Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Finanse osobiste Polityka

Obietnice Karola Nawrockiego pochłoną miliardy. „Prezydent jest w wygodnej sytuacji”

„Karol Nawrocki mógł i może obiecać wszystko” – komentują ekonomiści. W pierwszych dniach prezydentury sprawdzamy, ile kosztują podatkowe postulaty nowej głowy państwa i czy deklaracje Karola Nawrockiego w ogóle mają szanse stać się rzeczywistością.

Karol Nawrocki
Obietnice Nawrockiego mogą nie doczekać się realizacji PAP/Radek Pietruszka

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie zmiany w podatkach zapowiedział Karol Nawrocki
  2. Czy budżet państwa udźwignie deklaracje prezydenta
  3. Dlaczego propozycje nowego prezydenta mogą postawić rząd w sytuacji bez wyjścia

Wyborcze obietnice Karola Nawrockiego doczekały się co najmniej kilku kalkulacji. Z analizy Colliers wynika, że przedstawione przez prezydenta postulaty kosztować mogą łącznie nawet 50 mld zł. Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA podało, iż same obietnice podatkowe kosztować będą 19,1 mld zł. Najdroższą z nich miałoby być zwolnienie rodzin z podatku dochodowego, na czym paradoksalnie zyskaliby najlepiej zarabiający. Pytamy ekspertów o zasadność, koszty i potencjalne korzyści z przedstawionego przez głowę państwa „Planu 21”.

Koszty to nie wszystko

Najkosztowniejszym planem ma być wspomniane zwolnienie rodzin z co najmniej dwójką dzieci z podatku dochodowego. Zarobki do kwoty 140 tys. zł rocznie byłyby zwolnione z daniny, a limit ten dotyczyłby każdego rodzica z osobna. Ministerstwo Finansów jeszcze przed wyborami prezydenckimi przyjrzało się tej propozycji i w odpowiedzi na jedną z interpelacji poselskich sporządziło szacunki. Jak czytamy, zwolnienie dochodów rodziców dwójki i więcej dzieci z PIT na skali w 2025 oznaczałoby dodatkowy koszt dla budżetu w wysokości ok. 29,1 mld zł.

Finanse publiczne ucierpiałyby zatem na tym pomyśle, a co z podatnikami? Resort finansów podał, że jedynie 2 proc. korzyści z tej reformy trafiłoby do rodziców z grupy 50 proc. najgorzej zarabiających podatników. Ci i tak już mogą korzystać z ulg podatkowych, które pozwalają „wyzerować” podatek. 67 proc. korzyści trafiłoby do rodziców z grupy 10 proc. najlepiej zarabiających podatników na skali podatkowej. Najlepiej zarabiający podatnicy zyskaliby wówczas na podatku nawet 11 tys. zł – wynika z obliczeń MF, przedstawionych w odpowiedzi na interpelację poselską w sprawie ustalenia, ile konkretnie wynoszą dochody budżetu państwa z podatku PIT w zależności od liczby dzieci (nr 9265).

Karol Nawrocki zaproponował też, by z ulg podatkowych mogli skorzystać podatnicy, którzy dotąd – z racji formy opodatkowania – nie mogli cieszyć się preferencjami. Podatek liniowy czy ryczałt z uwagi na niższe lub jednolite bez względu na dochód stawki wykluczał skorzystanie z ulg. Jeśli propozycja Karola Nawrockiego weszłaby w życie, skala podatkowa mogłaby się stać nieopłacalną formą opodatkowania biznesu.

„Każdy miliard jest problemem”

Eksperci są zgodni, że każdy postulat, który niesie za sobą ubytek we wspólnej kasie, powinien być zrównoważony propozycją nowych wpływów do budżetu. Deficyt finansów publicznych liczony jako procent PKB wyniósł w 2024 roku 6,6 proc., przez co Polska znalazła się na niechlubnym podium w rankingu krajów z największą dziurą w budżecie.

– Przy aktualnym deficycie każdy dodatkowy miliard jest problemem. Nowe propozycje obniżenia przychodów fiskalnych powinny iść w parze z takimi rozwiązaniami, które równoważyłyby straty dla budżetu. Polska jest objęta procedurą nadmiernego deficytu i w tym czasie w szczególności nie może pozwolić sobie na nowe wydatki. To ważne przy ocenie naszej gospodarki przez agencje ratingowe. Powinniśmy zejść do 3 proc. deficytu względem PKB – mówi Mateusz Dadej, główny ekonomista Coface Polska.

– Same obniżki podatków zasługują na pochwałę, ale po pierwsze, muszą im towarzyszyć cięcia wydatków, a po drugie, powinny obejmować wszystkich podatników. Choć jest pole do ograniczenia wydatków, może zabraknąć ku temu woli politycznej – dodaje ekonomista Marcin Zieliński, prezes Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Wobec kosztów, jakie niosą za sobą propozycje Karola Nawrockiego, pod znakiem zapytania pozostają także inne obietnice. Na liście znajdziemy także podwyższenie drugiego progu podatkowego, wprowadzenie kwoty wolnej przy podatku Belki, czy obniżenie stawki VAT do 22 proc.

– Bilans wszystkich propozycji Karola Nawrockiego jest ujemny. Nie ma postulatu, który miałby pozytywny skutek dla budżetu. Deficyt wzrośnie. Teraz powinniśmy korzystać z cyklu koniunkturalnego i poprawiać wyniki, a nie dodatkowo się zadłużać. W razie nagłego szoku zewnętrznego Polska nie miałaby dziś odpowiedniego zaplecza finansowego – mówi Mateusz Dadej.

Jedynym sposobem, by zmniejszyć deficyt, jest cięcie wydatków lub zwiększenie obciążeń podatkowych. Nie ma innej drogi

– Najpierw zrównoważenie finansów publicznych, a potem ewentualne obniżki podatków. Jedynym sposobem, by zmniejszyć deficyt, jest cięcie wydatków lub zwiększenie obciążeń podatkowych. Nie ma innej drogi – podsumowuje Marcin Zieliński.

Gra polityczna?

Zdaniem eksperta z Coface propozycje podatkowe prezydenta wymagają korekty.

– Te obietnice nie przystają do realiów gospodarczych. Być może teraz kiedy pracę zaczyna sztab Karola Nawrockiego, jego postulaty zostaną skorygowane – dodaje Mateusz Dadej.

Być może prezydent od początku nie wierzył, że jego obietnice mają szanse być zrealizowane. Koalicja nie będzie skłonna po pierwsze, by wspierać kapitał polityczny prezydenta z innego obozu politycznego, po drugie, by narażać się na dalsze zwiększanie deficytu. Z drugiej strony rząd wobec każdej z tych propozycji skazany jest na wizerunkową porażkę. Ich odrzucenie przez rząd, słusznie motywowane stanem finansów publicznych, może nie zostać dobrze odebrane przez wyborców. Dalszy impas pomiędzy prezydentem a koalicją rządzącą jest niemal pewny – prognozuje ekspert z Coface.

Podobnego zdania jest Marcin Zieliński z FOR, który przypomniał, że na prezydencie nie ciąży odpowiedzialność ustawowa za stan finansów państwa.

– Biorąc pod uwagę konfigurację polityczną w Polsce, głowa państwa może obiecywać właściwie wszystko. Dodatkowo prezydent jest w wygodnej sytuacji. Sam nie ponosi odpowiedzialności za stan finansów publicznych. Dzięki inicjatywie ustawodawczej może zgłaszać projekty, które mogą przysporzyć problemów koalicji rządzącej. Ich odrzucenie przez rząd może wzmocnić kapitał polityczny prezydenta, a jednocześnie osłabić wizerunek rządu. Dlatego rząd nie powinien grać w narzucaną przez Nawrockiego grę – mówi ekonomista.

Główne wnioski

  1. Obietnice Karola Nawrockiego pociągną za sobą miliardy złotych długu, co pogłębi deficyt budżetowy
  2. Nowa głowa państwa jednocześnie nie przedstawiła propozycji zrównoważenia finansów publicznych
  3. Eksperci nie mają wątpliwości, że „Plan 21” należy rozpatrywać bardziej w kategorii elementu gry politycznej, aniżeli realnego programu gospodarczego