Glory” najlepiej widoczna jest w dalszych analizach – porównujących wyniki Jagiellonii w kluczowych kategoriach przychodowych i kosztowych z wynikami Legii Warszawa, Lecha Poznań, Rakowa Częstochowa i Pogoni Szczecin.

Dzień meczowy

Przed mistrzowskim sezonem Jagiellonia miała bardzo niski poziom przychodów z dnia meczowego. Wynikało to m.in. z tarć na linii klub–miasto, dotyczących umowy na wynajem stadionu. Klub nie czerpał zysków z wynajmu lóż biznesowych, co znacząco ograniczało jego wpływy. Dopiero w lipcu 2023 r. ogłoszono porozumienie, zgodnie z którym najemcy lóż muszą wykupywać wejściówki bezpośrednio w klubie.

W sezonie 2021/22 przychody z dnia meczowego wynosiły 2,3 mln zł (9. miejsce w lidze). Rok później wzrosły o 60 proc., do 3,65 mln zł, co dało 8. pozycję – częściowo dzięki spadkowi Wisły Kraków, która wcześniej plasowała się w czołówce tej kategorii.

Sezon mistrzowski (2023/24) przyniósł podwojenie wpływów – do 7,3 mln zł, jednak wciąż nie był to wynik imponujący w skali ligi. Dla porównania: Widzew Łódź, jako beniaminek, zajął 4. miejsce z wynikiem o ponad 10 mln zł wyższym.

Prawdziwy skok nastąpił dopiero w sezonie 2024/25, gdy Jagiellonia grała w europejskich pucharach. Klub osiągnął ponad 18 mln zł przychodów z dnia meczowego, co dało 5. wynik w lidze – tylko nieznacznie gorszy od Pogoni Szczecin i Widzewa Łódź. Przewaga nad 6. w tabeli Motorem Lublin wyniosła ponad 6 mln zł, czyli równowartość połowy ich całkowitego wyniku.

W analizowanym okresie przychód w przeliczeniu na jednego kibica wzrósł z 19 zł do 43 zł, czyli o ponad 120 proc.

Raport Grant Thornton za sezon 2024/25 po raz pierwszy ujawnił dane dotyczące kosztów organizacji meczów. W przypadku Jagiellonii wyniosły one 15 mln zł – o 7 mln zł mniej niż w Legii, ale o około 50 proc. więcej niż w Górniku Zabrze, Śląsku Wrocław czy Lechu Poznań. Warto jednak pamiętać, że z powodu gry w europejskich pucharach Jaga zorganizowała aż 9 dodatkowych meczów domowych.

Po przeliczeniu daje to około 600 tys. zł na jedno spotkanie, co stanowi wynik zbliżony do Pogoni Szczecin, grającej na stadionie o podobnej pojemności. Oznacza to, że problem leży raczej w marży niż w kosztach jednostkowych.

Jagiellonia wygenerowała 3,28 mln zł zysku z organizacji meczów, osiągając rentowność na poziomie 18 proc.. Dla porównania, Pogoń Szczecin, mimo braku występów w Europie, osiągnęła zysk ponad 9,4 mln zł, czyli rentowność ok. 50 proc.

W analizowanych sezonach Jaga dogoniła pod względem przychodów takie kluby jak Widzew Łódź i Pogoń Szczecin, jednak do tego potrzebowała gry w europejskich pucharach, podczas gdy jej rywale w nich nie występowali. Legia Warszawa i Lech Poznań pozostają poza zasięgiem – pierwsza dzięki regularnej grze w Europie, wysokim cenom biletów i dużym wpływom z loży biznesowych, druga zaś dzięki większej pojemności stadionu.

Podsumowując: zwiększenie wpływów z dnia meczowego dziewięciokrotnie to ogromny sukces, jednak analiza rentowności i porównanie z ligową czołówką pokazują, że w tym obszarze wciąż jest wiele do zrobienia. Cennym krokiem byłoby rozbicie danych na segmenty – karnety, bilety, miejsca VIP i loże biznesowe – co pozwoliłoby dokładniej określić obszary do dalszego rozwoju.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Frekwencja

Przed sezonem mistrzowskim frekwencja na stadionie Jagiellonii pozostawiała wiele do życzenia. Mimo zauważalnej tendencji wzrostowej, wyniki na poziomie 6 977 i 9 058 widzów przy pojemności stadionu wynoszącej 22 tys. miejsc oznaczały zapełnienie na poziomie 30–40 proc.

W kolejnych latach sytuacja uległa znaczącej poprawie – wskaźnik zapełnienia wzrósł do 61 proc., a następnie do 74 proc. w sezonie 2024/25. Wciąż jednak było to nieco poniżej poziomu Pogoni Szczecin, która może pochwalić się frekwencją przekraczającą 80 proc. przez dwa sezony z rzędu.

Tylko w 8 z 26 meczów liczba widzów była niższa niż 15 tys., a ani razu nie spadła poniżej 10 tys. Dla porównania – w sezonie 2021/22 jedynym spotkaniem z frekwencją przekraczającą 10 tys. widzów był ostatni mecz z Legią Warszawa, który przyciągnął 15 tys. kibiców.

Średnio frekwencja rosła o 34 proc. z sezonu na sezon, a w porównaniu z sezonem 2021/22 wzrosła aż o 136 proc.. Podobny skok zanotowała jedynie Pogoń Szczecin (132 proc.).

Ze względu na ograniczoną pojemność stadionu trudno oczekiwać dalszych spektakularnych wzrostów. Realnym celem jest stabilizacja wyników w przedziale 17–18 tys. widzów, co byłoby dużym sukcesem organizacyjnym.

Priorytetem dla władz klubu powinno być osiągnięcie regularnych „sold outów”, przy jednoczesnej poprawie przychodów i rentowności dnia meczowego. Aby to osiągnąć, konieczne będą inwestycje w ofertę premium i biznesową, a także dalsza współpraca z miastem, które pozostaje właścicielem stadionu.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Prawa telewizyjne

Przychody z praw telewizyjnych są ściśle powiązane z rozgrywkami, w których uczestniczy klub. Największy wpływ na tę kategorię ma awans do fazy grupowej europejskich pucharów, który zapewnia wysoką premię od UEFA. Dobre wyniki w Europie pozwalają te wpływy wyśrubować do jeszcze wyższych poziomów.

Łącznie Jagiellonia osiągnęła ok. 11 mln euro (47 mln zł) przychodów z samych nagród UEFA za udział w Lidze Konferencji Europy (LKE), w której dotarła aż do ćwierćfinału. To przykład finansowej dźwigni, jaką dają europejskie rozgrywki – trudno wskazać inne źródło, które w tak krótkim czasie zapewnia klubowi kilkadziesiąt milionów złotych, wzrost reputacji na arenie międzynarodowej oraz rozwój całej organizacji – od sztabu szkoleniowego po dział marketingu i sprzedaży.

Porównywalny potencjał generowania przychodów ma jedynie rynek transferowy, jednak bez promocji w Europie trudno o znaczące kwoty. Dodatkowo sprzedaż czołowych zawodników wymusza późniejsze szukanie następców i proces ich adaptacji.

Gra w LKE stanowi zatem okno wystawowe dla zawodników, czynnik zwiększający atrakcyjność klubu w oczach potencjalnych piłkarzy i sponsorów, a także źródło dodatkowych zysków z dnia meczowego i sprzedaży gadżetów. Dzięki temu rosną medialność i międzynarodowa rozpoznawalność marki Jagiellonii.

Pomimo głosów krytyki, udział nawet w pucharze o najniższej randze może być motorem długofalowego rozwoju. Dla Jagiellonii to szansa, by w perspektywie kilku lat regularna gra w Lidze Europy stała się czymś naturalnym, a nie wyjątkowym.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Przy słabszych wynikach sportowych Jagiellonia osiągała ok. 12–14 mln zł przychodów z praw telewizyjnych, wypłacanych w całości przez Ekstraklasę SA. Dodatkowe 5 mln zł klub mógłby uzyskać za zwycięstwo w Pucharze Polski, jednak w ostatnich latach nie udało się nawet awansować do finału tych rozgrywek.

Dopiero mistrzostwo Polski w sezonie 2023/24 przyniosło skokowy wzrost przychodów – do poziomu ponad 34 mln zł, a jednocześnie zmniejszyło środki wypłacane konkurentom. Dzięki temu sukcesowi Jagiellonia uzyskała przepustkę do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy, co pozwoliło łącznie z przychodami ligowymi osiągnąć ponad 70 mln zł wpływów.

W sezonie 2025/26, przy czterech polskich reprezentantach w Lidze Konferencji, trudno będzie Jadze utrzymać dotychczasową przewagę finansową nad rywalami. Choć powtórzenie awansu do ćwierćfinału wydaje się mało prawdopodobne, przychody z praw telewizyjnych pozostaną na wysokim poziomie. Kluczowe dla stabilności finansowej będzie jednak utrzymanie miejsca premiowanego awansem do europejskich pucharów – najlepiej trzeci sezon z rzędu.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Przychody komercyjne

Ekstraklasa pod względem przychodów komercyjnych funkcjonuje w warunkach dużej nierównowagi – z jednej strony mamy niezagrożoną dominację jednej marki, a z drugiej zaciętą walkę o miano „drugiej siły” finansowej. W tym wyścigu Jagiellonia Białystok, dzięki mistrzostwu Polski i dynamicznemu wzrostowi przychodów, dołączyła do ścisłej grupy pościgowej.

Legia Warszawa, korzystająca z potężnej siły swojej marki, historycznej obecności w europejskich pucharach i działalności w największym rynku w kraju, gra w zupełnie innej lidze biznesowej niż reszta klubów. Jej przychody komercyjne często dorównują łącznym wpływom Lecha Poznań, Pogoni Szczecin i Jagiellonii razem wziętych. To bariera strukturalna, której nie da się przebić samym sukcesem sportowym.

Doskonałym przykładem jest Lech Poznań – po świetnym sezonie 2022/23 w europejskich pucharach zwiększył swoje przychody komercyjne o ok. 6 mln zł, podczas gdy Legia w tym samym czasie o 7 mln zł, co jeszcze powiększyło dystans między klubami. Stołeczny klub generuje ogromne środki z umów sponsorskich nawet w okresach słabszej formy sportowej.

Na tym tle sukces Jagiellonii jest szczególnie imponujący – klub zanotował największy progres w całej grupie goniącej, podwajając wpływy z segmentu komercyjnego do ok. 30 mln zł. To dowód, że sportowe sukcesy zostały skutecznie przełożone na finansowe wyniki.

Ten dynamiczny wzrost zmienił układ sił – Jagiellonia wyprzedziła Raków Częstochowa i Pogoń Szczecin, a jednocześnie zmniejszyła dystans do Lecha Poznań, którego siła komercyjna opiera się na szerszej obecności w Europie, większej bazie kibiców i rozpoznawalności medialnej.

Aby utrzymać tempo rozwoju, Jaga musi wykorzystać swoją międzynarodową ekspozycję – zwłaszcza z Ligi Konferencji Europy – do pozyskania ponadregionalnych i globalnych partnerów biznesowych. Tylko w ten sposób można przełamać ograniczenia finansowe wynikające z lokalnego rynku sponsorów.

Nowe przychody powinny iść w parze ze wzrostem efektywności operacyjnej. Kluczowe będzie zainwestowanie w strefy premium, loże biznesowe i segment hospitality, tak aby klub mógł gościć partnerów na poziomie adekwatnym do rosnących ambicji i oczekiwanych stawek sponsorskich.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Transfery

W pierwszych trzech analizowanych sezonach wpływy transferowe Jagiellonii (według danych z Transfermarkt) wyniosły ok. 2 mln euro. Dla porównania – większe kwoty uzyskały takie kluby jak Stal Mielec, Radomiak Radom, Górnik Zabrze, Śląsk Wrocław czy Pogoń Szczecin, podczas gdy Legia Warszawa i Lech Poznań funkcjonowały w zupełnie innych realiach finansowych.

Do czołowej trójki ligi Jagiellonia weszła dopiero w sezonie 2024/25, kiedy sprzedała zawodników za ok. 3,6 mln euro. To wciąż wyraźnie mniej niż Raków Częstochowa (20 mln euro) czy Lech Poznań (9 mln euro), jednak dla klubu z Białegostoku oznaczało to rekordowy wynik w historii.

Sprzedaż zawodników pozostaje jednym z największych pól do rozwoju dla dyrektora sportowego Łukasza Masłowskiego i całej organizacji. Część ekspertów chwali strategię Jagiellonii, polegającą na utrzymywaniu najlepszych piłkarzy przez dłuższy czas, co buduje pozycję negocjacyjną i stabilność sportową klubu. Aby jednak zbudować trwałe fundamenty finansowe, klub musi traktować rynek transferowy jako kluczowe źródło przychodów – umożliwiające dalsze inwestycje w infrastrukturę, akademię i rozwój organizacyjny.

W obecnej kadrze znajduje się kilku zawodników o dużym potencjale sprzedażowym, co daje szansę na kolejne rekordy. Przykładem jest Afimico Pululu, który – mimo zdobycia korony króla strzelców Ligi Konferencji Europy – nie wzbudził jeszcze ofert spełniających oczekiwania klubu. To wyjątek potwierdzający regułę: rynek transferowy Jagiellonii jest wciąż niedoszacowany, a pełne dane dotyczące negocjacji rzadko trafiają do mediów.

Warto podkreślić, że w drużynie tylko dwóch zawodników przekroczyło 30. rok życia – klubowe legendy Taras Romanczuk i Jesús Imaz. Pozostali piłkarze są w najlepszym wieku sportowym, a klub posiada dwa wyjątkowo cenne aktywa:

  • Sławomira Abramowicza, 21-letniego bramkarza z dużym doświadczeniem,
  • Oskara Pietuszewskiego, który nie ukończył jeszcze 18 lat, a już jest wyceniany przez Transfermarkt na 8 mln euro.

Eksperci przewidują dużą karierę Pietuszewskiego, a w środowisku pojawiają się głosy, że powinien otrzymać powołanie do reprezentacji Jana Urbana.

W dotychczasowej historii Jagiellonia tylko dwukrotnie sprzedała zawodnika za ponad 2 mln euro i raz za ok. 4 mln euro (sześć lat temu). W obecnych realiach klub może realnie liczyć na przekroczenie kolejnych barier i pozyskanie dziesiątek milionów złotych z transferów.

Pod względem zakupów Masłowski radzi sobie równie imponująco. W ostatnich latach Jagiellonia wydała na transfery mniej niż 17 innych klubów Ekstraklasy, a mimo to osiągnęła sukcesy, o których większość z nich może tylko marzyć.

Dopiero przed bieżącym sezonem dyrektor zdecydował się wydać kilkaset tysięcy euro na nowych zawodników, co i tak pozostaje kwotą znacznie niższą niż wydatki Motoru Lublin, GKS Katowice, Górnika Zabrze czy Korony Kielce. Oczywiście opłata transferowa to tylko część całościowych kosztów sprowadzenia piłkarza (obok prowizji, bonusów i kontraktów), ale fakt pozostaje niezmienny – Jagiellonia osiąga ponadprzeciętne wyniki przy minimalnych nakładach finansowych, co potwierdza skuteczność i dyscyplinę zarządzania transferami.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Wartość kadry

W ciągu zaledwie kilku sezonów Jagiellonia Białystok znacząco zwiększyła wartość swojej kadry. W sezonach 2021/22 i 2022/23 wycena zespołu na Transfermarkt oscylowała w granicach 13–15 mln euro, co stanowiło średni poziom w skali Ekstraklasy. Obecnie klub znajduje się już w gronie ligowej czołówki.

W sezonie mistrzowskim (2023/24) wartość drużyny wzrosła do 36,9 mln euro, a w kolejnym roku osiągnęła 37,4 mln euro. Ten skok jest szczególnie wymowny, jeśli zauważyć, że dwaj najwyżej wyceniani zawodnicy – Sławomir Abramowicz i Oskar Pietuszewski – łącznie są dziś warci tyle, ile cały zespół zaledwie kilka lat wcześniej.

Dzięki temu Jagiellonia znacząco zmniejszyła dystans do ligowego lidera. W sezonie 2025/26 trener Adrian Siemieniec dysponuje kadrą o wartości niższej od Lecha Poznań zaledwie o 5 mln euro, podczas gdy 2,5 roku wcześniej różnica wynosiła ponad 24 mln euro.

W przeszłości Jagiellonia miała większą stratę do trzeciej pod względem wartości kadry Legii Warszawa (20 mln euro), niż wynosiła jej przewaga nad najsłabszą w lidze Lechią Gdańsk (7 mln euro). Dziś te proporcje odwróciły się diametralnie – Jaga stała się realnym konkurentem dla ligowej elity.

W zestawieniu dziesięciu najwyżej wycenianych zawodników Ekstraklasy znajduje się obecnie trzech Jagiellończyków, podczas gdy trzy lata temu nie było tam żadnego. To nie tylko symboliczny awans, lecz także efekt spójnej polityki transferowej i skutecznego rozwoju sportowego młodych zawodników.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Inwestycje w przyszłość: baza treningowa za 100 mln zł

Namacalnym dowodem na długofalową wizję rozwoju Jagiellonii oraz jej stabilność finansową jest ogłoszony plan budowy nowej bazy treningowej o szacowanej wartości 100 mln zł. To przedsięwzięcie stanowi fundamentalne odejście od dotychczasowego modelu funkcjonowania klubu, który w przeszłości konsumował bieżące sukcesy sportowe, zamiast budować trwałe zaplecze pod przyszły rozwój.

Nowa inwestycja jest więc strategicznym krokiem w kierunku trwałej samowystarczalności organizacyjnej. Jagiellonia pokryje około połowy kosztów z własnych środków, co oznacza świadome podjęcie ryzyka finansowego – zarówno poprzez alokację kapitału kosztem innych projektów, jak i zwiększenie kosztów stałych w przyszłości.

Realizacja inwestycji o takiej skali nie byłaby możliwa bez historycznego sukcesu finansowego z ostatnich sezonów – mistrzostwa Polski, gry w fazie ligowej Ligi Konferencji Europy i znaczących przychodów komercyjnych.

W ostatnim dostępnym sprawozdaniu finansowym, obejmującym rok 2024 (czyli rundę wiosenną sezonu mistrzowskiego oraz jesienną część sezonu z występami w Europie), widoczne są następujące dane:

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

W lepszych warunkach infrastrukturalnych z pewnością łatwiej będzie o wysoką jakość szkolenia młodzieży, ale równie ważne jest umiejętne zarządzanie młodymi zawodnikami – z czym od lat boryka się choćby Legia Warszawa, tracąca część talentów z powodu braku płynnego wprowadzania ich do pierwszego zespołu. To właśnie tam, w drużynie seniorskiej, młodzi piłkarze mogą rozwijać się sportowo i zwiększać swoją wartość transferową.

Nowoczesna baza treningowa to dziś niezbędny element strategii klubu aspirującego do regularnej gry na arenie międzynarodowej i przyciągania coraz lepszych zawodników. Choć w ostatnich latach w Polsce powstało kilka podobnych ośrodków, więc w skali Ekstraklasy nowy obiekt Jagiellonii nie będzie unikalny, to w województwie podlaskim – zamieszkiwanym przez ponad milion osób – stanie się on kluczowym impulsem rozwojowym, pomagającym utrzymać utalentowaną młodzież w regionie.

Nie można jednak zapominać o przyszłych kosztach utrzymania ośrodka, które pochłoną część środków, jakie obecnie klub może przeznaczać np. na zwiększenie budżetu płacowego. Według ostatniego raportu Grant Thornton, Jagiellonia wydaje niecałe 6 mln zł rocznie na akademię, co jest wartością znacznie niższą niż w przypadku Legii Warszawa, Lecha Poznań czy Zagłębia Lubin. Po uruchomieniu nowej bazy klub będzie musiał wziąć na siebie długoterminowe zobowiązanie, które trzeba będzie finansować także w trudniejszych sezonach, gdy przychody spadną.

Dziś obecność Jagiellonii Białystok wśród czołowych polskich klubów nie jest już zaskoczeniem, jednak utrzymanie tej pozycji wymaga konsekwencji i dalszej pracy. Silne fundamenty finansowe i organizacyjne dają realne podstawy do stabilizacji wyników, co wyraźnie odróżnia obecną sytuację od wcześniejszych, krótkotrwałych zrywów.

Kluczowym elementem sukcesu jest synergia w zarządzaniu klubem, oparta na współpracy dyrektora sportowego Łukasza Masłowskiego, trenera Adriana Siemieńca i prezesa Ziemowita Deptuły, który od początku 2025 r. z powodzeniem zastąpił Wojciecha Pertkiewicza. To trio łączy realistyczną wizję sportową dopasowaną do możliwości klubu, umiejętność rozwoju zawodników i ich wartości rynkowej, a także cierpliwość w realizacji długoterminowych celów.

Nowe podstawy finansowe, choć nadal w dużej mierze uzależnione od sukcesu sportowego, zapewniają Jadze bezpieczny bufor rozwojowy. Przychody z Ligi Konferencji Europy, liczone w dziesiątkach milionów złotych, w połączeniu z potencjałem transferowym pozwalają na dalsze inwestycje w drużynę i strukturę organizacyjną. Coraz wyższe kontrakty telewizyjne, dobre wyniki komercyjne oraz rosnąca frekwencja zwiększają atrakcyjność marki Jagiellonii w oczach sponsorów i piłkarzy. Wzrost medialności i popularności w social mediach dodatkowo wzmacnia pozycję klubu.

Mimo optymistycznych perspektyw pozostają realne wyzwania i ryzyka. Największym z nich jest uzależnienie od europejskich występów – to właśnie środki z Ligi Konferencji stworzyły fundament finansowy obecnej Jagiellonii. Aby utrzymać pozytywny trend, klub musi pozostawać w czołówce ligi mimo rosnącej konkurencji i trudności w łączeniu gry w lidze z pucharami.

Drugim potencjalnym zagrożeniem jest ewentualne odejście duetu Masłowski–Siemieniec, czyli architektów sportowego sukcesu. Choć nie ma obecnie sygnałów o takich planach, to ich nazwiska z pewnością pojawiły się już w notesach klubów o większym budżecie i międzynarodowej renomie. W razie zmian, Wojciech Strzałkowski i prezes Deptuła będą musieli znaleźć odpowiednich następców, by utrzymać kierunek rozwoju.

Podsumowując, Jagiellonia przeszła imponującą transformację – z klubu walczącego o utrzymanie i borykającego się z problemami finansowymi do trzeciej siły Ekstraklasy, stojącej tuż za Legią Warszawa i Lechem Poznań. Jeśli uda się utrzymać obecną stabilność organizacyjną i mądrze zagospodarować kapitał zdobyty dzięki sukcesom w Europie oraz przyszłym transferom, klub ma wszelkie szanse, by na stałe zakotwiczyć się w krajowej elicie i regularnie konkurować z największymi potęgami polskiej piłki.

Miniwywiad

Jagiellonia ma wszystko, by zostać w czołówce na lata

Czy twoim zdaniem Jagiellonia może na stałe wejść do czołówki polskich klubów i kontynuować grę w ligowym topie i Europie w kolejnych latach?

Jagiellonia trafiła na idealny moment, by zadomowić się w krajowej czołówce. Większa liczba drużyn w europejskich pucharach zwiększa margines błędu w lidze, bo to właśnie pojedyncze potknięcia w tabeli najczęściej wypychały klub z Białegostoku poza TOP5.
Dziś trudno wyobrazić sobie Jadze poza pierwszą piątką Ekstraklasy – niezależnie od tego, jak urośnie konkurencja. Starannie budowany ranking UEFA powinien pomóc jej regularnie występować w Europie, a nawet jeśli będzie to „tylko” Liga Konferencji, to i tak pozostanie silnym impulsem rozwojowym. Oczywiście, w końcu przydarzy się słabszy sezon, ale zbudowana poduszka finansowa sprawia, że ewentualne potknięcia nie powinny zepchnąć klubu z powrotem do roli ligowego średniaka.

W czym widzisz największe pole do poprawy dla klubu?

Trochę przekornie uważam, że największe rezerwy Jagiellonii tkwią w transferach. Jako klub o mniejszych możliwościach finansowych od ligowych gigantów, musi zapewnić sobie alternatywne źródła dochodów, tak by brak awansu do pucharów nie wymuszał wyprzedaży składu. Obecnie bezpieczeństwo finansowe buduje gra w Europie, ale to duże sprzedaże zawodników mogą w przyszłości napędzać klub i zmniejszyć dystans do Lecha, Legii czy Rakowa.

W historii wszystkich „rosnących klubów” to właśnie transfery za duże kwoty decydowały o trwałości sukcesu. Gdy Jagiellonia zacznie sprzedawać piłkarzy za podobne sumy, jak czołówka ligi, będzie miała ostatni brakujący element układanki potrzebny do stworzenia stabilnego projektu na lata.

Czy zgodzisz się z opinią, że w przypadku odejścia Łukasza Masłowskiego lub Adriana Siemieńca złoty okres Jagi może się skończyć?

Każdy złoty okres jest ściśle związany z kluczowymi architektami sukcesu. W przypadku Jagiellonii najtrudniejszym zadaniem byłoby zastąpienie Adriana Siemieńca – bo choć w strukturach klubu są kompetentni współpracownicy Łukasza Masłowskiego, którzy mogliby przejąć część jego obowiązków, to Polska wciąż nie produkuje wielu trenerów o podobnej filozofii i warsztacie.

Dużo zależy od tego, czy Jagiellonia stanie się wystarczająco atrakcyjnym miejscem pracy, by przyciągać także zagranicznych szkoleniowców. Kluczowe będzie również utrwalenie DNA Masłowskiego i Siemieńca w całym klubie – tak, by nawet w razie zmian personalnych pozostać wiernym obranej drodze. To właśnie spójność wizji i konsekwencja sprawiły, że Jagiellonia zaczęła zwracać na siebie uwagę w Europie.

Główne wnioski

  1. Zwrot nastąpił dzięki triadzie Pertkiewicz–Masłowski–Siemieniec: porządkowanie finansów + selekcja kadr + spójny model gry przełożyły się na wyniki i napływ przychodów.
  2. Motorami wzrostu były Europa (nagrody UEFA), skok dnia meczowego i progres komercyjny; jednak trwałość przewagi zależy od regularnych pucharów i lepszej monetyzacji (marża na dzień meczowy).
  3. Baza za 100 mln zł to inwestycja strategiczna zwiększająca atrakcyjność i retencję talentów, ale podnosi koszty stałe – wymusi dyscyplinę finansową, mocniejszy rynek transferów i konsekwencję zarządczą.