Nowa propozycja dla drobnych inwestorów: listy zastawne. Wkrótce emisja
Wyżej oprocentowane niż lokaty i bardziej bezpieczne od obligacji skarbowych – takie zazwyczaj są listy zastawne. Dotychczas kupowały je tylko banki, ale niedługo po raz pierwszy zostaną skierowane do inwestorów indywidualnych. Tłumaczymy, na czym polegają i gdzie je można kupić.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jaki bank i na jakich zasadach zamierza wyemitować listy zastawne dla inwestorów indywidualnych.
- Na czym polegają te instrumenty finansowe i dlaczego uznaje się je za najbardziej bezpieczne na rynku.
- Dla jakiego typu inwestora listy zastawne są dobrym wyborem.
Większość nowych produktów czy usług finansowych banki reklamują jako coś niezwykle świeżego i przełomowego. Zwykle to wynika bardziej z kwestii marketingowych niż rzeczywistej rewolucyjności, ale nie tym razem. Listy zastawne, które PKO Bank Hipoteczny po raz pierwszy zamierza wyemitować dla inwestorów indywidualnych, naprawdę są czymś wyjątkowym. Mogą otworzyć nowy rozdział na polskim rynku finansowym. Tego od ponad dwóch dekad oczekiwali eksperci.
Powiew świeżości
Listy zastawne są znane na polskim rynku od wielu lat. Dotychczas banki hipoteczne emitowały je jednak na stosunkowo niedużą skalę i głównie dla inwestorów instytucjonalnych. Miały wysoki nominał i słabą płynność, więc dla drobnych graczy giełdowych pozostawały poza zasięgiem. To się jednak zmieni, bo szykuje się emisja dostosowana do potrzeb zwykłych inwestorów. Wniosek o zatwierdzenie prospektu złożył do KNF-u bank z grupy kapitałowej PKO BP, największego banku w Polsce.
– Emisje naszych hipotecznych listów zastawnych dotychczas były kierowane do instytucji finansowych. W dwóch walutach – złotym i euro – mają najwyższą ocenę ratingową, jaką mogą uzyskać polskie papiery dłużne, czyli Aa1 według agencji Moody’s. Są zabezpieczone portfelem wysokiej jakości kredytów hipotecznych lub innymi wierzytelnościami o wysokim stopniu bezpieczeństwa, np. obligacjami skarbowymi i bonami pieniężnymi NBP. Podlegają wykupowi w określonym z góry terminie i przynoszą inwestorom zysk w postaci odsetek. Mogą być więc instrumentem długoterminowego oszczędzania dla inwestorów indywidualnych – mówi Wojciech Papierak, prezes PKO Banku Hipotecznego.
Nie poznamy daty emisji, dopóki KNF nie zatwierdzi prospektu, natomiast, mówiąc kolokwialnie, jest do niej bliżej niż dalej. Bank nie może też jeszcze zdradzić warunków emisji. W analogicznej ofercie, ale kierowanej do inwestorów instytucjonalnych, oprocentowanie wynosiło około 0,8 pkt proc. powyżej stawki referencyjnej WIBOR. Gdyby oferta dla klientów indywidualnych była podobna, to przy obecnych warunkach rynkowych oprocentowanie listów zastawnych wyniosłoby około 6 proc. w skali roku.
Ciekawa alternatywa
Jakie warunki będą miały instrumenty przeznaczone dla klientów detalicznych, można też stwierdzić na podstawie listów zastawnych, które były wyemitowane dla instytucji przez inne banki i obecnie notowane są na giełdzie Catalyst. Dla przykładu, listy zastawne Millennium Banku Hipotecznego z terminem wykupu w 2030 r. mają obecnie oprocentowanie 6,74 proc. Za to ING Bank Hipoteczny z terminem wykupu w 2028 r. obecnie oferuje 6,35 proc.
Inwestorzy indywidualni nie kupują tych produktów na rynku wtórnym, bo mają bardzo wysoki nominał i jest ich stosunkowo niewiele. Niektóre można kupić za tysiąc złotych, ale większość dostępna jest za kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy. Co najważniejsze ich płynność jest słaba, czyli ciężko je odsprzedać na rynku wtórnym przed upływem terminu zapadalności. Nowe produkty od PKO Banku Hipotecznego mają mieć niski nominał. Ponadto ma być ich dużo.
– Jesteśmy pierwszym polskim bankiem, który zdecydował się skierować listy zastawne do klientów indywidualnych. Nie jest łatwo, bo pierwsi mają najtrudniej, ale obiecujemy, że nam się uda. Liczymy, że koleżanki i koledzy z branży pójdą naszym śladem. Im emisji będzie więcej, tym płynność i popularność rynku będzie wyższa – przekonuje Wojciech Papierak, prezes PKO Banku Hipotecznego.
Jest nadzieja
Wszystko zależy od tego, jakim zainteresowaniem będzie się cieszyć nowa emisja. Patrząc na oprocentowanie, chętni powinni się znaleźć. Stawki rzędu 6 proc. są obecnie dostępne tylko na promocyjnych depozytach terminowych i obligacjach skarbowych, a te Polacy uwielbiają. Obecnie na rachunkach bieżących i depozytach trzymamy w sumie ponad 900 mld zł. W papiery dłużne naszego państwa inwestujemy 300 mld zł rocznie.
– Za pomocą listów zastawnych można wykorzystać nadwyżkę środków na rachunku. Zazwyczaj pomagają zdywersyfikować portfel, który składa się już z obligacji państw czy firm. Emisja dla klientów detalicznych może się cieszyć powodzeniem, bo jej agentem będzie grupa PKO. PKO BP jest już agentem emisji obligacji oszczędnościowych Skarbu Państwa dla inwestorów indywidualnych. Dlatego myślę, że w przypadku listów zastawnych dla tej samej grupy inwestorów nie będzie miał problemu ze znalezieniem chętnych – mówi Emil Szweda, redaktor naczelny portalu Obligacje.pl.
Czym są listy zastawne?
Listy zastawne są obligacjami korporacyjnymi zabezpieczonymi kredytami hipotecznymi. Mogą je emitować tylko banki hipoteczne. Uważa się je za jedne z najbardziej bezpiecznych instrumentów finansowych. Kredyty hipoteczne służące za zabezpieczenie listów zastawnych są nadal zabezpieczone nieruchomościami. Nic więc dziwnego, że rating listów zastawnych w Polsce jest wyższy niż w przypadku obligacji skarbowych.
– To najmniej ryzykowne instrumenty finansowe na rynku. Listy zastawne polskich banków uzyskują oceny kredytowe, które są wyższe od polskich obligacji skarbowych i to o kilka stopni. Mają nie tylko wyższą klasę bezpieczeństwa, ale też często wyższe oprocentowanie, jeśli porównamy je z rentownością obligacji skarbowych lub oprocentowaniem skarbowych obligacji oszczędnościowych o zbliżonej konstrukcji. Dlatego skorzystają z nich inwestorzy chcący w sposób maksymalnie bezpieczny i defensywny zabezpieczyć oszczędności – tłumaczy Emil Szweda.
Listy zastawne, podobnie jak obligacje korporacyjne, są emitowane z konkretnym terminem wykupu i oprocentowaniem, zazwyczaj zmiennym, powiązanym ze stopą WIBOR. Mają określoną wartość nominalną, czyli cenę, za którą można je kupić od emitenta w wybranych domach maklerskich. Część z nich jest notowana na rynku wtórnym – giełdzie obligacji Catalyst. Tam też mogą trafić nowe listy zastawne od PKO Banku Hipotecznego.
Dlaczego banki emitują listy zastawne?
Zainteresowanie depozytami bankowymi jest bardzo duże, więc emisja listów zastawnych oprocentowanych wyżej niż większość lokat czy kont oszczędnościowych może się wydawać z perspektywy banków nielogiczna. To jednak nie chęć zarobku, ale nowe regulacje zmuszają banki do tego sposobu przyciągania kapitału.
– Przez długi czas KNF delikatnie skłaniała instytucje do korzystania z listów zastawnych, ale obecnie jest bardziej stanowcza. Wprowadziliśmy wskaźnik finansowania długoterminowego, zmuszający banki do dopasowania terminu zapadalności pieniędzy pożyczanych od klientów do pieniędzy pożyczanych klientom. Tym samym rozwiązaliśmy kwestię podażową na rynku listów zastawnych, a zostało nam pobudzenie popytu instytucjonalnego i indywidualnego. Cieszy nas, że PKO Bank Hipoteczny już działa w tym zakresie – mówi Jacek Jastrzębski, prezes KNF.
Widząc dobrą sytuację finansową banków, KNF postanowiła skłonić je do zabezpieczenia nie tylko swojego biznesu, ale całego polskiego rynku finansowego. Obecnie kredyty hipoteczne są finansowane głównie pieniędzmi z depozytów terminowych, a to rodzi duże ryzyko.
– Rozgrywa się walka o stabilność polskiego rynku finansowego. To kwestia struktury zapadalności aktywów i pasywów w bankach, a konkretnie zagrożenia masowej wypłaty depozytów. W obliczu paniki i fake newsów może się zdarzyć, że banki nagle stracą płynność. Musimy więc finansować kredyty hipoteczne listami zastawnymi, tak jak to się robi w wielu krajach. W Unii Europejskiej w 2023 r. 26 proc. kredytów hipotecznych było refinansowanych listami zastawnymi. W Polsce wskaźnik ten wynosił jedynie 3,8 proc. – tłumaczy prof. Leszek Pawłowicz, koordynator Europejskiego Kongresu Finansowego.
Jak zwiększyć popularność listów zastawnych?
Podczas konferencji „List zastawny niedocenionym instrumentem finansowym”, która odbyła się 1 lipca, eksperci dogłębnie pochylili się nad listami zastawnymi w Polsce. Impulsem do rozmowy była rekomendacja Europejskiego Kongresu Finansowego (EKF) dotycząca rozwoju rynku tych produktów w naszym kraju. Wskazano w niej kroki, które należy podjąć, by listy zastawne zyskały w Polsce należną popularność.
EKF przede wszystkim zaleca wprowadzenie zachęt podatkowych i prawnych, w tym zwolnienia z podatku Belki oraz możliwość użycia listów zastawnych jako wkładu własnego przy zakupie mieszkania. Proponuje też zmiany legislacyjne umożliwiające zaangażowanie NBP i Bankowego Funduszu Gwarancyjnego na rynku oraz włączenie listów do limitów inwestycyjnych instytucji zbiorowego inwestowania. Postuluje również zrównanie ich statusu z instrumentami rynku pieniężnego i rozwój infrastruktury rynkowej, w tym codziennego obrotu na GPW i indeksów.
Dla każdego coś dobrego
By zaszła chociaż część tych zmian, każda strona – banki, inwestorzy i Ministerstwo Finansów – musi zauważyć potencjalne korzyści płynące ze zwiększonej popularności listów zastawnych. Z perspektywy banków listy zastawne są obecnie nowym, koniecznym, ale jednocześnie ciekawym sposobem na pozyskanie kapitału i zabezpieczenie się. Za to dla inwestorów te produkty są ciekawą opcją na dywersyfikację inwestycji w sposób bezpieczny. Dla Ministerstwa Finansów są gwarantem większej stabilności na rynku finansowym i nieruchomości.
– Od 25 lat trwa dyskusja o listach zastawnych w Polsce, szczególnie w kontekście ich roli w rozwoju mieszkalnictwa. Cieszę się, że nareszcie widać progres i zintensyfikowaną pracę na rzecz popularyzacji tego instrumentu finansowego. Największa decyzja inwestycyjna każdego przeciętnego człowieka to zakup lub modernizacja nieruchomości. Najwyższy czas, by te inwestycje wspierać, a jednocześnie umożliwić korzystanie z ciekawych produktów. Trwa gra o milion mieszkań i inwestorów – zauważa Jan Krzysztof Bielecki, były premier i obecnie Przewodniczący Rady Programowej Europejskiego Kongresu Finansowego.
Główne wnioski
- Listy zastawne będą dostępne dla inwestorów indywidualnych. Dotychczas były kierowane wyłącznie do instytucji finansowych, ale PKO Bank Hipoteczny planuje emisję dostosowaną do potrzeb drobnych inwestorów, z niskim nominałem i większą dostępnością.
- To atrakcyjna i bezpieczna forma inwestycji. Listy zastawne mają bardzo wysoki poziom bezpieczeństwa (wyższy niż obligacje skarbowe), są zabezpieczone kredytami hipotecznymi, a ich oprocentowanie (obecnie ok. 6 proc. rocznie) czyni je konkurencyjnymi wobec lokat i obligacji.
- Nowa emisja może cieszyć się dużym zainteresowaniem. Ze względu na atrakcyjne warunki i zaufanie do grupy PKO BP jako emitenta i dystrybutora listy zastawne PKO Banku Hipotecznego mogą stać się popularnym narzędziem długoterminowego oszczędzania wśród Polaków.

