Nowe spojrzenie na giełdy w Azji. Finansistka podpowiada, jak tam skutecznie inwestować
Inwestorzy w Europie wciąż nie traktują rynków akcji w Chinach, Japonii czy Indiach z należytą powagą. W efekcie pozbawiają się szansy na pokaźne zyski. Notowania w Azji napędzane są obecnie kilkoma nowymi trendami, które dopiero nabierają tempa – podkreśla Charu Chanana, główna strateg inwestycyjna Saxo Banku.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jaki sposób inwestowania w Azji może przynieść największe korzyści.
- Dlaczego obecny moment jest taktycznie doskonały, by ulokować kapitał w azjatyckich spółkach.
- Na co zwracać uwagę, analizując firmy z Chin, Indii, Japonii i innych krajów regionu.
Dywersyfikacja to słowo, które każdy inwestor słyszał setki razy. To jedna z pierwszych zasad podawanych początkującym graczom giełdowym w szkołach, książkach i na kursach: upewnij się, że twój portfel jest odpowiednio zróżnicowany pod względem rodzaju i pochodzenia aktywów.
Nie bez powodu temat ten powraca tak często. Polscy inwestorzy mają tendencję do faworyzowania lokalnych akcji – głównie z powodu poczucia lepszej znajomości krajowych realiów i związanej z tym (pozornej) pewności. Mechanizm bywa prosty: skoro rozumiem, czym zajmuje się spółka i korzystam z jej produktów, to wiem, czy warto w nią zainwestować.
Czas zmienić podejście
Edukacja inwestorów przynosi efekty i coraz częściej lokujemy kapitał za granicą. Problem w tym, że sposób, w jaki to robimy, rzadko przynosi ponadprzeciętne rezultaty. Najczęściej wybieramy bowiem globalne fundusze inwestycyjne lub szerokie indeksy danego kraju czy regionu. Rzadko koncentrujemy się na pojedynczych spółkach, które mogą być szczególnie warte uwagi.
– W indeksie MSCI World, obejmującym spółki z całego świata, tylko 8 proc. stanowią przedsiębiorstwa z Azji. Tymczasem państwa azjatyckie generują około 60 proc. globalnego wzrostu PKB. Alokacja jest więc wysoce nieadekwatna, a w konsekwencji nieefektywna. Inwestorzy, którzy chcą w pełni wykorzystać potencjał światowych rynków, powinni nie tylko więcej inwestować w Azji, ale też z większą selektywnością – zwracając uwagę na konkretne spółki – podkreśla Charu Chanana, główna strateg inwestycyjna Saxo Banku.
Ekspertka przekonuje, że z taktycznego punktu widzenia obecny moment jest wyjątkowo korzystny, by rozpocząć inwestycje w Azji. Na całym świecie trwa cykl luzowania polityki pieniężnej. Wkrótce amerykański Fed dokona kolejnej obniżki stóp procentowych, co wywołuje presję na dolarze. A gdy dolar słabnie, azjatyckie rynki akcji zwykle rosną. Do tego dochodzi relokacja kapitału związana z wojną celną, co stwarza dodatkowe okazje inwestycyjne.
– Głównym motywem, za którym należy podążać inwestując w Azji, jest polityka rządowa i projekty z nią związane. Warto też analizować, które sektory skorzystają na tym, że azjatyckie gospodarki coraz mocniej koncentrują się na lokalnym konsumencie. Dynamika zmian jest ogromna – dziś wygląda to zupełnie inaczej niż jeszcze kilka lat temu – wyjaśnia finansistka.

Podstawy inwestowania
Inwestując w Azji, warto zacząć od podstaw – czyli analizy fundamentów spółki. Kluczowe znaczenie mają przepływy pieniężne, powtarzalność przychodów, siła bilansu czy poziom zadłużenia. Następnie warto sprawdzić, czy działalność spółki jest zgodna z aktualnymi priorytetami lokalnego rządu, bo to właśnie polityka publiczna często wyznacza kierunki wzrostu w regionie. Istotne są także transparentność i przestrzeganie zasad ładu korporacyjnego.
Jeśli chodzi o poszukiwanie okazji inwestycyjnych, Europejczycy mają tendencję do traktowania Azji jako jednorodnego rynku. W praktyce sprowadza się to często do zakupu jednego funduszu inwestującego w Azji i uznania sprawy za załatwioną.
Tymczasem w ostatnich latach różnice pomiędzy poszczególnymi krajami kontynentu znacząco się pogłębiły. Każdy z nich ma własne, unikalne czynniki napędzające wzrosty notowań. Dlatego zamiast patrzeć na Azję jako na jednolity blok, warto analizować poszczególne rynki osobno.
Chiny
Obecnie inwestorzy na całym świecie stawiają na technologię. Premierowy pokaz możliwości modelu DeepSeek uświadomił rynkom, jak duży potencjał mają chińskie spółki w tym obszarze. Podczas gdy dużo mówi się o skalowalności amerykańskich gigantów technologicznych, chińskie przedsiębiorstwa wciąż bywają pomijane.
– Tymczasem nie tylko są niezwykle efektywne, ale dodatkowo wspierają je regulacje i finansowanie ze strony państwa. W obliczu wojny celnej Chiny postawiły na rozwój krajowej produkcji czipów, co ma zagwarantować niezależność technologiczną – podkreśla Charu Chanana.
Czipy często nazywa się „nową ropą naftową” – ich posiadanie daje ogromną przewagę negocjacyjną. Widać to wyraźnie w dynamicznym rozwoju chińskich producentów, którzy konsekwentnie zmniejszają dystans do amerykańskich konkurentów.
– Zmiany dzieją się na naszych oczach. Dla przykładu Alibaba, znany na całym świecie chiński holding, w zeszłym tygodniu zaskoczył rynek, prezentując własny nowy czip. Notowania spółki natychmiast wystrzeliły – zauważa Chanana.
Dla przykładu Alibaba, znany na całym świecie chiński holding, w zeszłym tygodniu zaskoczył rynek, prezentując własny nowy czip. Notowania spółki natychmiast wystrzeliły.
Chińska gospodarka przechodzi transformację – z modelu opartego na eksporcie ku modelowi, w którym główną rolę odgrywa lokalny konsument. Proces ten potrwa, tym bardziej że problemy na rynku nieruchomości wciąż osłabiają nastroje społeczne, ale może okazać się przełomowy.
– Nawet w obszarze sztucznej inteligencji Chiny potrafią doskonale adaptować rozwiązania na lokalnym rynku. Przykładem jest rozwój służby zdrowia opartej na AI czy rosnąca popularność platform e-commerce – dodaje ekspertka.
Zdaniem Chanany wyceny chińskich spółek pozostają relatywnie niskie, szczególnie w branżach perspektywicznych. Inwestując w Państwie Środka, warto zwrócić uwagę na to, jak tamtejsze firmy i rząd podchodzą do rewolucji technologicznej związanej z AI i czipami.
– Nie koncentrują się na wielofunkcyjnym oprogramowaniu czy superwydajnych podzespołach. Myślą długoterminowo: dbają o stabilność systemów i pełne oparcie o krajowe rozwiązania. Każdy element podzespołów ma być produkowany w Chinach – nawet najmniejszy komponent. To generuje szanse dla wielu spółek, począwszy od operatorów kopalń – wskazuje strateg Saxo Banku.
Indie
Indie od kilku lat coraz mocniej przyciągają zagranicznych inwestorów – zarówno prywatnych, jak i instytucjonalnych. Podobnie jak w Chinach, wiele okazji inwestycyjnych wynika tam bezpośrednio z priorytetów polityki rządowej. Obecnie można wyróżnić dwa kluczowe czynniki wspierające wzrosty kursów spółek.
– Po pierwsze, konsumenci, a zwłaszcza szybko bogacąca się klasa średnia, której potencjał wciąż nie został w pełni wykorzystany przez sektor dóbr premium. Producenci wysokiej jakości żywności, prywatne placówki medyczne czy sieci detaliczne mają ogromne pole do wzrostu. Drugim istotnym trendem jest digitalizacja społeczeństwa – to proces, który stwarza liczne okazje inwestycyjne nie tylko w spółkach technologicznych, lecz także w sektorze bankowym i usługowym – wyjaśnia Charu Chanana.
Indie zmagają się obecnie z 50-procentowymi cłami nałożonymi przez USA. Ze względu na bliskie relacje polityczne i gospodarcze z Rosją istnieje ryzyko jeszcze wyższych stawek. Nie powinno to jednak odstraszać inwestorów.
– Fundamenty gospodarki pozostają solidne. Indie od dawna koncentrują się na eksporcie i przyciąganiu zagranicznych spółek. Warto jednak pamiętać, że eksport przez lata stanowił stosunkowo niewielką część indyjskiego biznesu, dlatego obecne cła nie są aż tak dotkliwe. Mogą pogorszyć sentyment, ale to problem krótkoterminowy. Tymczasem rząd ogłosił obniżkę odpowiednika europejskiego VAT, co powinno szybko poprawić nastroje – dodaje ekspertka z Saxo Banku.
Japonia
W Japonii inwestorzy podążają nie tyle za polityką rządu, ile za strukturalnym czynnikiem, jakim jest poprawa ładu korporacyjnego. Standardy raportowania znacząco się podniosły, a przejrzystość ksiąg spółek jest dziś bardzo wysoka. Giełda w Tokio zachęca firmy do wypłaty dywidend i prowadzenia skupów akcji własnych – i widać, że ta strategia przynosi efekty. Wizerunkowo dodatkowym impulsem okazała się spektakularna decyzja Warrena Buffetta, który zajął ogromną pozycję na japońskim rynku.
Wizerunkowo dodatkowym impulsem okazała się spektakularna decyzja Warrena Buffetta, który zajął ogromną pozycję na japońskim rynku.
– Indeksy wzrosły, ale istnieją sektory, które wciąż są przez inwestorów niedoceniane. To przede wszystkim tradycyjna gospodarka: przemysł, transport i finanse. Wyceny w tych segmentach są niskie, ale zbliża się re-rating. Gdy wspomina się Japonię, większość osób myśli od razu o producentach samochodów. To ważne spółki, ale niekoniecznie atrakcyjne zakupowo, szczególnie biorąc pod uwagę ryzyko ceł – wyjaśnia finansistka.
Kolejnym istotnym wątkiem jest starzenie się społeczeństwa. Malejąca liczba pracowników zwiększa zapotrzebowanie na technologie poprawiające produktywność, w tym sztuczną inteligencję. To z kolei wzmacnia lokalny popyt na rozwiązania technologiczne i sprawia, że problem ceł staje się mniej dotkliwy.
Wietnam i Singapur
Jak można się domyślać, Wietnam znajduje się obecnie w przełomowym momencie, związanym ze zmianami w globalnych łańcuchach dostaw. To efekt m.in. 20-procentowych ceł zapowiedzianych przez USA i czasowo zawieszonych na 90 dni. Wśród pozytywnych trendów szczególnie wyróżnia się rosnące znaczenie technologii – w Wietnamie montowane są urządzenia elektroniczne, a kraj staje się ważnym ośrodkiem lokalizacji centrów danych.
Z kolei Singapur przyciąga nie tyle konkretnymi branżami, ile swoim statusem. Tamtejsza giełda, mimo niewielkiej skali, notuje imponujące wzrosty – indeks STI znajduje się na rekordowym poziomie, rosnąc o ponad 70 proc. w ciągu ostatnich pięciu lat. Jak zauważa Charu Chanana, w czasach politycznych turbulencji kapitał szuka w Singapurze przede wszystkim bezpiecznej przystani. To państwo neutralne, a zarazem silnie powiązane z globalnymi łańcuchami dostaw technologicznych.
Główne wnioski
- Europejscy inwestorzy wciąż zbyt mało uwagi poświęcają rynkom azjatyckim, choć kraje Azji odpowiadają za ok. 60 proc. światowego wzrostu gospodarczego. Tymczasem ich udział w globalnych indeksach akcji jest nieproporcjonalnie niski. Największy potencjał zysków oferuje inwestowanie bezpośrednio w wybrane spółki.
- Sukces inwestycyjny w Azji wymaga analizy specyfiki poszczególnych krajów i strategicznych sektorów. Kluczowe kierunki to: polityka rządowa i lokalna konsumpcja, rozwój technologii (np. chipy w Chinach), digitalizacja (Indie) czy poprawa ładu korporacyjnego (Japonia).
- Obecny moment sprzyja inwestycjom dzięki korzystnym warunkom makroekonomicznym – globalnemu luzowaniu polityki pieniężnej i słabnącemu dolarowi. Dynamiczne trendy, takie jak transformacja gospodarek, rozwój sztucznej inteligencji czy zmiany łańcuchów dostaw, tworzą wyjątkowe okazje inwestycyjne.
